Jeżeli nie odejdę, Paraklet nie przyjdzie do was. Kiedy uczniowie słyszeli te słowa, pierwsze co ich prawdopodobnie zaintrygowało, to kim jest ów Paraklet. Nas pewnie też to interesuje, ale wyłącznie z przyczyn językowych. Wiemy, że chodzi o Ducha Świętego, bo znamy dalszą część historii. W nowym poprawionym wydaniu lekcjonarza postanowiono nie tłumaczyć greckiego słowa paraklitos, które oznacza adwokata. W kontekście Ducha Świętego brzmi to trochę banalnie i dwuznacznie. Adwokatom trzeba na ogół płacić za ich usługi, a Duch Święty jest darem. Wcześniej używano innego słowa, „Pocieszyciel”, ale ono z kolei odbiega od znaczenia oryginału. Teraz mamy więc Parakleta, co może być okazją dla kaznodziei, aby wyjaśnić, dlaczego Duch Święty tak został przez Jezusa nazwany.
W tym rozważaniu chciałbym się jednak zatrzymać na czymś, co w uczniach, którzy jeszcze prawie nic nie wiedzą o Duchu Świętym, nie wywołało zdziwienia, ale dla nas jest zagadkowe. Czemu Syn musi zrobić miejsce dla Ducha Świętego? Przeszkadzają sobie nawzajem? Nie ma dla nich dość miejsca w świecie? To brzmi absurdalnie. Trójca Święta jest jednością Osób Boskich, jest w niej całkowita harmonia. Co czyni jedna z nich, zawsze jest działaniem jedynego Boga. Świat pomieści całą Trójcę, skoro dusza każdego z nas może Ją pomieścić. W każdym z nas, jeśli jesteśmy w stanie łaski uświęcającej, mieszka Bóg w Trójcy jedyny.
A jednak, Pan Jezus musi odejść, aby posłać do nas Parakleta. Odejść, to znaczy zmienić sposób, w jaki jest wśród nas obecny. W ludzkiej naturze, przyjmując dobrowolnie jej ograniczenia, mógł być tylko w jednym miejscu, dostępny niewielu. Gdy odchodzi do Nieba, Jego obecność staje się mniej odczuwalna, choć wciąż realna. Żebyśmy mogli ją przyjąć, potrzebujemy mocy, która przekracza możliwości naszej natury. Potrzebujemy łaski. Duch Święty jest tą łaską, tą mocą, dzięki której obecność Chrystusa staje się dla nas ponownie żywa i realna. Duch Święty sprawia, że gdy czytamy w modlitwie Ewangelię, żyje i mówi do nas sam Chrystus. Duch Święty sprawia, że sakramenty stają się spotkaniem z Nim, wręcz fizycznym dotknięciem, jak w przypadku Eucharystii.
Pan Jezus nie musi robić miejsca Duchowi Świętemu. Duch Święty sprawia, że jest On obecny bardziej, choć w inny sposób. My jednak musimy zrobić miejsce Duchowi Świętemu, właśnie po to, żeby być blisko Pana Jezusa, który nas prowadzi do Ojca. Robimy miejsce Duchowi Świętemu, kiedy wzmagamy w sobie tęsknotę za Synem i Ojcem. Tęsknota to nie jest zwykłe poczucie braku. To, za czym tęsknię jest przecież w jakiś sposób moim sercu. A równocześnie tworzy się w nim jakaś pustka. Co ją wypełnia? Rezygnacja, smutek czy miłość? Jeśli to drugie, to tęsknota łączy się z nadzieją i już nie jest przygnębiająca lecz radosna. A Duch Święty to jest właśnie osobowa Miłość Boga.