Muzyka sakralna pozwala nam otrzeć się o majestat i piękno Boga

Przemówienie po koncercie z okazji 85. urodzin ks. Georga Ratzingera, 17.01.2009

17 stycznia w Kaplicy Sykstyńskiej odbył się koncert dla uczczenia 85. urodzin ks. Georga Ratzingera, brata Ojca Świętego. W programie koncertu znalazła się «Wielka Msza c-moll» Wolfganga Amadeusza Mozarta w wykonaniu Orfeo Barockorchester z Linzu, solistów oraz chóru chłopięcego katedry w Ratyzbonie «Regensburger Domspatzen», którym przez wiele lat kierował jubilat. Biskup Ratyzbony, diecezji, która była inicjatorem koncertu, przypomniał, że chór chłopięcy tamtejszej katedry powstał już w 975 r. Poniżej zamieszczamy przemówienie, które Ojciec Święty wygłosił po koncercie.

Drodzy bracia w biskupstwie i w kapłaństwie, czcigodny księże biskupie, szanowni goście z Ratyzbony, muzycy i członkowie chóru Domspatzen, kochany Georgu, drodzy przyjaciele mówiący po włosku!

po włosku:

Słuchając przed chwilą Mszy c-moll Mozarta, wspominałem odległy 1941 r., kiedy z inicjatywy mojego drogiego brata Georga udaliśmy się razem na Festiwal w Salzburgu. Byliśmy wówczas na kilku wspaniałych koncertach, m.in. w kościele opactwa św. Piotra, gdzie została wykonana Msza c-moll. To była niezapomniana chwila, powiedziałbym, najwznioślejsze duchowe przeżycie w czasie tej naszej wyprawy o charakterze kulturalnym. I dlatego sprawiło nam szczególną radość, że przy miłej okazji urodzin mojego brata mogliśmy znów wysłuchać tego wspaniałego i głębokiego utworu sakralnego wielkiego syna Salzburga, Wolfganga Amadeusza Mozarta. Również w imieniu mojego brata dziękuję za ten piękny dar, który pozwolił nam przeżyć na nowo chwile niezwykłego uniesienia duchowego i artystycznego.

po niemiecku:

Drogi Georgu, drodzy przyjaciele, mija już prawie 70 lat od chwili, kiedy z twojej inicjatywy pojechaliśmy razem do Salzburga i we wspaniałym kościele opactwa św. Piotra wysłuchaliśmy Mszy c-moll Mozarta. Chociaż byłem wtedy jeszcze prostym chłopcem, to jednak, podobnie jak ty, odczułem, że przeżyliśmy coś więcej niż zwykły koncert; to była muzyka i modlitwa, Boże oficjum, w którym dane nam było otrzeć się o majestat i piękno samego Boga, i byliśmy tym poruszeni. Po wojnie kilka razy jeździliśmy do Salzburga, żeby słuchać Mszy c-moll, dlatego jest ona głęboko wpisana w naszą duchową biografię. Tradycja mówi, że Mozart skomponował tę Mszę, ponieważ ślubował, że w ten sposób podziękuje za swoje małżeństwo z Konstancją Weber. To tłumaczy również liczne partie solowe dla sopranu, w których Konstancja wyrażała wdzięczność i radość — gratias agimus tibi propter magnam gloriam tuam — wdzięczność za dobroć Boga, jakiej doznała. Z punktu widzenia ściśle liturgicznego można by wysunąć zastrzeżenie, że te wielkie partie solowe stanowią pewne odejście od stonowanej liturgii rzymskiej. Jednakże z drugiej strony można też zapytać: czyż nie słychać w nich głosu oblubienicy — Kościoła, o którym przed chwilą mówił nam bp Gerhard Ludwig? Czyż nie jest to właśnie głos oblubienicy, która wyraża w nich swoją radość z tego, że jest kochana przez Chrystusa, a także wyznaje swoją miłość, i tym samym w swej wdzięczności i radości prowadzi nas jako żywy Kościół przed Boga? Mozart zawarł w tej wielkiej muzyce i tej Mszy, przewyższającej wszelki indywidualizm, swoje bardzo osobiste podziękowanie. Teraz, drogi Georgu, w harmonii tej Mszy razem dziękowaliśmy Bogu za 85 lat życia, które ci podarował. Profesor Hommes w broszurze zawierającej program dzisiejszego koncertu wyraźnie podkreślił, że w tej Mszy wdzięczność nie jest wyrażana z powierzchownością i lekkością typową dla człowieka epoki rokoka, lecz że znalazło w niej wyraz również natężenie jego wewnętrznych zmagań, jego potrzeba przebaczenia, miłosierdzia Boga, a następnie z tej głębi wydobywa się jakże promieniejąca radość w Bogu.

