Tyniecka ikebana pokazuje jak w pozawerbalny sposób można wyrażać tajemnice wiary chrześcijańskiej, w harmonii z liturgią
Do Tyńca Bóg przyprowadził mnie w ostatnich dniach lipca 1981 roku. Barokowy ołtarz główny wyglądał jak czarna pieczęć. Na obrazie Patronów opactwa i parafii, świętych Apostołów Piotra i Pawła, nie było widać zbyt wiele.
Z obu stron ołtarza pielgrzymowały do centrum cztery wielkie złocone figury: dwie od lewej i dwie od prawej strony ołtarza. W górnej części ołtarza siedziały dwa złocone anioły z rękami w dziwnych gestach. Gesty stały się zrozumiałe, gdy anioł po lewej stronie otrzymał krzyż św. Piotra, obrócony poprzeczną belką w dół, a anioł po prawej stronie dostał otwartą księgę i miecz. Ołtarz wtedy wydawał się w miarę zrównoważony.
Kiedy później zrekonstruowano glorię i urosła wielka złota chmura w górnej części ołtarza, puste miejsce po tabernakulum pod obrazem ołtarzowym, na linii wzroku, zaczęło przytłaczać czarnym polem.
W maju stawiano tutaj kopię ikony Matki Bożej Częstochowskiej. Na Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny i w różańcowym październiku stawiano figurę Niepokalanej. W Adwencie tu stawała świeca roratna, ze swoim płomykiem na tle czarnego marmuru.
W 4. Niedzielę Wielkanocną i w czerwcu stawała tu figura Dobrego Pasterza. Później doszła kopia Oblicza z Całunu Turyńskiego, stawiana w Wielkim Poście i Oblicze na odwrocie, kontrowersyjne w odbiorze (mal. Danuta Waberska). Do kolekcji doszedł zamówiony przez parafię u tej samej autorki obraz Serca Jezusowego, eksponowany zwykle w czerwcu, w miejsce figury Dobrego Pasterza.
Poza wymienionymi okazjami wnęka zostawała pusta, aż w końcu młode pary, przyjmujące w Tyńcu sakrament małżeństwa, zaczęły się domagać, aby w tej straszącej niszy postawić kwiaty. Czarny marmur i duża odległość ołtarza od nawy głównej domagały się, aby tych kwiatów była zauważalna ilość.
Coś nowego pojawiło się, gdy od ojca Adama Kozłowskiego, mistrza nowicjatu, później opata, otrzymałem japońskie farby do drzeworytu. Tak pojawiły się barwne tła, ustawiane na ramie, przed którymi najpierw stawiana była świeca roratna, później kwiaty.
Kiedy tła w kolorach szat liturgicznych rozjaśniały wnękę, kwiatów mogło być dużo mniej, bo nie zapadały się w czerń marmuru. Zamiast na wypełnianiu wnęki, można było skupić uwagę na sensie kompozycji.
Dochodziły następne tła, związane z tematem: Chrystus — Światło. Boże Narodzenie łączyło się ze wschodzącym słońcem; zaćmione słońce w Wielki Piątek wskazywało godzinę agonii Chrystusa na krzyżu; zwycięskie słońce, ze środka dnia — białe na niebieskim tle, wiązało się ze Zmartwychwstałym Panem; słońce ze środka nieba (na żółto-pomarańczowym tle, zapowiadającym nie zachód słońca, ale czerwony kolor uroczystości Zesłania Ducha Świętego) obsługiwało jakiś czas Wniebowstąpienie Pańskie, później zastąpiła je złota mozaika (symbol wejścia Chrystusa Arcykapłana do przybytku w niebie), a cykl zamykało słońce — Światłość wiekuista na uroczystość Wszystkich Świętych Pańskich.
W latach 2008—2010 opracowałem od podstaw założenia tynieckiej ikebany, skupiając uwagę na ich zastosowaniu do potrzeb liturgii. Kwiaty są tu odczytane jako język kwiatów, którym da się formułować, jak w każdym innym języku, konkretne komunikaty. Nie wyklucza to przeniesienia opracowanych założeń do przestrzeni poza liturgią.
Gdy idzie o zastosowanie kwiatów w liturgii, w myśl podstawowych założeń odchodzę od czysto dekoracyjnej funkcji obecności kwiatów w przestrzeni sakralnej. Jest to jak najbardziej świadome włączenie kompozycji kwiatowych w służbę liturgii, podobnie jak ma jej służyć architektura, wyposażenie wnętrza, śpiew, sposób liturgicznej celebracji.
W moim przekonaniu najważniejsze jest zawsze orędzie liturgiczne, jego przekaz i utrwalenie, dlatego punktem wyjścia do opracowania kompozycji liturgicznych jest zawsze osobista lektura czytań i modlitw mszalnych, z wsłuchaniem się w to, co Gospodarz mówi do zaproszonych Jego przybranych dzieci — Oblubienicy, przed którą otwiera On swoje serce; swoim słowem Ją karmi i kształtuje na podobieństwo Jego Serca.
Wydobyte z czytań mszalnych orędzie ma decydujący wpływ na obraz (kompozycję), na który trzeba przełożyć słowo czytane podczas liturgii, aby związane ściśle z obrazem mogło zapaść głębiej w pamięć i serce uczestników liturgii. Ta więź obrazu ze słowem jest silnie widoczna w samej Ewangelii, zwłaszcza gdy Chrystus w przypowieściach odsłania uczniom tajemnice Królestwa Bożego. On wiedział, że to powiązanie zwiększa szansę głębszego zakorzenienia się i wzrostu zasianego słowa.
Z kolei przekład słowa na kompozycję jest równocześnie mocnym znakiem, że nie mniej konieczny jest przekład Bożego Słowa na nasze życie, co jest zadaniem każdego uczestnika liturgii.
Nie zakładam — jako niezbędnego — minimalizmu formalnego. Formę i jej wielkość dyktuje orędzie. Czasem wystarczy jeden kwiat. Innym razem ilość roślin może być spora (galaktyka na uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata). Zakładam — jako konieczny — dobór wszelkich środków, aby uzyskać maksymalnie czytelny przekład orędzia na kompozycję.
Doświadczenie pokazuje, że nie zawsze jest to łatwe. Raz udaje się lepiej, raz gorzej. To zwykła konsekwencja tego, że ciągle jesteśmy w drodze, ciągle wchodzimy w dialog z Bogiem, a On prowadzi nas coraz głębiej w swoje tajemnice.
Z wielu lat poszukiwań, zmagań się z tym przekładaniem słowa na kompozycje i własne życie, chcę skupić uwagę na ostatnim okresie pięciu lat (2013—2017). Pojawią się jednak także najlepsze realizacje z lat wcześniejszych, chociaż jakość zdjęć może być słabsza. Zdarzają się bowiem czasem kompozycje niepowtarzalne, bo akurat materiał roślinny trafił się idealny do potrzeb i zagrało.
Mam świadomość, że przez ten czas sam otrzymałem najwięcej, bo dopiero kiedy człowiek się zastanawia, jak pokazać wpisane w czytania i liturgię orędzie, musi zacząć od sprzątania we własnej głowie i sercu, zobaczyć jak sam niewiele rozumie, czasem wręcz zasłania, i ile musi odłożyć na bok, aby redukując zbędne środki zostawić czytelny znak.
Co roku wracają te same święta. Czasem warto powtórzyć wypracowane rozwiązanie, aby lepiej zapadło w pamięć, jednak przez te same święta, wracające każdego roku, Bóg chce nas poprowadzić dalej. Nie chodzi o samo krążenie przez kilka lat wokół jednej góry. Bóg sam, szukającym Go, podsuwa nowe punkty spojrzenia, oczyszcza, upraszcza i pogłębia ich więź z Nim.
Fragment publikacji „Słowo i kwiat. Wybrane kompozycje liturgiczne z kościoła tynieckiego 2013-2017”
Hieronim St. Kreis OSB - urodził się w Krośnie. Profes tyniecki od roku 1983. Studiował teologię w Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie; święcenia kapłańskie przyjął w roku 1989. Od roku 1990 pracuje nad zastosowaniem ikebany w liturgii. W latach 1990—2005 realizował dekoracje kwiatowe w kościele tynieckim, kontynuuje od 2013. Opublikował: podręcznik ikebany liturgicznej "Kwiaty w kościele. Tajemnice układania" (tomy 1—3b); "Święta Rodzina z Nazaretu. Medytacje biblijne"; "Tyniecka ikebana" (tomy 1—2); tomiki wierszy: "Strumień żółtego piasku", "Jak leci", "Co się stało", "Przed Ikoną", "Kołonotatnik", "Msza z kolędą".
opr. mg/mg