Przemówienie do kongregacji generalnej Towarzystwa Jezusowego, 10.09.1957
Z radością przyjmujemy was wszystkich, zebranych w Naszym Mieście, umiłowani synowie, którzy nam całe Towarzystwo Jezusowe przedstawiacie, a waszym pracom życzymy od Dawcy wszelkich dóbr i w duchu Jego miłości wszystkiego najlepszego.
Towarzystwo wasze, którego Formułę czyli streszczenie Reguły Ojciec Wasz i Prawodawca Ignacy przedłożył do zatwierdzenia naszym Poprzednikom Pawłowi III i Juliuszowi III jest w tym celu założone, by "pod sztandarem Chrystusa walczyło i służyło samemu Bogu i Kościołowi, oblubienicy Jego pod przewodnictwem Rzymskiego Biskupa, zastępcy Chrystusa na ziemi" (Formula Instituti Societatis Jesu n. 1, in Litt. Apost. Julii III. - Exposcit debitum, 21 Julii 1550; Institutum Soc. Jesu Florentiae 1892 vol I. p. 23). Owszem, Założyciel Wasz chciał, byście byli związani nie tylko zwykłymi trzema ślubami przyjętymi w Zakonach, lecz ponadto specjalnym ślubem posłuszeństwa Najwyższemu Pasterzowi (1. c. p. 24). A w znanych dobrze "Regułach o trzymaniu z kościołem", dołączonych do książeczki Ćwiczeń duchownych, poleca wam w pierwszym rzędzie co następuje:
"Zaniechawszy wszelkiego własnego sądu, należy utrzymywać ducha zawsze w gotowości i ochocie do słuchania Chrystusa, Oblubienicy i Matki naszej, którą jest prawowierny, katolicki i hierarchiczny Kościół", a dawne tłumaczenie, którym posługiwał się sam wasz Ojciec Ignacy dodaje "który Rzymski jest" (Reg. ad sent. cum Ecclesia, Reg. 1).
I rzeczywiście wśród przesławnych czynów Waszych przodków, którymi słusznie chlubicie się i usiłujecie z nimi współzawodniczyć, to przede wszystkim wybija się, iż wasze Towarzystwo dokładało wszelkich starań, by będąc związanym najściślejszymi węzłami ze Stolicą Piotrową, nauki przedłożone przez Najwyższego Pasterza tej to Stolicy, do której, - "ze względu na znaczniejsze pierwszeństwo koniecznie każdy ma się zwracać. Kościół, to znaczy wszyscy, gdziekolwiek wierni się znajdują" (S. Ireneus, Adv. Haer. 1, 3. c. 3: M. G. 7 849 A) by zawsze nienaruszonej strzec, jej nauczać, bronić, szerzyć ją; nigdy zaś czegokolwiek, co tchnęłoby nie dość uzasadnionym, niebezpiecznym nowinkarstwem nie dopuszczało (Coll. Decr. 102; Epit. Inst. n. 319). Nie mniejszą to dla was chlubą, iż w rzeczach odnoszących się do dyscypliny kościelnej, usiłujecie pielęgnować w czynie doskonałe owe tak woli jak i sądu posłuszeństwo względem Stolicy Ap., które tak bardzo przyczynia się "do ... doskonalszego kierowania przez Ducha Świętego" (Formula Instituti, w: Litt. Apost. Exposcit debitum; Inst. S. I. I. c. p. 24).
Tej to chluby prawowierności w nauce i wierności w posłuszeństwie należnym Zastępcy Chrystusa, niech wam nikt nie wyrwie. Niech wśród was nie będzie nawet miejsca na pewnego rodzaju pychę "wolnej krytyki", właściwej bardziej umysłom obozu pozakościelnego, niż katolickiego, poprzez którą każdy nawet to, co od Stolicy Apostolskiej pochodzi, nie waha się poddawać pod sąd własnego rozumu. Nie można też cierpieć jakichś ukłonów w stronę niektórych insynuujących, że normy działania, jak też dążenia do zbawienia należy czerpać raczej z tego, co się dzieje, jak z tego, co być powinno. Nie można też dopuścić, by dowolnie myśleli i działali ci, którym dyscyplina kościelna wydaje się przestarzałą i jak zwykli mówić, jest pustym "formalizmem", z którego każdy, by móc służyć prawdzie, swobodnie może się wyłamywać. Jeżeli bowiem tego rodzaju mentalność, zapożyczona z obozów niewierzących w waszym gronie bezkarnie by się szerzyć zaczęła, to czyż w krótkim czasie nie znaleźliby się między wami niegodni i przeniwierczy synowie waszego Ojca Ignacego, których należałby czym prędzej odciąć od ciała waszego Towarzystwa?
Posłuszeństwo ze wszechmiar doskonałe od samego początku było dewizą tych, którzy w waszym Towarzystwie walczą o sprawy Boga. Sam wasz Założyciel tak daleko się posunął, iż odważył się powiedzieć: "Pozwólmy raczej innym zakonom wyprzedzić się w postach, czuwaniach i innych ostrościach życia i ubrania, jakie każdy według swoich reguł i przepisów święcie podejmuje, co zaś dotyczy prawdziwego i doskonałego posłuszeństwa oraz zrzeczenia się własnej woli i sądu, to chciałbym, by się odznaczyli nim wszyscy, którzy w tym Towarzystwie Panu Bogu naszemu służą..." (Epist. de virtute oboedientiae n. 3). O jakże miłym było zawsze Kościołowi to zupełne i ochocze posłuszeństwo okazywane Przełożonym zakonnym, wierne zachowanie zakonnej dyscypliny, pokorne podporządkowanie nawet sądu własnego tym, których Zastępca Chrystusa dawał wam na przełożonych zgodnie z waszym Instytutem przez Siebie i Jego poprzedników tak często i tak uroczyście potwierdzonym. Duchowi bowiem katolickiemu odpowiada ta cnota uświęcona trwałą tradycją najstarszych i czcigodnych Zakonów przy całkowitej aprobacie Stolicy Apostolskiej, jaką wam pozostawił na piśmie św. Ignacy w znanym "Liście o cnocie posłuszeństwa". Po manowcach wręcz się błąkają, którzy myślą, że już należy zarzucić naukę tego listu, a posłuszeństwo hierarchiczne i zakonne można zastąpić jakąś "demokratyczną" równością, dzięki której podwładny z Przełożonym spieraliby się, aż doszliby do wspólnej decyzji.
Przeciw duchowi pychy i niezależności, którym niemało w naszych czasach się zaraziło, zachowajcie nieskalaną cnotę prawdziwej pokory, dzięki której staniecie się miłymi Bogu i ludziom (cfr. Const. S. J., p. IX, c. 2, n. 2); cnotę wszechstronnego wyrzeczenia się, przez którą okażecie się uczniami Tego, który "stał się posłusznym aż do śmierci" (Filip. 2, 2). Czyż godnym byłby Chrystusa ten, który uchylając się od surowości zakonnej dyscypliny, usiłowałby żyć w Zakonie na modłę człowieka świeckiego, który samowolnie goni za tym, co mu się zdaje pożytecznym, co mu się podoba i pociąga go? Nie pamiętają ci, co zakonną dyscyplinę ową pustą i utartą już nazwą "formalizmu" usiłują pozbawić sensu, iż sprzeniewierzają się żądaniom i decyzjom tej oto Stolicy Apostolskiej, a sami siebie ośmieszają, jeżeli niekiedy apelują do prawa miłości na usprawiedliwienie fałszywej, wyłamującej się od jarzma posłuszeństwa wolności. Co by to była za miłość, która by pomijała wolę Pana i Boga naszego, jaką przez życie zakonne ślubowali wypełniać?
Surowa karność, która była chlubą i siłą Waszego Zakonu także i w naszych czasach zabezpieczy was na boje Pana i uzdatni oraz usprawni do "współczesnego" jak go nazywają apostolatu.
Ciężki obowiązek w tej sprawie obarcza wszystkich Przełożonych waszego Zakonu, od Generała począwszy poprzez Prowincjała, aż do przełożonego miejscowego. Niech umieją "skromnie i oględnie nakazywać" (cfr. Reg. Provincialis 4); oględnie wprawdzie i skromnie, jak przystoi to duszpasterzom przywdziewając Chrystusową łaskawość, łagodność i miłość (cfr. Reg. Provincialis 3), powinni jednak umieć "nakazywać", a gdy zajdzie potrzeba, mocno "surowość w swoim czasie i miejscu łączyć z łagodnością", jako, że zdadzą przez Bogiem sprawę za dusze swoich podwładnych oraz za ich postęp w nabywaniu doskonałości. Aczkolwiek wasze Reguły zgodnie z rozumnym przepisem Założyciela, nie wiążą podwładnych pod grzechem (Const., p. VI. c. 5), zobowiązani są jednak Przełożeni czuwać nad ich zachowaniem i nie odejdą bez winy, gdy powoli dopuszczą do rozluźnienia zakonnej karności. Na wzór dobrego Ojca takie będą okazywać zaufanie podwładnym, jakie przystoi i jest w praktyce względem synów; równocześnie jednak niech czuwa starannie nad synami, jak obowiązany jest do tego dobry ojciec, i niech nie dopuszczą, by ci powoli zeszli z prostej drogi wierności.
Wasz Instytut ujmuje mądrze ten obowiązek przełożonych, zwłaszcza miejscowych, tak co do wychodzenia podwładnych z klauzury, co do ich obcowania z ludźmi świeckimi, co do pisania i otrzymywania listów, co do podróżowania, wydatkowania pieniędzy i administrowania nimi, owszem, nawet odnośnie troski, by wszystkie ćwiczenia duchowne wiernie były praktykowane, które przecież są jakby duszą zakonnej karności i wszelkiego apostolstwa. Na nic się jednak nie przydadzą nawet najlepsze Reguły, gdy ci, na których spoczywa obowiązek egzekwowania ich nie będą mężnie i stale pełnić swego zadania.
"Wy jesteście solą ziemi" (Mat. 5, 13); Czystość nauki, prężność karności z surowością życia zachowają was od zarazy świata i uczynią godnymi uczniami Tego, który nas przez krzyż odkupił.
On sam was napomina: "Kto nie dźwiga krzyża swego i nie naśladuje mnie, nie może być uczniem moim" (Łuk. 14, 27). Stąd to płynie, co mówi do was wasz Ojciec Ignacy, jakże wielkiej jest wagi "Przyjąć i pożądać ze wszystkich sił tego, co Chrystus Pan nasz umiłował i wybrał" (Examen Generale z 4, n. 44, Summ. Const., 4. 11); jak też: "by łatwiej i skuteczniej dojść do tego cennego stopnia doskonałości w życiu duchownym, większego i głębszego dołożyć należy starania, by każdy szukał w Panu większego samozaparcia i ciągłego we wszystkim, o ile to być może umartwienia" (Examen gen., c. 4, n. 46; Summ. Const., n. 12). W oddawaniu się studiom nad nowościami, co dziś tylu ludziom umysły zaprząta, lękać się należy, by podstawowa zasada wszelkiego życia religijnego i apostolskiego, a mianowicie powiązania instrumentu z Bogiem (cfr. Const., p. X, n. 2) nie uległa zaciemnieniu, a "ufność nasza by nie opierała się raczej na środkach naturalnych, które usprawniałyby narzędzie ku użytkowi bliźnich" (cfr. Const., p. X. n. 3) w przeciwstawieniu do ekonomii łaski, w której żyjemy.
Do prowadzenia życia ukrzyżowanego z Chrystusem dopomóc nam powinno przede wszystkim przestrzeganie ubóstwa, które tak bardzo leżało na sercu waszemu Założycielowi. I to nie tylko tego ubóstwa, które zabrania niezależnego rozporządzania rzeczami doczesnymi lecz także tego, któremu zależność sama jest podporządkowana, a polega na bardzo umiarkowanym używaniu rzeczy doczesnych w połączeniu z wyrzeczeniem się wielu z tych wygód, na które ludzie żyjący w świecie bez przeszkód mogą sobie pozwolić. Oczywiście, tego wszystkiego, co pracę waszą apostolską uczyni skuteczniejszą, za zgodą waszych Przełożonych, używajcie na większą chwałę Bożą. Lecz równocześnie wielu rzeczy, które do waszego celu wcale nie są potrzebne, a służą tylko przyjemnościom i upodobaniom natury, sami dobrowolnie się zrzekniecie, by i wierni widzieli w was uczniów ubogiego Chrystusa, a zamiast wyrzucać pieniądze na zmysłowe przyjemności, więcej zostanie ich na sprawy przydatne do zbawienia dusz. Nie przystoi zakonnikom: udawać się na wakacje poza domy zakonne, chyba z jakiegoś nadzwyczajnego powodu, w celach odpoczynkowych wybierać się w przyjemne wprawdzie, ale kosztowne podróże, posiadać jakichkolwiek narzędzi pracy na własny i prywatny wyłącznie użytek, a nie jak tego domaga się natura stanu zakonnego dla dogodności i użyteczności wspólnej. To zaś, co zbędne z miłości ubóstwa i chęci ciągłego w tych wszystkich rzeczach umartwienia, tak bardzo właściwego waszemu Instytutowi, bezapelacyjnie i mężnie odrzućcie. Do tych rzeczy musze zaliczyć używanie tytoniu, którym w naszych czasach w przeróżnych formach ludzie prawie powszechnie uprzyjemniają sobie życie. Ponieważ zakonnikami jesteście, dołóżcie wszelkich starań, by nałóg ten w duchu waszego Założyciela z grona waszego znikł bez reszty. Zakonnicy nie tylko słowami, ale też przykładem mają być głosicielami ducha pokuty, bez której nie ma uzasadnionej nadziei zbawienia.
Wszystko to, co wam polecamy, ponieważ nie jest "według ciała, wydaje się dla natury zbyt trudne, stanie się wam jednak nie tylko możliwym, ale łatwym i słodkim nawet w Panu, jeśli wiernymi będziecie oddanemu modlitwie życiu, jakiego po was oczekuje wasz Ojciec i Prawodawca (Const. p. VI, c. 3. n. 1). Wasze zaś ćwiczenia pobożności wtedy będą ożywione serdeczną gorliwością miłości, jeżeli wiernymi będziecie modlitwie myślnej i to nie skracanej, jaką wam wypróbowane reguły waszego Zakonu na co dzień przepisują. Kapłani oddani pracy apostolskiej w pierwszym rzędzie mają całą swą misję ożywiać pogłębionym rozważaniem rzeczy nadprzyrodzonych oraz coraz gorętszym uczuciem miłości Boga, Pana naszego Jezusa Chrystusa, które, jak wiemy z przykładów Świętych szczególnie na modlitwie myślnej się rozpala. Wasz Zakon na pewno odchyliłby się od ducha, jakiego pragnął Prawodawca, Ojciec wasz, jeśliby nie pozostał wiernym nauce, zaczerpniętej z ćwiczeń duchownych.
Nikogo nie ma wśród was, któryby wszelkie rzeczy nowe, jednak do zbawienia i udoskonalenia dusz tak własnych jak i bliźnich (cfr. Exam. gen. c. 1. n. 2. Summ. Const., n. 2) prowadzące, dlatego tylko piętnował i odrzucał, że są nowe; lecz wręcz przeciwnie, jak najbardziej odpowiada duchowi Instytutu św. Ignacego i to było w stałej waszej tradycji, całym sercem poświęcić się rzeczom nowym, jakich domaga się dobro Kościoła i poleca Stolica Apostolska, i nie uchylajcie się przed żadnym trudem, który nazwiemy "dostosowaniem się". Równocześnie jednak wszystkiego, co mądrze przekazano dlatego, iż Ewangelia albo sama natura ludzka i to skażona grzechem wymagają (a tym jest asceza zakonna, jaką zaczerpnął i wyuczył się wasz Założyciel od starszych zakonów), wszystkiego tego mocno brońcie przeciw wszelkim zakusom świata i szatana.
Wśród postanowień substancjalnych pierwszego rzędu waszego Instytutu (Epit. Inst. n. 22), których nawet Kongregacja Generalna (1. c. 23, § 1) zmienić nie może, lecz jedynie sama Stolica Apostolska, jako, że zostały "w formie specjalnej" zaaprobowane już Bullą Apostolską Regimini militantis Ecclesiae z dnia 27 września 1540 przez poprzednika Naszego Pawła III wydaną (Inst. S. J. Florentiae 1892, vol. I. p. 6) znajduje się co następuje: "Forma rządzenia w Towarzystwie jest monarchiczna, polegająca na decyzjach jednego Przełożonego" (Epit. Inst. n. 22, § 3, 4). Ta zaś Stolica Apostolska dobrze wiedząc, że powaga Przełożonego Generalnego jest jakoby węgłem, na którym opiera się prężność i niespożytość waszego Zakonu, nawet w tym punkcie nie uznaje za właściwe ustępować w czymkolwiek duchowi tych czasów, wręcz przeciwnie chce, by pełna i monarchiczna taka władza, która podlega jedynie nadrzędnej zwierzchności Kongregacji Generalnej oraz najwyższej powadze tej to Stolicy Apostolskiej nienaruszoną została, chociaż w odpowiedni sposób, z zachowaniem ze wszechmiar monarchicznej formy rządzenia, należałoby ulżyć jej ciężarowi.
Krótko "wszyscy wytrwale dokładajcie wszelkiego starania, byście niczego nie pominęli, co za łaską Bożą możecie osiągnąć w doskonałym zachowaniu wszystkich reguł i przepisów Konstytucji waszego Instytutu" (Const., p. VI, c. 1, n. 1; Summ. Const., n. 15). Przypisuje się Poprzednikowi Naszemu ś.p. Klemensowi XIII owo powiedzenie z okazji, gdy proszono go, by pozwolił waszemu zakonowi odejść od Instytutu nadanego przez św. Ignacego, które, jeśli nie dosłownie, to na pewno co do treści wyraża jego myśl "Aut sint, ut sunt, aut non sint" (Niech będą takimi jak są, albo niech ich w ogóle nie będzie - Pastor, Geschichte der Papste, T. XVI, 1, 1931, str. 651, Uw. 7). Takie jest i pozostanie także nasze zdanie: Niech będą Jezuitami, jakimi uformowały ich ćwiczenia duchowne, jakimi chcą ich mieć ich Konstytucje. Inni w Kościele pod przewodnictwem Hierarchii chwalebnie dążą do Boga drogą w niektórych szczegółach odrębną; dla was wasz Instytut "jest drogą do Boga" (Conf. Formula Inst., in Litt. Apost. Pauli III Regimini milinantis Ecclesiae 27 septembris 1540, n. 1; Inst. Soc. J. Florentiae 1892 v. I, p. 4). Sposobem życia, tylekroć przez Stolicę Ap. potwierdzonym, dziełami apostolskimi powierzonymi wam specjalnie przez Stolicę Ap., oto czym macie współzawodniczyć przy życzliwym wspieraniu się wzajemnym z pozostałymi robotnikami winnicy Pańskiej, którzy pod kierownictwem tejże Stolicy Ap. i Biskupów pracują by przyszło Królestwo Boże. Jako zapowiedź Światła Ducha Św. na prace waszej Kongregacji, jak też obfitej łaski Bożej dla wszystkich i poszczególnych członków waszego Towarzystwa z uczuciem ojcowskiej miłości udzielamy wam Apostolskiego Błogosławieństwa.
Źródło: L`Osservatore Romano 15. IX. 1957 r.; Wiadomości Diecezjalne, Katowice (1958) 5 - 13.
opr. kkk/mg