Przesłanie z okazji 50. rocznicy Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, skierowane na ręce przewodniczącego 53. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ
Z okazji 50. rocznicy Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, która została ogłoszona w Paryżu 10 grudnia 1948 r., Jan Paweł II skierował na ręce przewodniczącego 53. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ Didiera Opertti Badana przesłanie, podkreślając w nim, że wolność i szczęście narodów nigdy nie będą w pełni możliwe bez solidarności.
Jego Ekscelencja Didier Opertti Badán,
Przewodniczący 53. sesji Zgromadzenia Ogólnego
Organizacji Narodów Zjednoczonych
Bardzo się cieszę, że poprzez niniejsze przesłanie mogę się włączyć w obchody 50-lecia ogłoszenia przez Organizację Narodów Zjednoczonych Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka — jednego z najcenniejszych i najdonioślejszych dokumentów w dziejach prawa.
Czynię to tym chętniej, że w jednej z konstytucji przyjętych uroczyście przez Sobór Watykański II Kościół katolicki nie wahał się powiedzieć o sobie samym, że podziela «radość i nadzieję, smutek i trwogę ludzi współczesnych» i dlatego domaga się «przezwyciężenia i usunięcia wszelkiej formy dyskryminacji odnośnie do podstawowych praw osoby ludzkiej» (por. Gaudium et spes, 1 i 29).
Ogłaszając kilkadziesiąt podstawowych praw, przysługujących wszystkim członkom ludzkiej rodziny, Deklaracja przyczyniła się decydująco do rozwoju prawa międzynarodowego, stała się punktem odniesienia dla prawodawstwa poszczególnych krajów i pozwoliła milionom ludzi wieść życie bardziej godziwe.
Kto jednak przygląda się współczesnemu światu, musi stwierdzić, że te właśnie fundamentalne prawa, spisane i uroczyście ogłoszone, są nadal brutalnie i nieustannie łamane. Obecna rocznica jest zatem dla wszystkich państw, które chętnie powołują się na Deklarację z 1948 r., wezwaniem do rachunku sumienia.
Niektórzy skłonni są bowiem często traktować wybiórczo te prawa, przestrzegając tylko tych, które przynoszą im korzyść, a lekceważąc pozostałe, sprzeczne z ich doraźnymi interesami. Inni znów celowo odrywają poszczególne prawa od właściwego im kontekstu, aby móc tym swobodniej działać wedle własnego upodobania, myląc często wolność z samowolą, albo żeby zapewnić sobie określone korzyści, lekceważąc nakazy ludzkiej solidarności. Takie praktyki są niewątpliwie zagrożeniem dla organicznej struktury Deklaracji, która z każdym prawem wiąże inne prawa oraz obowiązki i ograniczenia, jakich domaga się sprawiedliwy ład społeczny. Ponadto kształtują czasem postawę skrajnego indywidualizmu, który może prowadzić do dominacji silniejszych nad słabszymi, a tym samym do podważenia istotnej zależności, jaką Deklaracja ustanawia pomiędzy wolnością a sprawiedliwością społeczną. Starajmy się zatem nie dopuścić, aby z biegiem lat ten fundamentalny tekst stał się jedynie czcigodnym zabytkiem albo — co gorsza — dokumentem archiwalnym!
Oto dlaczego pragnę powtórzyć dzisiaj słowa, które wypowiedziałem podczas mej pierwszej wizyty w siedzibie waszej Organizacji, 2 października 1979 r.: «Gdyby prawdy i zasady zawarte w tym dokumencie zostały zapomniane lub zlekceważone, tracąc pierwotną doniosłość, jaką zyskały w momencie, gdy z wielkim trudem powstawała Deklaracja, wówczas wzniosły cel istnienia Organizacji Narodów Zjednoczonych, to znaczy współistnienie ludzi i narodów, mógłby znów stanąć wobec groźby całkowitego zniszczenia» (n. 9). Nic zatem dziwnego, że Stolica Apostolska wyraża pełne poparcie dla niedawnej wypowiedzi sekretarza generalnego, który stwierdził, że obecna rocznica jest sposobnością, aby «zastanowić się nie tylko nad tym, jak Powszechna Deklaracja Praw Człowieka może bronić naszych praw, ale i nad tym, w jaki sposób my możemy chronić skutecznie Deklarację» (Kofi Annan na forum Komisji Praw Człowieka, Genewa, 23 marca 1998 r.).
Walka o prawa człowieka jest więc nadal wyzwaniem, które trzeba podjąć i które domaga się od wszystkich wytrwałości i twórczego wysiłku. Na przykład, tekst z 1948 r. zdołał co prawda podważyć pewną radykalną koncepcję suwerenności państwa, która zwalniała je z odpowiedzialności za postępowanie wobec własnych obywateli, ale dzisiaj jest oczywiste, że powstają nowe formy suwerenności: na arenie międzynarodowej występuje wiele osób i organizacji, które w praktyce dysponują podobną suwerennością jak państwa i wpływają decydująco na losy milionów ludzi. Należałoby zatem znaleźć stosowne środki, aby zagwarantować, że także one stosują się do zasad zawartych w Deklaracji.
Ponadto, chociaż pięćdziesiąt lat temu kontekst polityczny okresu powojennego nie pozwolił autorom Deklaracji oprzeć jej na określonym fundamencie antropologicznym i na jednoznacznych normach moralnych, wiedzieli oni dobrze, że zasady w niej zawarte szybko stracą wartość, jeżeli społeczność międzynarodowa nie dołoży w przyszłości starań, aby zakorzenić je w różnych tradycjach narodowych, kulturowych i religijnych. Być może to właśnie zadanie musimy podjąć teraz, aby dochować wierności ich wizji i ocalić jej jednolitość, rozwinąć uprawnioną różnorodność w realizacji swobód ogłoszonych przez Deklarację, a zarazem zapewnić powszechność i nierozdzielność praw, które są z nim związane.
Upowszechnianie tej «wspólnej koncepcji», do której odwołuje się Preambuła Deklaracji, tak aby mogła ona coraz bardziej stawać się ostatecznym punktem odniesienia, w którym będą się spotykać i wzajemnie wzbogacać ludzka wolność oraz solidarność między ludźmi i kulturami — oto wyzwanie, które trzeba podjąć. Dlatego też kwestionowanie powszechności, a tym samym istnienia pewnych fundamentalnych zasad, byłoby równoznaczne z podważaniem całej budowli praw człowieka.
U kresu roku 1998 nadal widzimy wokół siebie zbyt wielu naszych braci i sióstr w człowieczeństwie nękanych przez klęski żywiołowe, dziesiątkowanych przez choroby, pogrążonych w ignorancji i nędzy, udręczonych przez okrutne, nie kończące się wojny. Obok nich żyją inni, bardziej zamożni, którzy wydają się wolni od trosk materialnych, a czasem wręcz ostentacyjnie korzystają z dostatku i zbytku. Co stało się z prawem do «takiego porządku społecznego i międzynarodowego, w którym prawa i swobody ogłoszone w niniejszej deklaracji zostaną w pełni zrealizowane» (art. 28)? Godność, wolność i szczęście nigdy nie będą w pełni możliwe bez solidarności. Tego przecież uczy nas dramatyczna historia ostatnich pięćdziesięciu lat.
Podejmijmy zatem to cenne dziedzictwo, a przede wszystkim zadbajmy, aby wydawało owoce, przynosząc szczęście wszystkim i zaszczyt każdemu z nas!
Modląc się żarliwie o umocnienie więzi braterstwa i zgody między narodami, które reprezentujecie, proszę Boga, aby obficie udzielił wam swego błogosławieństwa.
Watykan, 30 listopada 1998 r.
Copyright © by L'Osservatore Romano and Polish Bishops Conference