Największą przeszkodą jest lęk

Orędzie na 33. Światowy Dzień Młodzieży (wyd. 11.02.2018)

«Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem
łaskę u Boga» (Łk 1, 30)

Drodzy Młodzi!

Światowy Dzień Młodzieży 2018 r. stanowi krok naprzód na drodze przygotowań do międzynarodowego spotkania, które odbędzie się w Panamie w styczniu 2019 r. Ten nowy etap naszej pielgrzymki przypada na rok, na który zwołane jest Zwyczajne Zgromadzenie Synodu Biskupów na temat: «Młodzież, wiara i rozeznanie powołania». To dobry zbieg okoliczności. Uwaga, modlitwa i refleksja Kościoła skupią się na was, ludziach młodych, a przyświecać temu będzie pragnienie zrozumienia, a przede wszystkim «przyjęcia» drogocennego daru, jakim jesteście dla Boga, dla Kościoła i dla świata.

Jak już wiecie, postanowiliśmy, aby w tej drodze towarzyszyły nam wzór i wstawiennictwo Maryi, młodej kobiety z Nazaretu, którą Bóg wybrał na Matkę swego Syna. Idzie Ona z nami ku Synodowi i Światowemu Dniowi Młodzieży w Panamie. O ile w ubiegłym roku prowadziły nas słowa Jej pieśni uwielbienia: «Wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny» (Łk 1, 49) — ucząc nas upamiętniać przeszłość — o tyle w bieżącym roku staramy się wsłuchiwać wraz z Nią w głos Boga, który budzi odwagę i daje łaskę, konieczną, aby odpowiedzieć na Jego wezwanie: «Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga» (Łk 1, 30). Są to słowa wypowiedziane przez Bożego posłańca, archanioła Gabriela, do Maryi, prostej dziewczyny z małej wioski w Galilei.

1. Nie bój się!

To zrozumiałe, że nagłe pojawienie się anioła i jego tajemnicze pozdrowienie: «Bądź pozdrowiona, łaski pełna, Pan z Tobą» (Łk 1, 28), mocno wzburzyły Maryję, zaskoczoną tym pierwszym objawieniem Jej tożsamości i powołania, których do tej pory nie znała. Maryja, podobnie jak inne postacie z Pisma Świętego, drży w obliczu tajemnicy powołania Boga, który w jednej chwili stawia Ją w obliczu swego wielkiego planu i sprawia, że odczuwa Ona całą swą małość pokornego stworzenia. Anioł, czytając w głębi Jej serca, mówi do Niej: «Nie bój się»! Bóg czyta również w naszych sercach. Dobrze zna wyzwania, z którymi musimy mierzyć się w życiu, zwłaszcza gdy stajemy w obliczu decyzji fundamentalnych, od których zależy, kim będziemy i co będziemy robili na tym świecie. To ten «dreszcz», który odczuwamy w obliczu decyzji dotyczących naszej przyszłości, naszego stanu życia, naszego powołania. W takich chwilach ogarnia nas wzburzenie i odczuwamy różne lęki.

A wy, młodzi, jakie żywicie obawy? Co was najbardziej niepokoi w głębi serca? Wielu z was odczuwa wewnętrzne obawy, że nie jesteście kochani, lubiani, akceptowani tacy, jacy jesteście. Dziś jest wielu młodych, którzy mają poczucie, że powinni być inni od tego, czym są w rzeczywistości, i próbują się dostosować do standardów, często sztucznych i nieosiągalnych. Nieustannie dokonują «retuszu» swoich wizerunków, chowając się za maskami i fałszywymi tożsamościami, tak że sami niemal stają się «fejkiem». U wielu z nich występuje obsesja, by otrzymywać jak największą liczbę «lajków». I z tego poczucia nieadekwatności rodzi się wiele obaw i niepewności. Inni lękają się, że nie znajdą bezpieczeństwa uczuciowego i zostaną sami. W wielu niepewność pracy wywołuje lęk, że nie uda im się w satysfakcjonujący sposób zrealizować zawodowo, że nie spełnią się ich marzenia. Te obawy są dziś bardzo powszechne u wielu młodych ludzi, zarówno wierzących, jak i niewierzących. Także ci, którzy przyjęli dar wiary i poważnie poszukują swojego powołania, nie są rzecz jasna wolni od strachu. Niektórzy myślą: może Bóg żąda albo zażąda ode mnie za wiele. Może idąc drogą wskazaną przez Niego, nie będę naprawdę szczęśliwy albo nie będę w stanie sprostać temu, o co mnie prosi. Inni zadają sobie pytanie: jeśli pójdę drogą wskazaną mi przez Boga, kto mi zagwarantuje, że zdołam przejść ją do końca? Czy nie ulegnę zniechęceniu? Czy nie stracę zapału? Czy będę umiał wytrwać przez całe życie?

W chwilach, kiedy wątpliwości i lęk wypełniają nasze serca, konieczne staje się rozeznanie. Pozwala nam ono uporządkować nasze zagmatwane myśli i uczucia, aby działać w sposób właściwy i roztropny. W tym procesie pierwszym krokiem do przezwyciężenia lęków jest ich wyraźne określenie, by nie marnować czasu i energii na walkę z widmami bez twarzy i konsystencji. Dlatego zachęcam was wszystkich, byście spojrzeli w głąb siebie i nazwali swoje lęki po imieniu. Zadajcie sobie pytanie: co mnie niepokoi, czego boję się najbardziej dzisiaj, w konkretnej sytuacji, w jakiej żyję? Co mnie blokuje i nie pozwala mi iść naprzód? Dlaczego nie mam odwagi, by podjąć ważne decyzje, które podjąć powinienem? Nie lękajcie się uczciwie spojrzeć na swoje lęki, uznać je za to, czym są, i zmierzyć się z nimi. Biblia nie neguje ludzkiego uczucia strachu ani wielu przyczyn, które mogą go powodować. Abraham się bał (por. Rdz 12, 10 nn.), Jakub się bał (por. Rdz 31, 31; 32, 8), podobnie Mojżesz (por. Wj 2, 14, 17, 4), Piotr (Mt 26, 69 nn) i apostołowie (por. Mk 4, 38-40; Mt 26, 56). Sam Jezus, chociaż na nieporównywalnym poziomie, także doświadczał strachu i lęku (por. Mt 26, 37; Łk 22, 44).

«Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary!» (Mk 4, 40). Ten wyrzut, skierowany przez Jezusa do uczniów, pozwala nam zrozumieć, że często tym, co stoi wierze na przeszkodzie, nie jest niewiara, ale bojaźń. Dlatego wysiłek rozeznania, po zidentyfikowaniu naszych lęków, winien nam pomóc w ich przezwyciężeniu, otwierając nas na życie, byśmy ze spokojem stawiali czoło wyzwaniom, jakie nam ono niesie. W szczególności dla nas, chrześcijan, bojaźń nigdy nie może mieć ostatniego słowa, ale powinna stanowić okazję do dokonania aktu wiary w Boga... a także wiary w życie! Oznacza to uwierzenie w zasadniczą dobroć istnienia, które dał nam Bóg, ufność, że On prowadzi do dobrego celu, choć często przez tajemnicze dla nas okoliczności i koleje losu. Jeśli natomiast podsycamy lęki, będziemy skłonni do zamykania się w sobie, barykadowania się, by bronić się przed wszystkim i wszystkimi, pozostając jakby sparaliżowani. Musimy reagować! Nigdy się nie zamykać! W Piśmie Świętym znajdujemy 365 razy wyrażenie «nie lękajcie się», ze wszystkimi jego odcieniami. To jakby powiedzieć, że każdego dnia roku Pan chce, abyśmy byli wolni od strachu.

Rozeznanie staje się nieodzowne, gdy poszukuje się własnego powołania. Bowiem najczęściej nie jest ono od razu jasne czy całkiem oczywiste, ale rozumiemy je stopniowo. Koniecznego w tym przypadku rozeznania nie należy rozumieć jako indywidualnego wysiłku introspekcji, którego celem jest lepsze poznanie naszych mechanizmów wewnętrznych, aby się umocnić i osiągnąć pewną równowagę. Osoba może stać się wówczas silniejsza, ale mimo to pozostaje zamknięta w ograniczonej perspektywie swoich możliwości i poglądów. Natomiast powołanie jest wezwaniem z góry, a rozeznanie w tym przypadku polega przede wszystkim na otwarciu się na Innego, który wzywa. Konieczna jest zatem cisza modlitwy, aby wsłuchać się w głos Boga, który rozbrzmiewa w sumieniu. Puka On do drzwi naszych serc, tak jak zapukał do serca Maryi, pragnąc zawrzeć z nami przyjaźń poprzez modlitwę, mówić do nas poprzez Pismo Święte, obdarzyć nas swoim miłosierdziem w sakramencie pojednania, aby stać się z nami jednym w komunii eucharystycznej.

Ale ważne jest również spotkanie i dialog z innymi, naszymi braćmi i siostrami w wierze, którzy mają większe doświadczenie i pomagają nam widzieć lepiej i wybierać między różnymi opcjami. Kiedy młody Samuel usłyszał głos Pana, nie rozpoznał go od razu i trzykrotnie biegał do Helego, starszego kapłana, który w końcu podsunął mu właściwą odpowiedź na wezwanie Pana: «Gdyby (...) cię wołał, odpowiedz: ‘Mów, Panie, bo sługa Twój słucha'» (1 Sm 3, 9). Gdy macie wątpliwości, wiedzcie, że możecie liczyć na Kościół. Wiem, że są świetni kapłani, osoby konsekrowane, wierni świeccy, a wielu z nich to młodzi, którzy ze swej strony mogą wam towarzyszyć jako starsi bracia i siostry w wierze. Ożywiani przez Ducha Świętego, będą umieli wam pomóc w rozwianiu waszych wątpliwości i odczytaniu planu waszego osobistego powołania. «Inny» to nie tylko przewodnik duchowy, ale także ten, kto pomaga nam otworzyć się na wszystkie nieskończone bogactwa egzystencji, jakimi obdarzył nas Bóg. Trzeba otwierać przestrzenie w naszych miastach i wspólnotach, aby wzrastać, marzyć, patrzeć na nowe horyzonty! Nigdy nie należy tracić smaku radości ze spotkania, z przyjaźni, wspólnego marzenia, pielgrzymowania z innymi. Autentyczni chrześcijanie nie boją się otwierać na innych, dzielić się przestrzeniami życiowymi, przekształcając je w przestrzenie braterstwa. Drodzy młodzi, nie pozwalajcie, aby promienie młodości gasły w mroku zamkniętego pokoju, w którym jedynym oknem na świat jest komputer i smartfon. Otwórzcie na oścież drzwi waszego życia! Niech wasze przestrzenie i wasz czas będą pełne konkretnych ludzi, głębokich relacji, w których możecie dzielić się autentycznymi i realnymi doświadczeniami w swoim codziennym życiu.

2. Maryja!

«Wezwałem cię po imieniu» (Iz 43, 1). Pierwszą racją, aby się nie lękać, jest właśnie fakt, że Bóg wzywa nas po imieniu. Anioł, posłaniec Boga, zwrócił się do Maryi po imieniu. Nadawanie imion należy do Boga. W dziele stworzenia powołuje On do istnienia każde stworzenie jego imieniem. Za imieniem kryje się tożsamość, to, co jest wyjątkowe w każdej rzeczy, w każdym człowieku, ta głęboka istota, którą do końca zna tylko Bóg. Udział w tej boskiej prerogatywie otrzymał następnie człowiek, któremu Bóg pozwolił nadawać imiona zwierzętom, ptakom, a nawet swoim dzieciom (Rdz 2, 19-21; 4, 1). Wiele kultur podziela tę głęboką wizję biblijną, uznając w imieniu objawienie najgłębszej tajemnicy życia, znaczenie danej egzystencji.

Bóg, wzywając człowieka po imieniu, jednocześnie objawia mu jego powołanie, swój plan świętości i dobra, poprzez który człowiek ten stanie się darem dla innych i który uczyni go wyjątkowym. Itakże wówczas, kiedy Pan chce poszerzyć horyzonty jakiegoś życia, postanawia nadać powołanej osobie nowe imię, tak jak w przypadku Szymona, którego nazwał «Piotrem». Stąd wziął się zwyczaj przyjmowania nowego imienia, kiedy ktoś wstępuje do zakonu, wskazującego na nową tożsamość i nową misję. Boże powołanie jest osobiste i niepowtarzalne, toteż wymaga od nas odwagi, byśmy uwolnili się od ujednolicającej presji stereotypów, ażeby nasze życie mogło być rzeczywiście oryginalnym i niepowtarzalnym darem dla Boga, dla Kościoła i dla innych.

Drodzy młodzi, to, iż jesteśmy powołani po imieniu jest znakiem naszej wielkiej godności w oczach Boga, Jego upodobania w nas. I Bóg wzywa każdego z was po imieniu. Wy jesteście owym «ty» Boga, cenni w Jego oczach, godni szacunku i umiłowani (por. Iz 43, 4). Przyjmujcie z radością ten dialog, który proponuje wam Bóg, ten apel, który On kieruje do was, powołując po imieniu.

3. Znalazłaś łaskę u Boga

Głównym powodem, dla którego Maryja nie powinna się lękać, jest to, że znalazła łaskę u Boga. Słowo «łaska» mówi nam o miłości bezinteresownej, nienależnej. Jak wiele otuchy daje nam świadomość, że nie musimy sobie zasłużyć na bliskość i pomoc Boga, przedstawiając uprzednio «doskonały życiorys», pełen zasług i sukcesów! Anioł mówi do Maryi, że już znalazła łaskę u Boga, a nie, że ją otrzyma w przyszłości. A samo sformułowanie użyte przez anioła pozwala nam zrozumieć, że Boża łaska jest stała, nie jest czymś przemijającym czy chwilowym, i dlatego nigdy jej nie zabraknie. Również w przyszłości łaska Boża zawsze będzie nas wspierała, przede wszystkim w chwilach próby i ciemności.

Stała obecność Bożej łaski dodaje nam otuchy do ufnego przyjęcia naszego powołania, co wymaga zobowiązania do wierności, które trzeba odnawiać codziennie. Droga powołania nie jest bowiem pozbawiona krzyży: nie tylko początkowych wątpliwości, ale także częstych pokus, napotykanych na drodze. Poczucie nieadekwatności towarzyszy uczniowi Chrystusa aż do końca, ale uczeń wie, że wspiera go łaska Boga.

Słowa anioła spływają na ludzkie lęki, rozpraszając je mocą dobrej nowiny, którą niosą — nasze życie nie jest czystym przypadkiem i jedynie walką o przetrwanie, ale każdy z nas jest umiłowaną przez Boga historią. «Znalezienie łaski w Jego oczach» oznacza, że? Stwórca dostrzega wyjątkowe piękno naszej istoty i ma wspaniały plan dla naszego życia. Ta świadomość nie rozwiązuje oczywiście wszystkich problemów ani nie usuwa niepewności życia, ale ma moc dogłębnie je przemieniać. Nieznane, które przyniesie nam przyszłość, nie jest mroczną groźbą, którą trzeba przetrwać, ale sprzyjającą porą, daną nam, abyśmy żyli wyjątkowością naszego osobistego powołania i dzielili je z naszymi braćmi i siostrami w Kościele i w świecie.

4. Odwaga w teraźniejszości

Z pewności, że łaska Boża jest z nami, wypływa siła, by mieć odwagę w chwili obecnej: odwagę realizowania tego, czego Bóg chce od nas tu i teraz, w każdej dziedzinie naszego życia; odwagę, by przyjąć powołanie, które ukazuje nam Bóg; odwagę, by żyć naszą wiarą, nie ukrywając jej ani nie pomniejszając.

Tak, bo kiedy otwieramy się na łaskę Bożą, to co niemożliwe, staje się rzeczywistością. «Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?» (Rz 8, 31). Łaska Boża dotyka «dzisiaj» waszego życia, «porywa» was takich, jacy jesteście, ze wszystkimi waszymi lękami i ograniczeniami, ale objawia także wspaniałe plany Boga! Wam, młodym, potrzebne jest poczucie, że ktoś naprawdę wam ufa: wiedzcie, że Papież wam ufa; że Kościół wam ufa! A wy ufajcie Kościołowi!

Młodej Maryi powierzone zostało ważne zadanie właśnie dlatego, że była młoda. Wy, ludzie młodzi, macie siłę, jesteście w fazie życia, w której z pewnością nie brakuje energii. Wykorzystajcie tę siłę i energię, aby ulepszyć świat, zaczynając od najbliższego otoczenia. Pragnę, aby w Kościele powierzano wam ważne obowiązki, aby odważnie robiono wam miejsce; a wy przygotujcie się, aby te obowiązki na siebie wziąć.

Zachęcam was, byście nadal kontemplowali miłość Maryi: miłość troskliwą, dynamiczną, konkretną. Miłość pełną śmiałości i całkowicie nastawioną na dar z siebie. Kościół przeniknięty tymi cechami maryjnymi będzie zawsze Kościołem wychodzącym, który przekracza swoje ograniczenia i granice, aby mogła się rozlać otrzymana łaska. Jeśli pozwolimy, by pociągnął nas przykład Maryi, będziemy konkretnie żyli miłością, która nas pobudza do miłowania Boga ponad wszystko i ponad samych siebie, do miłowania ludzi, z którymi dzielimy codzienne życie. Będziemy też miłowali tych, którzy mogą się nam wydawać niezbyt sympatyczni. To jest miłość, która staje się służbą i poświęceniem, zwłaszcza dla najsłabszych i najuboższych, która przemienia nasze oblicza i napełnia nas radością.

Chciałbym zakończyć pięknymi słowami św. Bernarda ze słynnej homilii o tajemnicy zwiastowania, słowami, które wyrażają oczekiwanie całej ludzkości na odpowiedź Maryi: «Usłyszałaś, Dziewico, że poczniesz i porodzisz Syna; usłyszałaś, że stanie się to nie za sprawą człowieka, ale z Ducha Świętego. Wyczekuje anioł na odpowiedź (...). Oczekujemy i my, o Pani, na słowo zmiłowania (...). Dzięki Twemu słowu mamy zostać odnowieni i przywróceni życiu (...). Tego wyczekuje cały świat, do stóp Twoich się ścielący (...). Odpowiedz więc, Dziewico, co prędzej» (Kazanie 4, 8-9; Liturgia Godzin, tom I, wydanie II Pallottinum, 2006 r., s. 318).

Drodzy młodzi, Pan, Kościół, świat oczekują także waszej odpowiedzi na wyjątkowe powołanie, jakie każdy ma w tym życiu! Teraz, kiedy zbliża się ŚDM w Panamie, zachęcam was do przygotowania się na to nasze spotkanie z radością i entuzjazmem osób, które chcą wziąć udział w wielkiej przygodzie. ŚDM jest dla odważnych! Nie dla młodych, którzy szukają jedynie wygody i którzy cofają się w obliczu trudności. Czy przyjmujecie wyzwanie?

Watykan, 11 lutego 2018 r., VI niedziela okresu zwykłego, wspomnienie Najświętszej Maryi Panny z Lourdes

Papież Franciszek


opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama