Benedykt XVI w Polsce (25-28.05.2006), Artykuł abp Stanisława Nowaka o wizycie Papieża na Jasnej Górze
Na trasie pielgrzymki Ojca Świętego Benedykta XVI śladami Jana Pawła II znalazła się Częstochowa. Pobyt Piotra naszych czasów w sanktuarium maryjnym na Jasnej Górze pozostawił głęboki ślad w sercach uczestników tego wydarzenia. I nie tylko tych, którzy 26 maja, w Dzień Matki, przyjechali do Częstochowy, umocnił w wierze Ojciec Święty. Dzięki środkom przekazu miliony ludzi w Polsce i poza jej granicami oglądały Papieża, pogrążonego w modlitwie przed łaskami słynącym obrazem Matki Bożej, a potem klęczącego przed Najświętszym Sakramentem w obecności nieprzeliczonych rzesz. Zadziwiający i budujący dla wielu był niesamowity entuzjazm wiary mieszkańców Częstochowy, pielgrzymów licznie przybyłych z terenu archidiecezji, z Polski i nawet z zagranicy, osób konsekrowanych i przedstawicieli różnych ruchów kościelnych uczestniczących w nabożeństwie majowym. Głęboko przemawiała do rzesz pielgrzymów i modlących się przy telewizorach kontemplacyjna cisza, w jakiej trwał Ojciec Święty, pozostając na klęczniku, wpatrzony w wystawiony w monstrancji Najświętszy Sakrament.
Po modlitewnej kontemplacji widzialny zastępca Chrystusa mówił o roli Maryi w szkole wiary. Jego słowo było pełne głębi teologicznej i pasterskiej miłości, bardzo obfite w treść i nabrzmiałe świadectwem. Punktem wyjścia przemówienia Ojca Świętego był tekst z Dziejów Apostolskich o Maryi oczekującej wraz z apostołami na zstąpienie Ducha Świętego. Maryja, pozostająca w «sali na górze» w Wieczerniku jerozolimskim — którego symbolem jest Jasna Góra — wprowadza nas wszystkich w atmosferę oczekiwania na zstąpienie Ducha Świętego na rodzący się Kościół. W homilii Ojca Świętego Maryja z Wieczernika została ukazana jako Nauczycielka wiary i modlitwy. Ona wskazuje, jak otwierać umysły i serca na moc przychodzącego do nas Ducha Świętego, którego mamy zanieść całemu światu — powiedział Papież na wstępie.
Ojciec Święty poczuł się w Częstochowie jak pasterz: pasterz, za którym idzie stado owiec, ale też pasterz idący wśród owiec. Wzruszała nas pokora Benedykta XVI, który powiedział, że owszem, przybywa, by utwierdzać nas w wierze, ale też by i siebie utwierdzać w wierze. «Maryja — zaznaczył — podtrzymywała wiarę Piotra i apostołów w Wieczerniku, a dziś podtrzymuje Ona moją i waszą wiarę». A jeśli wiarę, to i modlitwę.
Benedykt XVI już z helikoptera, którym leciał, mógł zobaczyć blisko półmilionową rzeszę wiernych, stłoczonych na placu przed Jasną Górą, w parkach i w alei Najświętszej Maryi Panny. Gdy znalazł się w kaplicy Matki Bożej, ręce zgromadzonych w niej kleryków w białych komżach, zakonników w białych habitach i sióstr zakonnych z różnych zgromadzeń wyciągnęły się w stronę umiłowanego Ojca, który nie szczędził uścisków i błogosławieństw. Zabrzmiały fanfary jasnogórskie i oczom Ojca Świętego ukazał się obraz Matki Bożej w bursztynowych sukniach, z koronami poświęconymi przez Sługę Bożego Jana Pawła II tuż przed jego odejściem z tego świata. Ojciec Święty pogrążył się w modlitwie. Następnie został powitany przez ojca generała zakonu paulinów. Wręczył mu złotą różę, która miała być darem Pawła VI z okazji tysiąclecia chrztu Polski w r. 1966. Z radością i wzruszeniem spotkał się z wiernymi. Metropolita częstochowski krótko i serdecznie powitał Ojca Świętego w imieniu zgromadzonych rzesz i rozpoczęło się nabożeństwo. Odśpiewano fragment z Dziejów Apostolskich o Maryi oczekującej wraz z apostołami na przyjście Ducha Świętego, po czym widzialny zastępca Chrystusa na ziemi, niczym Piotr po zesłaniu Ducha Świętego, rozpoczął swoje przemówienie. Słuchaliśmy z napięciem słów wypowiadanych przez Papieża częściowo w języku polskim, później po włosku. A potem był śpiew Litanii Loretańskiej, kontemplacja Hostii świętej, apostolskie błogosławieństwo. Pobyt w Częstochowie niewątpliwie był dla Papieża radością. To można było wyczuć i on sam to potwierdził. Wiara Ludu Bożego karmi wiarę pasterza.
Papież Benedykt XVI umocnił naszą wiarę. Jak św. Piotr, jak św. Paweł i jak Jan Paweł II przybył po to, by utwierdzać wiarę, zagrzewać do nadziei i wzniecać miłość do Boga i bliźnich. Trwajcie mocni w wierze na wzór Maryi — oto główna treść jego przesłania. Na Jasnej Górze do hasła pielgrzymki Benedykta XVI do Polski: «Trwajcie mocni w wierze», dodaliśmy: «z Maryją».
Papież wprowadził nas do szkoły Maryi, Uczennicy Pana i najlepszej Nauczycielki wiary i modlitwy. To Ona bowiem, z delikatnością kobiecą i «umiejętnością łączenia wnikliwej intuicji ze słowem pociechy i zachęty» (por. Redemptoris Mater, 46), może podtrzymywać naszą wiarę. Papież uczył nas nie tylko tego, jak zachowywać wiarę, ale również jak ją rozwijać, żyć nią na co dzień i wyrażać w wiernym zachowywaniu słów Bożych. Poprzez kontemplację wiary Maryi prowadził nas także w tajniki modlitwy. Wierzyć to obcować z tajemnicą Boga, spotykać się z Nim, przebijać się przez pojęcia i ludzką wiedzę, by «dotknąć» Boga żywego. Właśnie tak. W naszej wierze chodzi o kontakt z żywym Bogiem. Bowiem z otwarcia się i przyjęcia życia Bożego wyrasta życie wiary, wyrażające się w naszych postawach, działaniach i zamierzeniach. «Wiara jest obecna nie tylko w nastrojach i przeżyciach religijnych, ale przede wszystkim w myśleniu i działaniu, w codziennej pracy, w zmaganiu się ze sobą, w życiu wspólnotowym i w apostolstwie (...). Wiara może zawsze doprowadzić nas na nowo do Boga, nawet gdy wyrządza nam krzywdę nasz własny grzech» — mówił Ojciec Święty. Nam Polakom bardzo potrzebne było to przypomnienie o wierze żywej, wyrażającej się w życiu osobistym, rodzinnym, społecznym — w moralności prawdziwie chrześcijańskiej.
Chrześcijaństwo jest jednak nie tylko mądrością. Ono jest mocą. O mocy wiary pouczał nas Benedykt XVI, i o wytrwaniu w wierze. Uczył nas tego na przykładzie wiary Maryi. Idąc w czasie tej pielgrzymki po śladach swego bezpośredniego wielkiego poprzednika, przypomniał nam Encyklikę Redemptoris Mater o wielkiej wierze Maryi. Oczywiście, także o miłości. Autor Encykliki Deus caritas est nie mógł nie przypomnieć o tym, że wiara wyraża się w miłości Boga i miłości bliźniego jak siebie samego. «Wziąć Maryję do siebie» na wzór św. Jana apostoła to stawać się świadkami prawdy, że Bóg jest miłością. W szkole Maryi trzeba się uczyć miłości. Świat z pewnością szuka świadków takiej miłości i wciąż potrzebuje świadectwa, że Bóg jest miłością. Prawda o miłości jest najważniejsza. Trzeba więc tej prawdy pilnie uczyć się w szkole Maryi. Benedykt XVI ukazał szkołę Maryi wszystkim, wydaje się jednak, że szczególnie osobom konsekrowanym, alumnom seminariów duchownych i członkom ruchów kościelnych.
Życie osób konsekrowanych jest dziełem Ducha Świętego, odpowiedzią na Jego zaproszenie do głębszego zjednoczenia się z Nim. To zjednoczenie ma swoje źródło w chrzcie św., ale profesja zakonna czy przyrzeczenia bardziej przybliżają do tajemnicy Serca Jezusowego. Wyrazem tego przylgnięcia do Chrystusa jest życie według rad ewangelicznych. W takim kontekście Ojciec Święty nawołuje, jak św. Jan w Apokalipsie, do pierwotnej miłości (por. Ap 2, 4 n.), którą nazywa «pierwotnym zachwytem», «pierwotnym entuzjazmem». Maryja prowadzi osoby konsekrowane do gorącej i mocnej wiary, ale trzeba Jej na to przyzwolić, zachowując w sercu prymat życia konsekrowanego.
Wyrazem troski o świętość kapłanów były serdeczne i mocne słowa, skierowane przez Ojca Świętego do kleryków. Im kazał uczyć się Jezusa od Maryi. Wskazał na Jej fiat; na rolę, jaką odegrała w Kanie Galilejskiej, wreszcie na Maryję stojącą pod krzyżem. Maryja, adorująca Syna i służąca Mu, jest najdoskonalszym wzorem dla tych, którzy przez święcenia stają się szafarzami eucharystycznego Ciała Jezusa, a także sługami Jego Mistycznego Ciała. Wzrusza wprost naleganie Papieża, żeby kapłani zachowali na zawsze «zdolność do zachwytu i adoracji» Jezusa w Eucharystii i «wrażliwość na ślady świętości wśród wiernych». Mają być święci, bo Kościół potrzebuje świętych.
Ojciec Święty zaapelował wreszcie do nowych ruchów w Kościele. Są one znakiem czynnej obecności Ducha Świętego, a ich posłannictwo daje się zrozumieć w świetle wiary. Mają do spełnienia misję uświęcania żywych tkanek Kościoła, szczególnie tam, gdzie kapłan, zakonnik czy zakonnica nie mogą dotrzeć. Winny przy tym inspirować się różnymi uznanymi przez Kościół formami duchowości, mądrością ewangeliczną i wiedzą zaczerpniętą z dzieł wielkich świętych. Bogaci tym doświadczeniem, powinni być obecni wszędzie, w świecie kultury i pracy, mediów i polityki, w życiu rodzinnym i społecznym. Duchowość maryjna będzie im w tym bardzo pomocna.
Syntezą wielkiej maryjnej katechezy Benedykta XVI w Częstochowie były słowa Ewangelii o św. Janie, który «wziął Maryję do siebie». W ustach Papieża zabrzmiało to jak wielka zachęta, by żyć prawdą przypomnianą tak żywo w Encyklice Deus caritas est. Istotą świętości jest miłość. Miłość jest najważniejsza, i wiara przez miłość się wyraża. Tej prawdy należy uczyć się przede wszystkim w szkole Maryi.
Pielgrzymka do Częstochowy Benedykta XVI była bardzo wyraźnym ukierunkowaniem Kościoła na chrystocentryzm, ale przeżywany w duchu maryjnym. Opuścił Ojciec Święty «salę na górze», jasnogórski «Wieczernik». Zostawił nam maryjny program. Przed nami wielka praca, by bogactwo tej jasnogórskiej lekcji Następcy św. Piotra w naszych czasach przyjąć całym sercem i stosować w życiu. Na to wszystko zostaliśmy też bardzo szczodrze przez Ojca Świętego Benedykta XVI pobłogosławieni.
Abp Stanisław Nowak
Metropolita częstochowski
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (6-7/2006) and Polish Bishops Conference