Ból, który wzywa Kościół do modlitwy

O ekskomunice dla abpa Emanuela Milingo

24 września wpisze się jako jeszcze jedna bolesna data w dziejach współczesnego Kościoła.

Wyświęcenie przez abp. Emanuela Milingo, bez zgody Ojca Świętego, czterech żonatych mężczyzn na biskupów postawiło tego hierarchę poza wspólnotą kościelną. Dotyczy to również czterech kapłanów, którzy przyjęli sakrę. 26 września watykańska „Sala Stampa" poinformowała, że abp Emanuel Milingo i czterech wyświęconych popadło w ekskomunikę na mocy samego prawa, przewidzianą w kan. 1382 Kodeksu Prawa Kanonicznego. Oznacza to, że nie mogą oni sprawować ani też przyjmować sakramentów, utracili też prawa w życiu Kościoła.

Niezrozumiany przez Europejczyków

Emanuel Milingo urodził się na terenie dzisiejszej Zambii, w 1930 r., w ubogiej wiejskiej rodzinie. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1958 r. W latach 1966-1969 był sekretarzem Komisji ds. Środków Społecznego Przekazu w Episkopacie Zambii. 29 maja 1969 r. Paweł VI mianował go arcybiskupem Lusaki. Milingo kierował archidiecezją do 6 sierpnia 1983 r., kiedy to na skutek skarg napływających do Watykanu w sprawie uprawianych przez niego praktyk, graniczących z magią, został odwołany do Rzymu. Jan Paweł II mianował go delegatem nadzwyczajnym w Papieskiej Radzie ds. Duszpasterstwa Migrantów i Podróżujących. Hierarcha nie rezygnował jednak ze swej działalności „uzdrawiacza" i „egzorcysty", w której odwoływał się do praktyk wywodzących się z pierwotnych religii afrykańskich. W 2001 roku przystąpił do sekty Moona, której założenia są całkowicie sprzeczne z wiarą katolicką. Wkrótce potem 71-letni wówczas hierarcha poślubił jedną z jej adeptek - Koreankę Marię Sung. Ówczesny prefekt Kongregacji Nauki Wiary kard. Joseph Ratzinger zagroził mu ekskomuniką, jeżeli nie oddali kobiety i nie powróci na łono Kościoła. Milingo uczynił to po spotkaniu z Janem Pawłem II w Castel Gandolfo 6 sierpnia 2001 r. Ogromną rolę w jego pojednaniu z Kościołem odegrał obecny watykański sekretarz stanu kard. Tarcisio Bertone. Po rocznym odosobnieniu, na refleksji i pokucie w Argentynie, od 2002 roku przebywał w leżącym niedaleko Rzymu miasteczku Zaga-rolo. Uciekł stamtąd w czerwcu bieżącego roku. Niebawem pojawił się w Stanach Zjednoczonych. Powrócił do sekty Moona i zaczął patronować ruchowi „żonatych księży". 8 września prefekt Kongregacji ds. Biskupów kard. Giovanni Battista Re wystosował do niego list z ostrzeżeniem kanonicznym. Zachęcał w nim hierarchę do wyrażenia skruchy w terminie do 15 października. W przeciwnym wypadku zostanie wobec niego zastosowana przewidziana w Kodeksie Prawa Kanonicznego kara suspensy. Arcybiskup Milingo wybrał niestety inną drogę.

Inne przypadki

Wcześniej podobną działalność, choć na innym tle, podejmował w Hiszpanii, Francji i Stanach Zjednoczonych zmarły w 1984 r. wietnamski abp Pierre Martin Ngó Dinh Thuc. Związał się z ruchem tradycjonalistów, którzy twierdzili, że po śmierci Piusa XII Stolica Apostolska pozostaje nieobsadzona. Wyświęcił bez zgody Ojca Świętego jedenastu biskupów. Stolica Apostolska w komunikacie podpisanym 12 marca 1983 r. przez kard. Josepha Ratzingera jednoznacznie stwierdziła, że hierarcha oraz wyświęceni przez niego mężczyźni znaleźli się poza wspólnotą kościelną. Podobnie postąpiono w 1988 r. w najbardziej dotychczas znanym przypadku abp. Marcela Lefebvra. Jednak dzięki niestrudzonym wysiłkom Stolicy Apostolskiej udało się części tradycjonalistów powrócić do pełnej jedności z Kościołem.

Szanse na wyjście

Sprawa abp. Milingo jest bolesna dla całego Kościoła, zwłaszcza dla Włochów, którzy cenili tego medialnego duszpasterza chorych i ubogich. Prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych kard. Jose Saraiva Martins jest przekonany, że nie było innego wyjścia. Jak powiedział: „Kościół był wobec niego zawsze macierzyński: z pewnością był matką, która kocha swe dzieci, nie tylko, gdy je pieści, ale także wówczas, gdy je karze. Cały czas jest matką. Pragnąłbym, aby ta postawa Kościoła wobec abp. Milingo pobudziła go do opamiętania. Chodzi bowiem o sytuację nienormalną i bardzo smutną. Sądzę, że my katolicy, chrześcijanie i ludzie wierzący możemy i powinniśmy jedno: prosić Boga, aby ten nasz brat poprawił się i powrócił z błędnej drogi, tym bardziej że dla Boga nie ma nic niemożliwego".

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama