Życie i działalność Cezarego z Arles
Copyright © Wydawnictwo WAM 2002
Dane, jakimi dysponujemy, pozwalają sporządzić stosunkowo szczegółową charakterystykę Cezarego. Bardzo pomocne w tym wypadku jest świadectwo jego biografów, a także teksty, które wyszły spod ręki samego biskupa.
Przyszły biskup Arles, jak już zostało powiedziane, pochodził najprawdopodobniej z chrześcijańskiej rodziny o rzymskim rodowodzie. Sądząc na podstawie dostępnych nam źródeł można przypuszczać, że rodzina Cezarego była średnio zamożna. Gdyby pochodził z kręgów prawdziwie arystokratycznych, to przynajmniej wzmianka o tym znalazłaby się w pismach któregoś z jego biografów. Jeżeli się przy tym uwzględni charakterystyczną dla tych środowisk solidarność, wyrażającą się też w utrzymywaniu wzajemnych kontaktów, to zupełny brak tego typu powiązań w przypadku Cezarego każe go sytuować poza tym środowiskiem. Natomiast formacja, jaką wyniósł z domu, pozwala wnioskować, że rodzice zadbali o podstawowy kontakt syna z cywilizacją rzymską. Dzięki temu otrzymał podstawową znajomość kultury łacińskiej, choć ani rodzice, ani on sam nie mieli wygórowanych aspiracji w tym względzie37.
Brak wzmianki o chrzcie w wieku dorosłym pozwala przypuszczać, że przyszły święty otrzymał go w dzieciństwie, co wówczas stawało się w Galii praktyką powszechną w rodzinach chrześcijańskich. Na czym polegało wychowanie w takiej rodzinie możemy się tylko domyślać. Biografowie podkreślają jeden istotny element tego wychowania. Od dzieciństwa Cezary wzrastał w atmosferze wrażliwości na biedę. Jeśli nawet potraktować jako literacką przesadę historię o rozdawaniu odzieży przez siedmioletniego chłopca i akceptowaniu tego zachowania przez rodziców, to ziarnko prawdy w tym tkwi. Sami rodzice musieli miłosierdzie wobec potrzebujących uważać za istotny element swej wiary i wychowywali dzieci w tym duchu. W przypadku Cezarego takie wychowanie trafiało na podatny grunt.
Cezary wcześnie odkrył swoje życiowe powołanie: chciał służyć Bogu. Wydawało mu się, że to powołanie zrealizuje wstępując w szeregi duchowieństwa. Z tym zamiarem, skoro tylko ukończył stosowny wiek, zgłosił się do miejscowego biskupa. Zgodnie z ówczesnym zwyczajem został zaliczony do grona duchownych, choć był to tylko pierwszy stopień w dość długiej drabinie i nie wiązał się jeszcze z ostatecznym wyborem drogi życiowej.
Pobyt w otoczeniu biskupa Sylwestra i późniejszy w klasztorze w Lerynie służył przede wszystkim formacji ascetycznej Cezarego. W Kościele drugiej połowy V wieku nie istniał jeszcze ściśle określony program formacji przyszłych duchownych. Do pełnienia wyższych funkcji — poczynając od diakona, przez prezbitera do biskupa — wybierano mężczyzn, którzy mieli ku temu stosowne kwalifikacje. Były one w miarę szczegółowo określone przez kanony synodalne i miejscowe tradycje. Nie było jednak specjalnych instytucji, które by wybranych kandydatów przygotowywały do pełnienia powierzonych im funkcji. Jedną z możliwości — zalecanych zresztą przez wspomniane przepisy synodalne — stwarzał pobyt w otoczeniu biskupa. Każdy z biskupów musiał, dla potrzeb liturgii i pracy duszpasterskiej, mieć grono ludzi, którzy poświęcali się przede wszystkim „służbie Bożej”. Wchodziło się do tego grona dobrowolnie i potem stopniowo, poprzez pełnienie coraz to bardziej odpowiedzialnych funkcji można było awansować na coraz to wyższe stopnie w hierarchii kościelnej. Do takiego grona mogli wchodzić już młodzi mężczyźni, chętni do służby liturgicznej. Rozpoczynali od najprostszych posług, a w miarę zdobywania nowych kwalifikacji awansowali na coraz to wyższe stopnie. Z życia we wspólnocie mogli w każdej chwili zrezygnować, lub też mogli być z niej usunięci: bądź z braku kwalifikacji, bądź ze względu na ewentualne sprzeniewierzenie się obowiązkom. Jeżeli młodzi ludzie wytrwali i wykazali się przydatnością do służby Bożej, mogli powoli być promowani. Tak dochodzili do święceń diakonatu. Przyjęcie tych święceń było decyzją nieodwracalną a jednocześnie możliwą dla tych, którzy zdecydowali się na rezygnację z małżeństwa. Od chwili przyjęcia diakonatu duchowny był zobowiązany do życia w celibacie. Następnym stopniem był prezbiterat. Niektórzy spośród prezbiterów bywali później powoływani na biskupów. Podobną możliwość stwarzało życie monastyczne. Wprawdzie do jego podjęcia prowadziło ludzi pragnienie doskonałości chrześcijańskiej, a więc realizacja radykalnych wezwań ewangelicznych, ale w praktyce było tak, że ci właśnie ludzie byli potem wzywani do pełnienia funkcji prezbiterów i biskupów.
Pierwsi mnisi pojawili się w południowej Galii już w IV wieku38. Byli to najczęściej pojedynczy pustelnicy, o których mało wiemy. Na początku V wieku uformowały się dwa bardzo później znane ośrodki monastyczne: Leryn i Marsylia. W czasach św. Cezarego znani też już byli tzw. ojcowie jurajscy39. Geograficznie byli oni nawet bliżsi miejscu urodzenia św. Cezarego. Z twórczości św. Cezarego można się domyślać, że znał ten ośrodek, choć nie sposób przesądzić, kiedy się z nim zetknął.
Jako pierwszy powstał ośrodek na wyspie Leryn, w pobliżu dzisiejszej Cannes. Jego założycielem był św. Honorat40. Jako młody człowiek pochodzący z „dobrej rodzinny” rzymskiej zachwycił się ideałem życia eremickiego. Zamierzał nawet zostać jednym ze wschodnich Ojców Pustyni41, ale podróż, którą w tym celu podjął, nie powiodła się. Wrócił do Galii i za radą biskupa Leoncjusza z Fréjus osiadł na wyspie Leryn. Z dala od ludzi mógł oddać się umartwieniom ciała, medytacji Pisma Świętego i modlitwie, innymi słowy: prowadzić życie właściwe dla anachorety chrześcijańskiego. Chociaż żył na odludziu, stał się osoba znaną. Wieść o jego świętości rozeszła się dość szybko i sprowadziła na wyspę ludzi chętnych, by zostać jego uczniami. Około 410 roku wyspa przekształciła się w kolonię pustelników, których nieformalnym przełożonym był św. Honorat. W niedługim czasie powstał tam klasztor, w którym odbywała się formacja młodych ludzi, zamierzających podjąć życie monastyczne i potrzebujących kierownictwa. Obok klasztoru i w łączności z nim wykształciła się kolonia anachoretów, wzorowana na wschodnich laurach42.
Z czasem Leryn stał się centrum życia monastycznego promieniującym na całą południową Galię. Przybywali tam ludzie młodzi, porwani ideałami życia monastycznego, ale też ludzie dojrzali, którzy udawali się na wyspę mając za sobą karierę zawodową, często życie rodzinne. Szukali życia pełniejszego, o którym dowiadywali się czasem dopiero w wieku dojrzałym. Sława Lerynu rozchodziła się szeroko. Widziano w nim nie tylko ośrodek życia monastycznego, ale także miejsce, gdzie można było zdobyć solidne wychowanie chrześcijańskie. Zdarzało się, że ludzie pragnący wszczepić swoim synom solidne zasady życia chrześcijańskiego oddawali ich pod opiekę mnichów z Lerynu. Swoją formację duchową i teologiczną zawdzięczało Lerynowi wielu biskupów i teologów tego okresu (np. Faustus z Riez, Wincenty z Lerynu, Salwian z Marsylii. itd.).
Drugi ośrodek życia monastycznego powstał w nieodległej od Lerynu Marsylii. Tam doświadczony mnich, Jan Kasjan ( ok. 435), założył dwa klasztory: męski i żeński. Obmyślił dla nich cały program formacji i wyznaczył zasadnicze linie duchowości43. Program opracowany przez Jana Kasjana odegrał też znaczącą rolę w kształtowaniu się życia monastycznego w Lerynie.
