Na skrzyżowaniu wiary i cierpienia

Homilia na 24 niedzielę zwykłą roku B

Było dwóch ludzi. Jeden Bohater, drugi Mięczak. Bohater - człowiek uzdolniony, tryskający życiem, powszechnie lubiany. Człowiek sukcesu. Dobrze zarabiał jako kierownik działu. W tej samej firmie pracował Mięczak. Wiedzę miał ogromną, talenty też. Nie miał jednak siły przebicia. Wobec trudności chował się jak ślimak w muszli. Zostawały mu najmniej efektowne i najgorzej płatne zadania. Taki życiowy niedorajda. Mięczak był człowiekiem religijnym. Wiarę miał prostą, dziecięcą, nie zastanawiał się nad jej zawiłościami, może nawet ich nie dostrzegał. Bohater przeciwnie - lubił dyskutować na tematy religijne, ale tak naprawdę wiara nie interesowała go wcale. Sobie zawdzięczał wszystko. Po cóż mówić o wierze? Czym jest wiara? Przekonaniem? Tak, trzeba być przekonanym przynajmniej co do jednego: że Bóg jest i że interesują Go nasze sprawy (Hbr 11,6). Ale to za mało. Apostoł powiada: Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz - lecz także złe duchy wierzą i drżą. Z przekonań rodzi się nowy sposób widzenia rzeczywistości. Horyzonty rozszerzają się niepomiernie. Świat staje się piękniejszy. Nawet samego siebie człowiek widzi w innym świetle. To rodzi entuzjazm. Ślad tego widać w Ewangelii. Odpowiedź Piotra: Ty jesteś Mesjasz, z takiego właśnie entuzjazmu płynie. Jakże to potrzebne człowiekowi! Ale to wszystko mało - wiara w samej swej istocie jest oparciem ludzkiego życia na Bogu. W rezultacie człowiek potrafi na Nim budować całą swoją teraźniejszość i przyszłość. Czytamy Księgę Izajasza - to wyznanie samego proroka, a równocześnie wizja dotycząca Jezusa i Jego wiary. Bo Jezus jako człowiek musiał i chciał w każdym, także w najtrudniejszym momencie oprzeć się na mocy swego Ojca. Pamiętasz Jego modlitwę w Ogrodzie Oliwnym? To właśnie jest wiara - w obliczu trudności zawołać: Oto Pan Bóg mnie wspomaga! Kto jest moim oskarżycielem? Niech się zbliży do mnie! Wróćmy do Bohatera i Mięczaka. Jechali kiedyś samochodem, z nimi ich dzieci. Z tyłu najechała na nich ogromna wywrotka. Tak nieszczęśliwie, że obie dziewczynki z ciężkimi obrażeniami trafiły do szpitala. "Zrobiliśmy, co możliwe" - powiedział lekarz. Mięczak dwoił się i troił, okazało się, że możliwe są jeszcze inne drogi ratowania dziecka. Mięczak chodził, jeździł, załatwiał. Przeszedł samego siebie. To już nie był ten Mięczak co przedtem. Zaś Bohater bez reszty się załamał. Całymi popołudniami przesiadywał milcząco w fotelu, nie reagował na nic. Dzieci wróciły do domów z bardzo widocznymi śladami przebytego wypadku. Tak już miało zostać do końca ich życia. Córka Bohatera zastała dom pogrążony w smutku. Dlatego jej udziałem stał się smutek. Córka Mięczaka zastała dom pełen nadziei, radości, wręcz entuzjazmu: razem będziemy się uczyć nowego życia, żebyś teraz bardziej niż przedtem cieszyła się życiem. "Teraz? Jak nie potrafię prosto chodzić i na buzi mam blizny?". Tak, właśnie teraz - odpowiedział - i zobaczysz, że to możliwe. Miał rację. Fizyczna ułomność dziecka zeszła na dalszy plan wobec radości, wobec żywiołowości, jaką potrafił obudzić w niej tata. Ostateczną próbą wiary jest krzyż. Jezus tę próbę przeszedł. A szedł ku niej z pełną świadomością rzucając jej wyzwanie. Piotr, który wtedy tego jeszcze nie rozumiał, został ostro napomniany. A my? Trudno pójść na spotkanie cierpieniu. Jeszcze trudniej, gdy ono zaskoczy znienacka. Dobrze, jeśli zawczasu naszą siłą będzie wiara. Nie zawsze sprawdzają się w życiu tak proste schematy jak przypowieść o Bohaterze i Mięczaku. Ale bez wątpienia wiara jest istotnym elementem życia. Bo z jednej strony pozwala przetrwać czas krzyża, z drugiej - dodaje sił, by każdy dzień wypełniać dobrem. Taką wiarę widać: pokażę ci ją swoimi uczynkami.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama