Czy Europa nieuchronnie zbliża się ku swemu końcowi?
- Kiedy Europa staje przeciwko sobie samej?
- Wówczas, gdy ma kłopoty z własną identyfikacją. Dziś nawet w tak bezdyskusyjnej do niedawna kwestii, jak podstawowa wartość człowieka jako osoby, nie potrafimy się wszyscy zgodzić. Kiedy mówimy o tożsamości Europejczyków, myślimy o tym, co oni postrzegają jako najważniejsze w swoim życiu. Tożsamość europejska wynika zaś z kultury, z dziedzictwa. Te kategorie nie muszą się pokrywać. W Europie mamy więc dziś następującą sytuację: zgadzamy się, co do większości spraw kulturowych, politycznych, ekonomicznych, natomiast coraz bardziej powiększa się zbiór problemów stających się kością niezgody. Podstawową sprawą jest tu stosunek do życia człowieka.
- Z czego wynika kwestionowanie tej wartości?
- Ono nie musi zawsze wynikać z odrzucenia tradycyjnego sposobu pojmowania człowieka. Często jest efektem pojawienia się zupełnie nowych pytań, wynikających np. z możliwości eksperymentów na embrionach, oraz z tego, że refleksja i wnioski nie doszły jeszcze do sedna zagadnienia.
- Co prowadzi do większych konfliktów - nieugruntowana tożsamość czy subiektywne przekonanie o tym, że ”dokładnie wiem, jaka jest moja tożsamość”? Ci, którzy dziś wywołują najostrzejsze konflikty, fundamentaliści religijni czy świeccy, dokładnie wiedzą, jaka jest ich tożsamość.
- Tu chodzi o coś innego. Nie o tożsamość jako taką, lecz o jej charakter. To lęk wpycha w fundamentalizm. Pokusa fundamentalizmu to pokusa przyjęcia tożsamości fałszywej, bo opartej na strachu. Fundamentalizm jest ponadto tęsknotą za tożsamością statyczną, za zatrzymaniem historii. Tożsamość europejska jest z gruntu dynamiczna, historycznie osadzona, ale skierowana w przyszłość. Stąd nasze niepokoje o brak nadziei, który de facto jest przeciw tożsamości europejskiej.
- Jedną z chorób, które toczą Europę, jest kryzys demograficzny. Czy on jest aż tak niebezpieczny, że może skończyć się końcem naszej cywilizacji?
- Europa, jako formacja kulturowa, może skończyć się tym, że my ją uśmiercimy na dwojaki sposób. Uśmiercimy ją demograficznie. Wymrzemy, nie zostawiając potomków. I okaże się, że większość mieszkańców kontynentu stanowią ci, którzy dziś żyją w imigracyjnych gettach i zupełnie nie są zainteresowani tym, czym ”nasza” Europa jest. Europa może skończyć się także samobójstwem w sensie kulturowym. My, Europejczycy z dziada pradziada, żyć będziemy. Tylko trudno będzie określić naszą kulturę jako kulturę jeszcze europejską. Bo ona się po prostu zupełnie rozmyje w tyglu innych kultur albo nie będziemy w stanie przeprowadzić logicznego powiązania między korzeniami, a tym, czemu kulturowo Europejczycy hołdują.
- Wierzy Ksiądz w taki scenariusz?
- Osobiście nie. Ale mam świadomość tego, że takie zagrożenia są na horyzoncie. I nie wystarczy tylko ciągle oglądać się na tysiąclecia tradycji. Uważam, że w kulturze Europy, w nas, Europejczykach, jest dalej ten potencjał, który pozwalał radzić sobie z podobnymi kryzysami w przeszłości.
opr. mg/mg