Inne ośrodki, jakie powstały w przeciągu V wieku, w mniejszym stopniu oddziaływały na życie religijne Południowej Galii. Klasztory, zwłaszcza męskie, powstające w coraz to nowych miejscowościach, wzorowane były przede wszystkim na wyżej wymienionych. Każdy z nich rządził się jednak własnymi regułami, których autorami byli najczęściej ich założyciele. Cieszyły się one dużą niezależnością od władz kościelnych, które jednak z coraz większym zainteresowaniem starały się kontrolować życie monastyczne. Wiązało się to przede wszystkim z nadużyciami, jakie w tym ruchu się pojawiały. Jednym z najbardziej niepokojących zjawisk byli mnisi-wagabundzi, niezwiązani z żadną wspólnotą i często ekstrawaganccy w swym zachowaniu. Opanowaniem tego zjawiska zajmują się synody już około połowy V wieku, zmuszając mnichów przy pomocy dekretów do pozostawania w klasztorach i podporządkowania się regułom zakonnym.
Życie monastyczne obierali ludzie, którzy chcieli się odsunąć od spraw światowych i poświęcić tylko dążeniu do Boga. Tego rodzaju decyzja wiązała się z radykalną zmianą dotychczasowego sposobu życia. Wstąpienie do wspólnoty monastycznej oznaczało rezygnację z wszelkiej własności prywatnej i ambicji doczesnych. W założeniu życie monastyczne oznaczało także wyłączenie się z bieżącego życia kościelnego, a tym samym wykluczało nawet myśl o ewentualnym pełnieniu urzędów kościelnych. Mnisi pozostawali ludźmi świeckimi, nie otrzymywali żadnych święceń i w żaden sposób nie przygotowywali się do pełnienia jakichkolwiek funkcji duszpasterskich.
Paradoksalnie jednak, osobista świętość i wyrobienie moralne, jakie było owocem życia monastycznego, powodowały, że mnichów wbrew ich wcześniejszym zamiarom i często wbrew ich chęciom powoływano na urząd prezbiterów i biskupów. Najczęściej było tak, że mnisi jakkolwiek żyli w odosobnieniu, byli znani okolicznej ludności. Kiedy zatem zaistniała potrzeba znalezienia kandydata na prezbitera albo biskupa, często uznanie w oczach wiernych znajdował świątobliwy mnich. Wielu mnichów z wielkimi oporami przyjmowało taką propozycję. Zdarzało się nawet, że wręcz odmawiali, albo też trzeba ich było długo do wyrażenia zgody przekonywać. Porzucenie życia monastycznego dla pracy duszpasterskiej było dla wielu z nich rzeczą trudną, gdyż wydawało się im rezygnacją z pewnej drogi zbawienia na bardziej ryzykowną. Według dość powszechnego przekonania duchowość monastyczna i styl życia monastycznego uchodziły wtedy za ideał życia chrześcijańskiego. Rezygnacja z niego wydawała się zatem odstępstwem od czegoś, co uchodziło za szczyt świętości na ziemi. Zdarzały się też inne powody rezygnacji. Niektórzy obawiali się wzięcia odpowiedzialność za innych oraz wymawiali się brakiem przygotowania lub lękiem przed utratą doskonałości44.
Wybieranie kandydatów na prezbiterów i biskupów spośród mnichów miało tę zaletę, że byli to ludzie mający za sobą pewną formację duchową i wykształcenie teologiczne. Życie monastyczne polegało przede wszystkim na zdobywaniu osobistej świętości. Drogą do tego była surowa asceza, modlitwa, praktyka cnót i uczynków miłosiernych, a przede wszystkim medytacja Pisma Świętego. Właśnie medytacja Pisma Świętego poszerzona o lekturę dzieł ascetycznych i komentarzy biblijnych stanowiła podstawę wykształcenia teologicznego. Wprawdzie nie była to ani systematyczna, ani też głęboka znajomość teologii, ale i tak przewyższała wiedzę, jaką dawały inne ówczesne możliwości kształcenia.
W klasztorze w Lerynie formacja dokonywała się we wspólnocie i pod kontrolą. Była to wspólnota zorganizowana, na czele której stał opat i gdzie młodzi kandydaci do życia monastycznego zabierali się do pracy nad sobą pod okiem starszych i doświadczonych już mnichów. W klasztornej bibliotece znajdowały się dzieła — głównie egzegetyczne — wielkich autorów starożytności chrześcijańskiej: Orygenesa, św. Hilarego, św. Ambrożego, Jana Kasjana, a przede wszystkim św. Augustyna45.
Studium tych tekstów i wspomnianych autorów będzie stanowiło podstawę wykształcenia teologicznego przyszłego biskupa. Z wymienionych autorów największe wrażenie wywarł na nim św. Augustyn, który był szczególnie chętnie czytany i studiowany w Lerynie. Nie znamy katalogu księgozbioru dostępnego mnichom w tym klasztorze. Można przypuszczać, że był on dość obszerny i umożliwiał zapoznanie się z myślą wielu Ojców Kościoła. Teologowie, którzy tam zdobywali swoje wykształcenie, reprezentowali szeroki wachlarz poglądów. Wystarczy wspomnieć tak różniących się w swych poglądach autorów, jak: Wincenty z Lerynu, Faustus z Riez i Cezary z Arles. Skoro w tym samym środowisku mogły dojrzewać różne poglądy teologiczne, to trudno mówić o istnieniu czegoś, co można by nazwać „szkołą teologiczną”. Klasztor leryński umożliwiał dostęp do najlepszych tradycji myśli chrześcijańskiej. O tym, że mnisi tam żyjący tę możliwość wykorzystywali, możemy się przekonać czytając teksty Cezarego z Arles.
W czasie swego pobytu w klasztorze przyszły biskup Arles zapoznał się zarówno z wielkimi tradycjami teologicznymi Kościoła starożytnego, jak też z tekstami poszczególnych autorów. Z tej wiedzy i umiejętności wówczas nabytych korzystał potem bardzo szeroko, choć nie w jednakowej mierze. Generalnie bliżsi mu byli autorzy łacińscy, ale w egzegezie Pisma Świętego chętnie korzystał z metody wypracowanej przez Orygenesa. Natomiast w kwestiach teologicznych okazał się wierny tradycji przede wszystkim św. Augustyna, którego tekstami bardzo chętnie się posługiwał. Przekonanie dla myśli teologicznej św. Augustyna wyraził Cezary z Arles w tekstach, które wyszły spod jego ręki, jak też poprzez angażowanie się w spory teologiczne, jakie miały miejsce w początkach VI wieku46.
Klasztor w Lerynie był nade wszystko szkołą ascezy. Ludzie udający się tam szukali warunków umożliwiających zdobywanie świętości bądź to samotnie (anachoreci), bądź to we wspólnocie (cenobici). Jedna i druga forma życia była tam możliwa. Życie klasztorne było tak zorganizowane, by przebywający w nim mnisi — oraz kandydaci — mogli uświęcać się przez tryb życia i duchowe ćwiczenia. Istotnymi elementami życia w klasztorze były surowe umartwienie, milczenie, modlitwa. Były to sprawdzone już wcześniej, w różnych środowiskach monastycznych, środki umożliwiające postęp duchowy. Temu miała służyć także lektura, z której w klasztorze korzystano. Z tej racji w bibliotece gromadzono teksty przede wszystkim z zakresu duchowości chrześcijańskiej. Przy ich wykorzystywaniu oraz w stosowaniu ćwiczeń ascetycznych opaci i mistrzowie życia monastycznego korzystali z doświadczeń innych. Klasztor założony przez św. Honorata był wzorowany na wschodnich wzorach, a podstawową regułę stworzył jeśli nie sam Jan Kasjan to przynajmniej powstała ona pod silnym jego wpływem47. Mówiąc zatem o formacji nabytej przez Cezarego z Arles w klasztorze leryńskim, nie można zapomnieć o wpływie, jaki na niego wywarli autorzy dzieł z zakresu duchowości chrześcijańskiej, wśród których szczególne miejsce zajmował Jan Kasjan.
Jak już zostało wspomniane, taki styl życia bardzo odpowiadał przyszłemu biskupowi z Arles. Co więcej, tak gorliwie zaczął realizować te zasady w swoim życiu, że odbiło się to na jego zdrowiu. W efekcie musiał zrezygnować z życia klasztornego, ale w dalszym swoim życiu pozostał wierny tym ideałom. Także wtedy, gdy został wybrany i wyświęcony do pełnienia odpowiedzialnych funkcji w Kościele „przez pokorę, ducha posłuszeństwa, miłość i umartwienie pozostał mnichem”48. Ideał doskonałości, jaki mieli realizować mnisi, wydawał mu się możliwy do osiągnięcia także przez wszystkich chrześcijan. Tym można wytłumaczyć wiele z wymagań moralnych, jakie stawiał także przed swoimi słuchaczami świeckimi, oraz praktyki ascetyczne, jakie im proponował.
opr. ab/ab