Dziś rano pod siedzibą gorzowskiej prokuratury pojawiło się kilkadziesiąt osób popierających Bąkiewicza, którzy skandowali np. hasła: „hańba”, „zdrajcy” i „jesteśmy razem”. Podczas konferencji prasowej Robert Bąkiewicz, występując wraz ze swoim obrońcą mecenasem Krzysztofem Wąsowskim, ironicznie komentował działania organów ścigania.
„Czytając te zarzuty, środki zapobiegawcze, zadaję pytanie: dlaczego ja jestem przesłuchiwany w Gorzowie Wielkopolskim, a nie w Berlinie? Powinni mnie od razu przewieźć do Berlina i tam powinienem składać przed największą sprawiedliwością Republiki Federalnej Niemiec swoje oświadczenie” – mówił lider Ruchu Obrony Granic.
Bąkiewiczowi postawiono zarzut znieważenia funkcjonariusza, mimo że ani on, ani jego obrońca nie otrzymali dotąd materiału dowodowego.
„Jeżeli będzie jakikolwiek inny dowód poza przeświadczeniami funkcjonariuszy, to oczywiście pan Robert Bąkiewicz będzie się do tego odnosił” – poinformował Krzysztof Wąsowski, prawnik reprezentujący Bąkiewicza.
„Pan Robert Bąkiewicz odmówił dziś składania wyjaśnień, ale oczywiście złożył dzisiaj taki wniosek, że jak tylko zapozna się z materiałem dowodowym, jak tylko zobaczy nagranie, na którym będzie pokazane, że on znieważa kogokolwiek, to oczywiście będzie składał wyjaśnienia, będzie się do tego odnosił” – dodał.Przed chwilą wyszedłem z prokuratury. Farsa.
„Pan Robert ma się stawiać dwa razy w tygodniu na komisariacie policji w okolicy swego miejsca zamieszkania. Drugi element tego dozoru to jest coś zupełnie szokującego, bo jeszcze się z czymś takim nie spotkałem – mianowicie ma zakaz zbliżania się do granicy polsko-niemieckiej, a właściwie do przejść granicznych, na odległość 1 km. Nie zostały przedstawione panu Robertowi Bąkiewiczowi żadne środki zapobiegawcze typu zakaz opuszczania kraju. Trzeci element tego środka zapobiegawczego to obowiązek informowania policji w ciągu określonego czasu o opuszczeniu swojego miejsca zamieszkania. Przynajmniej tutaj pan Robert może czuć się bezpiecznie, że policja po prostu będzie chciała wiedzieć, w jakich kierunkach się będzie poruszał” – mówił mecenas Wąsowski.
„Dzisiaj staję się celem oskarżeń i zarzutów upolitycznionej Prokuratury Krajowej i Ministerstwa Sprawiedliwości. To, że oni każą mi się odsuwać na kilometr od granicy polsko-niemieckiej, jasno pokazuje, jakie są cele ich działań: my mamy milczeć, za przeproszeniem: mordy w kubeł wsadzić i nie bronić własnego narodu przed masową migracją. Z tego miejsca zapowiadam, że w przyszłości podejmę wszelkie możliwe środki, żeby winni tych oskarżeń, które są mi stawiane, ponieśli tego konsekwencje” – podkreślił lider ROG.
Zarzuty wobec Bąkiewicza
„Na wezwanie stawił się w charakterze podejrzanego Robert B. Prokurator wykonywał czynności wymienione w poleceniu prokurator regionalnej w Szczecinie, a mianowicie przedstawił zarzut B. i przesłuchał go w charakterze podejrzanego, a po przesłuchaniu zastosował wolnościowe środki zapobiegawcze” – poinformowała dziennikarzy rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim prok. Mariola Wojciechowska-Grześkowiak.
Według informacji prokuratury, zarzuty wobec lidera ROG dotyczą zdarzenia z 29 czerwca br. w pobliżu przejścia granicznego w Słubicach. Miał on publicznie, w sposób lekceważący wobec prawa, obrazić dwóch funkcjonariuszy Straży Granicznej i dwie funkcjonariuszki Żandarmerii Wojskowej, nazywając ich „zdrajcami”. Ponieważ obrona nie otrzymała materiału dowodowego, Bąkiewicz odmówił składania wyjaśnień. Jak jednak poinformowała rzecznik prokuratury, nie wyklucza on złożenia oświadczeń w przyszłości – po zapoznaniu się z dowodami.
„Nie wykluczył złożenia wniosku o złożenie takich wyjaśnień w przyszłości, po zapoznaniu się z całością materiału dowodowego” – dodała Wojciechowska-Grześkowiak.
Robert Bąkiewicz, działacz środowisk narodowych, na granicy polsko-niemieckiej pojawiał się w ramach tzw. patroli obywatelskich; powołał Ruch Obrony Granic, który na swojej stronie internetowej informuje, że jest „ogólnopolską inicjatywą społeczną”, a jego celem jest „obrona Polski przed masową migracją i zagrożeniami z nią związanymi”. Członkowie Ruchu filmowali sytuacje, kiedy funkcjonariusze SG odbierali i przewozili na polską stronę imigrantów przywiezionych przez niemieckie służby.
Źródło: wpolityce, PAP