Recenzja - Dokumenty Soborów Powszechnych, t.III

Recenzja książki pod redakcją Arkadiusza Barona i ks., Henryka Pietrasa SJ

historyk PAT

Recenzja - Dokumenty Soborów Powszechnych, t.III,

Trzeci tom Dokumentów soborów powszechnych poświęcony jest (jedynie?) dwóm XV-wiecznym soborom: w Konstancji (1414-18) i wielokroć przenoszonemu soborowi w Bazylei-Ferrarze-Florencji-Rzymie (1431-45). Wydawcom należą się słowa najwyższego uznania, jeśli zważyć choćby na trudności wynikające z wielo-językowości tekstu oryginału — dokumenty drugiego z w/w soborów, z racji na zawierane w jego trakcie między-kościelne unie zredagowane były nie tylko po łacinie, ale także w języku greckim, arabskim i ormiańskim! Już samo nowe krytyczne wydanie tych tekstów było nie lada dziełem, a tu otrzymujemy jeszcze przecież polski przekład (a nawet w jednym przypadku — dwa: jeden współczesny i jeden staropolski, wydobyty z XVII-wiecznego starodruku).

Sobory odbyte w 1 poł. XV stulecia znajdują w historii Kościoła zachodniego miejsce szczególne. Niewiele w ich trakcie zapadało decyzji o charakterze ściśle doktrynalnym (choć, oczywiście, były i takie, np. warunkiem każdej z zawartych unii było sformułowanie wspólnego wyznania wiary); co więcej, w niektórych kwestiach z tegoż zakresu — jak wówczas mówiono causa fidei (np. proces Jana Husa) - postępowanie pełne było nadużyć i manipulacji, służących „udowodnieniu” z góry ustalonej tezy; a podjęte decyzje (w Konstancji dwa wyroki śmierci — Husa i Hieronima z Pragi, a także pośmiertna egzekucja na ekshumowanym ciele Wyclifa) muszą budzić po prostu wstyd i wewnętrzny protest. Znaczenie owych soborów nie bierze się wszakże stąd.

Głównym celem — tak Konstancji, jak Bazylei — nie była precyzacja doktryny, ale reforma naznaczonego wielo-twarzowym kryzysem Kościoła. Być może, szło nawet o coś więcej niż tylko o reformę czyli o doraźne znalezienie środków zaradczych na zło. Szło raczej o wypracowanie nowego modelu Kościoła — o przemyślenie jego konstytucji: roli poszczególnych kościelnych urzędów, zasad ich działania, wzajemnych między sobą relacji. Próbowano wyważyć proporcje między monarchicznym a kolegialnym wymiarem Kościoła; pytano o podstawy władzy papieża, i o legitymację obradującego soboru (skąd się ona bierze? Od papieża? Od Kościoła? Od Chrystusa?). Czemu ma służyć władza w Kościele? A jakie są jej granice? I jaki ethos? Jak — po okresie gregoriańskiej, radykalnej centralizacji Kościoła przywrócić mu na nowo konstytucję i logikę ciała?

O to wszystko pytano nierzadko w ostrych polemikach; wszak dyskusja nie odbywała się w spokojnej atmosferze akademickiego wykładu, lecz w dramatycznej sytuacji Kościoła rozdartego (od 1378) podwójną, a od 1409 roku nawet potrójną schizmą. Co więcej, w okresie Bazylei schizma nie tylko się odnowiła, ale nawet przeobraziła się w „schizmę” obradujących równolegle soborów! Dawano też odpowiedzi, z których później (jak w przypadku radykalnego koncyliaryzmu) trzeba się było wycofywać...

Sam sposób poszukiwań był przecież niesłychanie pouczający — i w Konstancji, i w Bazylei najliczniejszą (i najbardziej radykalną!) grupą „ojców” byli uczeni (teologowie i kanoniści), stanowiący dla biskupów i kardynałów bardzo poważnego partnera. Kard. D'Ailly twierdził wprawdzie, iż sobór tak naprawdę stanowią biskupi (concilium est episcoporum); nie zmieniało to przecież faktu, iż najpoważniejszym autorytetem Konstancji, zwłaszcza w jej pierwszym okresie, pozostawał jego uczeń — Jan Gerson, legitymujący się autorytetem kanclerza Sorbony. Jeden i drugi sobór był więc sam w sobie — poprzez swoją reprezentację odbiciem Kościoła—ciała (a nie tylko „ciała episkopalnego”), w którym troska o dobro podejmowana jest z wielką odpowiedzialnością przez każdego.

A przecież, nawet przy takiej mobilizacji i zaangażowaniu (!) rozwiązania problemów przychodziły z trudem, ustalone reformy pozostawały na poziomie powierzchownej kosmetyki — tak, że czytając owe dokumenty nie sposób uniknąć rozdarcia: między fascynacją wobec odwagi stawianych pytań i zgłaszanych postulatów (np. sobór co 10 lat, synod w każdej diecezji co rok itp.), a konsternacją wobec mierności efektów i wielkości tkwiącego wręcz w kościelnych strukturach zła.

Otrzymujemy więc do rąk dokumentację jednej z największych i najbardziej doniosłych dyskusji na temat Kościoła w całych jego dziejach. Warto pamiętać, że brali w niej udział — i to w bardzo znaczący sposób — także polscy biskupi i uczeni (cała plejada XV-wiecznych teologów krakowskich: Paweł Włodkowic, Andrzej Łaskarz, Benedykt Hesse, Jakub z Paradyża, Jan Elgot, Tomasz Strzempiński i in.). Blisko pięć wieków później możemy choć trochę przybliżyć się do ich myśli, postudiować eklezjologię: opartą na Biblii i na Ojcach Kościoła, równie odważną, co odpowiedzialną.


Recenzja - Dokumenty Soborów Powszechnych, t.III

ks. Arkadiusz Baron, Henryk Pietras SJ (opr.)

Dokumenty Soborów Powszechnych, t. III

ISBN: 83-7318-300-0
Copyright © Wydawnictwo WAM 2003



opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama