Słowa pełne światła. Wstęp

Hildegarda prowadziła życie twórcze i bardzo intensywne

Słowa pełne światła. Wstęp

Św. Hildegarda z Bingen

Słowa pełne światła

Wydawnictwo M
ISBN: 978-83-7595-462-3


fragment książki:

Iwona Budziak, Wstęp

Urodziła się w 1098 roku w rodzinie szlacheckiej, prawdopodobnie w Bermersheim, w Nadrenii. Była dziesiątym dzieckiem Hildeberta, zarządcy ziem klasztoru w Spirze, i Mechtyldy, którzy swą najmłodszą, wówczas ośmioletnią dziewczynkę zdecydowali się oddać na naukę i wychowanie do pobliskiego klasztoru Benedyktynów. Stało się tak być może dlatego, że Hildegarda nie dość, że była dzieckiem delikatnym i chorowitym, to jeszcze już od trzeciego roku życia doświadczała wizji, które zapewne mogły jej otoczenie wprawiać w zakłopotanie. A być może rodzice Hildegardy zwyczajnie obawiali się, iż w przyszłości nie stać ich będzie na kolejny posag. Albo, jak sądzą niektórzy, była swoistą „dziesięciną” oddaną Bogu za wszystko, co wcześniej tej rodzinie dał.

Małą oblatką, przeznaczoną przez rodziców do życia pustelniczego, zajęła się najpierw wdowa konsekrowana Uda von Göllheim, a potem Jutta von Sponheim. Obie to arystokratki, które dobrowolnie zdecydowały się na życie w odosobnieniu. Jutta uczyła dziewczynkę benedyktyńskiej reguły, łaciny, codziennej modlitwy psałterzem, u jej boku Hildegarda poznawała Pismo Święte, teksty liturgiczne, uczyła się podstaw muzyki. Do ich maleńkiej wspólnoty stopniowo dołączały kolejne dziewczęta, tak że w chwili, gdy czternastoletnia Hildegarda składała śluby zakonne, zgromadzenie liczyło kilkanaście osób. Swymi duchowymi doświadczeniami w tym okresie Hildegarda dzieliła się tylko ze swą przełożoną, a ta z kolei informowała o wszystkim „pewnego mnicha”. W 1136 roku, po śmierci Jutty, Hildegarda jednogłośnie została wybrana opatką klauzurowej wspólnoty.

Do przełomowego 1141 roku Bóg prowadził Hildegardę w sposób dyskretny i bardzo konsekwentny. Wizje, które otrzymywała, miały najwyraźniej charakter wyłącznie osobisty, jeśli leczyła innych, komponowała muzykę, pisała pieśni, to wszystko adresowane było do niewielkiego grona jej zakonnej wspólnoty. Gdy stała się już dojrzałą, zapewne dobrze ukształtowaną i dobrze na miarę swych czasów wykształconą czterdziestodwuletnią mniszką, przeżyła wizję, od której rozpoczęła się jej wielka duchowa i intelektualna droga. „Rozwarły się niebiosa i oślepiająca światłość niespotykanej jasności oblała cały mój umysł – tak opisywała to doświadczenie – (…) I raptem pojęłam znaczenie ksiąg, to jest psałterza, Ewangelii i innych ksiąg Starego i Nowego Testamentu”. I pojawił się nakaz, wewnętrzne przynaglenie: „spisuj wszystko, cokolwiek widzisz i słyszysz”. Nie chciała. Pokora, liczne obawy i wątpliwości, także te wynikające z wychowania i uwarunkowań społecznych, skutecznie wstrzymywały ją przed podjęciem działania „z powodu zwątpienia, niskiego mniemania [o sobie] i nieprzychylnych słów mężczyzn” – wyliczała przeszkody i zaczęła chorować. Już od dzieciństwa zdarzały się w jej życiu podobne epizody: gdy wątpiła w wizję, nie chciała za nią pójść, nie tylko jej dusza, ale całe ciało cierpiało. Tym razem zwierzyła się ze swej duchowej walki swemu spowiednikowi i sekretarzowi, mnichowi Volmarowi. Ten jeszcze niezupełnie pewien pochodzenia wizji nakazał je zapisywać. Ale Hildegarda nadal nie była pewna, jak rozumieć to swoje doświadczenie, napisała list do znakomitego kaznodziei, człowieka cieszącego się wówczas wielkim autorytetem w Kościele, św. Bernarda z Clairvaux. Założyciel cystersów odpisał: „mówią nam, że rozumiesz tajemnice Nieba i dzięki pomocy Ducha Świętego pojmujesz to, co jest ponad ludzką wiedzą”… Od tej pory z pomocą Volmara Hildegarda zaczęła notować swe wizje. Powstają Scivias („Poznaj ścieżki Pana”). Ich fragmenty odczytał głośno papież Eugeniusz III (1145–1153) podczas synodu w Trewirze, tym samym uznając wizje Hildegardy za autentyczne, a w oddzielnym liście nakazał mniszce je rozpowszechniać. Dla Hildegardy słowa św. Bernarda i aprobata papieża miały wartość nieocenioną. Stopniowo Hildegarda zyskała śmiałość, by podejmować coraz to nowe wyzwania, dalekie od wyobrażeń o życiu kobiety, jakie funkcjonowały w średniowiecznej Europie.

W 1150 roku wraz ze swymi współsiostrami wciąż mieszkały w ciasnych pomieszczeniach przy solidnych zabudowaniach męskiego klasztoru w Disibodenbergu. Trudno było im tam się pomieścić, mniszek przybywało, potrzebna była przebudowa albo… Wizja, jaką wówczas Hildegarda otrzymała, dopełnia owo „albo…”: zgodnie z nią mają się przenieść do niezależnego klasztoru, wzniesionego na skale, gdzie nauczał i został pochowany św. Rupert, w pobliżu miasta Bingen. Po wielu trudnościach, na jakie mniszki napotkały głównie ze strony opata benedyktynów, a którym towarzyszyły tak charakterystyczne dla życia Hildegardy (w chwilach, gdy nie realizowała woli Bożej) kryzysy zdrowotne, mniszki rozpoczęły życie w nowym miejscu. Wymagało ono od nich wiele pracy i wyrzeczeń, początkowo mieszkały w prowizorycznych warunkach, ale stopniowo budowały klimat i szczególny charakter tego miejsca. Hildegarda na potrzeby wspólnoty pisała i komponowała pieśni i hymny, a z jej posługi medycznej na rzecz sióstr i odwiedzających klasztor gości zrodziły się prace Phisica („Historia naturalna”) i Causae et curae („Choroby i leki”). Być może dla zabawy, a może dla wewnętrznych potrzeb mniszek, które chciały pewne treści przekazywać sobie w zaszyfrowany sposób, Hildegarda ułożyła serię wymyślonych słów lingua ignota i alternatywny alfabet litterae ignotae. (Po wiekach stanie się patronką esperantystów!) Mniszki w jej klasztorze ubierały się na biało i zielono, mogły nosić kwiaty i klejnoty, nie musiały obcinać włosów. Boga wielbiły tańcem.

Hildegarda prowadziła życie twórcze i bardzo intensywne. Przez trzydzieści pięć lat, z przerwami, zapisywała swe niezwykłe, poetyckie i symboliczne wizje, które zawarła w trzech kolejnych księgach. Scivias są zapisem wizji dotyczących wydarzeń z dziejów zbawienia od stworzenia świata aż do końca czasów, opisywały tajemnicę Trójcy Świętej, aniołów, Wcielenia, świętości Mszy Świętej, godności kapłaństwa, świętości małżeństwa. W kolejnych dziełach: Liber vitae meritorum („Księga zasług życia”), Liber divinorum operum („Księga dzieł Bożych”) mistyczka mówiła o wartości cnót, a także zawarła wielką wizję Boga, opis głębokiej relacji pomiędzy człowiekiem jako najwyższym spośród stworzeń a jego Stworzycielem. Ostatnie dzieło z owej trylogii, uważane za najdoskonalsze, stanowi syntezę jej teologii, kosmologii, wiedzy na temat fizjologii człowieka, funkcjonowania umysłu.

Hildegarda jest także autorką najstarszego zachowanego średniowiecznego moralitetu Ordo Virtutum („O sztuce cnoty”), do którego w dodatku sama skomponowała muzykę. A przecież komponowała także hymny, antyfony, pieśni – w sumie znanych jest siedemdziesiąt siedem jej kompozycji do utworów liturgicznych. Wydane jako Symfonia harmonii objawień niebiańskich, a później na albumie A Feather on the Breath of God („Piórko unoszone tchnieniem Bożym”) uzyskały wysokie nakłady i miejsce na liście bestsellerów. A ona sama zapisała się w historii muzyki jako pierwsza znana z imienia i nazwiska kompozytorka.

Ta niezwykła mniszka odbyła aż cztery podróże kaznodziejskie, co stanowiło prawdziwy ewenement w czasach, gdy kobiety były całkowicie odsunięte od nauczania. Wędrowała po klasztorach środkowych i południowych Niemiec, była w Trewirze, Moguncji, Krauftalu, Bambergu, Andernach, Sieburgu, Kolonii, Werede. Odwiedziła nawet Szwecję. Przemawiała zarówno do mniszek, jak i do mnichów. Głosiła w kapitularzach i w katedrach, ale też zdarzało jej się przemawiać „do ludu”, na placach. Piętnowała rozpustę, chciwość, lenistwo kleru, potępiała korupcję w Kościele, przestrzegała przed herezją katarów. W jednym z kazań mówiła o Kościele jako przepięknej niewieście, bogato ubranej, której strój został zbrukany rozwiązłością, poszarpany chciwością. Nierzadko zapowiadała surową Bożą karę tym, którzy nie zechcą się nawrócić. Niektórzy z badaczy uważają, że Hildegarda, gdy mówiła, iż konsekwencją fatalnego, grzesznego życia duchowieństwa będzie upadek kapłaństwa w wyniku powstania ludu, przepowiedziała szesnastowieczną reformację. Zważywszy na jej wiek, trudy podróży – kolejne wyprawy odbywała pomiędzy sześćdziesiątym a osiemdziesiątym rokiem życia – jej odważna posługa kaznodziejska zasługuje na szczery podziw.

Otrzymywała wiele listów: od cesarza, papieży, zakonnic, zakonników, księży, osób świeckich. Eugeniusz III, Anastazy IV, Hadrian IV, Aleksander III, cesarz Konrad, królowa Eleonora Akwitańska to niektórzy spośród jej respondentów. Prosili ją o modlitwę, radę… W listach napominała, karciła, zapewniała o modlitwie, opisywała swe wizje, jeśli takowe otrzymywała, a były związane z daną osobą. Fryderyka Barbarossę, któremu w młodości przepowiedziała, że zostanie cesarzem, a który później zapewnił ochronę prawną jej klasztorowi w Rupertsbergu, nie bała się listownie ostro skrytykować i napominać, gdy doprowadził do schizmy w Kościele.

Najbardziej znane są dwa uzdrowienia spośród jej przypisywanych. Jedno cudowne, fizyczne, uzdrowienie niewidomego dziecka, a drugie duchowe, czy raczej psychiczne, kobiety podejrzanej o duchowe zniewolenie, wobec której Hildegarda zastosowała metodę dziś zwaną psychoterapią i w ten sposób wyprowadziła ją z głębokiej frustracji. Ale Hildegarda, nawet jeśli posiadała dar uzdrawiania, to przez lata zdobyła ogromną wiedzę medyczną i paramedyczną, którą czerpała, jak zaznaczała, także z wizji, a której stosowanie sprawiło, iż jest uznawana za pierwszą lekarkę i pierwszą kobietę naukowca. Uważała ona, że pełne zdrowie człowieka zależy wyłącznie od Boga, a wszelkie naruszenie harmonii ze swym Stwórcą, grzech prowadzą do choroby. Post, asceza, aktywność fizyczna, harmonijny tryb życia, odpowiednia dieta, innymi słowy leczenie nie tylko ciała, ale i duszy, mogą przywrócić ciału zdrowie, jednak ostateczny wynik kuracji zależy wyłącznie od Pana Boga. Hildegarda znała się na ziołach, wśród zbóż wyróżniała orkisz jako wyjątkowo bogaty w składniki odżywcze.

Dzięki modzie na zdrowy tryb życia, poszukiwaniu naturalnych metod leczenia i pogoni za nieśmiertelnością św. Hildegarda zyskała w ostatnich latach popularność jako autorka bądź domniemana autorka diet, licznych przepisów na różne przekąski i dania, znawczyni ziół i metod ich stosowania. Rzec by można: „trafiła pod strzechy”.

U schyłku życia leciwa mniszka stanęła przed próbą, w czasie której na jednej szali położone zostało posłuszeństwo przełożonemu, w tym przypadku biskupowi, na drugiej: posłuszeństwo wizji, „Żywemu Światłu”. Jej klasztor otrzymał przywilej chowania na swym cmentarzu osób świeckich. W 1178 roku Hildegarda zgodziła się na nim pochować objętego ekskomuniką rycerza, a kiedy biskup Moguncji nakazał przenieść jego ciało poza klasztor, Hildegarda odmówiła, odwołując się do objawionej jej woli Bożej. Na klasztor został nałożony interdykt zakazujący odprawiania sakramentów i śpiewania liturgicznych hymnów. Po roku walk i starań ze strony Hildegardy o zdjęcie interdyktu okazało się, że szlachcic umarł pojednany z Kościołem i życie w klasztorze powróciło do normy.

Hildegarda przepowiedziała dzień swojej śmierci: odeszła do Pana 17 września 1179 roku. Wówczas na niebie ukazał się cudowny znak: dwie krzyżujące się ze sobą świetliste tęcze, w miejscu ich spotkania pojawił się olbrzymi księżyc i krzyż, który swym światłem oświecał klasztor. Została pochowana w Einbingen, „siostrzanym” klasztorze tego z Rupertsbergu, założonym przez nią czternaście lat wcześniej, po drugiej stronie Renu. Klasztor ten przetrwał do dnia dzisiejszego.

Wkrótce po śmierci Hildegarda została beatyfikowana, długo natomiast nie udawało się zamknąć jej procesu kanonizacyjnego, rozpoczętego w 1227 roku, mimo to trwał nieprzerwany jej kult, jako świętej właśnie. 10 maja 2012 roku papież Benedykt XVI rozszerzył jej kult na cały Kościół, wpisując ją tym samym na listę świętych, a 7 października 2012 roku ogłosił ją Doktorem Kościoła.

Głównym ośrodkiem kultu św. Hildegardy w Polsce jest Legnica, gdzie istnieje Stowarzyszenie „Krąg przyjaciół św. Hildegardy” założone i prowadzone przez Alfredę Walkowską, popularyzatorkę dzieła Świętej.

„Wyciągam ręce do Boga, aby jak piórko bez wagi i mocy na wietrze wznieść się do Niego. Albowiem dopóki jestem uwięziona w ciele i duszy niewidzialnej, w których istota ludzka jest tak niedoskonała, nie mogę do końca zrozumieć tego, co widzę” – żaliła się w Scivias. Teraz, kiedy już wszystko rozumiesz, święta Hildegardo, módl się za nami.

Iwona Budziak

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama