Proroctwo

W ludzkim doświadczeniu niewola i dramat większe niż uprowadzenie w kajdanach na wygnanie do obcej krainy.

„Głos wołającego na pustyni: »Przygotujcie drogę Panu. Dla Niego prostujcie ścieżki«” (Iz 40, 3).

Ten fragment proroctwa Izajasza zwykliśmy odnosić do Jana Chrzciciela. Czynimy to zresztą w ślad za przekazem biblijnym: wszyscy Ewangeliści opisują Jezusowego poprzednika za pomocą tego wersetu; w wersji św. Jana sam Chrzciciel — zapytany o to, kim jest — odnosi go do siebie (por. Mk 1, 3; Mt 3, 3; Łk 3, 4; J 1, 23).

Proroctwo

Warto się jednak choćby na moment na tej oczywistości „złapać”. Izajaszowe proroctwo jest bowiem częścią większej całości, a  mianowicie tak zwanej „Księgi Pociechy Izraela” (Iz  40—55). Jej autorem jest Deutero-Izajasz, działający wśród Żydów przesiedlonych (po zdobyciu Jerozolimy w  roku 597) do Babilonu. Swoim współbraciom, którzy spędzili w niewoli już ponad pół wieku, zapowiada wyzwolenie i „Nowe Wyjście” — powrót na Syjon i odbudowę świątyni. Obiecuje im, że Pan sam — jak dobry Pasterz — stanie na ich czele i poprowadzi ich łagodnie do domu.

Nie ma cienia wątpliwości, iż proroctwo Izajasza się spełniło! W trzecim pokoleniu wygnańców. W roku 538 król perski Cyrus, po podboju Babilonu, zwrócił Żydom wolność i pozwolił im wrócić do własnej ziemi. Rok później, w Jerozolimie, położyli już fundamenty pod nową świątynię.

Proroctwo
fragment pochodzi z książki:

Bp Grzegorz Ryś

MOC SŁOWA
Słowo, które ma moc zmienić Twoje życie.

 

ISBN: 978-83-277-1135-9
wyd.: Wydawnictwo WAM 2016

A jednak...

Wszystkie cztery Ewangelie chcą powiedzieć, że właściwym spełnieniem Izajaszowego proroctwa jest dopiero moment nadejścia Chrystusa; i że Bożym głosem proklamującym nadejście wolności nie był głos Cyrusa, lecz jest nim dopiero głos Jana Chrzciciela. Najwyraźniej są w ludzkim doświadczeniu niewola i dramat większe niż uprowadzenie w kajdanach na wygnanie do obcej krainy. Mówiąc bez owijania w bawełnę, tą niewolą i dramatem jest grzech. Dlatego też Jan proponuje każdemu z  przychodzących doń pobratymców (i  każdemu z  nas), by się zanurzył w Jordanie, „wyznając przy tym swoje grzechy” (por. Mk 1, 5). Wszyscy wiemy, jak to jest trudne — wypowiedzieć swój grzech! Wolimy się z nim schować — zatrzymać go w tajemnicy, nie zdając sobie sprawy z tego, iż tak długo, jak długo nie potrafimy i nie chcemy o nim mówić — to on w gruncie rzeczy trzyma nas w niewoli i panuje nad nami. Walka o to, by nazwać swój grzech, jest — w swojej istocie — początkiem walki o wolność. To nie ja sam walczę. Walczy we mnie — ze mną i przeciw mnie — Duch Święty, który „przekonuje mnie o grzechu” (por. J 16, 8).

Jan nie miałby jednak odwagi prowokować ludzi do wyznania grzechu, gdyby nie miał pewności, że w tłumie nad Jordanem stoi już Ten, który ma moc zgładzić ludzki grzech. Także i Kościół nie miałby odwagi mówić o grzechu, gdyby nie miał pewności zbawienia dokonanego w Jezusie Chrystusie.

I ja też nie miałbym takiej odwagi.

opr. ab/ab

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama