Od lat 1960-tych sytuacja powołaniowa w Europie Zachodniej jest niepokojąca i bywa określana mianem "kryzysu powołań"...
Począwszy od lat sześćdziesiątych sytuacja powołaniowa w Europie Zachodniej jest niepokojąca i bywa określana mianem kryzysu powołań. Jest to jednak sformułowanie mylące, gdyż to nie powołania są w kryzysie — bo te są darem od Boga - lecz w kryzysie jest człowiek. Coraz więcej osób ochrzczonych w Europie Zachodniej ma poważne trudności z odkryciem i realizacją nie tylko powołania do kapłaństwa czy życia konsekrowanego, lecz także z realizacją powołania do małżeństwa i rodziny. Sytuacja powołaniowa to jeden z czułych „termometrów” i mierników kondycji człowieka, a także Kościoła w danym okresie historycznym i na danym terytorium.
Od kilkudziesięciu lat w większości krajów Europy Zachodniej dominuje niska kultura, oparta na naiwnej i zawężonej wizji człowieka. Naiwność „poprawnej” ideologicznie antropologii polega na tym, że ukazuje ona człowieka jako kogoś doskonałego, kto może we wszystkim siebie akceptować i kto własną mocą może określać normy moralne oraz sens życia. Z kolei zawężenie antropologiczne przejawia się w tym, że człowiek w tej wizji zostaje zredukowany do swego ciała, emocji i subiektywnych przekonań, a odarty ze sfery wartości oraz ze sfery więzi opartych na miłości i odpowiedzialności.
Pierwszą konsekwencją naiwnej i zawężonej wizji człowieka jest skrajny relatywizm. Dominująca kultura Europy Zachodniej relatywizuje dosłownie wszystko: kryteria zdrowia fizycznego i psychicznego, hierarchię wartości, normy moralne, prawne i społeczne. Kolejna konsekwencja to promocja egoistycznego indywidualizmu. Tego typu indywidualizm wyklucza zdolność budowania więzi z Bogiem i z bliźnim, opartych na miłości i odpowiedzialności. Inną cechą niskiej kultury jest hedonizm, czyli postawa życiowa, która w przyjemności widzi cel życia. Hedonista myli przyjemność ze szczęściem. Szuka przyjemności osiągniętej łatwo, bez zobowiązań i bez oceny moralnej. Nie chce pracować, ale chce korzystać z pracy innych. Szuka przyjemności nawet za cenę zdrowia i życia.
Istotną cechą niskiej kultury jest również skrajny liberalizm, który opiera się na wolności rozumianej negatywnie, czyli na wolności od norm moralnych i odpowiedzialności. Jest to „wolność”, która polega na podporządkowaniu się człowieka popędom i instynktom oraz na czynieniu tego, co łatwiejsze, a nie tego, co wartościowsze. Jest to „wolność”, która polega na iluzji, że można stworzyć społeczeństwo, w którym wszyscy mają prawa, a nikt nie ma obowiązków. Kolejną cechą niskiej kultury jest sekularyzacja. Termin ten oznacza, że rzeczywistość, która składa się na życie ludzkie (rodzina, szkoła, praca, ekonomia, polityka, kultura, nauka, sztuka) jest traktowana jako coś niezależnego od wymiaru religijnego i norm moralnych. W tej perspektywie Bóg nie jest już potrzebny, a religijność nie jest traktowana jako klucz do lektury rzeczywistości.
Jeszcze jedną cechą niskiej kultury jest nihilizm, który oznacza utratę sensu życia, a w konsekwencji utratę kontaktu z Bogiem. Nihilizm oznacza, że nic nie jest ważne. Każda rzecz i każdy sposób życia jest traktowany jako jednakowo sensowny i bezsensowny zarazem, gdyż ma jednakową wartość, a - ściślej mówiąc - nie ma żadnej wartości. Nihilizm łączy się z drastycznym zawężeniem i zniekształceniem pragnień, a to z kolei prowadzi do uzależnień i nałogów oraz do tworzenia sztucznych potrzeb w miejsce tych prawdziwych.
Niska kultura jest kulturą antypowołaniową. Sprawia, że człowiek, który się jej podporządkowuje, coraz lepiej rozumie świat wokół siebie i coraz bardziej nie rozumie samego siebie i własnego powołania. W punkcie wyjścia niska kultura mami człowieka perspektywą zastąpienia Boga („rób, co chcesz”), a w punkcie dojścia redukuje człowieka do poziomu zwierząt („nie tłum popędów”). Taka kultura utrudnia ludziom ochrzczonym odkrycie podstawowego powołania, jakim jest powołanie do świętości.
Kościół w Europie Zachodniej na różne sposoby przestrzega przed niską kulturą oraz przed jej negatywnymi konsekwencjami dla całego społeczeństwa. Jednak głos Kościoła jest zwykle ignorowany, a w dominujących środkach przekazu jest ukazywany w krzywym zwierciadle. Przykładem może być choćby Światowy Dzień Młodzieży w Kolonii. Z tej okazji większość mediów laickich skupiała się jedynie na sprawach organizacyjnych i finansowych, a socjolodzy ukazywali to wydarzenie jako analogiczne do... Love parade.
Stosunkowo niewielki wpływ Kościoła na sytuację kulturową i społeczną w Europie Zachodniej wynika po części z wewnętrznej słabości, a zwłaszcza z postawy pewnej grupy księży i świeckich, którzy poddają w wątpliwość nauczanie Magisterium Kościoła w sprawach moralności i dyscypliny kościelnej. W konsekwencji następuje rosnąca polaryzacja postaw wśród ludzi ochrzczonych.
Pozytywne jest to, że wśród młodych księży obserwuje się powrót do radykalizmu Ewangelii. To jednak sprawia, że trudna staje się dla nich współpraca z tymi księżmi w średnim i starszym wieku, którzy okazują się „liberalni” w odniesieniu do nauki Kościoła.
Z pewnością pozytywną cechą Kościoła katolickiego w Europie Zachodniej jest jego zaangażowanie społeczne. Pod tym względem w szczególny sposób wyróżnia się Kościół katolicki w Niemczech, który jest największym pracodawcą prywatnym, gdyż zatrudnia prawie dwa miliony ludzi w przedszkolach, szkołach, szpitalach, domach starców, ośrodkach opieki społecznej, parafiach oraz innych instytucjach przez siebie prowadzonych. Z drugiej strony aktywności społecznej Kościoła nie towarzyszy równie intensywna aktywność formacyjna, przez co wiele parafii przypomina raczej instytucje charytatywne niż wspólnotę wierzących w Chrystusa, która karmi się Eucharystią, modlitwą i sakramentami.
W większości krajów Europy Zachodniej do seminariów diecezjalnych i zakonnych w ostatnich latach albo w ogóle nie zgłaszają się kandydaci, albo jest ich najwyżej kilku. Jedynie w największych diecezjach Włoch, Niemiec czy Hiszpanii zgłasza się zwykle więcej niż dziesięciu kandydatów do kapłaństwa. Jeszcze trudniejsza jest na ogół sytuacja w zgromadzeniach żeńskich. Popatrzmy na kilka konkretnych przykładów w tym względzie.
We Francji, w diecezji Bayonne (która sąsiaduje z diecezją Lourdes) wyświęcono w roku 2005 dwóch neoprezbiterów, a zmarło w tym okresie 21 księży. Średnia wieku kapłanów w tej diecezji wynosi ponad 70 lat. Następni kandydaci do święceń w seminarium w Bayonne (dwóch alumnów) są obecnie na trzecim roku studiów. Na innych latach nie ma nikogo. Niewiele lepsza jest sytuacja w największej diecezji w Niemczech, jaką jest Freiburg. W tamtejszym seminarium duchownym jest na poszczególnych latach po kilku alumnów, a diecezja liczy prawie 2,5 miliona katolików. W tej sytuacji od kilku lat biskup łączy sąsiednie parafie (czasem nawet 5-6) w jednostki duszpasterskie, w których jest z reguły tylko jeden ksiądz. Trudna sytuacja jest również we Włoszech. Dla przykładu w diecezji Rovigo pięćdziesiąt lat temu studiowało ponad 150 alumnów, a obecnie jest ich kilku. W tej sytuacji seminarium duchowne zostało sprzedane i zamienione na koszary wojskowe.
Negatywny wpływ na sytuację powołaniową w Europie Zachodniej ma wpływ nie tylko malejąca liczba alumnów, ale też nadal znaczna liczba tych, którzy odchodzą z kapłaństwa. Dla przykładu, w diecezjach, które znajdują się na terenie prowincji Emilia Romania, w latach 1995 — 2004 zostało wyświęconych w sumie 257 księży, a w tym czasie odeszło z kapłaństwa 25 kapłanów. Z kolei w największej diecezji Włoch, czyli w Mediolanie, w latach 1995-2004 wyświęcono nieco ponad 300 księży, a odeszło z kapłaństwa w tym okresie 35 duchownych.
Oprócz kultury antypowołaniowej, która dominuje w Europie Zachodniej, na trudną sytuację powołaniową wpływają z pewnością również inne czynniki, między innymi dramatyczny niż demograficzny, który świadczy o kryzysie małżonków i rodziców. Z badań przeprowadzonych kilka lat temu w diecezji Werona wynika, że liczba alumnów w miejscowym seminarium spadała na przestrzeni ostatnich czterdziestu lat w tych samych proporcjach, w jakich malała liczba dzieci przychodzących na świat.
Z pewnością negatywny wpływ na obecną sytuację powołaniową ma też fakt, że w Europie Zachodniej w niepokojący sposób wydłuża się okres adolescencji. To sprawia, że znaczna część ludzi młodych nie decyduje się na małżeństwo czy na wstąpienie do seminarium przed ukończeniem trzydziestego roku życia. Wielu młodych ludzi w ogóle nie osiąga tego stopnia dojrzałości, który jest konieczny do odpowiedzialnego życia. W konsekwencji kryzysowi powołań kapłańskich i zakonnych towarzyszy równie wyraźny kryzys małżeństwa i rodziny.
Malejąca liczba kandydatów do kapłaństwa i życia konsekrowanego sprawiła, że już w drugiej połowie lat sześćdziesiątych Kościół w Europie Zachodniej podjął systematyczny wysiłek na rzecz duszpasterstwa powołań. W tym celu zaczęto tworzyć krajowe i diecezjalne ośrodki powołaniowe. Inspiracją do ich powstawania był nie tylko niepokój o sytuację powołaniową, ale też soborowe spojrzenie na naturę duszpasterstwa w ogóle.
Obecnie każdy kraj w Europie Zachodniej posiada krajowy ośrodek powołań, a zdecydowana większość diecezji posiada ośrodki diecezjalne. Poszczególne diecezje i zgromadzenia zakonne podejmują wiele inicjatyw na rzecz promowania kultury powołaniowej i duszpasterstwa powołań, od refleksji teologicznej począwszy, a na stronach internetowych i gadżetach skończywszy. Coraz aktywniejsi w tej dziedzinie są ludzie świeccy. Dla przykładu w Austrii rolę krajowego ośrodka powołaniowego pełni stowarzyszenie — Canisiuswerk, w którym świeccy odgrywają znaczącą rolę.
Pozytywnym aspektem jest w pewnością solidna selekcja i weryfikacja wstępna kandydatów do kapłaństwa. Dla przykładu, w diecezji Freiburg (Niemcy) ci, którzy zgłaszają się na I rok studiów, kierowani są w wakacje najpierw do pracy w szpitalach jako personel pomocniczy. Tego typu praktyka stanowi wstępną weryfikację motywacji, pracowitości i wrażliwości kandydatów. Za zarobione w ten sposób pieniądze jadą oni jesienią na rekolekcje oraz na kurs wstępny do Jerozolimy. Inną formą solidnej weryfikacji jest co najmniej rok praktyk duszpasterskich oraz obowiązek zaliczenia roku studiów teologicznych poza diecezją, a często również zagranicą. Alumn ma wtedy obowiązek zatroszczyć się o znalezienie uniwersytetu i mieszkania oraz zaliczyć wszystkie egzaminy przewidziane na ten rok studiów.
Pozytywny jest także fakt, że większość Kościołów lokalnych Europy Zachodniej organizuje systematyczną formację permanentną, zwłaszcza w odniesieniu do młodszych roczników księży. Dla przykładu, w diecezji Mediolan księża z pierwszych trzech roczników po święceniach gromadzą się na spotkaniach formacyjnych każdego tygodnia przez trzy dni: od poniedziałku wieczorem do czwartku przed południem. Mają wtedy specjalistyczne wykłady i warsztaty, dzielą się swoimi doświadczeniami i trudnościami, a także spotykają się z ojcami duchownymi.
Kościoły lokalne Europy Zachodniej podejmują również systematyczny wysiłek pogłębionej formacji formatorów powołaniowych, zarówno w wymiarze teologicznym, jak i psychopedagogicznym. Efektem tej formacji jest rosnąca świadomość, że podstawą troski o powołania jest modlitwa i promocja kultury powołaniowej oraz integracja duszpasterstwa powołań z duszpasterstwem ogólnym w parafii, a zwłaszcza troska o duszpasterstwo rodzin i młodzieży.
Od strony ilościowej sytuacja powołaniowa w Europie Zachodniej jest zupełnie inna niż w Polsce. W naszej Ojczyźnie kształci się obecnie 25% wszystkich alumnów Europy. Jednak od strony jakościowej sytuacja zaczyna być w pewnych aspektach podobna. Również w Polsce zaczyna szerzyć się niska kultura, która wpływa negatywnie na rozwój psychospołeczny i religijny młodzieży. Ponadto coraz więcej kandydatów do kapłaństwa pochodzi z rodzin problematycznych i potrzebuje bardziej wszechstronnej niż dotąd formacji, a także wsparcia ze strony coraz bardziej kompetentnych formatorów. Kościoły Europy Zachodniej wnoszą też istotny wkład w pogłębione spojrzenie teologiczne na teologię powołań oraz na istotę kultury powołaniowej.
Integracja duszpasterstwa powołań w skali całej Europy przynosi z pewnością korzyść wszystkim Kościołom lokalnym na naszym Kontynencie. Inspirującym przejawem współpracy w tym względzie jest dorobek I Europejskiego Kongresu Powołań w Rzymie (5-10 maja 1997), a także coroczne europejskie sympozja powołaniowe, które gromadzą przedstawicieli krajowych ośrodków powołań z około trzydziestu krajów Europy. W 2003 roku takie sympozjum odbyło się w Konstancinie (koło Warszawy), a w przyszłym roku będzie miało miejsce w Brukseli.
opr. mg/mg