Zbawienie w Jezusie Chrystusie

Na temat dramatu zbawczego w Chrystusie, który dokonuje się ciągle na nowo i odkrywa ciągle nowe wymiary ludzkiego bytowania

 

Oświecenie przyniosło fundamentalną zmianę w sposobie pytania o zbawienie ludzi. Podczas gdy wcześniej szukano zbawienia przede wszystkim na tamtym świecie (w niebie), teraz zaczęto troszczyć się całkowicie o zbawienie w świecie doczesnym. Marzono o ziemskim raju, co wyraził w swoim wierszu wielki sceptyk Henryk Heine (1797-1856):

Lecz nową pieśń, godniejszą pieśń,
O bracia, zaśpiewać przyrzekam.
Na ziemi chcemy stworzyć raj,
Krainę miodu i mleka.*

Wobec tych nowych oczekiwań wydawało się, że chrześcijaństwo zawiodło, gdyż pojmowało życie w "padole łez" jako czas próby, nawoływało do cierpliwości i nie próbowało prawie w ogóle poprawiać warunków ziemskiego bytu. Chrześcijaństwo straciło wiele ze swojej wiarygodności również przez swoją historię pełną przemocy (wyprawy krzyżowe, inkwizycja, wojny religijne itp.). Wiara w postęp zaczęła w wyniku tego wypierać tradycyjną wiarę w zbawienie w Jezusie Chrystusie.

Ci jednak z chrześcijan, którzy pragnęli być jednocześnie nowocześni, uważali, że są w stanie połączyć owe nowe ziemskie oczekiwania z biblijną zapowiedzią panowania Boga. Traktowali nauczanie Jezusa jako naukę o dobrym Ojcu w Niebie i jako zapowiedź królestwa sprawiedliwości i pokoju tu na ziemi. Liberalna teologia protestancka, w której pielęgnowano takie idee, poważnie zaniedbała naukę o zbawczej śmierci Chrystusa, a w przypowieści o synu marnotrawnym widziała streszczenie całego orędzia Jezusa.

Pomimo prawdziwego postępu w dziedzinie nauki, techniki i gospodarki oświeceniowe koncepcje nie zapewniły na ziemi raju, o którym marzono. Przede wszystkim nie przezwyciężono wojen, a konflikty religijne zostały zastąpione wojnami narodowymi, niejednokrotnie o wiele bardziej brutalnymi. Oczekiwanie zbawienia na tamtym świecie pozostało żywe pomimo oświeceniowego myślenia. W obszarze protestanckim przede wszystkim wielki teolog szwajcarski Karl Barth, czerpiąc z doświadczeń I wojny światowej, z ogromną siłą odniósł się na powrót do tradycyjnego nauczania o Krzyżu. Nawiązując do Lutra i Kalwina, rozumiał Krzyż jako wyraz gniewu Bożego i jako światowo-historyczny sąd nad wszystkimi grzechami ludzkości, a w Ukrzyżowanym dostrzegał owego Boga-Człowieka, który w zamian za nas cierpi gniew Boży i zwycięża całe zło świata. W przeciwieństwie do reformatorów, którzy - tak jak Augustyn - widzieli część ludzkości jako przeznaczoną do wiecznego piekła, Barth interpretował Krzyż jako uniwersalne wydarzenie zbawcze, które wszystkim ludziom daje nadzieję na zbawienie wieczne u Boga.

Po II wojnie światowej, a przede wszystkim po II Soborze Watykańskim, problemy, którymi już od dawna zajmowano się w teologii protestanckiej, przeniknęły do katolickiej teologii w Europie Zachodniej i Ameryce Północnej, co uwidoczniło się szczególnie wyraźnie w egzegezie. W kwestii zbawienia uważano, że w Pismach nowotestamentowych można odnaleźć dwie odmienne, a nawet przeciwstawne sobie nauki, z których jednej należałoby się trzymać, a drugą odrzucić. Znany niemiecki egzegeta Heinz Schürmann opisał w roku 1983 sytuację panującą w egzegezie w następujący sposób:

Już w pismach Nowego Testamentu znajdujemy dwie odmienne nauki o zbawieniu, które na pierwszy rzut oka wydają się różne pod względem jakościowym. Jedna z nich mówi (tłumacząc to na nasz język): Chrześcijaninem jest ten, który z wiarą ufa, że Jezus dla mnie (i dla całej ludzkości) umarł śmiercią odkupicielską przez to, że się posłusznie oddał Ojcu na Krzyżu, że się "ofiarował" ("soteriologia staurologiczna")... Naukowo-krytyczna egzegeza naszych czasów twierdzi z dużym przekonaniem: Jezus nie głosił takiej nauki o zbawieniu publicznie przed Zmartwychwstaniem, nie mógł wtedy jeszcze myśleć w sposób tak zdecydowany... On sam głosił w swoim czasie inną naukę o zbawieniu, "soteriologię eschatologiczną", którą Marek streszcza następująco: "Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże" (Mk 1, 15a).1 

Schürmann wnioskuje, że zgodnie z tą właśnie dominującą egzegezą Jezus "głosiłby inną naukę o zbawieniu, niż to - od Pawła i Marka oraz już przed Pawłem i Markiem - czynił i jeszcze do dzisiaj czyni Kościół. Jezus głosił wyzwolenie poprzez Królestwo Boże - a w odpowiedzi na to przyszła kościelna nauka o zbawieniu."2  Opisane przez Schürmanna, ale nie reprezentowane przez niego spojrzenie egzegetyczne znalazło tak duży oddźwięk dlatego, że z jednej strony po II wojnie światowej ponownie pojawiła się świecka wiara w postęp, a z drugiej strony wyobrażenie gniewnego Boga, z którym trzeba się pojednać poprzez krew, natrafiało na ogromny opór. Twarde słowa o Sądzie wypowiedziane w Ewangeliach przestano przypisywać Jezusowi, a przypisano je popaschalnej wspólnocie, która sprzeniewierzyła się Jego prawdziwemu orędziu.

Czy naszkicowane tu przeciwieństwo pomiędzy orędziem Jezusa o bliskim królowaniu Boga, które pozwala na zbawienie już w doczesności (soteriologia eschatologiczna), a kościelną nauką o sądzie i zbawczej śmierci na Krzyżu, nauce, która zna tylko zbawienie na tamtym świecie (soteriologia staurologiczna), jest faktycznie zasadne? Na to fundamentalne dzisiaj pytanie stawiane wobec nowotestamentowej nauki o zbawieniu daję odpowiedź negatywną. Sądzę, że powodem powstania tej antynomii było intelektualistyczne zubożenie złożonej rzeczywistości staro- i nowotestamentowej historii zbawienia oraz chęć ocenienia całości na podstawie pojedynczych idei. Faktyczna historia Objawienia uwidacznia przecież co innego. Bóg najpierw mówi w niej przez posłańców do ludzi, czeka na ich odpowiedź i reaguje - w zależności od posłuszeństwa lub odmowy - zbawieniem lub sądem. Plan Boży rozwija się w ten sposób poprzez kilka stopni i etapów. W analogii do dramatu scenicznego można zrozumieć działanie Boga w staro- i nowotestamentowej historii jako dramat w kilku aktach.

Hans Urs von Balthasar w swoim monumentalnym dziele Theodramatik3, zainspirowanym przez Bartha, dogłębnie uzasadnił wprowadzenie kategorii dramatycznych do teologii. Podążam za nim tą drogą, nawet jeśli silniej niż von Balthasar podkreślam relacje pomiędzy Jezusem, Jego uczniami i przeciwnikami i dlatego nie we wszystkim podzielam jego rozumienie gniewu Bożego.

 

1. Nowotestamentowy dramat zbawienia

Na tle dramatycznej historii pomiędzy Jahwe i Ludem Izraela z zawartą w niej obietnicą zbawienia i z upadkiem Jan Chrzciciel głosił bliski Sąd Boży. W wydarzenia, które zostały tym wywołane, wkracza wraz z Jezusem coś nowego.

Akt pierwszy: Nowe działanie Boga.

Jezus głosił bliskie panowanie Boże, a Jego własne postępowanie tworzyło nierozdzielną całość z rozpoczynającym się nowym działaniem Jahwe. Nauczał o Bogu jako o Ojcu, który zawsze nachyla się nad grzesznymi ludźmi z uprzedzającym miłosierdziem. Pozwalał na symboliczne doświadczenie Bożej dobroci poprzez znaki i cuda oraz poprzez swoje obcowanie z celnikami i grzesznikami. Zgodnie z Boską otwartością i działaniem uprzedzającym działanie człowieka wzywał On ludzi, aby pierwsi czynili pokój i sprawiedliwość oraz przerwali krąg przemocy dzięki uprzedzającej dobroci: "Jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi" (Mt 5, 39). Nawet często doświadczana niesprawiedliwość powinna być zwyciężona przez przebaczenie, dlatego Piotr zostanie wezwany, by przebaczać nie tylko siedem, ale siedemdziesiąt siedem razy (Mt 18, 21). Gdyby to orędzie padło na żyzną ziemię, to w Izraelu realnie powstałoby królestwo prawdziwej sprawiedliwości i pokoju. W rzeczywistości wypadki potoczyły się inaczej. Orędzie o uprzedzającej dobroci natrafiło na niezrozumienie, obojętność, opór, nawet odrzucenie. Odbiło się od twardych serc ludzkich.

Akt drugi: Sąd jako osądzenie siebie?

Opór wobec pragnienia, by z Izraela uczynić Królestwo Boże, wywołał sytuację negatywną. Jezus objaśniał ją przy pomocy słów o Sądzie: "Jeruzalem, Jeruzalem! Ty zabijasz proroków i kamienujesz tych, którzy do ciebie są posłani. Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci, jak ptak swoje pisklęta pod skrzydła, a nie chcieliście" (Łk 13, 34). Jako konsekwencję tego sprzeciwu Jezus przewidywał, jak pokazuje to cytowany fragment, wolę zabicia proroka. Opór Izraela i wszystkich ludzi - od Kaina - wobec panowania Boga interpretował z jednej strony jako wolę przemocy (por. Mk 12, 1-12; 13, 3-20; Mt 23, 29-35; Łk 11, 49-51; J 8, 31-44), a z drugiej strony jako kłamstwo i obłudę, które starają się ukryć chęć gwałtu (por. Mt 23, 13-35, J 8, 44).

Jezus zapowiedział sąd nad buntem. Czy oznacza to, że zapowiedział Boskiego sędziego, który Boską przemocą odpowie na ludzkie akty gwałtu? W nowotestamentowych słowach o Sądzie znajdują się rzeczywiście obrazy takiego sędziego. Jeśli jednak przeanalizuje się słowa Jezusa dokładniej, ukaże się w nich wyraźnie inne rozumienie sądu, a mianowicie jako osądzenia samego siebie. "Taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą" (Mt 7, 2).4  Już w Starym Testamencie interpretuje się Boski Sąd jako ludzkie samoosądzenie, jak na przykład w Psalmie siódmym, gdzie powiedziane jest o złoczyńcy, że wpadł do jamy, którą przygotował, i że jego gwałt spadnie mu na ciemię.5  Także Paweł mówi o sądzie nad sobą samym, kiedy pisze, że gniew z Nieba pojawia się dlatego, że Bóg wydał ludzi na pastwę ich własnych złych myśli i perwersyjnych żądz, przez co sami siebie karzą (por. Rz 1, 18-32). Ponieważ jednak obok idei o ludzkim samoosądzeniu znajdują się w Nowym Testamencie także obrazy gwałtownego Boskiego Sędziego, trudno jest odpowiedzieć na pytanie, jak ostatecznie tłumaczyć słowa o Sądzie. Od dalszego losu Jezusa należy oczekiwać odpowiedzi na to pytanie.

Akt trzeci: Jezus jako ofiara i obarczony złem.

Słowa o Sądzie były pomyślane jako ostatnie napomnienie. W rzeczywistości wywołały u przeciwników działanie przeciwne, a mianowicie hardość i przemoc. Jezus, który zapowiedział Sąd Boży, sam został osądzony przez ludzi. Czy spotkał Go przy tym gniew Boży, a ci, którzy Go skazali na śmierć złoczyńcy, byli "jedynie instrumentami w ręce Boga"6 , jak uważał Karl Barth? Taka interpretacja wywołuje duże problemy. Dlaczego wobec Krzyża już nie zachowanie Jezusa, lecz czyny grzesznych ludzi miałyby być wyrazem i objawieniem Bożej woli? Aby uniknąć niebezpiecznych nieporozumień, należy dokładnie rozróżnić działania poszczególnych aktorów w dramacie Krzyża - grzesznych ludzi, Jezusa, Boga Ojca.

Grzesznicy uczynili Jezusowi to, co On sam im w nich odkrył. Odsłonił w nich ducha kłamstwa - i sam został w sposób kłamliwy stracony. Obnażył wolę gwałtu - i sam od gwałtu zginął. Na Jezusa zrzucili ludzie wszystko to, co w nich odkrył i czego oni sami nie chcieli w sobie dostrzec. Uczynili Go grzechem (2 Kor 5, 21), uczynili z Niego tego, który poniósł grzech (1 P 2, 24), Baranka Bożego (J 1, 29) lub kozła ofiarnego.

Na niesprawiedliwość i przemoc, którą Mu uczyniono, Jezus reagował tak, jak sam nauczał. Za zło nie odpłacał złem, lecz przezwyciężał je przebaczeniem i miłością do nieprzyjaciół. Usprawiedliwiał swoich nieprzyjaciół przed Bogiem i modlił się za nich (Łk 23, 34), co więcej - identyfikował się z nimi, jako że oni sami byli ofiarami zła i grzechu.7  Jego pozornie nierealistyczne wezwania do powstrzymania się od przemocy i do miłości nieprzyjaciół stały się w Jego własnym życiu rzeczywistością. Dlatego już tutaj nasuwa się przypuszczenie, że nie ma opozycji pomiędzy orędziem o panowaniu Boga a Krzyżem. Tylko krok dzieli nauczanie od czynu - z powodu oporu ludzi.

Jak reagował jednak Bóg Ojciec? Podczas trwania całego dramatu Krzyża Niebo wydawało się zamknięte, a Bóg, któremu powierzył się Jezus, milczał. Jego osąd pozostaje w tym akcie dramatu otwarty, a my musimy zaczekać na akt następny.

Akt czwarty: Boża rezygnacja z przemocy i paschalne przebaczenie.

Poprzez wskrzeszenie Jezusa Bóg Ojciec opowiedział się całkowicie za skazanym i potwierdził tym samym, że zachowanie Ukrzyżowanego jest wyrazem Bożej woli. Powstrzymanie się od przemocy i miłość nieprzyjaciół Jezusa - a nie czyny Jego przeciwników - okazują się w wyniku tego najbardziej dogłębnym objawieniem woli i istoty Boga. Także milczenie Boga wobec Krzyża zyskuje dzięki temu przejrzyste wyjaśnienie. Bóg Ojciec nie dlatego dopuścił okrutną śmierć Syna, że potrzebował ofiary lub też odczuwał radość z Jego bólu. Jako Bóg radykalnie odżegnujący się od przemocy, nie pragnął zwyciężyć nią swoich nieprzyjaciół-grzeszników, lecz chciał pozyskać ich wyłącznie przy pomocy miłości, przekonania i przebaczenia.

Wskrzeszony ukazał się swoim uczniom z pozdrowieniem pokoju. To pozdrowienie było czymś więcej niż tylko grzecznościową formułą. Uczniowie długo żyli z Jezusem, widzieli Jego cuda i zrozumieli niejedno z Jego orędzia, mimo wszystko zdradzili Go jednak i opuścili. Jeśli ktoś stał się winny Jego śmierci, także w sensie moralnym, byli to przede wszystkim oni. Właśnie im, winnym, ukazał się Wskrzeszony z pozdrowieniem pokoju. W czas Zmartwychwstania wybaczył im ich winę i podarował nowe pojednanie z Bogiem.

W przypowieści o przewrotnych rolnikach pan winnicy okazuje najpierw niepojętą dobroć. Gdy jednak jego ukochany syn zostaje zabity, dobroć staje się bezlitosnym sądem (por. Mk 12, 19). Na Krzyżu ukochany Syn zostaje rzeczywiście zamordowany, tak jak to zapowiedziała przypowieść. Bóg Ojciec zareagował jednak inaczej niż pan winnicy. Nie odbył sądu nad mordującymi ludźmi, lecz właśnie uczniom, którzy zawiedli najbardziej, zaofiarował jeszcze więcej przebaczenia. Słowa o Sądzie mają więc poprzez Krzyż i wskrzeszenie Jezusa znaczenie wyjaśniające. Jeśli nawet zamordowanie Syna nie czyni z Boga Ojca Boga zemsty, możemy ufać, że Bóg nigdy nie straci dla nas cierpliwości. On nigdy nie ustaje w staraniach o grzesznych ludzi. To oni sami mogą się skazać, gdy zamkną się we własnym świecie i zajadle opierać się będą Bożemu miłosierdziu.

Akt piąty: Duch Święty i jawność głoszenia.

Mimo doświadczenia paschalnego uczniowie nadal pozostawali w kręgu oddziaływania starego świata. Opanował ich strach i przebywali za zamkniętymi drzwiami (J 20, 19-26). Dopiero Zesłanie Ducha Świętego prawdziwie ich wyswobodziło i pozwoliło Piotrowi, który krótko przedtem wyparł się swojego Mistrza (Mk 14, 66-72), publicznie przyznać się w Jerozolimie do Ukrzyżowanego. Dopiero poprzez tego Ducha czyny i dzieło zbawcze Jezusa uobecniły się w pełni w sercach uczniów i stały się siłą, która mogła symbolicznie wkroczyć w ten świat i jawnie na niego oddziaływać.

 

2. Droga Jezusa do zagubionych i Jego starania o wolność

Tych pięć aktów to coś więcej niż tylko historyczny dramat. Opisują one fundamentalny wymiar zbawczego działania Boga, które dokonuje się w sposób jawny lub ukryty we wszystkich ludziach. Ojciec Jezusa Chrystusa jest ze swojej najgłębszej istoty Bogiem miłości nieprzyjaciół i wolności od przemocy, Bogiem, który nie zwraca się do swoich nieprzyjaciół z gniewem, lecz stara się ich pozyskać, jak pokazuje to przede wszystkim orędzie o Królestwie i Zmartwychwstaniu. Mimo to Sąd nie traci niczego ze swojej surowości. Nikomu nie wolno wywyższać się nad ludzi, którzy nie przyjęli Jezusa. Jego odrzucenie pokazuje wyraźnie, jak bardzo wszyscy ludzie skłonni są do tego, by włączyć się w świat Zła, w świat, który coraz bardziej jest odległy od Boga i przybliża się do piekła. Właśnie tej skłonnej do przemocy ludzkości Jezus dobrowolnie się wydał i utożsamił się ze swoimi przeciwnikami, o ile sami są ofiarami zła. Chce On zbliżyć się ponownie do wszystkich, którzy znajdują się już na drodze do zatracenia, i starać się we własnej słabości i bezsilności o serca tych, którzy opierają się wszechmocnemu Bogu. Poprzez swoją śmierć chce otworzyć drogę do zbawienia dla zagrożonych upadkiem. Zbawienie może rozpocząć się już w tym świecie - w pojednaniu ludzi z Bogiem i pomiędzy sobą dzięki Zesłaniu Ducha Świętego. Będzie to jednak zawsze dzieło niedoskonałe, bo natrafiać będzie na opór potężnych sił kłamstwa i przemocy. Dla osiągnięcia pełnego zbawienia poprzez Śmierć i Zmartwychwstanie zaistnieć musi nowe stworzenie. Ostateczne zbawienie urzeczywistnia się jednak już tutaj, na ziemi, w sposób realno-symboliczny w liturgicznym porządku życia Kościoła, przede wszystkim w Eucharystii, kiedy modląca się wspólnota wspomina minione wydarzenia zbawcze w Jezusie Chrystusie i prosi o ich uobecnienie w Duchu Świętym.

Hans Urs von Balthasar rozumie zbawienie na Krzyżu jako oddzielenie grzechu od grzesznika. W naszkicowanym modelu dramatu również wyraża to przekonanie, gdyż z jednej strony postrzega w ludziach, o ile są grzesznikami i złoczyńcami, wrogów Chrystusa, którzy się od Niego odłączyli; z drugiej strony rozumie oddanie się Ukrzyżowanego, który sam stał się ofiarą (victima) zła, jako utożsamienie ze swoimi wrogami, o ile sami są ofiarami (victimae) zła. Ofiara Krzyża powoduje zatem podział w samych ludziach na sprawców i ofiary zła, przy czym wszyscy ludzie - oprócz Maryi - należą równocześnie do obu stron.

Po Zmartwychwstaniu podział ten prowadzi do nowej postaci Sądu, opisanej dwukrotnie w Pierwszym Liście do Koryntian. Apostoł mówi o wiernych, którzy na fundamencie Chrystusa budują ze złota, ze srebra, z drogich kamieni lub też z drzewa, z trawy i ze słomy, i których dzieła będą osądzone. To, co wznieśli ci ostatni, spłonie, a oni sami zostaną wprawdzie "ocaleni, lecz tak jakby przez ogień" (1 Kor 3, 15). Jeszcze przejrzystszy jest według oceny Apostoła sąd nad tym wiernym, który żyje gorzej od pogan. Wspólnota powinna wydać go "szatanowi na zatracenie ciała, lecz ku ratunkowi jego ducha w dzień Pana Jezusa" (1 Kor 5, 5). W obydwu przypadkach mamy do czynienia z ogromną klęską i w obydwu przypadkach dochodzi do surowego sądu i do podziału w samych ludziach, przez co zło zostaje odrzucone na wieki, a grzeszni ludzie zostają ocaleni już tylko w swoim nagim istnieniu i bez dzieła swojego życia.

Nauka o zbawieniu rozumiana na sposób dramatyczny liczy się z dramatem między Bożą i ludzką wolnością. Nie przyjmuje ona Boskiej perspektywy, by z niej spoglądać na wynik dramatu, lecz zarysowuje poszczególne etapy walki, tak jak o tym świadczą biblijne Pisma. Bóg nigdy nie gwałci ludzkiej wolności, ale też nigdy nie wystawia ludzi na pastwę ich złych czynów, lecz podąża za nimi - w osobie swojego Syna - jak dobry pasterz, aby zbliżyć się do nich ponownie w ich ostatecznym zatraceniu. Owa ludzka wolność, która nie chce ulec obrazowi wszechmocnego Stwórcy i Sędziego, powinna otworzyć się i zostać ocalona poprzez osobę zabitego Syna, który dzieli los wszystkich zagubionych.

 

3. Zbawienie w nowoczesnym kontekście ewolucji i technologii genetycznej

Ludzka wolność, która w nauce o zbawieniu, interpretowanej dramatycznie, gra decydującą rolę, jest czymś więcej niż tylko zdolnością wyboru pomiędzy dobrymi i złymi czynami. Wybiera ona także miarę, którą sama będzie mierzona. Ocalenie i zguba, nagroda i kara nie przychodzą na ludzi z zewnątrz, lecz wynikają z wewnętrznej dynamiki ich własnych działań. Kto jako miarę wybiera miłość, ten otwiera się na innych ludzi i od nich przyjmuje dobro, co czyni go zdolnym do jeszcze większej miłości. Krążenie to rozszerza się stopniowo i prowadzi do pełnej harmonii (niebo) z całą rzeczywistością - z Bogiem, bliźnimi i sobą samym. Kto jako miarę wybiera egoizm, ten odpycha innych ludzi, otrzymuje od nich zło i staje się przez to jeszcze większym egoistą. Rozpoczyna się krążenie negatywne, wiodące do zwodniczego świata, który ostatecznie jest piekłem.

Wolność rozumiana po chrześcijańsku okazuje się zadaniem i uzdolnieniem do budowania własnego świata w zgodzie z rzeczywistością lub w jej odrzuceniu. Nowoczesna nauka o ewolucji, która długo była zwalczana przez wierzących chrześcijan, odpowiada takiemu rozumieniu wolności i pomaga w pełniejszym zrozumieniu chrześcijańskiej nauki o stworzeniu. Unaocznia ona, że tworzenie siebie, które przynależy wolnym istotom, nie zaczyna się dopiero od człowieka, lecz - w analogiczny sposób - ma swój początek już w stworzeniu przedludzkim. Atomy i żywioły, gwiazdy i galaktyki, molekuły i żywe komórki, rośliny i zwierzęta budują siebie w długich procesach, krok po kroku pod wpływem Boga.8  Wolność jako zdolność do kreowania siebie nie jest w tym kontekście ciałem obcym czy izolowanym wyjątkiem i ukazuje, że świat nie jest we wszystkim poddany statycznym normom i deterministycznym zasadom. W świecie ewolucyjnym od początku istnieje pewien rodzaj nieokreśloności i wolnej przestrzeni dla dalszego rozwoju. Wolność duchowych stworzeń zwiastowana jest już skrótowo w przedludzkiej ewolucji.9 

W podobnym świetle należy widzieć nowe możliwości techniki genetycznej, które nieprzypadkowo zostały odkryte w kulturze naznaczonej chrześcijaństwem. Także i one pokazują, że porządek stworzenia nie jest sztywno ustalony, lecz że ludzie mają zdolność wkraczania we własne dziedzictwo i stopniowego jego zmieniania. Przestrzeń wolności i ludzkiej odpowiedzialności staje się szeroka i rozciąga się na coraz większe obszary, które uważano wcześniej za ustalone i niezmienne. Niewątpliwie istnieje bardzo duże niebezpieczeństwo, że nowe możliwości będą nadużywane. Jeśli ludzie potrafili reagować negatywnie nawet na orędzie Jezusa o bliskim królowaniu Boga, należy liczyć się z prawdopodobieństwem, graniczącym z pewnością, że także nowe zdolności człowieka wykorzystywane będą na rzecz zła. Dramatycznie rozumiana nauka o zbawieniu nie wpada mimo takiej oceny sytuacji w pryncypialny pesymizm. Jezus użył właśnie zła, które zostało Mu uczynione, aby objawić i przybliżyć zagubionym ludziom radykalny wymiar wolności od przemocy i Bożej miłości nieprzyjaciół. W podobny sposób Opatrzność może tak kierować dzisiejszym światem i jego możliwościami, że właśnie tam, gdzie ludzie czynią zło, przez Boga czynione jest w sposób zaskakujący dobro: "Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska" (Rz 5, 20). Przeciwko Karlowi Barthowi należy jednakże utrzymywać, że Bóg nigdy bezpośrednio nie używa zła, by czynić przez nie dobro, lecz że Jego czyn może zaczynać od zła, aby na nie odpowiedzieć w inny sposób, równocześnie je przemienić i pozwolić, by zaistniało obfite dobro.10  Wydaje się więc, że także poprzez dramatyczny rozwój, wynikający z nowych technicznych możliwości, powstają nowe symboliczne przesłanki zbawienia.

tłum. Eliza Pieciul

RAYMUND SCHWAGER SJ, ur. 1935, prof. dr hab., wykładowca teologii na Uniwersytecie w Innsbrucku.

 

Przypisy:

* H. Heine, Niemcy - Baśń zimowa, w: Dzieła wybrane, przeł. S. J. Lec, Warszawa 1956, s. 504.

1. H. Schürmann, Gottes Reich - Jesu Geschick. Jesu ureigener Tod im Licht seiner Basileia- -Verkündigung, Freiburg i. Br. 1983, s. 11f.

2. Ibidem, s. 12.

3. H. U. von Balthasar, Theodramatik (4 tomy), Einsiedeln 1973-1983.

4. Więcej por. R. Schwager, Jesus im Heilsdrama. Entwurf einer biblischen Erlösungslehre, Innsbruck, Tyrolia 2 1996, s. 87-94.

5. Por. R. Schwager, Brauchen wir einen Sündenbock? Gewalt und Erlösung in den biblischen Schriften, Thaur: Druck- und Verlagshaus 31994, s. 70-81.

6. K. Barth, Kirchliche Dogmatik 4/1, Zollikon - Zürich 1953, s. 262.

7. Por. R. Schwager, Jesus im Heilsdrama, op. cit., s. 133-148.

8. Por. R. Koltermann, Grundzüge der modernen Naturphilosophie. Ein kritischer Gesamtentwurf, Frankfurt a. M. 1994.

9. Por. R. Schwager, Erbsünde und Heilsdrama. Im Kontext von Evolution, Gentechnologie und Apokalyptik (BMT 4), Münster, Lit Verlag 1997, s. 116-127.

10. Ibidem, s. 61-94.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama