Facebook. Lubisz to? [GN]

Czym jest Facebook? Miejscem spotkania, wymiany myśli, czy może raczej targowiskiem próżności?

Facebook. Lubisz to? [GN]

Niektórzy spędzają na stronach Facebooka nawet kilka godzin dziennie. Autor zdjęcia: Jakub Szymczuk

Czym jest Facebook? Miejscem spotkania, wymiany myśli, czy może raczej targowiskiem próżności?

Jego wartość rynkowa wzrosła w ciągu ostatniego miesiąca aż o 40 proc. Wyprzedził pod tym względem nawet serwisy Amazon.com i Ebay — internetowych potentatów. Jeśli wzrost popularności Facebooka nadal będzie postępował w tak szybkim tempie, może się okazać, że serwis ten wyprzedzi nawet amerykańskiego Google'a — jak dotąd niekwestionowanego lidera na rynku firm internetowych. W czym tkwi tajemnica sukcesu Facebooka?

Bez przerwy w sieci

— Do Facebooka jestem podłączony niemal non stop — zwierza się Jakub Szymczuk, fotoreporter GN. — Mam do niego dostęp na żywo w telefonie komórkowym. Idę przez miasto, robię zdjęcie, wrzucam je do sieci i za chwilę słyszę sygnał. To znajomi komentują moją fotę. Kiedy wyjeżdżam na materiał, zapisuję na facebookowym mikroblogu swoje obserwacje, a potem lubię czytać, jak reagują na nie inni użytkownicy. Ciekawie jest obserwować, jak polaryzują się ich opinie.

Czym jest Facebook? Wirtualnym miejscem spotkania, wymiany myśli czy może raczej polem autopromocji? Kopalnią informacji czy targowiskiem próżności? Chyba wszystkim po trochu. Bo serwis ten jest narzędziem wielofunkcyjnym. Jednym służy przede wszystkim jako tablica ogłoszeniowa, inni traktują go jak rodzinny album, jeszcze inni toczą na nim zażarte dyskusje. Co więcej, każdy użytkownik może dostosować go do swoich potrzeb — skonfigurować swój profil tak, by spełniał jego oczekiwania. — Nie muszę każdej wiadomości kierować do wszystkich znajomych — wyjaśnia Szymczuk. — Wystarczy, że podzielę ich na grupy i poszczególne wpisy będą trafiały tylko do wybranych przeze mnie osób. Facebook — pewnie na podstawie tego, gdzie zaglądasz i do jakich grup należysz — domyśla się też, które osoby mogą cię bardziej zainteresować i bardzo trafnie podsuwa kolejnych znajomych.

Najmłodszy miliarder świata

Historia serwisów społecznościowych sięga połowy lat 90. ubiegłego wieku, jednak prawdziwy boom tego typu aktywności przypada na rok 2005, kiedy to portal MySpace prześcignął na chwilę stronę Google'a pod względem liczby odwiedzających witrynę. W Polsce strzałem w dziesiątkę okazało się stworzenie serwisu Nasza Klasa, pozwalającego na łatwe odnajdywanie znajomych, nie tylko tych z ławy szkolnej. Dziś zainteresowanie Naszą Klasą wśród rodzimych internautów stopniowo maleje, a jej miejsce zajął właśnie Facebook. Dlaczego? Jest bardziej przejrzysty, funkcjonalny, a układ mikrobloga, początkowo krytykowany przez użytkowników, sprawia, że członkowie społeczności są na bieżąco powiadamiani o aktywności ich znajomych.

Czy 27-letni dziś Mark Zuckerberg, tworząc 6 lat temu serwis dla studentów Harvardu, mógł przypuszczać, że stanie się najmłodszym miliarderem świata? Z pewnością nie, trzeba jednak przyznać, że za sukcesem Facebooka stoi cała seria genialnych posunięć. Kolejne zmiany wizualne wiązały się z udoskonalaniem serwisu, tak by stał się on bardziej przyjazny dla użytkowników. Czat, gry sieciowe, możliwość umieszczania filmów czy udostępniania własnych programów — to tylko niektóre z atrakcji czekających na członków facebookowej społeczności.

Znajdź mnie na fejsie

Istnieje jednak i druga strona medalu. Coraz częściej spotyka się opinie, że Facebook to „nowa religia” albo „totalitaryzm XXI wieku”. I rzeczywiście: „Nie ma cię na Facebooku — nie istniejesz” — można usłyszeć wśród młodych osób. — Dawniej ludzie wymieniali się numerami telefonów. Teraz mówi się po prostu: znajdź mnie na fejsie — twierdzi Jakub Szymczuk.

Okazuje się, że ta „wszechdostępność” zaczyna być niebezpieczna. Na amerykańskim Facebooku pojawiły się już eksperymenty, w których system, na podstawie danych zawartych w profilach użytkowników, sam rozpoznaje i podpisuje osoby obecne na zdjęciach. Nowa usługa geotagowania ma pozwolić na automatyczne określanie współrzędnych geograficznych. To, czego tropieniem zajmowały się dotąd służby specjalne, wielu z nas z własnej i nieprzymuszonej woli wystawia na widok publiczny. Równie podejrzane wydają się różne „oddolne” facebookowe inicjatywy, mające być rzekomo happeningami, takie jak „Akcja Krzyż”, wyśmiewająca obrońców krzyża pod Pałacem Prezydenckim, czy „Dzień bez Smoleńska”. Trudno nie zauważyć, że w tle tych akcji, wymyślonych podobno przez zupełnie nieznane osoby, stoi po prostu polityka.

Innym niebezpieczeństwem wiążącym się z użytkowaniem Facebooka jest uzależnienie. Niektórzy spędzają na stronach serwisu po kilka godzin dziennie, przeglądając profile znajomych. Wyrażają swoją akceptację kliknięciem w link: „Lubię to” albo — przeciwnie — opatrują wpisy złośliwym komentarzem. Zdaniem prof. Mikołaja J. Piskorskiego, światowego eksperta w dziedzinie strategii społecznościowych, samo przeglądanie profili zajmuje użytkownikom serwisu aż 70 proc. czasu. Część z nich umieszcza też na własnych tablicach informacje, które dotąd powierzało się tylko najwierniejszym przyjaciołom.

Fejs Bóg

Problem stał się na tyle istotny, że na jego temat powstało już w Polsce kilka sztuk teatralnych. Mają znamienne tytuły: „Ojciec Bóg” Macieja Perchucia, „Bóg Fejs” Praskiej Trupy Czango czy „Fejs Bóg” Szymona Turkiewicza. W spektaklu tego ostatniego, wystawianym przez warszawską Scenę Współczesną, portal przyjmuje cechy ludzkie. Dla głównej bohaterki Ewy staje się pocieszycielem, spowiednikiem, idealnym kochankiem. Każe jej udzielać się w internetowych akcjach protestacyjnych, które są jednak tylko imitacją prawdziwego buntu.

— Podczas pisania sztuki, przez około półtora miesiąca, byłem nie tyle aktywnym użytkownikiem, co raczej „podglądaczem” Facebooka — opowiada reżyser i autor scenariusza. — Zafascynował mnie ten fenomen, tygiel, z którego mogłem wyławiać inspiracje. Widziałem, że niektórzy ludzie przesiadują tam całymi dniami. Zacząłem zastanawiać się, na ile znajomi, których zapraszamy, rzeczywiście są naszymi znajomymi i czy w trudnej sytuacji moglibyśmy liczyć na ich pomoc. To doprowadziło mnie do pytania bardziej metafizycznego: czy za tą ścianą, na której użytkownicy wymieniają myśli, stoi ktoś potężniejszy od nich. Mój Fejs Bóg nie jest Bogiem — to raczej współczesny bożek, który wciąga ludzi do swojej sekty, by na ich tęsknotach zarabiać pieniądze.

Choć Turkiewicz w swoim spektaklu stara się wyważyć racje i przedstawia zarówno zalety, jak i wady Facebooka, to jednak przyznaje, że chce przede wszystkim zwrócić uwagę na zagrożenia, które z nim się wiążą: — Nie chodzi tu o demonizowanie tego narzędzia, ale raczej o niebezpieczeństwa dla człowieka jako jednostki. Facebook może stanowić ułudę relacji międzyludzkich, substytut namacalnych przyjaźni.

Używaj, ale ostrożnie

Może więc w takim razie lepiej nie używać Facebooka? Nic podobnego! To znakomite źródło wiedzy o otaczającym nas świecie i najlepszy sposób na szybkie dotarcie z informacją do świadomości tych wszystkich odbiorców, na których najbardziej nam na zależy. — Dla mnie to także sposób komunikacji ze znajomymi, zwłaszcza tymi nieco dalszymi, dla których w codziennym życiu często nie starcza nam czasu — wyznaje Jakub Szymczuk. — I oczywiście narzędzie pracy. Nieraz w ciągu kilku minut udawało mi się dzięki niemu znaleźć osobę, której potrzebowałem do zdjęcia, mimo że wcześniej jej nie znałem.

Najlepiej więc podejść do Facebooka tak, jak podchodzi się do innych narzędzi. Posługiwać się nim, jednak z zachowaniem pewnej ostrożności. Przede wszystkim nie należy umieszczać na nim zbyt wielu informacji o sobie, zwłaszcza takich, które ktoś może w przyszłości wykorzystać przeciwko nam. Trzeba też uważać na to, kogo przyjmujemy do grona znajomych. Dobrze, by były to osoby, które faktycznie znamy i co do których mamy pewność, że nie chcą nas wykorzystać do celów marketingowych czy propagandowych. Oczywiście należy też pilnować czasu spędzanego przed komputerem, by nie zaniedbać innych zajęć. Jeśli zastosujemy się do tych zasad, z pewnością będziemy mogli powiedzieć o naszej facebookowej aktywności: „Lubię to”.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama