reklama

Wizjoner podczas objawienia strzelał do Maryi. Matka Boża Coromoto jest patronką Wenezueli

Dla Wenezuelczyków 11 września to święto patronki kraju. Historia objawień Indianinowi Coromoto przypomina nieco zdarzenia z Guadelupe. Są też różnice: wenezuelskie objawienia to chyba jedyna znana sytuacja, kiedy człowiek mający mistyczną wizję zachowywał się agresywnie wobec Matki Zbawiciela.

Jakub Jałowiczor

dodane 11.09.2024 16:26

„Kiedy to podnoszę, widzę, że po drugiej stronie mikroskopu znajduje się oko, które na mnie patrzy. Przestraszyłam się… Powiedziałam brzydkie słowo, odepchnęłam mikroskop i uciekłam” – tak Nancy Jiménez wspomina wydarzenie z 2009 r. Specjalistka od konserwacji starych dokumentów należała do zespołu, który miał odnowić relikwię z objawień Coromoto. To maleńki wizerunek Maryi z Dzieciątkiem, mający wysokość zaledwie 2,5 cm i szerokość 2 cm. Na niewielkim obrazku oczy Matki Bożej mają mniej niż milimetr średnicy, więc widzimy je po prostu jako ciemne plamki. Tymczasem pod mikroskopem widać, że dokładnie odwzorowane są tęczówki, źrenice i kanaliki łzowe. W dodatku w oczach odbija się postać człowieka. Powszechne jest przekonanie, że to Indianin Coromoto. Jeśli to prawda, to wizjoner został uwieczniony w oczach Matki Bożej tak samo, jak św. Juan Diego z Guadelupe.    

Piękna Pani każe iść do białych

Historia wydarzyła się w połowie XVII w. Przebieg wydarzeń jest pół-legendą. Musi w nim jednak być wiele prawdy, skoro powstała relikwia, której niezwykłość odkryto kilkaset lat po objawieniach.

Indianie z plemienia Cospe mieszkali w okolicy rzeki Tucupido, gdzie przenieśli się kilkadziesiąt lat wcześniej z powodu przybycia w ich okolice Hiszpanów. Pewnego dnia 1651 r. wódz Coromoto razem z żoną szedł brzegiem strumienia, gdy nagle zobaczył światło i postać Pięknej Pani, jak później ją określał. Kobieta patrzyła na dwoje Indian z łagodnym wyrazem twarzy i zdawała się unosić nad wodą. Na rękach trzymała Dziecko.

„Opuść las ze swoimi ludźmi i idź do białych, abyście mogli otrzymać wodę na głowy i wejść do nieba” – powiedziała Piękna Pani.

Coromoto nie wiedział, co o tym myśleć. Naradził się z innymi członkami plemienia i wszyscy postanowili pójść do Hiszpanów, by poprosić ich o „wodę na głowy”, czyli chrzest. Jeden z kolonizatorów, Juan Sanchez, był tak zdumiony opowieścią Coromoto, że oddał Indianom teren pod budowę osiedla w zbudowanym przez Europejczyków mieście Guanare.

Cospe przez kilka miesięcy mieszkali razem z Hiszpanami, przygotowując się do chrztu. Część go przyjęła. Jednak tęsknili za dżunglą i nie odpowiadał im europejski sposób życia, konieczność przestrzegania szóstego przykazania czy zakaz nienawiści plemiennej.

8 września 1652 r. po kłótni z Juanem Sanchezem Coromoto wrócił do swojej chaty. Kiedy do niej dotarł, dom wypełnił się światłem, a znów objawiła mu się Maryja. Indiański wódz wcale nie był z tego zadowolony i nie chciał jej słuchać. Próbował strzelić do Matki Bożej z łuku, a potem wyrzucić Ją z chaty. Piękna Pani zniknęła, za to Coromoto zorientował się, że ma w ręce jej maleńki obrazek. Wystraszony wybiegł z chaty i popędził w głąb dżungli. Wtedy ukąsił go wąż.

Indianin zawrócił w stronę Guanare. Zdołał tam dotrzeć, a dzięki pomocy białych przeżył. Kiedy wrócił do zdrowia, został ochrzczony i od tej chwili ewangelizował swoich rodaków.

Indiańska Madonna

Maryja Coromoto została ogłoszona patronką Wenezueli w 300. rocznicę objawień. Jej tegoroczne święto ma szczególną wymowę ze względu na problemy, jakie przeżywa kraj – biedę i terror stosowany przez lewicowe władze, które nie chcą się pogodzić z wyborczą porażką. Niektórzy traktują dziś Maryję niewiele mądrzej niż sam Coromoto podczas drugiego spotkania – w 2010 r. w Caracas pojawiły się murale autorstwa prorządowych bojówkarzy przedstawiające Piękną Panią i jej Syna z karabinami w rękach.

Inaczej jest w przypadku Nancy Jiménez, która brała udział w renowacji wizerunku. Przymiarki do odnowienia przechowywanego w Guanare obrazka rozpoczęły się już w 2002 r. Próbowano go oczyścić, gdyż był mocno zabrudzony, ale żadna technika nie przynosiła rezultatu. Dopiero kiedy specjaliści zaczęli prosić o pomoc Maryję, a każdy dzień pracy rozpoczynać modlitwą, konserwacja zaczęła się posuwać naprzód.

W miarę postępu prac odkryto, że choć Maryja i Jezus mają szaty przypominające europejskie, to rysy Pięknej Pani są typowe dla rdzennych Amerykanów (znów podobieństwo do Guadelupe). Na widocznych na obrazku kolumnach znajdują się zaś indiańskie symbole. W 2009 r. Jiménez odkryła zaś, jak dokładnie odwzorowane są oczy. Konserwatorka mówi dziś, że było to dla niej wydarzenie zmieniające życie.

„Płakałam jak nie wiem co – mówi. – Prosiłam Dziewicę o przebaczenie, bo nie wierzyłam, że Ona tam jest. Teraz mam siłę wiary”.

Źródła: aciprensa.com, infocatolica.com, „Opiekun”

1 / 1

reklama