CUD życia

Prawdziwa historia o dzieciach utraconych i cudzie życia. Po ogromnym bólu przyszła radość...

Książka, przy której trudno się nie wzruszyć. Napisało ją życie. Choć słowo „życie” nabiera w niej różnego znaczenia.

CUD życia

„Pod sercem mamy” to prawdziwa historia o dzieciach utraconych i cudzie życia. I wyznam szczerze, za bardzo nie wiedziałam, jak napisać recenzję takiej książki… Opisać krótko, ocenić? Nie… Tak się po prostu nie da. To nie będzie więc typowa recenzja książki. Nie. To będzie próba zrozumienia. To głębsze odkrywanie tego, że życie naprawdę jest CUDEM. Każde życie.

Są dzieci, którym nie jest dane zobaczyć, jak wygląda ten ziemski świat. Zamykają oczy jeszcze w łonie matki, aby otworzyć je w Niebie. I zaiste tajemnicą pozostanie, ilu ludzi zawdzięcza swoje ziemskie życie, dzięki wstawiennictwu maleńkiego rodzeństwa w Królestwie Niebieskim. Jednak, czy to o tym jest ta książka? Hm, ona porusza znacznie więcej tematów. Jest w niej sporo emocji, sporo przemyśleń, sporo wzruszeń, sporo łez, ale i uśmiechu. Jest krzyk na Pana Boga i jest wychwalanie Go. Są pytania bez odpowiedzi i jest próba zrozumienia. A na pewno jest… miłość.

CUD życia

Magdalena Lisiakiewicz, autorka książki, wyznaje, że ta opowieść to odrobina jej życia „pod górę”: - Opisałam to wszystko, choć to bardzo intymna jego część i nie jest łatwo się nią dzielić. Miałam tak wielkie pragnienie, by coś zrobić z tym bagażem cierpienia, by je przemienić, jego owoc rozmnożyć, dać coś z siebie, by ktoś mógł z tego skorzystać. Chciałam opisać moje cierpienie, by ktoś mógł się w nim odnaleźć, wypłakać, poczuć zrozumianym. Ale przede wszystkim jest to historia o nadziei. I tą nadzieją chciałabym zarażać. To opowieść o cudzie, który Ktoś dla mnie ewidentnie przygotował i ma takich w zanadrzu miliony. Bo moje macierzyństwo to CUD!

Nadzieja, cud macierzyństwa… i wciąż silna wiara, mimo utraty trójki dzieci. Miłość Magdaleny i jej męża „wszystko przetrzymała” i umocniona jeszcze bardziej, choć ogromnym doświadczeniem straty potomstwa, trwa. Magdalena nawet pisze tak: - Mój mąż w tym wszystkim był moim bohaterem. Kochany Mężu o wielkich ramionach, dziękuję Ci, że mogę w nich rozkwitać. Po ogromnym bólu przyszła radość. Przyszło doświadczenie wielkiego zachwytu nad Życiem. Przyszedł też i czas na modlitwę z Emilką i innymi dziećmi utraconymi. A czwarte dziecko ujrzało ten świat – urodziła się Karolinka…

Jest to książka nie tylko dla kobiet, które zmagały się z wielkim dramatem utraty dziecka. Warto, aby przeczytał ją każdy, kto chce zachwycić się CUDEM życia. Zachwycić się nad tym, że serce człowieka zaczyna bić już w czwartym/piątym tygodniu pod sercem mamy. Warto więc też, aby przeczytał ją każdy, kto może wciąż się zastanawia, czy płód to już człowiek, czy jeszcze nie człowiek… Być może właśnie ta książka pozostawi go bez wątpliwości. Tak, jak napisałam wcześniej, nie jestem w stanie ocenić tej książki. Jest to po prostu wielkie świadectwo Magdaleny. A świadectw się nie ocenia. Warto jednak przeczytać, wysłuchać. Nawet jeśli myślisz: „lepiej nie, bo będę tylko płakać przy tej książce”, albo „może za mocna będzie dla mnie, lepiej nie”. Oj, wtedy tym bardziej – weź ją do ręki i czytaj… Tylko jak już zaczniesz lekturę, nie przerywaj w połowie. Mimo wszystko dokończ czytanie. Bo opisana prawdziwa historia ma swój happy end w tej książce. Tak, właśnie tak…

CUD życia

Zdjęcie z książki Magdaleny Lisiakiewicz "Pod sercem mamy". Na zdjęciu mała Karolinka.

CUD życia

Jest to recenzja książki:

Magdalena Lisiakiewicz, Pod sercem mamy,
Wydawnictwo Gloria24.pl
ISBN: 978-83-937361-9-5

Książkę można nabyć TUTAJ

„Pod sercem mamy” to pełna emocji, prawdziwa historia Magdaleny, dzisiaj szczęśliwej już Mamy.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama