O konferencji "Jedna czy dwie Europy?" (2003)
Po powrocie z międzynarodowej konferencji w Krakowie „O jedności Europy" wstąpiłem do kiosku, by kupić projekt Konstytucji dla Europy. Pamiętałem sprzed paru dni niewielką, czerwoną książeczkę na drugiej półce od góry. Nie było jej. Zapytałem zatem uprzejmego sprzedawcę, czy gdzieś jej nie przełożył. Pamiętałem doskonale, gdzie leżała konstytucja. Rozłożył bezradnie ręce. - Niestety, już jej nie mamy. Nie cieszyła się powodzeniem i trafiła do makulaturowni „Ruchu".
Kraków po raz trzeci gościł polityków, duchowieństwo, przedstawicieli regionalnych centrów informacji europejskiej, ludzi nauki. Trzeci już raz rektor PAT, ks. bp Tadeusz Pieronek, przy współudziale Fundacji im. Konrada Adenauera i Fundacji Roberta Schumana, a także przy ogromnej pomocy Wydawnictwa „Wokół nas" z Gliwic zorganizował konferencję na zdecydowanie ponadprzeciętnym poziomie. W korytarzach Instytutu Polonijnego na Przegorzałach, przy stołach w czasie lunchu, w sali krakowskiego Urzędu Miasta, gdzie wszystkich uczestników sesji gościł prezydent Krakowa, pojawiały się znane twarze: poprzedni kanclerz Niemiec Helmut Kohl, byli premierzy Polski - Tadeusz Mazowiecki, Jerzy Buzek, Hanna Suchocka. Minister Italii ds. integracji europejskiej - prof. Rocco Buttiglione, obok kard. Paul Poupard i Norman Davies rozmawiający ze Stefanem Wilkanowiczem. Abp Wenecji Angelo Scola i polscy arcybiskupi Henryk Muszyński i Zygmunt Kamiński. Wszyscy oni oraz wielu innych uczestników debatowało wokół tytułowej kwestii - jedna czy dwie Europy.
Zanim jednak kwestię tę postawił jako zadanie robocze sesji dr Hennig Tewes - przewodniczący Fundacji Adenauera w Polsce, konferencję otworzył prezydent RP Aleksander Kwaśniewski. W swoim wystąpieniu zdecydowanie podziękował Kościołowi w Polsce za wkład w edukację społeczną na rzecz świadomości europejskiej. Niezwykle ciepło podziękował Janowi Pawłowi II za jego pamiętne słowa z maja ubiegłego roku o Europie, która potrzebuje Polski, i o Polsce, która potrzebuje Europy.
Otwierając roboczą część konferencji, dr Tewes postawił pytanie: czy rozszerzenie Europy spowoduje nowe podziały? Podejmując to zagadnienie, prof. Norman Davies, w charakterystyczny dla siebie sposób postawił prowokacyjne pytanie - czy Zachód to fikcja? W swoim wystąpieniu burzył stereotyp utrwalony do dzisiaj w niektórych kręgach Zachodu, iż West ist best, East ist beast (Zachód jest najlepszy, Wschód jest bestią). Podkreślał, że Zachód nie jest monolitem, a i sama Europa jest bardzo zróżnicowana.
Wystąpienie minister Hubner okazało się jedynie bezbarwnym tłem dla intelektualnej uczty, jaką stanowiło przedłożenie abpa Scola, patriarchy Wenecji. Rdzeniem jego wypowiedzi była teza, iż „wielokulturowość jest cechą DNA Europy, należy do jej genów. Jest jakby jądrem tożsamości europejskiej". W swych dziejach Europa odznaczała się - w procesie kształtowania swej tożsamości - „postawą rzymską", nacechowaną wtórnością. Co to znaczy? Rzym był zdolny przyswoić sobie i przekazać jako własne dziedzictwo syntezę kultury Aten i Jerozolimy. Nie tyle więc przekazał samego siebie, ile to, co otrzymał. Tę postawę rzymską można odnaleźć w dziejach Europy. I to na tej podstawie zaszczepione zostało chrześcijaństwo. Jest ono wezwaniem krytycznym, aby kultury pojmowały siebie jako własne źródło. W takiej perspektywie brak invocatio Dei w Konstytucji Europejskiej jawi się jako krótkowzroczność, rezygnacja z „postawy rzymskiej", a ostatecznie z tożsamości europejskiej .
Temat wywołany przez abpa Scola okazał się głównym nurtem dalszych debat, dyskusji i wystąpień.
Choć chciałoby się w dalszej części przybliżyć wystąpienia kard. Pouparda, prof. Buttiglione, ambasador Hanny Suchockiej, czy bardzo entuzjastycznie przyjęty dwugłos min. Bartoszewskiego z kanclerzem Kohlem, warto może zatrzymać się jedynie na wątku konstytucyjnym.
Był on podjęty w dość burzliwej debacie pierwszego dnia między premierem Mazowieckim i kanclerzem Kohlem, został marginalizowany w liberalnym na wskroś i pragmatycznym (na pozór) wystąpieniu min. Olechowskiego, odżył jednak z niezwykłą wyrazistością pod koniec sesji.
Ci z uczestników, a była ich zdecydowana większość, którzy dotrwali do końca obrad - byli w pełni usatysfakcjonowani. Ostatnim prawie punktem konferencji była dyskusja panelowa z udziałem J. Santer, mons. N. Treanora (sekretarza COMECE) i prof. H.G. Pötteringa (przewodniczącego chadeckiej partii w Parlamencie Brukseli). Jednak owację na stojąco wywołało wystąpienie prof. Ireny Lipowicz, ambasador Polski w Wiedniu.
To dzięki pani ambasador, od pierwszego słowa poczuliśmy się w pełni Polakami-Europejczykami. Przypomniała ona bowiem zapomniany zupełnie w Polsce, nieznany w Europie projekt „Konstytucji dla przyszłej Europy" pisany przez Bogdana Jarzębowskiego w okopach walk roku 1831. Głównym tematem wystąpienia pani ambasador była jednak lektura i interpretacja fundamentów stabilności Europy, odczytanych w świetle preambuły aktualnego projektu konstytucji.
Preambułę rozpoczyna cytat z „Wojny peloponeskiej" Tukidydesa, wyraźnie mówiący o mechanizmie, a nie treści demokracji. Wśród triady wartości wymienionych jako charakterystyczne dla humanizmu europejskiego są wspomniane - wolność, równość i... No właśnie, nie braterstwo, nie solidarność, ale „poszanowanie rozumu". Preambuła wzmiankuje, tak mocno kwestionowaną kulturalną, religijną i humanistyczną spuściznę (cała batalia przetoczyła się wszak o ową „religijną"). Czy jednak - pytała prof. Lipowicz - centralne miejsce człowieka, jego prawa, prawa rodziny - wypływają z każdej religii, czy tylko z chrześcijańskiej? Dlaczego religia znalazła się między kulturą a humanizmem? Czy jest czymś pośrednim między tymi dwoma wartościami?
Prof. Irena Lipowicz wskazywała bezlitośnie na to, że nie ma w Konstytucji Europejskiej ani słowa o gorzkich doświadczeniach totalitaryzmu. Zadziwia to tym bardziej, że znalazły się w tym tak oszczędnym w słowach dokumencie podziękowania dla członków Konwentu pracującego nad konstytucją, zabrakło choćby jednego słowa pamięci o dziejach Europy. Europa z kart preambuły jawi się jako pewna siebie. Ma pozostać otwarta i pogłębiać charakter demokratyczny i jawność życia publicznego. Brzmi to raczej buńczucznie - bo doświadczenia XX wieku raczej skłaniają do poszukiwań, niż trwania i pogłębiania. Nadto, dlaczego - pytała prof. Lipowicz - wymienione są obok siebie „charakter demokratyczny i jawność życia publicznego", skoro owa jawność jest elementem demokracji.
Buńczuczność i patos konstytucji tchną ze słów mówiących o przyszłości i o tym, że Europejczycy zachowują dumę z narodowej tożsamości i historii, a wobec podziałów nie przełamują ich, lecz wznoszą się ponad nimi!
Trudno wreszcie dostrzec specyfikę Europy w haśle zjednoczenia w różnorodności, które jest, lub może być, hasłem konstytucyjnym dla Kanady czy Australii. W Europie ten model zjednoczenia w różnorodności jest najlepiej zrealizowany w Szwajcarii, która jest poza Unią!
Wreszcie, kwestia odpowiedzialności. W preambule nie jest to odpowiedzialność ani przed Bogiem, ani przed własnym sumieniem - lecz „wobec przyszłych pokoleń i Ziemi" (pisanej dużą literą, co jakby wskazywało na antyczną boginie Gaję!).
W kontekście tego chaosu idei, wartości, słów, prof. Lipowicz zaapelowała o miejsce wartości chrześcijańskich w konstytucji. Nie oznacza to wprowadzania wartości chrześcijańskich, lecz uznanie prawdy historycznej, uznanie fundamentalnych faktów.
Wypowiedzi pani ambasador wywołały próbę obrony ze strony przedstawicieli Brukseli. Mówiono głównie o tym, że obecny projekt jest efektem kompromisu, trudnego do ustalenia w warunkach większości liberalno-socjaldemokratycznej w Parlamencie Europejskim.
- Kiedy uchwalaliśmy w naszej preambule polskiej konstytucji wartości chrześcijańskie i invocatio Dei, tworzyliśmy grupę 8-osobową wobec większości 48-osobowej. A jednak potrafiliśmy to zrobić - wyjaśniła cierpliwie prof. Lipowicz. - Może warto uczyć się od Polski pewnej sztuki dyskusji i zawierania kompromisów.
Goście z Brukseli mieli angażujące ich połączenia lotnicze, stąd szybko opuszczali salę posiedzeń.
Natomiast długo jeszcze po ostatecznym podsumowaniu, dokonanym przez abpa Muszyńskiego, stała kolejka osób do prof. Lipowicz z wyrazami uznania i wdzięczności. Jednym z pierwszych był prof. S. Wilkanowicz, który przejął tekst pani ambasador, by zamieścić go na stronach internetowych Fundacji „Znaku" (http://www.znak.com..pl/fundacja/index.html). Wkrótce powinien być tam dostępny. Dla tych, którzy nie przepadają za wersją elektroniczną, ważną będzie informacja, że materiały z tej, jak i poprzednich sesji opublikuje wkrótce wydawnictwo „Wokół nas" z Gliwic (http://www.wokolnas.gliwice.pl/).
A projekt Konstytucji dla Europy można jeszcze ocalić tu i ówdzie z makulaturowni - może jeszcze nie został zniszczony...
opr. mg/mg