W ciągu tych 85 lat również twoje życie nie zawsze było łatwe. Kiedy przyszedłeś na świat, panowała wielka inflacja, i ludzie, także nasi rodzice, stracili wszystkie swoje oszczędności. Później był kryzys w gospodarce światowej, dyktatura nazistowska, wojna, więzienie... Po tym wszystkim z nową nadzieją i radością, w wyniszczonych i wykrwawionych Niemczech, zapoczątkowaliśmy naszą drogę. Także na niej nie brakowało trudnych, stromych podejść i mrocznych momentów, ale zawsze doświadczaliśmy dobroci Boga, który cię powołał i prowadził. Bardzo wcześnie, od samego początku odkryłeś to podwójne powołanie — do muzyki i do kapłaństwa, przy czym jedno łączyło się z drugim; i tak szedłeś swoją drogą, aż do momentu, kiedy z woli Opatrzności zacząłeś w Ratyzbonie prowadzić chór Regensburger Domspatzen (Wróbelki Katedry Ratyzbońskiej), dzięki czemu mogłeś, pełniąc posługę kapłańską, służyć muzyce i pięknem muzyki i śpiewu przekazywać światu i ludziom radość z istnienia Boga. Również i to kosztowało cię niemało trudów — każda próba to trud, możemy się tego domyślać i wiemy to; były także i inne trudy... Jednak później, kiedy chór pięknie śpiewał i napełniał świat radością, pięknem Boga, wszystko było na nowo wielkie i piękne. Dlatego dziś razem z tobą dziękujemy kochanemu, dobremu Bogu za Jego opatrzność — a także dziękujemy tobie za to, że przez te 30 lat wkładałeś w pracę z Regensburger Domspatzen wszystkie swoje siły, dyscyplinę, radość, fantazję i twórcze zdolności, prowadząc nas wciąż na nowo do Boga.

Oczywiście i przede wszystkim radujemy się w tej chwili także z tego, że ten chór, który od ponad tysiąca lat nieprzerwanie wielbi Boga w katedrze ratyzbońskiej, chociaż jest najstarszym w świecie chórem kościelnym, działającym bez przerwy, jest wciąż młody i z młodzieńczą siłą i pięknem wyśpiewał dla nas chwałę Bożą. Wam, drodzy Domspatzen mówię z serca Vergelt's Gott (Bóg zapłać), dyrygentowi, wszystkim, w szczególności także orkiestrze i solistom, którzy odtworzyli ten utwór w oryginalnym brzmieniu z czasów Mozarta. Serdecznie dziękuję wam wszystkim!

A ze względu na niekompletność życia człowieka, dopóki jesteśmy w drodze, w każdej ludzkiej wdzięczności kryje się zawsze również oczekiwanie, nadzieja i modlitwa; i dlatego prosimy dziś dobrego Boga, aby dał ci, drogi Georgu, dalsze dobre lata, w których będziesz nadal cieszył się Bogiem i muzyką, i w których będziesz dalej służył ludziom jako kapłan. I prosimy Go, aby nam wszystkim pozwolił pewnego dnia uczestniczyć w niebiańskim koncercie i tam ostatecznie zaznać radości Bożej.

po włosku:

Ponawiając, także w imieniu gości, którzy mówią po włosku, gorące podziękowanie pomysłodawcom i organizatorom tej pięknej imprezy, wyrażam ufność, że ta wspaniała muzyka, której wysłuchaliśmy w niepowtarzalnej scenerii Kaplicy Sykstyńskiej, przyczyni się do pogłębienia naszej relacji z Bogiem; że posłuży do ożywienia w naszym sercu radości płynącej z wiary, aby każdy stał się jej wiarygodnym świadkiem tam, gdzie żyje na co dzień. I oczywiście wielkie dzięki składam biskupowi i kapitule katedralnej oraz wszystkim osobom, które przyczyniły się do zorganizowania tego koncertu. Z tymi uczuciami z serca udzielam wszystkim apostolskiego błogosławieństwa.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama