List z Brazylii

O misjach w Brazylii

Itaitinga-CE, Boże Narodzenie 2003 r.

Drodzy Przyjaciele Misji!

W kwietniu tego roku powróciłem do pracy w Itaitinga, w stanie Ceará w północno-wschodniej części Brazylii, gdzie w 1998 r. stawiałem pierwsze kroki w pracy misyjnej. Nazwa miasteczka, jak wielu innych miast brazylijskich, pochodzi z języka Indian Tupi-Gurani: ita = kamień + y = strumień + tinga = biały („Strumień o białych kamieniach”). Gmina Itaitinga zajmuje powierzchnie 155 km i liczy prawie 30 tys. mieszkańców. Mniej więcej pokrywa się to z obszarem naszej parafii p.w. Św. Antoniego, która liczy 20 wspólnot. Pracuję razem z Ks.Walterem z Niemiec, który jest proboszczem. Odwiedzamy nasze wspólnoty dwa razy w miesiącu. Cztery z dwudziestu nie mają jeszcze własnej kaplicy, więc Mszę Świętą odprawia się „pod palmą” lub w którymś z domów. Większość ze wspólnot ma już dość dobrą organizację: radę wspólnoty, mały chórek, nadzwyczajnych szafarzy Eucharystii, którzy zanoszą Komunię chorym, katechetów... Rodziny w tej części Brazylii są wielodzietne, dlatego też mamy sporo dzieci do ochrzczenia; często są to już młodzi ludzie. Kilka tygodni temu z radością ochrzciłem prawie całą rodzinę (rodzice byli ochrzczeni): dzieci w wieku 8, 10, 12, 14 i 16 lat.

Smutnym tematem, o którym ostatnio jest głośno to prostytucja dziecięca. Fortaleza jest jednym z centrów, modnej ostatnio na świecie „turystyki seksualnej”. Do Fortaleza przyjeżdżają głównie Włosi i Niemcy. Jest to zorganizowane na ogromną skalę. W wielu restauracjach w mieście, szczególnie na plażach, kelnerzy „oferują” oprócz typowych potraw regionalnych także dzieci jako „deser”. Miejscowy dziennik Diario do Nordeste dnia 27.11.2003 r. pisał: „Nazywam się M., mam 15 lat, urodziłam się w Jericoacoara, jestem mulatką, panną, nie mam dzieci i nie pracuję. Mam 7 braci i moi rodzice są analfabetami, moja mama nie umie pisać i czytać. W naszym domu mieszka 12 osób w 6-ciu izbach. Będąc dzieckiem miałam wielu przyjaciół i lubiłam uczyć się i bawić. Mając 13 lat zostałam zgwałcona przez nieznajomego. Coś okropnego. Później zaczęłam uprawiać seks z przyjemności i od 14-go roku życia tylko za pieniądze, obiady i prezenty...”. To tylko jedna z historii wielu młodych umieszczonych w sprawozdaniu, które otrzymał Senat stanu Ceará. Z badań wynika, że 51,4% miało pierwsze relacje seksualne w wieku 12-14 lat; 25% w wieku 15-16 lat i 15% w wieku 11-12 lat. „Zarabiają” od 10 do 50-ciu reali brazylijskich (tj. od 13,00 do 66,00 złotych) lub otrzymują jedzenie, prezenty, podróże. Przed kilkoma tygodniami odkryto na terenie naszej parafii bar, który był również miejscem prostytucji dziecięcej. Zamieszani byli i korzystali z „usług” policjanci, brat miejscowego burmistrza i inni. Wiele z tych dzieci utrzymuje w ten sposób rodzinę. Miejmy nadzieję, że władze stanowe coś z tym zrobią.

By dzieci i młodzież nie musiały szukać pracy „na ulicy” w naszych wspólnotach nadal jest prowadzona praca z dziećmi:

1. PAMEN (Pastoral do Menor - Duszpasterstwo dzieci). Ta praca obejmuje około 150 dzieci, którymi zajmują się miejscowi woluntariusze, najczęściej młodzież. Pomagają oni dzieciom w nauce, a także ostatnio przygotowują różne sztuki teatralne, czy też folklorystyczne tańce jak „quadrilhas” czy „bumba-meu-boi”, przedstawiane głównie w czerwcu i lipcu. Prawie codziennie przedstawiano te tańce podczas Nowenny do św. Antoniego, jako przygotowanie do odpustu w parafii. To tutaj dzieci przynajmniej na kilka godzin w ciągu dnia odnajdują swój drugi dom. Czują się akceptowane i kochane, gdzie mogą porozmawiać o swoich problemach i otrzymać coś do jedzenia (dla niektórych jedyny posiłek w ciągu dnia).

2. Girassol (Słonecznik). W innej części miasta, Vila Machado, jednej z najbiedniejszych, działa inna grupa, która pracuje z dziećmi. Przyjmują w ciągu dnia około 100 dzieciaków, które podobnie jak w poprzedniej grupie otrzymują pomoc w nauce, mogą pobawić się itp.

3. Przedszkole „Formoguinha” (Mróweczka). Niedaleko od miasta, we wspólnocie Jabuti-Km19 z inicjatywy grupy miejscowych kobiet otwarto małe przedszkole, aby przyjmować dzieci z tej wspólnoty. Uczy się tu obecnie około 80 maluchów. Te i podobne inicjatywy napawają radością, że można coś zdziałać wspólnymi siłami.

Od ponad roku na terenie naszej parafii zamieszkali młodzi ludzie z nowo powstałego zgromadzenia zakonnego, którym posługuję jako kapelan. Oficjalna nazwa to Synowie i Córki od Ubóstwa i od Najśw. Sakramentu, popularnie znani jako Toca de Assis („Przytułek z Asyżu”). Założone przez Ks. Roberta Lettieri w Campinas, niedaleko So Paulo w 1996 r. Żyją w duchu św. Franciszka z Asyżu i św. Ojca Pio jako wspólnota braci oddana na służbę najbiedniejszym: pomagają „mieszkańcom” ulic, opuszczonym, chorym, byłym więźniom i przestępcom, chorym na AIDS, chorym umysłowo i w miarę możliwości zapewniają im spanie, jedzenie i opiekę lekarską. W naszej parafii mają dom z 11 członkami (w tym 3 ze ślubami czasowymi) i razem z nimi mieszka 27 biedaków, których przyjęli. To poszukiwanie, by żyć radykalnie radami ewangelicznymi, szczególnie ubóstwem w duchu franciszkańskim: żyć biednie wśród biednych, blisko rzeczywistości, w jakiej znajdują się ludzie, przyciąga młodych ludzi. Mają 35 domów i 300 członków; nowicjat w tym roku rozpoczęło 51 kandydatów. Żyją z datków i czerpią siłę do pracy z adoracji Najświętszego Sakramentu: każdy członek ma obowiązek spędzić kilka godzin na adoracji w ciągu dnia.

Nowy świat jest możliwy! To zdanie przez ostatnie miesiące powraca jak echo na ustach miejscowej ludności. Wybór nowego prezydenta Luli, wywodzącego się z robotników, (który zakładając Partię Robotników - PT, wzorował się na Lechu Wałęsie i Solidarności), przyniósł wielu Brazylijczykom nadzieję i wiarę, że może on zmienić oblicze Brazylii. Jedną z wielu inicjatyw nowego rządu jest program Zero Głodu, którego celem jest zmniejszenie biedy w kraju (głód dotyka 1/3 społeczeństwa). Najbiedniejsze rodziny otrzymują pomoc pieniężną, talony na gaz. W zamian za to, np.: analfabeci muszą uczestniczyć w alfabetyzacji oferowanej przez ten program; rodzice, aby otrzymać tę pomoc muszą posłać dzieci do szkoły, a nie do pracy. Tak więc program ten jest pomyślany na większą skalę i na wiele lat; w regionach dotkniętych suszą buduje się cysterny z wodą, studnie, rozprowadzane są nasiona na zasiew wśród rolników i wiele podobnych inicjatyw. Powoli widać efekty tej pracy.

Serdecznie pozdrawiam, życząc wielu łask Bożych w Nowym Roku 2004!

Ks. Tomasz Kundzicz MSC

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama