Fragmenty książki: Chrześcijaństwo i znaki z zaświatów. Objawienia, wizje, świadectwa
ISBN: 83-7318-497-X
wyd.: WAM 2005
Dla apostołów, uczniów i naśladowców młodzieńca uznawanego za Mesjasza głównym problemem była wiara w Niego i przyjęcie Go — nie tylko jako człowieka — ale nade wszystko jako Syna Bożego. Możemy starać się zrozumieć, jakiego przeskoku jakościowego musiała doświadczyć wiara pobożnego Żyda, aby od wiary w Boga objawiającego się na Synaju, przejść do wiary w Jezusa Galilejczyka. Jahwe zbliżał się do ziemi Izraela w sposób do tej pory niewyobrażalny. Pojawił się problem autentycznej interpretacji Prawa i Proroków. Na miejsce obietnic weszło ich urzeczywistnienie. Grecy mogliby stwierdzić, że oto metafizyka wtargnęła w świat rządzący się prawami fizyki. Idąc za tą myślą, można było sądzić, że nadprzyrodzoność objawiała się całkowicie w rzeczywistości świata natury.
Element nadprzyrodzony wdzierał się jednak tylko stopniowo w myślenie apostołów. O postępującym odkrywaniu go świadczyło ich wybranie (dokonane przez Tego, który poznał ich, zanim Go spotkali i zobaczyli), „znaki”, cuda, proroctwa, nauczanie. Była to prawdziwa szkoła, która zbliżała apostołów coraz bardziej do ich Mistrza i Przyjaciela.
Zwrócenie uwagi na tego rodzaju zmysłowe przejawy nadprzyrodzoności jest szczególnie interesujące z uwagi na jej niedostrzegalność dla ludzkich zmysłów. Już w tradycji starotestamentalnej prorocy zapewniali, że zetknęli się z tego rodzaju objawieniami, które stały się ich udziałem, a nie były dostępne wszystkim. Daniel pisał: Ja, Daniel, oglądałem tylko sam widzenie, a ludzie, którzy byli ze mną, nie oglądali widzenia (Dn 10, 7). Podobne świadectwa Starego Testamentu powtarzały się następnie często w literaturze nowotestamentalnej oraz okresu apostolskiego.
Misyjne rozkrzewianie Ewangelii nie byłoby możliwe bez odpowiedniego dla tej misji udzielenia łaski tym, którzy ją głosili. Energia, wzbudzona w sposób pełny w dniu Zesłania Ducha Świętego, już w okresie wcześniejszym wkraczała stopniowo w poznanie, psychikę oraz świadomość apostołów i uczniów Mistrza. Dokonywało się to w różny sposób, tak jak pojmował to również Paweł: różne są dary łaski, lecz ten sam Duch, który — jak dodaje Apostoł —objawia się dla wspólnego dobra (1 Kor 12, 4. 7). Również samo zmartwychwstanie Jezusa nie było widziane przez wszystkich, niektórzy nadal wątpili (por. Mt 28, 17). Przypadek Jedenastu był więc odmienny od sytuacji pozostałych świadków.
Tak było też w przypadku innego wydarzenia, które dotknęło niczym „grom z jasnego nieba”, co więcej poraziło, trzech spośród najbliższych uczniów Jezusa: Piotra, Jakuba i jego brata Jana (por. Mt 17, 1nn). Wydarzenie Przemienienia pozostawiło głęboki ślad w ich pamięci. Twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło (Mt 17, 2). Chodziło więc o zjawisko niezwykłe, niejako preludium do tego, co nastąpiło, gdy ukazali im się Mojżesz i Eliasz, którzy rozmawiali z Nim. Co więcej oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: „To jest Syn mój umiłowany, w którym mam upodobanie. Jego słuchajcie!”. Wydarzenie to przytoczone nie tylko przez Mateusza, ale także — z niewielkimi różnicami —przez Marka (por. 9, 2nn), Łukasza (por. 9, 28nn) i Piotra (por. 2 P 1, 16nn), ujawnia, że jego bezpośredni świadkowie byli zaskoczeni, ale równocześnie świadomi, że oto właśnie dokonuje się objawienie w najwyższym tego słowa znaczeniu. Jak podaje tradycja, świat nadprzyrodzony objawił się na górze Tabor. Dla pobożnego Żyda wydarzenie to musiało jednak pozostawać w związku z inną teofanią na Synaju, gdzie Jahwe rozmawiał z Mojżeszem, przekazując mu tablice Dekalogu. Jeśli więc w objawieniach świata nadprzyrodzonego górą jedyną w swym rodzaju był Synaj, to dla człowieka żyjącego w czasach Jezusa, który w Niego uwierzył, Tabor stał się kontynuacją i logiczną konsekwencją tego objawienia w momencie, gdy trzej apostołowie tam obecni opowiadali o tym wydarzeniu po śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa.
Wcześniejszym wydarzeniem, w którym dokonała się teofania, był chrzest Jezusa, o czym mówią Ewangelie (por. Mt, 3, 13-17; Mk 1, 12n; Łk 4, 1n). Również w opowiadaniu o tym wydarzeniu występują elementy istotne dla objawienia: głos Ojca, jednoznaczne wskazanie na umiłowanego Syna, manifestacja obecności Ducha. Świat nadprzyrodzony objawiał się, aby potwierdzić Osobę i działalność Syna.
W Nowym Testamencie nie brakuje boskich objawień Syna, będących zarówno potwierdzeniem tożsamości Jego osoby, jak też przejawem Jego wyjątkowej mocy; nie rodzą one również wątpliwości. Nie stawiamy tu sobie za cel przypominania Jego cudów, Jego władzy nad zjawiskami natury i nad życiem ludzkim, wskrzeszeń zmarłych osób oraz innych cudów, których opowiedzenie zajęłoby wiele ksiąg, jak zapewniał Ewangelista Jan (por. J 21, 25). Odnosi się to również do Jego proroctw, dokładnych i szczegółowo wyrażonych. Nie były one owocem fantazji czy wyrazem wychowania, lecz boskim promieniem, który jasno oświetlił niewiele znaczącą historię Palestyny. Ich celem było umocnienie wiary w przymierze oraz wychowanie grupy wyznawców, pierwszych z długiego, niekończącego się szeregu.
Jeśli więc wierzymy, że wraz z Jezusem odsłania się świat nadprzyrodzony, to musimy również przyjąć, że w czasie, w którym żył, wśród Jego przyjaciół i osób zbliżających się do Niego dokonywało się wtargnięcie innej rzeczywistości w codzienność. Prowadziło to do przekonania, że oto nadeszły czasy nowe, z dawna oczekiwane. Dzięki działaniu Syna następował na ziemi początek Królestwa upragnionego przez Ojca. Kiedy zaś Bóg podejmuje decyzję, aby coś się wydarzyło, staje się ona rzeczywistością. Wraz z Synem świat nadprzyrodzony wkraczał w historię i życie Izraela, by rozprzestrzeniać się na cały świat od chwili powrotu Syna do Ojca.
To właśnie jest charakterystyczna cecha Królestwa Bożego: wejście w historię ludzką, bycie „w was”, czyli w nas, tzn. w Kościele. Postrzegalne zmysłami objawienia świata nadprzyrodzonego były niezbyt częste w historii chrześcijaństwa, lecz miały miejsce, z czego wynika, że są możliwe. Jest wątpliwe, czy osoba niewierząca w ich obecność będzie w stanie wierzyć w obecność Królestwa Bożego pośród nas i w powstanie Jezusa z martwych. Nie znamy wprawdzie sposobu dokonywania się tych objawień, biorąc pod uwagę, że nie zależą one od nas nawet wtedy, gdy jesteśmy w stanie dostrzec obecny w nich „porządek zbawczy”. Na bazie doświadczenia chrześcijańskiego, które począwszy od pierwszych wieków chrześcijaństwa trwa aż po dzisiejsze czasy, możemy jednak opowiadać o nich, opisywać je i grupować w pewne kategorie.
Obietnica Królestwa nie zmienia się wraz z upływem czasu. Jeśli jest to wolą Ojca, zachowa ona swą ważność aż do momentu jej ostatecznego wypełnienia. Odnosi się to również do postrzegalnych zmysłami objawień nadprzyrodzonego świata: tak jak mamy świadectwa o ich istnieniu u początków, tak również będą one zawsze obecne w historii chrześcijaństwa.
Kiedy? W jaki sposób? Dlaczego? W jakich okolicznościach? Gdy zadajemy te pytania, zaczynają się problemy. Odpowiedź na nie zależy od odpowiedzi na wcześniejsze bardziej podstawowe pytania. Królestwo Boże jest pośród nas, jest „w” nas; a my możemy doświadczać jego przejawów, darmowych i niezasłużonych, co jednak nie znaczy mniej rzeczywistych. Tak było w Kościele pierwszych wieków, a przeglądając literaturę nowotestamentalną, odczuwamy jedynie zakłopotanie z powodu dużej liczby przykładów, które można przytoczyć, by zilustrować to zagadnienie. Punktem rozstrzygającym było z pewnością zmartwychwstanie Jezusa, co jasno ukazuje św. Paweł: Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara [...]. Tymczasem jednak Chrystus zmartwychwstał (1 Kor 15, 14. 20). Fakt ten podkreślają również jednoznacznie wszyscy Ewangeliści (por. Mt 28; Mk 16; Łk 24; J 20-21). Mateusz i Jan byli z pewnością bezpośrednimi świadkami wydarzeń poprzedzających, widzieli, jak umierał, a przynajmniej wiedzieli, że umarł na krzyżu. Ujrzeli Go również wieczorem pierwszego dnia po szabacie, gdy stanął żywy pośród nich. Jezus, powróciwszy ze świata nadprzyrodzonego, rozmawiał z nimi oraz spożywał z nimi posiłek. By nie mieli wątpliwości, pozwolił im się dotknąć. Jan stwierdza to jednoznacznie: To wam oznajmiamy, [...] co ujrzeliśmy własnymi oczami [...] i czego dotykały nasze ręce, bo życie objawiło się... (1 J 1, 1). Jest to nie pozostawiające żadnych wątpliwości świadectwo wielkiego wtargnięcia świata nadprzyrodzonego w rzeczywistość świata natury. Chodzi tu o jasne, historyczne i jednocześnie niewyobrażalne Objawienie, któremu wcześniej nikt w oparciu o ludzkie doświadczenie nie dałby wiary.
Jak bardzo niespodziewane było to wydarzenie, można dostrzec w zdumieniu uczniów idących do Emaus, w pełnych zdziwienia słowach Marii Magdaleny oraz w zachowaniu niewierzącego Tomasza. To właśnie w świetle wydarzenia zmartwychwstania wykrystalizowało się w świadomości Apostołów i uczniów nowe spojrzenie na słowa i czyny ich Mistrza, których dokonał za swego życia. Jednocześnie wzrastała w nich dyspozycyjność oraz pragnienie kontynuacji Jego dzieła w każdym miejscu świata. W ten sposób konkretnie rodził się Kościół. Jest czymś zdumiewającym, w jaki sposób powrót Jezusa zza grobu — Jego zmartwychwstanie —umacniał przekonanie, energię moralną oraz wytrwałość uczniów, pragnących wypełnić misję Zbawiciela, wzywającego ich, aby szli „na cały świat” (por. Mk 16, 15). Doskonałość pochodząca od Boga, moc nadprzyrodzona oraz najwyższy stopień wyrzeczenia rodziły się stopniowo, powodując, że dokonywało się ich nowe posłanie na mocy Bożej łaski, co więcej — z mocy Ducha Świętego: Gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami... (Dz 1, 8). Bez jednoznacznego zaistnienia objawienia Zmartwychwstałego na oczach i „wobec zmysłów” uczniów trudno wyobrazić sobie ich jasną decyzję, by wkroczyć na drogi świata w celu urzeczywistnienia trudnych, ponadludzkich spraw.
opr. aw/aw