„Moje powołanie to dla mnie wielka tajemnica” – mówi s. Pia Kaczmarczyk CSS. A po chwili dodaje: „Fascynowało mnie to szalone i odważne słuchanie Ducha Świętego. Chciałam iść tą samą drogą, co nasz założyciel bł. Gwidon”. 11 maja br. obchodzimy 62. Światowy Dzień Modlitw o Powołania. Warto na swojej drodze odczytywać subtelne znaki, które daje Bóg.
Polskifr.fr: Jak rodziło się i kształtowało Siostry powołanie?
S. Pia: Moje powołanie to dla mnie wielka tajemnica. Z dzieciństwa pamiętam głównie to, że chodziłam na Mszę Świętą, bo „tak trzeba", i odmawiałam „paciorek" przed snem, bo taka była zasada. A jednak Pan Bóg wiedział, jak mnie odnaleźć. Szukał mnie cierpliwie.
Szukałam swojego miejsca, grupy w świecie. Może karate? Po kilku latach treningów karate, Pan postawił na mojej drodze ludzi, którzy zaprosili mnie do wspólnoty oazowej. To tam zaczęłam naprawdę zbliżać się do Boga i coraz bardziej pragnęłam spotkania z Nim. Poznając różne siostry zakonne i środowiska kościelne, powoli odkrywałam, że mam swoje miejsce we wspólnocie Kościoła. Jeździłam na rekolekcje do Matemblewa, nie wiedząc że to forma rozeznawania powołania. „Coś" albo bardziej Ktoś mnie tam ciągnął. Pan Bóg dawał mi subtelne znaki, że mnie zaprasza na drogę powołania zakonnego.
Jednym z takich znaków jest lusterko, które do dziś przechowuję. Po jednych rekolekcjach losowałyśmy lusterka z cytatami – na moim znalazły się słowa z Ewangelii św. Marka: „Przywołał do siebie tych, których sam chciał" (Mk 3, 13). Dla niektórych to mógł być zwykły przypadek, ale ja wiedziałam, że to Słowo jest do mnie. Czułam, że On naprawdę mnie chce.
Patron Zgromadzenia – bł. Gwidon – ma korzenie we Francji, w Montpellier. Co Siostrę w nim zafascynowało, że wybrała właśnie to Zgromadzenie. Czy on do dziś może inspirować młodych?
Kiedy przyszło do wyboru zgromadzenia zakonnego, tak naprawdę... nie czułam, że muszę wybierać. Znałam kilka zgromadzeń żeńskich, ale to właśnie Zakon Ducha Świętego stał się dla mnie miejscem, w którym poczułam się jak w domu. Chętnie i często, także poza rekolekcjami, wracam do sióstr duchaczek w Matemblewie, gdzie przy Matce Bożej Brzemiennej dojrzewało i rodziło się moje powołanie.
Na początku urzekła mnie Osoba Ducha Świętego – tajemnicza, bliska, pełna życia, wiedziałam, że z Nim można więcej, że On daje siłę i odwagę do „chodzenia po wodzie". Później moją uwagę przyciągnął krzyż duchacki – inny niż wszystkie, a niosący głęboką symbolikę, którą zawarł w nim bł. Gwidon – życie w Duchu Świętym i życie z Duchem Świętym.
Dopiero potem zaczęłam odkrywać niezwykłą postać naszego założyciela – bł. Gwidona z Montpellier. Jego życie jest dla mnie przykładem ogromnego otwarcia na natchnienia Ducha Świętego i odwagi w ich realizacji. To właśnie ta duchowa wrażliwość na Ducha Świętego, pociągnęła mnie najmocniej. Wierzę, że to droga bardzo aktualna także dziś – nadal może inspirować i pociągać serca młodych ludzi.
Bł. Gwidon przeznaczył swój majątek, by wybudować Szpital Ducha Świętego – Dom Ducha Świętego, w którym każdy mógł znaleźć pomoc, schronienie i gościnę. Założył zakon, który posługiwał najbardziej potrzebującym, a siostry opiekowały się dziećmi, samotnymi matkami – to było coś niezwykle nowatorskiego jak na czasy średniowiecza, kiedy zakony żeńskie były klauzurowe, by wspierać modlitwą posługę zakonów męskich! Nasz Zakon od początku był kontemplacyjno-czynny: modlitwa i posługa.
To właśnie bł. Gwidon stworzył pierwsze „okno życia", wychodził na ulice i szukał tych, którzy potrzebowali pomocy – to było innowacyjne w tamtych czasach. Fascynuje mnie w nim to szalone i odważne słuchanie Ducha Świętego. Chcę iść tą samą drogą.
Czy realizacja powołania oraz życiowych wyzwań nie przerasta dziś młodej siostry, która stale słyszy takie hasła jak kryzys powołań, brak autorytetu Kościoła, szykanowanie, nawet prześladowanie ludzi Kościoła?
Myślę, że w trudnych momentach trzeba pamiętać, Kto mnie powołał. Nie powołała mnie opinia świata. Nie powołała mnie liczba powołań. Nie powołała mnie ludzka aprobata. Powołał mnie On – Jezus. I to On mnie prowadzi.
Czy jest łatwo? Nie zawsze. Dla mnie życie w powołaniu to nie ucieczka od świata, ale świadectwo w świecie, który często odrzuca Boga, w świecie zranionym, niepewnym. Każdego dnia doświadczam, że łaska jest większa niż słabość, a miłość Boga mocniejsza niż grzech. Wiem, że moje „tak" ma sens.
I wiem, że nawet dziś – zwłaszcza dziś – Pan Bóg dalej powołuje i dalej daje ludziom odwagę, by odpowiedzieć. Nie ma kryzysu powołań – bo to On powołuje, a Bóg nie jest w kryzysie, to Bóg życia! Jest kryzys decyzji... kryzys trwania, wierności wyborowi. Żyjemy w czasach kultury tymczasowości, wszystko na chwilę. To jest kryzys człowieka, a nie powołań!
Jakie dzieła waszego charyzmatu zakonnego prowadzicie na całym świecie? W jakich obszarach jest on najbardziej widoczny?
Nasz charyzmat miłości miłosiernej, żywy od ponad 800 lat, pozostaje wciąż aktualny. Nieustannie odkrywamy nowe drogi jego realizacji, odpowiadając na słowa Jezusa, które nasz Założyciel, bł. Gwidon z Montpellier, usłyszał głęboko w sercu: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili" (por. Mt 25, 40).
Dziś realizujemy ten charyzmat poprzez prowadzenie placówek opiekuńczo-wychowawczych (domów dziecka), zawodowych rodzin zastępczych, przedszkoli, domów samotnej matki i domów opieki. Posługujemy także w szpitalach, hospicjach i innych placówkach medycznych. Nasze siostry w Burundi w Afryce z oddaniem niosą pomoc najbardziej potrzebującym.
Potrzeby są ogromne, a świat wciąż stawia przed nami nowe wyzwania. Z ufnością i odwagą otwieramy się na każde wezwanie, wierząc, że miłość miłosierna jest odpowiedzią na dzisiejsze potrzeby i rany świata. Człowiek dzisiaj jest bardzo samotny, dlatego charyzmat który ma już tyle wieków i ma swoje początki na ziemi francuskiej. Jesteśmy również we Francji, by nieść miłość miłosierną na ziemi naszego Założyciela.
Czas matur i życiowych decyzji. Jakie s. Pia skierowałby przesłanie do młodych osób zastanawiających się nad własnym powołaniem i oddaniem się Bogu?
Czas matur to nie tylko czas egzaminów, ale także moment podejmowania ważnych, życiowych decyzji - wyboru kierunku studiów, drogi zawodowej, a przede wszystkim rozeznania swojego powołania. W życiu każdego człowieka przychodzi taki moment, w którym trzeba zadać sobie pytanie: Panie, co mam czynić, jaka jest moja droga?
Myślę, że najtrudniejszą sytuacją jest brak decyzji, brak wyboru. Najgorsze, co możemy zrobić, to pozwolić, aby życie po prostu przepływało obok nas, bez świadomego wyboru, bez szukania, bez pytania Boga: Czego chcesz ode mnie?
Dlatego moje przesłanie do młodych jest proste: Nie bój się pytać i nie bój się odpowiadać.
Nie bój się szukać woli Boga – bo On naprawdę ma dla Ciebie plan pełen miłości. Odwaga nie polega na tym, że nie odczuwasz strachu, ale na tym, że wybierasz pomimo niego. Jeśli zaufasz Jezusowi i odważysz się pójść za Jego głosem, odkryjesz, że On daje więcej, niż kiedykolwiek mogłeś sobie wyobrazić.
Nie czekaj, aż życie zdecyduje za Ciebie. Otwórz serce i podejmij decyzję z Bogiem.