Biskup Wacław Świerzawski pisze o osobie i dziele Jana Pawła II w 80 rocznicę jego urodzin
W Roku Wielkiego Jubileuszu Ojciec Święty Jan Paweł II kończy 80 lat. Patrząc na to życie, tak wyjątkowe, tak szeroko i głęboko wpisane w Kościół i świat współczesny, można pytać: Jaki jest sekret jego mocy? Jaki jest klucz do jego osoby? Jakie są cechy dominujące, które wyznaczają fizjonomię Piotra naszych czasów?
To nie tylko to, że ten spotykany «zewnętrznie» człowiek jest identyczny ze swym «wewnętrznym» wymiarem, z ukrytą głębią, że scala wątki wyznaczane przez intuicję z niezwykłym doświadczeniem wiary. To coś więcej: sekretem oryginalności Jana Pawła II jest Jego utożsamianie się z Chrystusem. On nie tylko idzie za Panem. Kiedy naucza, sprawuje liturgię, pasterzuje, kiedy spotyka ludzi, pojedynczo czy w tłumie, odsłania się obecne w nim misterium Chrystusa — udział w Jego ukrzyżowaniu i zmartwychwstaniu. Styl bycia Papieża i jego życie wewnętrzne mają źródło w zjednoczeniu z Jezusem Chrystusem, a przez Niego w Duchu Świętym z Ojcem.
Jeśli więc chcemy sumować życie tak długie, tak bogate, szukamy klucza, jednej nici przewodniej, która doprowadzi nas — poprzez wielość wątków, działań i wydarzeń — do samego serca, z którego wypływa wszystko. Zawołanie Papieża «Cały Twój» wskazuje na ujęcie całościowe, na złączenie wszystkich wątków w jedno — są one jak wyspy rozrzucone po oceanie, ale połączone w głębi w jeden ląd, w całość. Ta całość to odniesienie do misterium Chrystusa. «Otwórzcie drzwi Chrystusowi!» To mówi od początku Biały Pielgrzym. Chrystus w jego osobie idzie do ludzi.
Taki jest pierwszy szkic, istotny zarys sylwetki tego osiemdziesięcioletniego Człowieka. Świadectwo, z jakim spotykamy się od tylu lat, wpatrując się w jego bogatą osobowość, spełnia się wciąż na tej osi — w przeżywanej niedawno pielgrzymce do Ziemi Świętej, ziemi trzech monoteistycznych religii, Jan Paweł II znowu głosił i objawiał misterium Tego, w którego wierzy i którego miłuje ponad wszystko, z pełnym zawierzeniem nadziei. To Chrystus jest źródłem jego dynamizmu, wyrażanego w pasji nauczania i ewangelizacji, w sprawowaniu sakramentów i w pasterskim posługiwaniu. «Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii» (1 Kor 9, 16), swoim i poganom. Aż do całkowitego ogołocenia, do zapomnienia o sobie, do posłuszeństwa aż do śmierci (Flp 2, 8) i do objawienia mocy w zmartwychwstaniu. Dlatego też ma odwagę oczyszczać pamięć historii i prosić o przebaczenie.
Chrystus ukrzyżowany i zmartwychwstały — oto taki jest Mistrz, taki Jego kerygmat i dar. Takie są fundamenty nauczania, sprawowanej liturgii i pasterstwa Papieża. Mając już w ręku tę nić przewodnią, przypatrzmy się teraz trzem kolejnym etapom jego życia.
1. Lata młodzieńcze — Kościół i Ojczyzna
Imiona, które przyszły Papież otrzymał na chrzcie świętym — Karol Józef — nie są przypadkowe. Wręcz proroczo wytyczyły one kapłańską i biskupią posługę Karola Wojtyły. Jego patron, święty biskup Karol Boromeusz, gorliwie wierny papieżowi, przeprowadził 18 synodów, odbył niezliczoną ilość wizytacji i — jak mówiono — swą działalnością przysłużył się Kościołowi więcej aniżeli wszystkie uchwały Soboru Trydenckiego (H. Jedin). Pisał do swych kapłanów: «Jeśli płomień Bożej miłości zapalił się już w tobie, pilnuj ognia. Jeśli udzielasz sakramentów, myśl, bracie, o tym, co czynisz. Jeśli odprawiasz Mszę świętą, zastanów się, co ofiarujesz. W taki sposób potrafimy łatwo przezwyciężyć niezliczone przeszkody, których doświadczamy każdego dnia, i otrzymamy moc rodzenia Chrystusa w nas samych oraz w innych». Jak dobrze te słowa ujmują to, co czyni Papież!
A patronat św. Józefa? Oto co mówi o nim sam Ojciec Święty w adhortacji Redemptoris Custos: «Bóg powierzył [mu] straż nad swymi najcenniejszymi skarbami (...) Józef z Nazaretu w tej właśnie tajemnicy [tajemnicy Wcielenia] uczestniczył jak nikt inny z ludzi poza Maryją, Matką Słowa Wcielonego (...) Gdy nadeszły trudne czasy dla Kościoła, Pius IX (...) ogłosił Józefa 'Patronem Kościoła katolickiego'» (n. 1. 28).
Jest jeszcze jeden wymiar, w którym wzrastał młody Karol Józef Wojtyła: polskość. Zadzierzgnął trwałą więź z ziemią ojczystą, tą konkretną — wzbudzającą rozmiłowanie w kulturze polskiej, w literaturze, poezji, w «teatrze słowa», i stąd wziął pietyzm dla każdej ziemi, ojczyzny ludzi. Wszyscy znamy ten sławny, oryginalny, tak bardzo własny gest Papieża: ucałowanie ziemi, do której przyjeżdża.
O swym kapłaństwie powiedział wiele. To ono — ujęte w lapidarny skrót «dar i tajemnica» — kształtowało jego osobowość przez już ponad pół wieku. «Kapłan — pisał później w Pastores dabo vobis (n. 12) — jest żywym i przejrzystym obrazem Chrystusa Kapłana. Odniesienie do Chrystusa jest więc absolutnie niezbędnym warunkiem zrozumienia kapłaństwa hierarchicznego». A osią kapłaństwa jest Eucharystia: «Kapłaństwo służebne i hierarchiczne zarazem, Kapłaństwo Biskupów i Prezbiterów pozostaje w najściślejszym związku z Eucharystią» (Dominicae Cenae, 2).
Warto przypomnieć, co mówił Papież o roli Mszy św. w swym życiu: «Kapłan jest człowiekiem Eucharystii. To, co na przestrzeni prawie pięćdziesięciu lat kapłaństwa jest dla mnie najważniejsze i najświętsze, to jest sprawowanie Eucharystii. Świadomość tego, że spełniam ją stając przy ołtarzu in persona Christi, jest dominująca. W ciągu tych lat nigdy nie opuściłem sprawowania Najświętszej Ofiary. Jeśli to miało miejsce, to tylko z powodów ode mnie niezależnych. Msza św. jest absolutnie centrum mojego życia i centrum każdego dnia w moim życiu. Ona znajduje się też w samym centrum teologii kapłaństwa, a teologii tej uczyłem się nie tyle z podręczników, ile na żywych wzorach świętych kapłanów» («L'Osservatore Romano», wyd. polskie, n. 1/1996, s. 39).
Otrzymując sakrę biskupią, przyjął Karol Wojtyła zawołanie — inspirowane przez św. Ludwika Grignion de Montfort — określające maryjność jego posługi: w jego Totus Tuus jest całkowite oddanie Chrystusowi, bo Ona, Maryja, też jest cała dla Syna. Herb biskupi a potem papieski cały jest wypełniony, przekreślony krzyżem, pod którym litera M wskazuje na maryjność, wyraźną, ale dyskretną — bo wybitnie chrystocentryczną. «Cały Twój» to również: «cały», scalony wewnętrznie, bo w jego posłudze «każda fałda głównemu skinieniu służy» (C. K. Norwid).
Ksiądz a potem biskup Karol Wojtyła, filozof — uczony, pisarz, dydaktyk — jest od początku teologiem Chrystusa (zawarł swoje naukowe credo w Fides et ratio), ale bardziej jest Jego apostołem i Jego misjonarzem, Jego duszpasterzem.
Imiona, które przybrał jako Papież, są znakiem ciągłości Tradycji, tak charakterystycznej dla jego pontyfikatu, są nawiązaniem do poprzedników — ale odsłaniają też jego własną tajemnicę: połączenie Jana z Pawłem to znak scalenia mistyki, intymnej więzi z Chrystusem (Jan, umiłowany uczeń spoczywający na piersi Jezusa) z dynamizmem apostolskim (Paweł, Apostoł Narodów). Zresztą kolejność jest tu nieprzypadkowa: «Jan Paweł» to jak «Maria i Marta» w charyzmacie Królowej Jadwigi, tak umiłowanej przez Ojca Świętego — modlitwa poprzedza czyn.
Teologowie, tacy jak Augustyn (Christus totus) czy Tomasz z Akwinu (Christus et Ecclesia una mystica persona), opierając się na opisie doświadczenia apostołów, zwłaszcza św. Pawła, są świadomi, że Jezus Chrystus i wszyscy Jego uczniowie, chrześcijanie, Kościół — stanowią jedno (Ef 2, 14-19). W centrum ich oglądu (kontemplacji) jest Chrystus, ukrzyżowany a żyjący (Ap 1, 18). To przyjaźń z Chrystusem realizuje tę jedyną i wyjątkową wspólnotę, o której tak często słyszymy w posoborowej teologii: koinonia to misterium Chrystusa w nas, obecność Boga w człowieku, który najpierw jest obecny w Eucharystii. Quod conspicuum fuit in Christo transivit in Ecclesiae sacramenta (św. Leon Wielki).
Całe myślenie i działanie jest organizowane wtedy dokoła tego centralnego wydarzenia-prawdy. Prawda jest wydarzeniem — Osoba i Czyn tworzą jedno, jak w Jadwigowej syntezie Marii i Marty, w szokującej antytezie śmierci i Życia, krzyża i Zmartwychwstania Boga-Człowieka.
Tak rozumiane misterium Chrystusa jest treścią kerygmatu, który inspiruje nauczanie, mystagogię i pasterstwo Jana Pawła II, jest też dynamiczną mocą, która tworzy syntezę radykalnej wierności Tradycji i oryginalności — ale owa oryginalność, zanim jest w działaniach czy w słowach, rodzi się w duszy, w ciągłej «nowości» będącej dziełem Ducha Świętego — Uświęciciela. Ale też wszystko, co Papież proponuje i tworzy, nieustannie powraca do owego jedynego, ustalonego centrum: «Moim życiem jest Chrystus» (por. Flp 1, 21), «Chrystus pośród nas, nadzieja chwały» (Kol 1, 27). Taka świadomość wiary przeniknięta nadzieją i miłością jest podstawą trwałego realizmu i optymizmu. Życie wtedy staje się tym, czym jest od chrztu — trwającym nieustannie świętowaniem paschalnym, które wyklucza stary ferment grzechu i daje ową radykalną wolność dzieci Bożych; «wszystko mi wolno» (1 Kor 6, 12), dilige et quod vis fac (św. Augustyn). To rzeźbi duchowy profil człowieka, który jest naturalny a zanurzony w nadnaturalnym, Bożo-ludzki, odsłaniający misterium Boga Wcielonego. Oto klucz wszelkich paradoksów: Chrystus i Jego misterium w nas — a my w Nim.
