Podróż do wnętrza Biblii – recenzja gry multimedialnej „Ja Jestem”

"Ja Jestem" to pierwsza gra przygodowa oparta na Biblii


Podróż do wnętrza Biblii — recenzja gry multimedialnej „Ja Jestem”

Diakon Krzysztof Czabaj

Podróż do wnętrza Biblii – recenzja gry multimedialnej „Ja Jestem”

Tego jeszcze nie było! Z Ewangelią można było się spotkać w kościele na kazaniu, w szkole na katechezie... ale w grze komputerowej?! Tymczasem taka jest najnowsza propozycja wydawnictwa multimedialnego „Marana Tha” p.t. „JA JESTEM”. Jest to pierwsza po polsku (a może i na świecie) taka gra przygodowa oparta na Biblii — i to właśnie ona jest tytułową „podróżą do wnętrza” Księgi.

W kolorowym pudełku znajdziemy płytę CD, na której znajduje się gra. Wymagania komputera (patrz poniżej) nie są zbyt wygórowane i na większości komputerów PC przy których zasiadają dzieci powinna działać, mimo to jednak zalecam upewnienie się co do parametrów naszego sprzętu przed jej zakupieniem. (Również sama cena, jak na tego typu program, jest bardzo przystępna, tak że może on być propozycją prezentu pod choinkę.)

Po zainstalowaniu na naszym komputerze, program wita nas filmem, całkowicie wykonanym komputerowo, na którym poznajemy Filipa. Filip, główna postać tej gry to rezolutny chłopak w baseballowej czapeczce i koszulce z nazwą zespołu „Arka Noego”. Od razu widać, że jest jego fanem! Stale nosi przy sobie walkmana, z którego w dowolnej chwili możesz posłuchać w całości jednej z ok. 20 piosenek „Arki Noego”! „Arka Noego” - zespół dzieci śpiewających chrześcijańskie piosenki przy muzyce egzotycznych instrumentów, odkryty w 1999 roku nie tylko podbił sceny ale i serca w całej Polsce. I te piosenki stanowią muzyczną oprawę gry, co bez wątpienia jest jej wielkim atutem. Muzyka gry jest na 10! Również graficy komputerowi stanęli na wysokości zadania — stworzone przez nich postacie, pejzaże i filmy ubogacające akcję są barwne i eleganckie.

Podróż do wnętrza Biblii – recenzja gry multimedialnej „Ja Jestem”

Czas powiedzieć kilka słów na temat samego grania. „JA JESTEM” jest grą przygodową. To znaczy, że nasz bohater przemieszcza się z miejsca na miejsce (nie tylko pieszo), zbiera przedmioty, używa ich, rozmawia z napotkanymi postaciami... a wszystko po to, aby dojść do celu: Filip dowiedział się bowiem od swojego taty o Jezusie i teraz koniecznie chce Go osobiście poznać. Bóg wysłuchuje jego życzeń i przenosi go z naszego współczesnego świata do Palestyny, do 30 roku naszej ery. A więc w czasy, kiedy Jezus z Nazaretu wędrował od miasta do miasta i głosił Ewangelię o Królestwie Bożym. Teraz Filip ma okazję spotkać Jezusa! Ale najpierw musi go odnaleźć — i to jest twoje, drogi graczu, zadanie: musisz pomóc Filipowi odnaleźć Zbawiciela, przeprowadzając go przez kolejne etapy gry.

I znów mała niespodzianka autorów gry: Jeżeli gracz zmęczy już swoje szare komórki może nieco odpocząć przy zadaniach zręcznościowych. Gry zręcznościowe, są właściwie oddzielnymi programami, dlatego można je uruchomić w każdej chwili, nie zamykając głównej gry.(Konia z rzędem temu, kto przy dużym poziomie trudności złapie 50 fig!). A tym, który lubią pogłówkować, zaproponowano zadania logiczne — pojenie osłów i wielbłądów może się okazać nie takie poste...

Gra ma także walor edukacyjny. Ale gracz mógł sobie poradzić w świecie tak różnym od naszego, autorzy dostarczyli bardzo dobry ilustrowany przewodnik, z którego dowiemy się wiele o ówczesnych miastach Ziemi Świętej, ludziach, ich zajęciach, ubiorach, pożywieniu, itp. Gorąco polecam zajrzeć do niego zaraz na początku, pomoże w grze! Nasz Filip ma także do pomocy Pismo Święte, gdzie czasami może znaleźć wskazówki, jak powinien postąpić, aby osiągnąć postęp w grze. Ma również (jak każdy z nas!) swojego Anioła Stróża, który ostrzega go, kiedy postępowanie Filipa mogłoby sprowadzić na niego kłopoty. Koniec więc z charakterystyczną dla gier przygodowych zasadą: „Bierz wszystko, co zobaczysz, bo może się przydać”. Ważniejsza staje się Boża zasada: „Nie kradnij”. I w ten sposób gracz nie tylko bawi się, ale i uczy właściwego postępowania. Zresztą, zanim Filip dotrze do Jezusa (ale jak, nie zdradzę), będzie miał wiele okazji, aby czynić dobro wokół siebie i przynosić radość innym.

Na zakończenie, warto zapytać, dla kogo ta gra jest przeznaczona. Czy przede wszystkim dla dzieci? Na pewno. Dzieci mają nie tylko większą wyobraźnię, ale i wrażliwość — w lot łapią, jaką drogą można odnaleźć Jezusa wśród wzgórz Galilei. Ale...”Jeśli się nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Niebieskiego”. Dlatego „starsze dziecko”, choćby w krawacie lub z biżuterią, też może zasiąść do tej gry, aby na nowo postawić pytanie: „A kim jest Jezus dla mnie? Co właściwie o Nim wiem?”. A potem — założyć walkmana na uszy i wybrać się z Filipem w przygodę.

Powiem szczerze, że gra „JA JESTEM” zrobiła na mnie duże wrażenie. Została przygotowana bardzo starannie Po skończeniu gry „JA JESTEM” jednak miałem lekki niedosyt. Polubiłem Filipa i chciałem jeszcze dłużej powędrować z nim za Jezusem... może aż do Jerozolimy?... a to już koniec. Na szczęście, na opakowaniu programu znalazłem interesującą wiadomość: „Wkrótce część II!”


opr. MK/PO

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama