Rozmowa z 25-letnim alkoholikiem
POWIERNIK RODZIN - Rozmawiam z Panem Krzysztofem, lat 25. Jest w poradni po raz drugi. Wtedy powiedział, że chciałby mieć np. koleżankę, ale czuje się w swoim środowisku spalony, ma opinię pijaka. Nasza rozmowa pod koniec przerodziła się w plany, postanowienia. Po 10 dniach Pan jest znowu w poradni. Jak Pan przeżył te kilka dni?
PAN KRZYSZTOF - Była tylko jedna impreza, typowo kawalerski wieczór, po za tym nie sięgnąłem do kieliszka - mocne postanowienie.
- Czy środowisko to zauważyło?
- Zauważyło, były dzwonki itp., potem w ogóle nie pukali do moich drzwi, bo wiedzieli, że nie wychodzę ...
- Czy odczuwał Pan pragnienie, by sięgnąć po kieliszek?
- Może nie tyle po kieliszek, ale do piwa ciągnęło mnie cały czas: po pracy i wieczorem. Wiedziałem, że jak pójdę na piwo, to na piwie się nie skończy i nie poszedłem.
- Co dla Pana było najtrudniejsze w tym czasie?
- Powiedzieć NIE! i kolegom po szychcie, i towarzystwu ...
- Czy komentowali Pańską odmowę?
- Tak, było to związane głównie z tym, że wymyślam wymówki, np., że muszę się gdzieś udać czy coś załatwić, że wpadnę później i tak dalej.
- To znaczy nie powiedział im Pan: Słuchajcie, ja postanowiłem...
- Nie, otwarcie nie mówiłem, tylko ogólnie: że mam coś ważnego do załatwienia i nie piję, bo muszę być trzeźwy.
- Dlaczego Pan nie powiedział zwyczajnie: nie piję, bo chcę inaczej żyć, chcę się wyzwolić.
- Człowiek boi się towarzystwa. Mogłoby się skończyć na jego utracie. Zawsze są nadzieje, że może po mnie ktoś inny też się zmieni.
-- Czy rozmawiał Pan z kolegami na temat ich problemów?
- Porusza się te tematy. Człowiek pije, bo ma problemy i ma problemy przez to, że pije. Po prostu zamknięte koło. Moim problemem jest trzymanie się jednej roboty, ale inni są wyrzucani z zakładów pracy. I wielu pije, bo go wyrzucili z zakładu pracy, wyrzucili go, bo przyszedł pijany. To po prostu są tematy z życia wzięte.
- Czy wyobraża sobie Pan teraz powrót, przynajmniej do jednego z kolegów, by porozmawiać z nim na temat, jak wspólnie można wydostać się z zaklętego koła uzależnienia?
- Może by i można spróbować, ale istnieje niepewność, jaka będzie jego reakcja.
- Chodzi mi o znalezienie przyjaciela, z którym Pan będzie mógł tworzyć nowy styl życia. Nie musi to być jeden z tych, z którymi Pan pije, ale człowiek bliski, żeby było do kogo pójść, gdy będzie trudno.
- Można by kogoś takiego znaleźć.
- Czy w tej chwili mógłby Pan kogoś takiego wymienić i opowiedzieć o nim?
- Jest taki kolega. Dwa lata temu trafił do wojska, pół roku temu postanowił, że po wojsku zmieni styl życia. Czasami z nami przebywał, ale nie trwało to długo. Jest właśnie po wojsku i nie pije, zmienił się.
- Kiedy Pan ostatnio widział się z nim?
- Widzimy się kilka razy w tygodniu...
- On nie pije?
- Nie.
- Czy mógłby Pan do niego podejść i powiedzieć mu: Słuchaj, ja chcę inaczej żyć, zauważyłem, że ty się zmieniłeś. Ja też się chcę zmienić i dlatego do ciebie przyszedłem. Tobie się udało i myślę, że możesz mi pomóc.
- Można by spróbować. On nieraz się odezwie: Ty mógłbyś już z tym skończyć, pomyśleć o przyszłości. Może na moją prośbę by zareagował i moglibyśmy gdzieś razem pójść.
- A co chciałby Pan powiedzieć kolegom, którzy jeszcze piją?
- Żeby któryś z nich spróbował jak ja, pomyślał, co robi w życiu, że najwyższy czas to wszystko zmienić, stanąć na nogi, Gorzała jeszcze nikogo nie doprowadziła do dobrego. Niech spróbują się poprawić, niech znajdą kolegę, który pomógłby im wydostać się z pijaństwa.
Rozmawiał Henryk