Wideoorędzie papieża Franciszka o ks. Lorenzo Milanim

Głośnym echem odbiło się we włoskich mediach wideoorędzie, jakie Franciszek wystosował do uczestników niedzielnej prezentacji wydania pism księdza Lorenzo Milaniego na targach książki w Mediolanie.

Papież, uważany już wcześniej za sympatyka tej legendarnej postaci w najnowszych dziejach włoskiego Kościoła, stwierdził: „Chciałbym, żebyśmy pamiętali go przede wszystkim jako wierzącego, rozmiłowanego w Kościele, chociaż zranionego, kierującego się wizją szkoły, która jak mi się wydaje odpowiadała potrzebie serca oraz inteligencji naszych dzieci i młodzieży".

Ks. Milani przyszedł na świat w 1923 roku we Florencji w rodzinie ateistów. W wieku dwudziestu lat nawrócił się, po czym wstąpił do seminarium duchownego. Był duchem niespokojnym i zbuntowanym, dlatego po święceniach przyjętych w 1947, wysłany został przez przełożonych na niewielką parafię do przysiółka Barbiana w okolicy miejscowości Mugello w Toskanii. Założył tam i prowadził szkołę ludową. Z tego powodu miał wiele nieprzyjemności ze strony władz kościelnych i cywilnych. Jego działalność postrzegana była przez wiele środowisk jako wywrotowa. Ks. Milani zmarł 1967 roku.

W swoim przesłaniu Franciszek powiedział, że był „rozmiłowany w Kościele, chociaż zraniony. Zacytował deklarację włoskiego kapłana, który pisał: „Nigdy nie zbuntuję się przeciwko Kościołowi, ponieważ wiele razy w tygodniu potrzebuję wybaczenia grzechów, a nie wiedziałbym, do kogo udać się, by o to prosić, gdybym popuścił Kościół”. Wyznanie to papież Bergoglio nazwał „aktem zdania się na miłosierdzie Boże i macierzyństwo Kościoła” i z tej perspektywy poradził odczytywać życie, dzieła i kapłaństwo księdza Lorenzo Milaniego”.

Franciszek podkreślił, że zna jego pisma i ze szczególnym wzruszeniem przypomniał znany „List do nauczycielki”, który włoski kapłan napisał razem ze swymi uczniami. Po czym stwierdził: „Jako wychowawca i nauczyciel niewątpliwie poruszał się po drogach oryginalnych, a czasem może nazbyt postępowych, a zatem trudnych do natychmiastowego zrozumienia i przyjęcia. Jego rodzinne wychowanie – rodzice jego byli niewierzący i antyklerykałowie – przyzwyczaiło go do intelektualnej dialektyki i do szczerości, które częstokroć mogły wydać się szorstkie, jeśli nie wręcz buntownicze”. „Zrozumiałe – mówił dalej papież Franciszek – że spowodowało to pewne tarcia i iskrzenie, jak również niezrozumienie ze strony struktur kościelnych i cywilnych z powodu jego propozycji wychowawczych, jego opcji na rzecz ubogich oraz obrony klauzuli sumienia w dziedzinie służby wojskowej”.

Na zakończenie papież, uważany już wcześniej za sympatyka tej legendarnej postaci w najnowszych dziejach włoskiego Kościoła, stwierdził: „Chciałbym, żebyśmy pamiętali go przede wszystkim jako wierzącego, rozmiłowanego w Kościele, chociaż zranionego, kierującego się wizją szkoły, która jak mi się wydaje odpowiadała potrzebie serca oraz inteligencji naszych dzieci i młodzieży”.

sal (KAI Rzym) / Mediolan

Źródło: KAI

« 1 »

reklama

reklama

reklama