Rozmowa z ks. Andrzejem Halembą, dyrektorem Centrum Formacji Misyjnej o akcji "Kościół w Polsce dzieciom w Afryce"
— Dlaczego Polacy powinni się włączyć w akcję „Kościół w Polsce dzieciom w Afryce”? Wydaje się, że tak niewiele możemy zrobić...
Komisja Misyjna Episkopatu Polski już kilkakrotnie organizowała pomoc polskim misjonarzom pracującym w Afryce. Warto przypomnieć akcję pomocy diecezji Doume Abong-Mbang w Kamerunie, której pasterzuje pochodzący z polski misjonarz bp Jan Ozga. Akcja ta przyniosła nadspodziewane owoce i po raz pierwszy w okresie powojennym pokazała, iż stać Kościół w Polsce na znaczną pomoc materialną biednym krajom afrykańskim. Podobny skutek przyniosła także akcja pomocy chorym w Zambii, zorganizowana w marcu ubiegłego roku. W Zambii pracuje ponad 120 polskich misjonarzy, którzy już od dawna oczekiwali na naszą pomoc w prowadzeniu duszpasterstwa, roztaczaniu opieki nad chorymi i nad stale powiększającą się liczbą sierot. Do tej pory przekazaliśmy znaczne sumy na utrzymanie dwóch dużych szpitali w Katondwe i Mpanshya, sierocińca w Kasisi, hospicjum dla umierających na AIDS oraz sfinansowaliśmy ponad 20 projektów przedstawionych przez misjonarzy fideidonistów oraz siostry zakonne.
Włączmy się w tę akcję. Nie istnieje przecież chrześcijaństwo bez okazywania miłosierdzia wobec biednych, głodnych, uchodźców... Jak przypomina Papież w encyklice Redemptoris missio: „Nie możemy być spokojni, gdy pomyślimy o milionach naszych braci i sióstr, tak jak my odkupionych krwią Chrystusa, którzy żyją nieświadomi Bożej miłości” (Rmis 86).
— Przewiduje się, że za 20 lat co drugi mieszkaniec Afryki będzie żył w slumsach. Czy mamy szansę to zmienić?
Misjonarze nawięcej problemów napotykają nie w wioskach ukrytych w afrykańskiej dżungli czy rozsianych po rozległych sawannach, ale w miastach, przepełnionych ludźmi mieszkającymi w niezwykle trudnych warunkach. To właśnie tam często dochodzi do wybuchu cholery, tyfusu, wśród biednych i bezrobotnych Afrykańczyków niewięcej jest przestępstw.
Ludzi w slumsach dzięsiątkuje nie tylko głód, ale i AIDS. Na niespotykaną dotąd skalę pojawił się problem dzieci ulicy. Ich sytuacja stale się pogarsza. Chociaż problem przeraża, to jednak pojawia się światełko nadziei. Zgromadzenia zakonne zareagowały niemalże natychmiast: zaczęto budować sierocińce, utworzono szkoły dla dzieci ulicy, powstają nowe parafie w najbiedniejszych dzielnicach miast.
Kościół w Polsce, bogaty w powołania kapłańskie, powinnien wspomóc wspólnoty w Afryce w budowaniu Kościoła i tworzeniu godziwych warunków życia. Liczymy, że do grona 863 polskich misjonarzy, posługujących biednym Afryki, dołączą nowi ludzie, którzy pragną dzielić się z innymi i wiarą, i chlebem. Potrzebna jest także pomoc materialna.
— Jakie perspektywy mają przed sobą afrykańskie dzieci?
Dzieci ponoszą największe skutki biedy. Co 20 sekund jedno z nich umiera z powodu malarii, chociaż lekarstwo kosztuje tylko 1 USD (4 zł). 25 proc. dzieci w takich krajach jak Niger, Angola, Mozambik umiera, zanim skończy 5 lat. Na południe od Sahary 26 milionów dzieci jest stale niedożywionych.
Dopóki są misjonarze i organizacje, które z poświęceniem opiekują się najbiedniejszymi, jest szansa na zmianę ich losu. Powstaje coraz więcej szkół prowadzonych przez zgromadzenia i zakony. W ciągu dwudziestu lat liczba dorosłych umiejących pisać i czytać podwoiła się, potroiła się liczba osób z wykształceniem średnim (z 13 proc. na 38 proc.). Choć wiele jest jeszcze do zrobienia, światełek na drodze do sprawiedliwszego i bardziej przyjaznego świata dla dzieci jest coraz więcej.
— Czy w Afryce bardziej brakuje Boga, czy chleba?
Mieszkańcy Afryki są religijni. Uznają Boga, stale poruszają się w świecie duchowym. Bóg Stwórca jest znany, ale mało czczony. O dobro rodziny czy osoby — według wierzeń afrykańskich — troszczą się duchy przodków. To od nich Afrykanin czerpie siły do walki o swoje życie i od nich oczekuje błogosławieństwa dla swojej pracy i rodziny.
W pewnym sensie w Afryce nie brakuje Boga jako Stwórcy, ale brakuje Boga, który troszczy się o wszyskie swoje dzieci, jak ojciec i matka. Afrykanin nie nauczył się jeszcze czerpać sił od Boga, który został nam objawiony przez Jezusa Chrystusa. Stąd też wielu ludzi w Afryce żyje jeszcze w Adwencie, oczekując umocnienia wiary. Chrześcijaństwo przynosi im nie tylko nowy obraz Boga, ale pobudza ich nadzieję, iż z Bożą pomocą są zdolni do budowania lepszego społeczeństwa, do walki z głodem, z chorobami. Nowa wiara wyrywa ich ze szponów bezsilności i apatii, każąc uwierzyć, iż od nich tak wiele zależy. Wiara uczy też wytrwałości i cierpliwości w zbieraniu owoców. Jeden z protestanckich misjonarzy powiedział kiedyś: nie sztuka dać biednemu codziennie złowioną przez siebie rybę, o wiele lepiej jest nauczyć go łowić ryby.
— Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał TOMASZ GOŁĄB
Ks. ANDRZEJ HALEMBA, dyrektor Centrum Formacji Misyjnej przy Komisji Episkopatu Polski ds. Misji
opr. mg/mg