O sytuacjach, w których ludzie sięgają po narkotyki
— Kiedy młody człowiek sięga po narkotyk?
To zagrożenie związane jest z pojawieniem się w jego życiu problemów. Mogą one dotyczyć rodziny, nauki, środowiska itp. Niełatwym momentem jest też zmiana szkoły, początek roku szkolnego czy czas przedmaturalny. W tych okresach zauważamy nasilenie problemów narkotykowych młodzieży. Istnieje również moda na branie, przynajmniej w niektórych grupach. Spotkaliśmy się także z przypadkami pobicia tych, którzy, będąc w środowisku otwartym na narkotyki, nie wzięli ani razu. Chodziło jednak głównie o zastraszenie tych osób, a nie o zmuszanie do zażycia.
— Co decyduje o rozpoczęciu fatalnej „przygody” ze środkami odurzającymi?
Istnieje kilka kryteriów podjęcia tej decyzji. Czasem chodzi o typową dla młodego wieku chęć eksperymentowania, kiedy indziej chęć bycia kimś innym, lepszym, bardziej wystrzałowym niż w rzeczywistości. Ale przede wszystkim pojawia się — moim zdaniem — jako zasadnicza przyczyna kwestia nieumiejętności zmierzenia się ze swoim problemem. Zażywanie narkotyków jest zawsze spowodowane głębszymi kłopotami.
— Po jakie narkotyki sięga dziś młodzież?
Jeśli ktoś chce zmienić świadomość czy polepszyć samopoczucie, weźmie amfetaminę albo coś o podobnym działaniu. Ci, którzy chcą się odciąć od siebie przynajmniej na jakiś czas, biorą halucynogeny, żeby obejrzeć rzeczywistość bardziej kolorową. Na imprezach najczęściej jest to marihuana. Bardzo ważne z terapeutycznego punktu widzenia jest zaobserwowanie tego, kto i w jakim okresie życia związuje się z konkretnym rodzajem narkotyku. To pomaga czasem w ocenie prawdziwych źródeł jego problemu.
— W waszym „Domu Aniołów Stróżów” prowadzicie zajęcia z młodzieżą niedostosowaną, wśród której niemały odsetek stanowią ludzie nadużywający różnych środków. Jakie są zasady przyjmowania ich i pracy z nimi?
Związanie się z naszym ośrodkiem zależy od tego, czy dana osoba chce popracować nad sobą czy nie. W pewnym momencie nasi podopieczni muszą coś wybrać. To w ich sytuacji często najważniejsza i najtrudniejsza zarazem decyzja. W ośrodku realizujemy długoterminowy program terapeutyczny „Być”, który polega w głównej mierze na terapii indywidualnej i na bardzo rozwiniętej terapii grupowej. Mamy także nasz wewnętrzny regulamin, na przykład będąc pod wpływem alkoholu i narkotyków nie można wejść do „Domu Aniołów Stróżów”.
— Prowadzicie także działalność bezpośrednio na ulicach śródmieścia Katowic, jednego z najbardziej patologicznych miejsc w całym województwie. Czym zajmują się street-workerzy?
Pracownicy uliczni mają za zadanie nawiązywanie dosłownie na ulicy pierwszych kontaktów i w końcu przyprowadzają niektórych do ośrodka w celach diagnostyczno-kwalifikacyjnych. W centrum Katowic stale pracuje grupa street-workerów. Ich praca jest niezwykle trudna i obciążająca emocjonalnie, bo każdy z nich z czasem wiąże się z potrzebującymi pomocy, a ci nie zawsze jej chcą. Zresztą pomoc na siłę przynosi mierne efekty. Uzależnieni lub nadużywający, młodociane prostytutki i dzieci ulicy muszą sami postanowić, że chcą wyjść ze swojej sytuacji.
— Jak wygląda wasza współpraca ze szkołami?
Współpracujemy z pedagogami szkolnymi i wychowawcami. Oni informują nas o sytuacji naszych podopiecznych. Chodzi o wypełnianie obowiązku szkolnego, ale nie tylko. Pedagog szkolny widzi czasem więcej. Zwraca uwagę na całą psychofizyczną kondycję ucznia i potrafi ze swoich obserwacji wyciągać wnioski. To niezwykle pomocne w naszej pracy.
Rozmawiał Michał Góra
Sławomir Wichary, wychowawca w Katolickim Ośrodku Rehabilitacyjno-Wychowawczym dla Dzieci i Młodzieży „Dom Aniołów Stróżów” w Katowicach
opr. mg/mg