Zagraniczne wojska pojawią się na palestyńskich terenach na początku przyszłego roku. Tak informuje portal dziennika „Jerusalem Post”, powołując się na rozmowę z amerykańskim urzędnikiem.
Początkowo w skład sił stabilizacyjnych (ISF) będą wchodzić żołnierze z jednego lub dwóch krajów, a w przyszłości mają potencjalnie dołączyć do nich żołnierze z kolejnych państw - powiadomił portal.
ISF „nie zostaną rozmieszczone na obszarach kontrolowanych przez Hamas w Strefie Gazy”
– dodał urzędnik.
Jaki cel?
W listopadzie ambasador Izraela przy ONZ ambasador Danny Danon podkreślił, że ISF muszą odegrać aktywną rolę w rozbrojeniu Hamasu.
„Teraz interesuje nas, czy te siły zdołają ustabilizować sytuację i pozbawić Hamas broni. To jest nasz najpilniejszy cel” – powiedział.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu w listopadzie wyraził niepewność co do terminu rozpoczęcia operacji ISF. Zauważył, że wiele krajów waha się przed wysłaniem swoich sił do Strefy Gazy mimo wyraźnego poparcia dla zawieszenia broni.
Amerykański urzędnik nie ujawnił, które kraje wezmą udział w ISF, jednak zgodził się na rozmowę z portalem, kiedy tureckie źródła bezpieczeństwa poinformowały media, że armia jest gotowa do udziału w siłach stabilizacyjnych.
„Nie mamy nic przeciwko wysyłaniu wojsk do Strefy Gazy, aby dołączyły do ISF. Amerykanie również bardzo chcą, żebyśmy tam byli, podczas gdy Izrael się temu sprzeciwia. Amerykanie naciskają na Izrael, aby zgodził się na przyjęcie wojsk tureckich”
– podały tureckie źródła.
Izrael się wycofa
Obecność sił międzynarodowych w Strefie Gazy jest elementem planu pokojowego prezydenta USA Donalda Trumpa. Po zakończeniu pierwszej fazy rozejmu (brakuje wydania szczątków ostatniego z uprowadzonych przez Hamas zakładnika) Izrael ma wycofać armię z większej części Strefy Gazy i miałyby zostać tam rozmieszczone siły stabilizacyjne.
Rada Bezpieczeństwa ONZ niedawno zatwierdziła utworzenie ISF i Rady Pokoju. (PAP)
Źródło: 