Nie nam, lecz Twemu imieniu...

Z nowym biskupem pomocniczym diecezji siedleckiej, ks. dr. Piotrem Sawczukiem rozmawia ks. dr Andrzej Adamski.

W sobotę, 6 kwietnia, przyjmie Ksiądz Biskup święcenia biskupie. Jakie znaczenie ma dla Księdza Biskupa fakt, że będzie to w przeddzień Uroczystości Miłosierdzia Bożego?

Nie od razu pojawiła się ta data. W pierwszych dniach po ogłoszeniu nominacji były brane pod uwagę różne terminy, ale bardzo cieszę się, że ostatecznie będzie to sobota przed Niedzielą Miłosierdzia. Ufam, że liturgiczna bliskość daty moich święceń oraz celebrowania tajemnicy Bożego Miłosierdzia pomogą mi podjąć posługę biskupią w postawie pokornej ufności wobec Chrystusa ukazującego swoje rany jako źródło życia. Poza tym sobota przed Niedzielą Miłosierdzia to przecież jeszcze oktawa świąt Wielkanocnych, okres wielkiej nadziei i radości. Nie może chyba być lepszego dnia na przyjęcie sakry biskupiej.

Nie nam, lecz Twemu imieniu...

 bp Piotr Sawczuk

Tradycyjnie święcenia biskupie udzielane są przez trzech biskupów. Kogo wybrał Ksiądz Biskup na swoich konsekratorów?

Głównym konsekratorem będzie biskup siedlecki Zbigniew Kiernikowski. Taki jest zwyczaj - do którego zresztą z radością chciałem się dostosować - żeby w przypadku biskupa pomocniczego święceń biskupich udzielał biskup diecezjalny. Można przy okazji powiedzieć, że biskupa diecezjalnego konsekruje zwykle metropolita. Jeśli więc nie wchodzą w grę jakieś inne racje, te właśnie zasady mają zastosowanie. Współkonsekratorem będzie zaś arcybiskup Celestino Migliore, nuncjusz apostolski w Polsce, a drugim biskup radomski Henryk Tomasik, który wcześniej - jak wiadomo - przez wiele lat był biskupem pomocniczym w diecezji siedleckiej. Bardzo cieszę się, że na moją prośbę wszyscy odpowiedzieli pozytywnie i zgodzili się wystąpić w roli szafarzy.

Każdy biskup ma swój herb oraz biskupie zawołanie. Czy mógłby Ksiądz Biskup zdradzić nam, jakie słowa - i wedle jakiego klucza - wybrał na swoje biskupie zawołanie? Jak będzie wyglądał herb Księdza Biskupa?

Jako hasło biskupie wybrałem fragment pierwszego wersetu psalmu 115: „Nomini Tuo da gloriam” (Twemu Imieniu daj chwałę). Myślę, że jeszcze wyraźniej brzmią te słowa, gdy uwzględni się kontekst. Wcześniej jest bowiem powiedziane: „Nie nam Panie, nie nam, lecz Twemu Imieniu daj chwałę”. Wydaje mi się, że bardzo potrzebne jest nam to przypomnienie, abyśmy nie szukali własnej chwały, nie koncentrowali się na sobie, ale pozwolili się prowadzić Bogu, który chce wypełnić swój plan w naszym życiu i w świecie. Natchniony autor tego psalmu kieruje swoje słowa do ludu, który wrócił z wygnania i niosąc w sobie oczyszczające doświadczenie niewoli, teraz może odkryć jej sens. Zobaczyć, że powrót do ofiarowanej ziemi jest owocem Bożego błogosławieństwa, a nie jakichkolwiek ludzkich zabiegów. Zatem to Bogu należna jest chwała. Ostatnio przeczytałem tekst nawiązujący do myśli znanego cadyka z Kocka - Menachema Mendla Morgensterna, który ponoć cały judaizm interpretował jako jedną wypowiedź Pana: „Ja jestem Bogiem, a ty nie”.

Jest to jednak nie tylko zwrócenie uwagi na konieczność zejścia w swoim życiu z tronu należnego Bogu, a który do tej pory zajmował z naiwną arogancją człowiek. Jest to także silne przekonanie o niezwykłej mocy działania Boga. Potrafi On przecież posłużyć się słabym człowiekiem, narzędziem nieudolnym, by dokonać swoich wielkich dzieł.

Jeśli chodzi o herb, to są pewne zasady heraldyki, które winny być zawsze zachowywane. Wiele elementów jest wspólnych dla herbów biskupich. Ja chciałbym zwrócić uwagę tylko na te, które są charakterystyczne dla mojego: pusty tron z księgą Pisma Świętego na złotym tle, wizerunek Matki Bożej Leśniańskiej na niebieskim tle i wizerunek bł. Męczenników z Pratulina na czerwonym tle.

Symbol pustego tronu jest nawiązaniem do motywu dość popularnego we wschodniej sztuce wczesnochrześcijańskiej, określanego greckim terminem etimazja, czyli przygotowanie tronu. Ma to znaczenie eschatologiczne, mówi o oczekiwaniu na powtórne przyjście Chrystusa, ale także dzisiaj ma przypominać o zadaniu stojącym przed nami, a szczególnie przed biskupem, aby coraz pełniej oddawać Chrystusowi władzę nad swoim życiem.

Dwa pozostałe elementy są bardziej osobiste i związane z naszą diecezją. Wizerunek Matki Bożej Leśniańskiej towarzyszył mi od wczesnych lat dziecięcych, bo urodziłem się i mieszkałem w parafii sąsiadującej z sanktuarium w Leśnej Podlaskiej. Mój dom dzieli od tego pięknego miejsca zaledwie 5 km. Chcę jednak, żeby było to odbierane także w bardziej ogólnym sensie, jako wola uczenia się od Maryi wiary i miłości do Chrystusa oraz przekonanie o Jej niezawodnym pośrednictwie łask.

I w końcu graficzne zarysowanie postaci bł. Męczenników z Pratulina jako zaznaczenie unickich korzeni mojej rodziny i jednocześnie ważnego wątku duchowej historii naszej diecezji. W Roku Wiary, kiedy to przyszła moja nominacja, świadectwo heroicznej miłości do Pana Boga i do Kościoła, jakie złożyli ci prości ludzie w okresie zaborów, stanowi dla nas poruszający przykład. A warto też dodać, że w świetle wydarzeń pratulińskich dobrze widać, jak bolesne i zgubne skutki może mieć polityka imperialna państwa dopuszczającego się brutalnej ingerencji w sferę religijną. Kiedy więc w dalszym ciągu trzeba nam podejmować pokorną pracę w dziedzinie ekumenicznego zbliżenia, Pratulin stanowi przypomnienie, że należy to czynić zawsze ewangelicznymi środkami i unikać pokusy szukania drogi na skróty.

Jak widzi Ksiądz Biskup swoją misję i posługę w diecezji siedleckiej?

Diecezja siedlecka jest środowiskiem mojego życia od początku. Kondycja duchowa mieszkających tu ludzi nie jest zła. Oczywiście niełatwo to ocenić, bo też nie wszystko widać na zewnątrz, ale na podstawie tego, co widać, można powiedzieć, że religijność wiernych jest tradycyjna. Choć - jak podkreśla Biskup Siedlecki - istnieje pilna potrzeba osadzenia wiary tradycyjnej na pogłębionym fundamencie świadomości chrzcielnej. Wobec całej tej sytuacji laicyzującego się społeczeństwa, w jakiej żyją dzisiejsi chrześcijanie, jest to konieczne. Tym bardziej, że mają oni przecież odegrać rolę przemieniającego zaczynu dla świata.

Niewątpliwie problemów szczegółowych, nad którymi należy pochylić się, jest dużo. W coraz większym stopniu dotyka naszą diecezję kryzys życia rodzinnego, zjawisko rozpadania się małżeństw sakramentalnych i wchodzenia w związki niekanoniczne. Poza tym naszą diecezję dotyka problem demograficzny. Wielu młodych ludzi wyjeżdża i osiedla się w większych ośrodkach lub za granicą. A młode małżeństwa, których i tak jest mniej, przeżywają swoje obawy i nie decydują się na urodzenie kolejnego dziecka. Kościół nie ma na to bezpośredniego wpływu, a pewne zjawiska wydają się być nieuchronne, ale trzeba budzić w ludziach chrześcijańską nadzieję i przekonanie o Bożej opiece. Jeśli człowiek z nadzieją patrzy na swoje życie, przestaje być egoistyczny i zalękniony, a podchodzi w duchu służby, jak uczeń Chrystusa. W dziedzinie rodzinnej taka postawa owocuje m.in. otwieraniem się na życie.

Program będzie się jakoś rodził w trakcie mojego posługiwania. Ogólnie mówiąc, chciałbym się przyczynić do jednoczenia się ludzi z Chrystusem i wokół Chrystusa, bo taka jest rola pasterza. Raz jeszcze zwracam się z prośbą o modlitewne wsparcie, bym umiał odczytywać Bożą wolę i wyrażam gotowość słuchania ludzi, aby mieć lepsze rozeznanie co noszą w sercu i czego pragną.

Na zakończenie pytanie z nieco innej beczki. Cały świat w tej chwili wpatrzony jest w pierwsze słowa i gesty papieża Franciszka. Jak odbiera Ksiądz Biskup początek jego posługi? Jakie nadzieje budzi ten pontyfikat?

Rzeczywiście, zostałem mianowany przez papieża Benedykta XVI, a święcenia będę przyjmował już za papieża Franciszka. Co do nowego papieża, można mówić jedynie o pierwszych wrażeniach. Został wybrany kolejny papież spoza Włoch i pierwszy z Ameryki Południowej. Potwierdza to powszechność Kościoła i skuteczność prowadzonej ewangelizacji, a jednocześnie stwarza szansę przygarnięcia nowych ludzi do Chrystusa. Pamiętamy, jak nas poruszył przed 35 laty wybór na Stolicę Piotrową naszego rodaka, więc chyba Argentyńczycy i w ogóle mieszkańcy Ameryki podobnie odbierają wybór papieża Franciszka. Co do jego pierwszych słów i gestów, to jest w nich dużo świeżości. Wprawdzie medialne komentarze - jak się wydaje - nie zawsze zwracają uwagę na sprawy najważniejsze, to jednak obranie imienia i pewne gesty czynione wobec ludzi ubogich, odsuniętych od głównego nurtu życia, są charakterystyczne i zapewne zapowiadają rozłożenie akcentów rozpoczętego pontyfikatu. Ojciec Święty Franciszek robi wrażenie człowieka wielkiej pokory, bardzo bezpośredniego i mającego świetny kontakt z ludźmi. To cenny kapitał, na którym można budować.

Dziękuję za rozmowę.

Echo Katolickie 14/2013

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama