Pan jest z tobą, dzielny wojowniku!

Są ludzie, którzy podejmują walkę tylko wtedy, gdy mają pewność wygranej. Tymczasem Bóg prowadzi nas do walki i pozwala na zranienia. Więcej w artykule „Pan jest z tobą, dzielny wojowniku!”;

Zwątpienie to częsty gość ludzkiego serca. Jego nieodłącznymi towarzyszami stają się lęk, obojętność, obawa przed porażką. Są ludzie, którzy podejmują walkę tylko wtedy, gdy mają pewność wygranej. Inni w ogóle do niej nie przystępują, biorąc w życiu wszystko, jak leci.

Wydaje się, że „filozofia białej flagi” zaczyna dziś dominować nie tylko na poziomie struktur politycznych, przemian społecznych (sprytnie przemyca ją do naszych umysłów inżynieria społeczna), ale w codziennych, zwyczajnych relacjach. Przy mnogości gotowców, ekspansji systemu klienckiego (dysponujesz określonym zasobem gotówki - kupujesz - masz) wielu ludzi przestało walczyć (z wyjątkiem tego, co niesie komfort, przyjemność) o cokolwiek: miłość, wierność, zasady. Nie walczą o świętość, ponieważ wydaje się zanadto abstrakcyjna. Podobnie jest z grzechem. Skoro wszystko staje się relatywne, zmienne, moralność zaś - na co zwrócił uwagę papież senior Benedykt XVI w swoim niedawno opublikowanym, znakomitym eseju - „może być określona wyłącznie przez cele ludzkiego działania” i nie ma nic absolutnie dobrego, jak też absolutnie złego - nie warto rozpoczynać bitwy. Bo i po co?

Ów dziwaczny pacyfizm, obudowany fałszywymi hasłami głoszącymi tolerancję, toksyczny „święty spokój”, staje się znakiem rozpoznawczym współczesnych wyznawców Chrystusa.

Ja będę z tobą!

Księga Sędziów zawiera niezwykły dialog anioła z Gedeonem, pełen paradoksów i zwrotów. „Ukazał mu się Anioł Pana. «Pan jest z tobą - rzekł mu - dzielny wojowniku!»”. Nieźle musiał się zdziwić Gedeon: „wojownik” młocący zboże, uzbrojony w cep… Zostaje wezwany, by poprowadzić wojsko przeciwko najeźdźcom. „Idź z tą siłą, jaką posiadasz, i wybaw Izraela z ręki Madianitów. Czyż nie Ja ciebie posyłam?” - słyszy. „Ponieważ Ja będę z tobą, pobijesz Madianitów jak jednego męża” (por. Sdz 6,11-32). Potem ponad 30-tysięczna armia zostaje ograniczona do 300 żołnierzy. Wygrywa decydującą bitwę. Spełnia się obietnica Pana.

Boimy się rozpoczynać wewnętrzne bitwy - zapominamy albo nie chcemy poprosić Pana Boga, aby stanął po naszej stronie. On przychodzi do nas i mówi, jak do Gedeona: „Pokój z tobą! Nie bój się niczego! Nie umrzesz”. Tylko walcz!

Konsekwencje nigdy niepodjętych, niestoczonych walk ciągną się za nami latami. Tolerowany alkohol przy każdej okazji z czasem zamienia się w nałóg, kończy wypadkiem „po pijaku”. „Papierosek do koniaczka” szybko przeobraża się w pakę wypalaną każdego dnia. Bywa, że finałem uzależnienia staje się rak. Małe kłamstewka z czasem zamieniają się w notoryczne zdrady. Uzależnienie od pornografii, młodzieńczy autoerotyzm (utwierdzany opiniami „ekspertów”, że to „normalne”, że „wszyscy tak robią”) w dorosłym życiu wcale nie mijają, rozwalając dokumentnie życie małżeńskie.

Zło nie wycofuje się z życia ot tak sobie. Trzeba stanąć do walki z nim - na śmierć i życie.

Kosmaty strach

Księga Liczb opisuje wędrówkę izraelitów do Ziemi Obiecanej. W którymś momencie stają na progu „krainy mlekiem i miodem płynącej”. Wysyłają zwiadowców. Ci potwierdzają obfitość plonów, bogactwo wymarzonej ziemi. Pojawia się jednak problem: „Lud, który w nim mieszka, jest silny, a miasta są obwarowane i bardzo wielkie” (Lb 13,28). Wyobraźnia dopowiada resztę: „Kraj, któryśmy przeszli, aby go zbadać, jest krajem, który pożera swoich mieszkańców. Wszyscy zaś ludzie, których tam widzieliśmy, są wysokiego wzrostu. Widzieliśmy tam nawet olbrzymów!” (w. 33-34). Jaka jest odpowiedź Żydów? „Nie możemy wyruszyć przeciw temu ludowi, bo jest silniejszy od nas”. Zawracają. I Pan Bóg każe im chodzić 40 lat po pustyni - praktycznie dookoła jednej góry… Aż wymrze pokolenie niewolników.

Czasami drepczesz w kółko w swoim życiu, tęsknisz za szczęściem, ponieważ 40, 25, 10 lat temu nie stoczyłeś decydującej bitwy. O czystość, prawdę, wolność ducha, o Boga. Nie naprawiłeś relacji z rodziną, matką, ojcem. Nie rozstałeś się ze swoimi złudzeniami, choć wszyscy ci je wskazywali. Pozwoliłeś się ponieść fali brudu, podłości. Stchórzyłeś, uciekłeś. I ponosisz tego ciągłe konsekwencje, choć się do tego nie przyznasz.

Pomyśl, o czym myślisz w bezsenne noce, wtedy, gdy nie musisz już mieć maski na twarzy? Jakie kosmate lęki cię w nich prześladują?

Po pierwsze: związać

Św. Mateusz w 12 rozdziale zamieszcza dość dziwaczny dialog Jezusa z faryzeuszami. Oskarżają Go o to, że mocą Belzebuba wyrzuca złe duchy. „Jak może ktoś wejść do domu mocarza i sprzęt mu zagrabić, jeśli mocarza wpierw nie zwiąże? I dopiero wtedy dom Jego ograbi” - odpowiada Jezus (Łk 12,29). Mniejsza o absurdalne oskarżenie. W zdaniu jest zawarta ważniejsza przestroga. Jak najprościej pokonać człowieka? Najpierw trzeba go związać. Jego myśli, pragnienia, dążenia. Wmówić mu, że ma się wstydzić tego, z czego winien być dumy. I być dumnym z tego, czego winien się wstydzić. Jak pokonać rodzinę? Tak samo: związać jej członków - z komputerem, serialami telewizyjnymi, pracoholizmem i przekonaniem, że od stanu konta zależy wszystko. Zajmą się sobą, aż wyrosną niewidzialne mury, które skutecznie osłabią „mocarza” (a taką ma ona być w Bożym zamyśle). A diabły - jak ktoś to lapidarnie ujął - „będą workami z domu szczęście wynosić”. Bo zabrakło odwagi, by zawalczyć o siebie, swój czas, miłość.

Zły duch podpowiada, że nie warto, nie ma sensu. Jak można przeczytać w objawieniach bł. Katarzyny Emmerich, takimi pokusami był bombardowany Jezus podczas modlitwy w Getsemani. Jakże były realne i bolesne!

Bywa, że człowiek ginie przyduszony grzechem, nienawiścią, a nie woła o Boże miłosierdzie. Dlaczego? „Bo nie czuję takiej potrzeby” - twierdzi wielu, których spotykam. Cierpią okrutne męki, łykają antydepresanty garściami i nic z tym nie robią. Demon ich związał. Zakneblował. Poplątał myśli.

Nie można bać się bitew, także tych najtrudniejszych, rozgrywających się wewnątrz, w sercu, umyśle. O kształt życia, o czystość, wewnętrzne piękno, dobro, prawdę, miłość. Odziedziczyliśmy bierność Adama (to jest też element dziedzictwa grzechu pierworodnego). Kiedy szatan kusił Ewę, Adam stał z boku… I nic nie zrobił. Dobija nas nieszczęsne „jakoś to będzie”. - Proszę Księdza, „dotrzemy się” w małżeństwie. On przestanie pić. Ona przestanie kłamać. Dogadamy się z teściami. Zaczniemy chodzić do kościoła. Małe skoki w bok w narzeczeństwie? Przecież to tylko niewinne igraszki. I co z tego, że po uszy siedzę pornografii? Po ślubie się to zmieni… itd.

Nie zmieni się w porażającej większości przypadków. Będzie jeszcze gorzej.

Niezałatwiony problem powróci

Twoje koszmary z dzieciństwa - „przechodzone”, zlekceważone - powrócą w twoich dzieciach. Nie zajął się tobą psycholog, zadziałał syndrom DDA? - swoje dzieci będziesz prowadzał do psychiatry. Bo kiedyś, lata temu wstecz, nie podjąłeś walki. „Odpuściłeś” sobie Pana Boga? Nie dziw się, że twoje dzieci, wnuki nie chrzczą już swoich dzieci, żyją jak poganie. „Życia nie da się oszukać, jak nie da się oszukać ziemi. Jeżeli wrzuci się w nią plewy, zbierze się chwasty” - uczył bł. ks. Jerzy Popiełuszko.

Bóg prowadzi do walki! Prowokuje bitwy! Pozwala na zranienia. Nasze blizny, znaczące ślady wewnętrznych bitew o piękne życie, wiele o nas mówią. Są jak ordery!

Czasem nawet z naszego chrześcijaństwa pragniemy zrobić „bezpieczną przystań” - chcemy, aby zapewniło nam tylko poczucie bezpieczeństwa. - Bozia, paciorek, kościółek... - tak mówimy. Bozia usunie wszelkie przeszkody (a jeśli nie - obrazimy się na nią). Będzie ekstra polisą na wieczność (w razie czego, jeśli niebo istnieje naprawdę). Kochamy Msze św. dla dzieci, rekolekcjonistów, którzy mówią tak, aby nie poruszyć drażliwych tematów. Najlepiej, jakby śpiewali, tańczyli, opowiadali dowcipy... Ale nie głosili Ewangelii. Cieniowali co trudniejsze jej „kawałki”. Chwalili i klepali po ramieniu wszystkich.

A Jego słowo - Boże słowo - jest „ostre jak miecz obosieczny”!

Jeśli chcesz wygrać życie - chwyć za miecz. Bądź rycerzem! Nie lalusiem.

Jeżeli szukasz takiego Kościoła, Boga, który jest od „lulania”, kołysania, akceptowania moralnych kombinacji, zapewniania złudnego spokoju - rozczarujesz się...

„Poznajcie prawdę, prawda was wyzwoli” - mówi Jezus. Nie ma innej drogi.

ks. Paweł Siedlanowski
Echo Katolickie 18/2019

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama