Dla (ojca i syna, i) Ducha Świętego

O spotkaniu Misji Służby Rodzinie w Sulejówku, poświęconym zagadnieniu ojcostwa

Wygląda na to, że Ducha Świętego wyrzuciłem poza nawias, ośmielając się przy tym z małych liter rozpocząć wyrazy „ojciec” i „syn”. Mam jednak nadzieję, że zanim, drogi Czytelniku, uniesiesz się świętym oburzeniem, przeczytasz te moje wywody, a przez to wyjaśnienie twój gniew straci podstawę istnienia. Teraz więc, nie tracąc czasu, bo i Dzień Ojca bliski, chcę przejść do rzeczy.

Stało się to w one dni rozpoczynające miesiąc październik, a to 2, 3, oraz 4 Roku Pańskiego 1998. W małej, aczkolwiek skądinąd sławnej mieścinie — Sulejówku, położonej niedaleko sławetnej stolicy Warszawy, na zwołanie Misji Służby Rodzinie zjawiło się ze 28 chłopa, z czego tylko 14 zdolnych w pełni ciężary publiczne ponosić. To zgromadzenie zwoławszy, Piotr Wołochowicz w słowach jasnych a prostych określił cel stawiennictwa, a to: poznawanie wszystkiego, co ku lepszemu relację ojca i syna w rodzinach polskich ma prowadzić. Jako rzekł, to stać się może jeno przy mozolnym trudzie ojców a synów, ale też jeno kiedy możeć działać w pełni Duch Święty.

Aby przedstawienie wszystkich zrealizować, a utrwalić w pamięci imiona i zawołania wszelkich obecnych, wszyscy próbie zostali poddani, wykonując a to przysiady, a to pompki, zadania fizyczne łatwe i trudne, w czem małoletni przodowali przy wielkim wzdychaniu, stękaniu i strzelaniu kości starszyzny.

Takoż jednak poznanie dobiegło (dla starszyzny) szczęśliwie końca, a czyny ważne, a to wykłady wiedzy rozmaitej, modlitwy i ćwiczenia fizyczne się rozpoczęły. Wszelkie ludzkie stworzenie Biblię otworzyło, a sławetne wersety czytając o kochającym ojcu, siebie w tej relacji widzieć zapragnęło. Aby dobrze takie zadanie wypełnić, Bogu a ludziom się podobając, trzeba wiele umieć, a nasampierw o Bogu wiele się dowiedzieć. To On wszakże najlepszym jest Ojcem, a Ojcostwo jego wzorem dla wszelkiego ojcostwa ziemskiego. Tako więc Biblię zebrani czytać a studiować zaczęli, coby te Boże cechy jawnie wypłynęły, a ojce i syny jak najwięcej z nich skorzystali. Mądrze w tym przewodząc Piotr Wołochowicz z żalem a bólem serca, prawie, że ślozy powstrzymując, mówił jako to świat dzisiejszy ten wzór wspaniały Boga Ojca od siebie odsuwa, a widzi w nim atoli policyjanta, atoli św. Mikołaja, co to spełnia życzenia, atoli koło ratunkowe (jak trwoga to do Boga), atoli „wapniaka” (co to ze swej starości już nie widzi i nie słyszy, a jeszcze zdarza się, że i zapomina), atoli despotę, atoli lalkarza — marionetkarza, co to wszem i wobec za sznurki jeno pociąga, bawiąc się stworzeniem, atoli zegarmistrza, atoli śpiocha, który dawno zdrzemnął się i przesypia te momenty historyi, które dla ludzkiego stworzenia bardzo ważne by były.

Bolesne takowoż takie poznanie Boga Ojca, bo jako się rzekło, wiele stworzenia człowieczego znając takiego Boga, nie możeć przecie dobrego świadectwa o swojem ojcostwie wystawić. Bo jakoż ma się uczyć a od kogo, kiedy Boga prawdziwego nie zna?

Cały zbór ojcostwa w Sulejówku dalej czytając a studiując biblijne nauki, mógł jasno zobaczyć, jako to Bóg przez różne, a wyraźne znaki, co to w życiu ludzi sławnych się wydarzyły, mówił a przekonywał, a uczył, jako to ojce mają się troszczyć o dzieci. Czytano więc i mówiono o Abrahamie, który potrafił lepsze ziemie oddać Lotowi, za co też Bożego szczególnego błogosławieństwa dostąpił. Czytano o sławetnej ofierze Abrahama na górze, co to Moria się zowie, kiedy posłuszeństwo Bogu niesamowite okazywał. Mówiono o Helim, co to nie umiał swych występnych synów skarcić a powstrzymać od złego, co potem obróciło się przeciw niemu i synom jego. Mówiono o Dawidzie, który, kiedy Saul odstępował od Boga, sam wszakże był Bogu coraz wierniejszy, przez co obfite błogosławieństwo otrzymał, a na króla nad Izraelem wybrany został. Mówiono o Hiobie, który bardzo dbał o swoje dzieci, ciągle modląc się za nie. Z ewangelicznych przypowieści czytano a mówiono o św. Józefie słuchającym głosu anioła, kiedy to w nocy wstać potrafił, a uwierzywszy Bogu, małego Jezusa bronić ruszył i ucieczką do Egiptu przed siepaczami Heroda się salwował, o winnicy, do której ogrodnik (Bóg) wysyłał swojego syna i wieluż innych tak samo sławnych, a czytającem te słowa doskonale znanych.

Te studia a wykłady (nie rozwodząc się już zbytnio) pouczały zebranych, co tak naprawdę jest ważne między ojcem i synem, a na co ojce mają szczególny nacisk położyć.

Są to rzeczy następujące (zwane w modnym modernistycznym polskim języku):

  • zdrowy rozwój osobowości (między innymi przez identyfikację z własną płcią);
  • właściwy stosunek do pracy (bez popularyzowania wszechobecnego wszędzie cwaniactwa);
  • umiejętność podejmowania decyzji;
  • wizja na przyszłość;
  • odnajdywanie sensu życia.
  • Nie zapominając o młodych a pełnych zapału i energii ludziach, których często gonitwy a krzyki, a zabawy jasno już wskazywały, że rzeczone wykłady nie są najlepszym a najmilszym dla nich czasem, ojce a syny pod przewodnictwem wymienionego Piotra z Warszawy ruszali do konkurencyj wielu, z których wspomnieć jednakowoż wypada przede wszystkim bieg terenowy na orientację z wykonywaniem wielu zadań fizycznych i umysłowych na trasie, nocną wyprawę po drogach, a raczej bezdrożach Sulejówka, strzelanie z pistoletu do celu i gra w piłkę nożną. Wiele też czasu a miejsca dano ojcom a synom na wspólne spacery i rozmowy, a takowoż na zastanowienie się nad swoimi poprzednimi czynami, co to nie zawsze dla nich były budujące. Można było teraz wiele o tym pomyśleć a się nawzajem przeprosić, patrząc nawzajem w oczy (przy czym niejednemu ślozy się obficie polały), obiecać sobie jako to się w przyszłości pracować będzie, coby takie złe, a nie budujące rzeczy z naszego życia wyrzucić. Pracowano takoż nad tym, aby zamiłowania ojców i synów, przecie różne w swoje naturze (zależne od wieku, gibkości a sprawności ciała i ducha), połączyć, atoli sprawiając radość i jednym, i drugim.

    Kiedy spotkanie dobiegało końca, Piotr przypominał, a przestrzegał przed niechlubnymi rzeczy, co to w tej naszej krainie niestety za namową obcych ludzi znajdują mir a poklask, a nie działają dobra, jeno zło (a określenia New Age przyjmują). W telewizji pokazywane, a w gazetach zachęcane, niekorzystnie na młode umysły oddziałują, a rodziny polskie rozbijają, wiele wszelakiej krzywdy ludziom wyrządzając. — Starajmy się zatem — mówił prowadzący — aby wszelkiemu szataństwu skuteczny dać odpór przez nasze bliskie do Boga przylgnięcie, a do naszych rodzin i domostwa go zaproszenie.

    Takoż więc szczęśliwie spotkanie nasze się zakończyło, wiele wspaniałych rzeczy nam pokazało, a zachęciło do wydawania wielu dobrych owoców w naszem całym życiu.

    I ja (niżej podpisany), i mój przyjaciel Arek (Zych) z syny swemi tam byliśmy, tego wszystkiego słuchaliśmy, a tego strzec i zachować chcemy ku chwale Ojca naszego i Pana Jezusa, Chrystusa i Ducha Świętego. Amen!


    opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama