reklama

Młodzi potrzebują prawdy. Nie tylko tego, żeby w Kościele było „fajnie”

Coraz częściej możemy spotkać w Kościele inicjatywy, które mają być przede wszystkim atrakcyjne. Organizuje się spotkania, eventy, a nawet całe serie podcastów, w których panuje przekonanie, że wystarczy powtarzać, iż „Bóg jest dobry”, a młodzi automatycznie odnajdą wiarę.

Aleksandra Angowska

dodane 22.09.2025 12:25

Młodzież rzeczywiście przychodzi na wspólnoty – ale często dla atmosfery, nie dla spotkania z żywym Bogiem. Kuriozalnych sytuacji nie brakuje. 

W salkach parafialnych zamawia się pizzę, księża starają się być zabawni, niekiedy nawet każą mówić sobie per ty, uwielbienia coraz częściej przybierają formę zaczerpniętą z protestanckich wzorców, a katolickie dyskoteki urządzane są… w piątki, czyli w dzień, w którym Kościół wzywa do pokuty i pamięci o męce Pana Jezusa. Co więcej, w niektórych wspólnotach zdarza się nawet, że liderzy potrafią uznać nieślubne poczęcie dziecka za „owoc formacji”. Do katolickich podcastów zapraszane są osoby trwające w ciężkich grzechach, które stawia się młodym za wzór, a prowadzący zamiast wskazywać prawdę – jedynie przytakują.

W efekcie rodzi się złudzenie, że chrześcijaństwo polega na akceptacji wszystkiego i wszystkich, bez konfrontacji z prawdą Ewangelii. Tymczasem nie chodzi o to, by w Kościele było tylko „fajnie”.

Chrześcijaństwo to nie chwilowe uniesienie

Co dzieje się z osobami, które w ten sposób zachłysną się wiarą? Po roku czy dwóch fascynacja znika. Kiedy pojawia się wymagający duszpasterz, kiedy przychodzi czas decyzji życiowych, kiedy Kościół przypomina jasno, że nie można mieszkać razem przed ślubem – wtedy wielu po prostu odchodzi. Bo ich fundamentem nie była wiara, lecz emocje, a wyznaczone zasady Ewangelii nie pasują do realiów dzisiejszego świata.

Młodzi potrzebują dziś nie kolejnej imprezy, nie kolejnego „influencera katolickiego”, który powie im to, co chcą usłyszeć. Potrzebują prawdziwych świadków – takich, którzy nie tylko potrafią mówić pięknie o Bogu, ale przede wszystkim żyją według Jego przykazań. Potrzebują wzorców, które pokażą, że chrześcijaństwo to nie chwilowe uniesienie, ale droga na całe życie.

Chrystus nie powiedział: „Chodźcie za Mną, będzie fajnie”. Powiedział: „Kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje” (Łk 9,23).

Kiedyś można było zazdrościć nowym członkom wspólnot, ich entuzjazmu i radości. Ale czas pokazał, że tam, gdzie brakuje zakorzenienia w Dekalogu, w sakramentach i w modlitwie – ta pierwsza fascynacja nie wytrzymuje próby czasu.

Dlatego Kościół nie może iść drogą „byle było fajnie”. Zadaniem dorosłych jest prowadzić młodych do spotkania z prawdą – trudną, wymagającą, ale dającą pełnię szczęścia i pokoju. 

Prawdziwe chrześcijaństwo to droga wierności i codziennej decyzji, nawet wtedy, gdy nie mogę się skupić na modlitwie, a Msza Święta nie daje „duchowych fajerwerków”. Ale i tak się modlę i trwam, bo wiem, że Bóg jest moim fundamentem.

 

1 / 1

reklama