Taka jest istota posługi Kościoła: «Biskup wielorakim sposobem rozdaje hojnie z pełni świętości Chrystusa». Biskup, a więc szczególnie Biskup Rzymu, «rozdziela świętość»! Vena Vitae os iusti, usta prawego źródłem życia (Prz 10, 11). Usta Papieża stają się źródłem Życia Chrystusa, które płynie przezeń do ludzi. Źródłem jest Chrystus — i stąd, z tego Źródła wypływa jego nauczanie, jego sposób sprawowania Liturgii i jego pasterzowanie. Tak więc życie Ojca Świętego Jana Pawła II to Chrystus i Jego tria munera, Jego potrójna misja. Potrójny urząd posługiwania.
Papież, który miłuje Chrystusa, który wciąż Go spotyka w Eucharystii i trwa w nim, to właśnie wydobywa ze swego wnętrza, niemal wyrywa ze swego serca. Mówi i pisze o tym, czym żyje. Nie szuka mądrości w oderwaniu od osoby Jezusa Chrystusa, w oderwaniu od Jego śmierci i Jego zmartwychwstania. Łatwo dostrzec, że dla Ojca Świętego Jezus Chrystus jest «drogą, prawdą i życiem» (J 14, 6). To w Nim, w Chrystusie odnajduje on jedność poznawczą, w Nim wszystkie fragmenty — jak w soczewce — scala w jedno. Ma udział w myśleniu Chrystusa, «zna zamysł Chrystusowy» (1 Kor 2, 16), a to jest coś więcej niż intuicja — to «światłe oczy serca» (Ef 1, 18) czy caritas in ratione, która może dosięgać Prawdy, w niej się zanurzyć, Jej służyć, Jej się całkowicie podporządkować. Tą Prawdą jest Chrystus.
Wiara Papieża jest jego wiedzą: to wiara światła (można tu dostrzec wyraźne inspiracje Królowej Jadwigi). Konieczny jest ów dialog wiary i rozumu — między nimi nie ma sprzeczności i to muszą wiedzieć ludzie początku XXI w. Słowa o św. Tomaszu z Akwinu można a fortiori odnieść do Papieża, który strzegąc depozytu wiary (2 Tm 4, 7) «nie popada w żadną intelektualną miękkość — wypowiedzi są wyraźne, argumenty ścisłe; to jest ciągle ta sama surowa rzeczywistość. Tą miłością umysłu, najtrudniejszą spośród miłości, kieruje prawda» (M. D. Chenu).
Wiara rodzi się z łaski. Ale też koniecznie musi się oprzeć na rozumie, aby człowiek mógł podjąć decyzję wiary wiążącą na zawsze, tak bardzo podobną, wręcz tożsamą z tą, jaką wyraziła Matka Jezusowa w swoim fiat i jaka jest materią dewizy Totus Tuus. Rozum jest miejscem realizacji świętości, gdyż Prawda jest święta. Bóg jest Miłością, Prawdą Pierwszą — dlatego poznawać Prawdę znaczy miłować. Stąd stale aktualna jest rada św. Augustyna: «Miłujcie rozum, miłujcie go bardzo» — intellectum valde ama.
Do istoty teologii nie należy ludzka wiedza, teologia jest czymś więcej niż poznanie oparte na wiedzy wykształconych: to ogląd wiary, to dostępne dla wszystkich poznanie misterium Chrystusa (credo ut intelligam). Wielka jest troska Papieża o uniwersytety katolickie: ich rolą jest ubogacanie nowych kultur światłem Ewangelii. Największy rozwój uniwersytetów przypadał na te okresy historyczne, kiedy wspólnoty scholarów-profesorów wychodziły naprzeciw nowym prądom. Ale uniwersytety potrzebują nieustannej inspiracji wiary, żeby nie wpaść w scholaryzm. Jest nią misterium Chrystusa.
Stąd osią całego nauczania papieskiego są trzy encykliki ujmujące trynitarnie misterium zbawienia. Papież wciąż wraca do prawd najprostszych, bo fundamentalnych — że Bóg w Trójcy Jedyny jest Stwórcą i Panem świata, że Ojciec posłał na świat swego Syna z miłości do ludzi, by im obwieścić przez swoją śmierć i zmartwychwstanie sens śmierci i życia, by im przynieść odpuszczenie grzechów i życie wieczne, by ich napełnić Duchem Świętym — nauczyć miłości Boga, synowskiego uwielbienia, jakie trwa odwiecznie w łonie Trójcy Przenajświętszej. Nie ma na świecie prawd ważniejszych dla człowieka.
Objawienie trynitarne domaga się wiary trynitarnej, to znaczy takiej, która przez Chrystusa w Duchu Świętym zdąża do Ojca. To dokonuje się w Liturgii, która jest miejscem uświęcenia i kultu. Jest miejscem oblubieńczego spotkania. Jak Ewangelia jest nie tylko orędziem, bo jest «mocą Bożą ku zbawieniu» (Rz 1, 16), tak Eucharystia jest źródłem i szczytem całej ewangelizacji: tu następuje odnawianie przymierza Boga z ludźmi — bo tu następuje przepowiadanie Dobrej Nowiny i konsekracja Chleba rozdzielanego Kościołowi.
«Najpilniejszym zadaniem — pisał Jan Paweł II w liście apostolskim Vicesimus quintus annus (n. 15) — jest formacja biblijna i liturgiczna Ludu Bożego, pasterzy i wiernych». Bowiem «liturgia jest niebem na ziemi i poprzez nią Słowo, które przyjęło ciało, przenika materię swą zbawczą mocą, która objawia się w pełni w sakramentach (...), liturgia wskazuje drogę do równowagi właściwej dla nowego człowieka» (Orientale Lumen, 11). «W Eucharystii objawia się w całej swej głębi natura Kościoła, wspólnoty zwołanych na zgromadzenie, by sławić dar Tego, który jest ofiarnikiem i ofiarą: uczestnicząc w Świętych Misteriach, stają się oni 'krewnymi' Chrystusa» (tamże, 10).
Msza św. jest nie tylko absolutnym centrum każdego dnia Ojca Świętego — wszyscy znamy jego sposób celebracji, z chwilami ciszy, kiedy Papież zatopiony jest w modlitwie. Ale również wszędzie, dokąd przybywa, sprawuje wielkie, monumentalne Msze święte, podczas których Chrystus spotyka się ze zgromadzonym Kościołem. Jan Paweł II kładzie również w swoim nauczaniu wyraźny akcent na liturgię, zwłaszcza na niedzielną Mszę św. Niedziela, Dies Domini, dzień Pański, proklamowanie jego centralnej roli jeszcze raz na przełomie tysiącleci — oto źródło życia Kościoła wszystkich wieków: «Liturgię świętą winno się uważać za pierwsze i niezbędne źródło ducha prawdziwie chrześcijańskiego» (Optatam totius, 16).
Papież pragnie uczynić ze wszystkich lud kapłański. Bowiem budowanie Kościoła to ciągłe uświadamianie ochrzczonym powszechnego kapłaństwa wiernych i pomoc w jego realizacji. Lud Boży jest zwoływany i gromadzony na sprawowanie liturgii, aby wykonywać swoje kapłaństwo we wspólnocie. Widząc z jednej strony wielkie przestrzenie pogaństwa i wtórnego pogaństwa, z drugiej strony ludzi garnących się do Chrystusa, Papież dostrzega ogromne znaczenie katechumenatu, jego powrót w XX w. i wybitną rolę, jaka mu przypadnie w trzecim tysiącleciu. W Paryżu na oczach świata ochrzcił grupę dorosłych z różnych części świata — pragnie, aby w Roku Jubileuszowym dokonało się to samo w Wigilię Paschalną na całym świecie w każdej biskupiej katedrze.
Papież to pasterz Kościoła i całej ludzkości. «Jestem posłany do swoich, ale proszę Cię także, Ojcze, za tymi, którzy nie są z tej owczarni» (por. J 10, 16; 17, 9. 20-21). Jak powiedział ks. Konstanty Michalski o św. Pawle, że «wszystko brał z góry i wszystko do góry podnosił», tak i Jan Paweł II jest niestrudzony w doprowadzaniu ludzi do Chrystusa.
Jako pasterz Kościoła powszechnego, Jan Paweł II wprowadza w życie dokonania ostatniego Soboru, które wciąż jeszcze nie są przyswojone i z trudnością torują sobie drogę ku umysłom katolików. Papież doskonale rozumie Sobór, był przecież jego uczestnikiem, komentatorem: w 1972 r. ukazało się studium kard. Karola Wojtyły U podstaw odnowy. Przeprowadził też w archidiecezji krakowskiej «soborowy» synod. W tej pasterskiej posłudze cechują go odwaga i wręcz ryzyko w sięganiu po to, co nowe i niekonwencjonalne (Papież często nas zaskakuje!), zwłaszcza w działaniach na rzecz ekumenii («jest jak dywan, który rzuca się nam pod nogi, abyśmy mogli miękką drogą iść ku ekumenicznej wspólnocie») i zbliżenia wielkich religii — ale równocześnie niewzruszona wierność Tradycji, aż do odrzucenia przez niektórych, nieuleganie naciskom, nieuginanie się wobec presji niektórych teologów, duchownych i świeckich. Papież, «wierny Chrystusowi i obecny w świecie», ma dar — jak powiedział Étienne Gilson o św. Tomaszu z Akwinu — łączenia niezwykłej elastyczności z nieugiętą stanowczością.
Przemawia za to «nowocześnie» językiem obrazu — stąd tak ważnym środkiem duszpasterskim są transmisje telewizyjne jego pielgrzymek i katechez, a także przykłady świętych (tak liczne beatyfikacje i kanonizacje), przez które Papież uświadamia ludziom powszechność powołania do świętości. Stawiając w centrum swego pasterzowania Eucharystię, przypomina, że przyjęte sakramenty chrześcijańskiej inicjacji domagają się stałej pokuty i przebaczenia, by w dynamice apostolskiej Kościół mógł iść poprzez ekumenizm do wszystkich religii świata, zwłaszcza trzech monoteistycznych.
Jest wreszcie Papież obrońcą naturalnych «prawartości», aktualnych w każdej kulturze i po wszystkie czasy. Są nimi człowiek, rodzina i młodzi.
Z miłości Chrystusa spotykanego w człowieku bierze się niepodważalna godność osoby ludzkiej: człowiek jest stworzony na obraz Boży i odkupiony przez Krew przelaną na Krzyżu. Oto fundament antropologii chrześcijańskiej, do którego odwołuje się Ojciec Święty w każdym swym pasterskim geście miłości: ma pietyzm dla człowieka, bo za każdego umarł Chrystus. Jest obrońcą życia (od poczęcia do naturalnej śmierci), ale i godności wszelkiego życia — obrońcą biednych, uciśnionych, odrzuconych, pozbawionych ziemi, pracy, kultury, wzgardzonych, prześladowanych, starych i samotnych.
Rodzina — uczy Papież — jest niczym nie zastąpionym środowiskiem ludzkiego życia. Tylko rodzina może zaspokoić naturalne, fundamentalne potrzeby człowieka, które są konieczne dla jego prawidłowej egzystencji. Zaspokaja najpierw potrzebę życia (prawo do życia), następnie potrzebę miłości, w tym bezpieczeństwa i przynależności (rodzina potrzebna jest człowiekowi do szczęścia: matka i ojciec, i rodzeństwo potrzebni są dziecku nie tylko po to, by je kochali, lecz by i ono miało kogo kochać, by nauczyło się miłości), wreszcie rodzina zaspokaja potrzebę rozwoju, pozwala na ujawnienie i afirmację potrzeb samorealizacji, twórczości, obdarzania sobą innych.
Widoczna jest miłość Jana Pawła II do młodych. Jest w niej gorące pragnienie, aby wszyscy młodzi już u progu wchodzenia w dorosłość świadomie i osobiście spotkali Chrystusa i z Nim budowali swoje życie i szczęście.
Co jeszcze jest tak wyraźne w pasterskiej posłudze Ojca Świętego? Ogromna, gigantyczna aktywność przy niestrudzonej, «gigantycznej» modlitwie (nie chodzi o ilość, lecz o jej intensywność). Słabość ciała — i potęga ducha. Oto właściwy kontrast, coraz bardziej widoczny, coraz bardziej rzucający się w oczy. Ma to walor wręcz profetyczny: wskazuje na działanie Boga w kruchości naczynia-człowieka. Jakże trafnie wyraził to Sienkiewicz w Quo vadis: «Piotr stał przed klęczącą gromadą, stary i stroskany i wydawał się im w tej chwili jakby uosobieniem zgrzybiałości i niemocy (...). W ciszy nocnej brzmiała skarga za skargą. Stary rybak przymknął oczy i trząsł swą białą głową nad tym ludzkim bólem i trwogą. Zapadło milczenie... A tymczasem Piotr począł mówić: '(...) Dzieci moje!... Ja, proch przed Bogiem, lecz wobec was Apostoł Boży i namiestnik, mówię wam w imię Chrystusa: nie śmierć przed wami, lecz życie... W imię Chrystusa, niech spadnie bielmo z oczu waszych i rozgoreją serca!' To rzekłszy podniósł dłoń, jak gdyby rozkazywał, a oni uczuli nową krew w żyłach i zarazem dreszcz w kościach, bo stał przed nimi nie starzec zgrzybiały i strapiony, ale mocarz, który brał ich dusze i dźwigał je z prochu i trwogi... Jemu zaś z oczu bił blask coraz większy i szła od niego siła, szedł majestat, szła świętość... Im zaś serca przestały prawie bić w piersi, albowiem uczuli, że wzrok jego widzi coś, czego nie mogą dojrzeć ich śmiertelne źrenice».
* * *
Kto patrzy na życie Papieża Jana Pawła II, dostrzega bez trudu (i to jest tajemnica jego niezwykłej siły oddziaływania na spotykanych ludzi), że jest w nim spójność, całkowitość, że emanuje z niego piękno-harmonia czegoś zawsze «tego samego» — oto tak wyraźnie jest w nim Niezmienny, Ten Który Jest. «Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu». Powtórzmy: owa całość, całkowitość, synteza, owa nić przewodnia konieczna dla zrozumienia Ojca Świętego jest na osi misterium zbawienia: Trójca-Chrystus-Kościół posłany do narodów i do każdego człowieka. Oto tajemnica jego serca, oto wyjaśnienie tej zagadki, jaką jest jego niespożyta energia. Oto ukryta sprężyna, źródło niewyczerpywalne energii jego Piotrowej posługi «umacniania braci». Najważniejszym znakiem — powiedziano o apostołach — uwiarygodniającym Ewangelię jest to, że świat pod wpływem świadectwa «ludzi prostych i nieokrzesanych» zaczyna wierzyć w prawdę tak trudną, pokładać nadzieję w rzeczywistości tak wzniosłej i prowadzić życie tak surowe.
Dar i tajemnica, Totus Tuus. Oto dar Boga na 80. urodziny Papieża: w Roku Jubileuszowym przeprowadza on Kościół i ludzkość w trzecie tysiąclecie. Papież Jan Paweł II ma wielką historyczną intuicję. Patrzy wstecz i w przyszłość — i widzi wiosnę Kościoła, bowiem Kościół jest wiecznie młody: czerpie życie ze Źródła Życia, którym jest Chrystus, Jego wieczyste d z i ś.
Bp Wacław Świerzawski
Ordynariusz sandomierski
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (5/2000) and Polish Bishops Conference