Historia chrześcijańskich pielgrzymek jest niezwykle długa - sięga już IV wieku. W pewnym sensie można powiedzieć, że pielgrzymki ukształtowały charakter chrześcijańskiej Europy
Historia chrześcijańskich pielgrzymek jest niezwykle długa. Pielgrzymowano właściwie od IV wieku, kiedy chrześcijaństwo mogło wyjść z katakumb, stając się religią legalną. W tym czasie przybrał na sile kult męczenników i świętych, których grobom i relikwiom nadawano wielkie znaczenie.
Jakie powody kierowały ludźmi średniowiecza, którzy opuszczali dom, znajome środowisko i ruszali w drogę pełną niebezpieczeństw, aby dotrzeć do słynących cudami i Bożą mocą miejsc? Wiele z tych motywów miało podłoże czysto duchowe: służyć Bogu, adorować Go i oddawać się nieustannej modlitwie, wypełnić śluby, uzyskać przebaczenie za popełnione grzechy, uprosić potrzebne łaski, odzyskać zdrowie. Oprócz tego w średniowieczu istniała niezwykle silna potrzeba fizycznego, bezpośredniego obcowania ze świętymi miejscami i relikwiami, a taką możliwość dawała właśnie pielgrzymka. Wędrowali wszyscy: mnisi, chłopi, mieszczanie, rycerze i władcy. W zależności od statusu społecznego podjęty trud mógł być mniej lub bardziej dokuczliwy, ale ofiarą zawsze były odczucia fizyczne (zmęczenie, liczne niewygody), psychiczne (samotność, oddalenie od najbliższych) i wyrzeczenia finansowe (koszty przygotowań i drogi, strata dochodów z wykonywanej zazwyczaj pracy).
Słowo „pielgrzym” oznacza tego, który nigdy nie jest u siebie, jest w nieustannej drodze (łac. „peregre” to przebywanie poza domem, ojczyzną, a „peregrinus” to cudzoziemiec, przybywający z daleka). Przeciętny pielgrzym szedł pieszo, wyposażony w kij (pomocny w wędrówce i nadający się do obrony), kapelusz chroniący od słońca, torbę, przemierzał setki kilometrów, wytrwale zmierzając do odległego celu.
Jednym z najbardziej wymarzonych kierunków była Jerozolima — jednak była to wyprawa bardzo kosztowna, niezwykle długa i niebezpieczna, szczególnie od czasów zdobycia świętego miasta przez Arabów w 638 r. Pozostając w Europie, ruszano do Rzymu w celu nawiedzenia grobów świętych Apostołów Piotra i Pawła oraz do Santiago de Compostela w Hiszpanii, gdzie znajdował się grób św. Jakuba Starszego. Legenda głosi, że św. Jakub po Wniebowstąpieniu Chrystusa udał się na Półwysep Iberyjski i tam nauczał. Potem powrócił do Jerozolimy i poniósł męczeńską śmierć w 44 r. Uczniowie przewieźli ciało Apostoła do Hiszpanii i tam je pochowali. Grób św. Jakuba został odnaleziony przez pustelnika Pelagiusza ok. 813 r. Miejsce wskazały spadające na ziemię gwiazdy, dlatego nazwano je „polem gwiazd” — po łacinie „campus stellae”, stąd nazwa Compostela.
Sanktuarium cieszyło się lokalnym kultem już w IX wieku, lecz jego ogólnoeuropejska sława zaczęła się w XI wieku. Aby dowiedzieć się, jakimi drogami tam docierano, można sięgnąć do napisanej po łacinie w XII wieku „Księgi Świętego Jakuba”, będącej rodzajem przewodnika dla pielgrzymów udających się do grobu Apostoła: „Są cztery drogi, które wiodąc do Świętego Jakuba, łączą się w Puente la Reina na terytorium hiszpańskim; jedna z nich przechodzi przez Saint-Gilles, Montpellier, Tuluzę i Somport; inna wiedzie przez Notre Dame w Puy, Sainte-Foy w Conques i Świętego Piotra w Moissac; inna przebiega przez Świętą Marię Magdalenę w Vézelay, Świętego Leonarda koło Limoges i miasto Périgueux; jeszcze inna wreszcie przechodzi przez Świętego Marcina w Tours, Świętego Hilarego w Poitiers, St Jean d'Angély, Świętego Eutropiusza w Saintes i przez miasto Bordeaux. Droga wiodąca przez Sainte-Foy, ta która przechodzi przez Saint-Léonard, i ta która wiedzie przez Świętego Marcina, łączą się w Ostabat, a po przejściu przez przełęcz Cize, w Puente la Reina spotykają się z tą, która wiedzie przez Somport; stąd już jedna droga prowadzi do Świętego Jakuba” („Myśliciele, kronikarze i artyści o sztuce. Od starożytności do 1500 roku”, PWN, Warszawa 1978). Cytowane dzieło przynosi nie tylko informacje praktyczne przydatne podczas pielgrzymki, ale również niezwykle emocjonalne opisy architektury mijanych po drodze kościołów. Pielgrzymki do Santiago de Compostela wywarły bowiem bardzo silny wpływ na rozwój europejskiej sztuki. Pielgrzym szedł od sanktuarium do sanktuarium, w każdym miał szanse modlić się przy relikwiach innego świętego — np. Marii Magdaleny (Vézelay) czy Idziego (Saint-Gilles). Z tego powodu w architekturze romańskiej wykształcił się specjalny typ kościoła zwany pielgrzymkowym (kościoły Sainte-Foy w Conques, Saint-Sernin w Tuluzie i sama katedra św. Jakuba). Świątynie te musiały pomieścić dużą liczbę wiernych, dać im możliwość modlitwy, uczestniczenia w licznych nabożeństwach, często też odpoczynku. Mają więc szerokie transepty (nawy poprzeczne), prezbiterium otacza wieniec kaplic, a empory (rodzaj galerii) wbudowane nad nawami powiększają jeszcze przestrzeń kościoła. Bogata dekoracja rzeźbiarska ich portali i innych elementów architektonicznych wzbudzała podziw, pouczała i wprowadzała widza w sferę sacrum. Oprócz kościołów na pątniczych drogach powstawały mosty (nazywane mostami pielgrzymów), szpitale, oberże, strażnice, stawiano również liczne krzyże i kapliczki.
Kiedy ostatecznie pielgrzym dotarł do celu swojej wyprawy, brał kąpiel, golił się, obcinał włosy. Potem całą noc spędzał na modlitewnym czuwaniu, spowiadał się i przystępował do Komunii św. W okolicach Santiago de Compostela na brzegu morza znajdował muszlę, którą przypinał do peleryny lub kapelusza — jako znak odbytej pielgrzymki i stawania się po niej nowym człowiekiem. Jeżeli ktoś nie chciał sam szukać muszli, można było ją kupić u sprzedawców dewocjonaliów zgromadzonych wokół katedry. Pobyt w sanktuarium trwał bardzo krótko. Właściwie to sam marsz był ważniejszy, jako symbol drogi, która wiedzie ku nawróceniu i do Chrystusa.
Potem pozostawało tylko ruszyć w drogę powrotną, a następnie przez lata opowiadać zdumionym słuchaczom o cudach św. Jakuba, wspaniałych budowlach widzianych w cudzoziemskich krajach, o spotkanych ludziach i ich obyczajach. Ale pielgrzym opowiadał również usłyszane po drodze opowieści o Karolu Wielkim, rycerzu Rolandzie, kulturze rycerskiej. Przypominał też sobie słowa katechez, modlitw i pieśni, w ten sposób włączając siebie i swoich bliskich w krąg europejskiego uniwersum. Bo słuszność miał chyba wielki poeta J.W. Goethe, mówiąc o średniowiecznej Europie: „Europa zrodziła się w pielgrzymce, a jej ojczystym językiem jest chrześcijaństwo”.
opr. mg/mg