Modlitwa i czyn

Taki właśnie tytuł miała książka Michela Quoista – jedna z niewielu ładnie wydanych i wartościowych książek religijnych, do których mieli dostęp polscy katolicy w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Tytuł tej książki odzwierciedla w pewien sposób wielowiekową refleksję nad historią spotkania Jezusa z Martą i Marią, opisanego przez Łukasza. Ewangelia Łukaszowa nie bez powodu nosi miano „Ewangelii kobiet”. Wśród wielu postaci kobiecych, które Łukasz zna z imienia, znajdują się tam również te dwie siostry. Wraz ze swoim bratem Łazarzem otworzyły one swój dom dla Jezusa i Jego uczniów. Dzięki temu Jezus miał w pobliżu Jerozolimy coś w rodzaju „wiejskiej rezydencji”, gdzie mógł zawsze przyjść i spokojnie odetchnąć.

Łukasz bardzo umiejętnie pokazuje, jak mocno dwie siostry różniły się od siebie. Marta zostaje opisana jako dynamiczna osobowość, jako gospodyni domu: to ona jest właścicielką posiadłości, skoro decyduje się zaprosić Jezusa. Urodzona menadżerka, wie jak sprawnie i efektywnie wykorzystywać czas i przygotować wszystko, co konieczne dla gości. Z jej punktu widzenia zachowanie siostry może być uznane tylko za irytujące, bo jest stratą czasu, jakimś bezpłodnym marzycielstwem i dlatego domaga się ostrej reprymendy. Najlepiej, jeśli to sam Jezus udzieli jej Marii, by w końcu się ogarnęła i wzięła do pracy.

Ale Jezus wcale nie ma zamiaru wpisywać się w scenariusz Marty. Jego napomnienia nie należy jednak rozumieć jako pomniejszenia wagi codziennej krzątaniny i wartości niezbędnych prac domowych. Słowa Jezusa brzmią raczej jak przyjacielskie napomnienie, by Marta odnalazła właściwą miarę. Bo właśnie o nią tu chodzi w tej grze słów:  „wiele” – „jedno”. Nie może być tak, że troska o wiele spraw codziennych przesłoni to jedno, które jest decydujące, a którym jest słuchanie Bożego słowa. Z tego jednego nie mogą zwolnić żadne obowiązki czy ambicje. Na to jedno zawsze musi być miejsce. A wtedy dla wielu innych prac, trosk i zajęć też znajdzie się właściwa przestrzeń i odpowiedni czas. Trzeba właściwie ustawić swoje priorytety. Zamiast „muszę jeszcze……” – a jeżeli wystarczy czasu, to zatrzymam się na chwilę modlitwy, trzeba powiedzieć: „teraz to, co najważniejsze”, reszta znajdzie sobie odpowiednie miejsce w planie dnia.           

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama