reklama

Szef MON: jeśli to zasadne, drony ze wschodu powinny być zestrzeliwane, decyzja należy do Dowódcy Operacyjnego

Jeśli to zasadne, drony zza wschodniej granicy powinny być zestrzeliwane – uważa wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Podkreślił zarazem, że decyzje w takich sprawach są w gestii Dowódcy Operacyjnego RSZ a przy ich podejmowaniu trzeba brać pod uwagę skutki dla ludności cywilnej.

MK

dodane 09.09.2025 15:55

Kosiniak-Kamysz zapytany we wtorek w radiu ZET, czy wojsko powinno zestrzeliwać drony nadlatujące zza wschodniej granicy, powiedział, że „tak, jeśli jest to zasadne”. Na pytanie dlaczego do tej pory nie było to robione szefg MON zaznaczył, że decyzje w tej sprawie są w gestii Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Macieja Klisza, który ma jego pełne wsparcie.

„To Dowódca Operacyjny, cały system obrony powietrznej ma do podjęcia decyzję, czy zestrzelenie powoduje większe skutki dla ludności cywilnej, czy mniejsze. To jest trudna decyzja. To jest decyzja wymagająca rozeznania, umiejętności. Ja wierzę w rozeznanie umiejętności naszych żołnierzy” – podkreślił szef resortu obrony.

Zaznaczył, że aby podjąć odpowiednią decyzję należy określić, czy mamy do czynienia z „dronami uzbrojonymi, dronami wabikowymi czy dronami przemytniczymi”. „To jest ta trudność i ta trudna analiza” – podkreślił.

Kosiniak-Kamysz zaznaczył, że trzeba pamiętać „w jakim miejscu żyjemy i co się dzieje za Polską granicą”. „Są dni, gdzie lata ponad 800 dronów po stronie ukraińskiej. Takie sytuacje, jakie miały miejsce w Polsce, w czwartym roku konfliktu zbrojnego, zdarzają się w innych państwach. Każde z nich zastanawia się jak na to reagować” – powiedział szef MON.

Zwracając się do mieszkańców terenów przygranicznych podkreślił, że polskie służby robią wszystko, aby zapewnić im bezpieczeństwo mimo zintensyfikowanych ataków Rosji na Ukrainę.

„Chcę zapewnić wszystkich tych, którzy mieszkają tuż obok granicy (...), że robimy wszystko wspólnie ze Strażą Graniczną i innymi służbami, żeby zapewnić najwyższy poziom bezpieczeństwa. Ale żyjemy w takim, a nie innym miejscu” – powiedział szef MON.

W nocy z niedzieli na poniedziałek funkcjonariusze Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej znaleźli szczątki drona na polu w miejscowości Polatycze (woj. lubelskie) niedaleko Terespola, ok. 300 m od przejścia granicznego z Białorusią. Prokuratura podała we wtorek, że nie był to dron bojowy, na niektórych jego częściach są napisy cyrylicą, na silniku – cyfry.

To kolejny taki przypadek upadku drona na Lubelszczyźnie w ostaniem czasie. W minioną sobotę szczątki drona znaleziono w miejscowości Majdan-Sielec (pow. tomaszowski), oddalonej o 50 km od granicy z Ukrainą. Rzecznik prasowy resortu obrony Janusz Sejmej powiedział PAP, że był to się dron „nienoszący żadnych cech wojskowych”, najprawdopodobniej dron przemytniczy.

Z kolei w nocy z 19 na 20 sierpnia br. pod Osinami na Lubelszczyźnie doszło do incydentu, w którym obiekt latający spadł na pole i eksplodował. W wyniku eksplozji powybijane zostały szyby w pobliskich domach. Szef MON poinformował później, że obiekt to rosyjski dron oraz stwierdził, że to prowokacja Rosji, do której doszło w szczególnym momencie dyskusji o pokoju w Ukrainie. 

Źródło: Logo PAP

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

reklama