reklama

In vitro zabija więcej istnień niż aborcja. Fałszywe „lekarstwo na niepłodność”

Jak postępować z zamrożonymi zarodkami, gdy para się rozstaje i nie planuje już wspólnego potomstwa? Co może zrobić mężczyzna, gdy bez jego wiedzy i zgody dochodzi do wszczepienia zarodka kobiecie? Metoda in vitro, często przedstawiana jako „remedium na niepłodność”, w rzeczywistości rodzi poważne dylematy etyczne i prowadzi do dramatycznych konsekwencji – również tych, w których ginie więcej ludzkich istnień niż w wyniku aborcji.

AA

dodane 24.04.2025 12:51

Pewna para zdecydowała się na skorzystanie z metody zapłodnienia pozaustrojowego (in vitro). Klinika pobrała od nich komórki rozrodcze i przeprowadziła zapłodnienie w warunkach laboratoryjnych. W ten sposób powstało kilka zarodków. Z czasem jednak związek się rozpadł, a jeden z embrionów został wszczepiony kobiecie bez wiedzy i zgody mężczyzny. Jak się później okazało, podpis wymagany do procedury został sfałszowany. Mimo to dziecko przyszło na świat, a testy genetyczne potwierdziły ojcostwo.

Nie jest to przypadek odosobniony – tego rodzaju sytuacje zdarzają się coraz częściej i zostały już określone mianem forced fatherhood, czyli „wymuszonego ojcostwa”.

Praktyka pokazuje, że przy wszelkich procedurach związanych z in vitro kliniki wymagają osobistego stawiennictwa obu tych osób i podpisania tej zgody w obecności pracownika kliniki. Jednak trzeba zauważyć, że bezpośrednio nie wynika to z przepisów ustawy – zauważa mec. Izabella Borkowska z Kancelarii Adwokackiej.

Co z alimentami?

Czy mężczyzna, który nie wyraził zgody na implantację zarodka, może uniknąć obowiązku alimentacyjnego? Okazuje się, że to bardzo trudne. Bez względu na to, czy rzeczywiście wyraził zgodę, czy też nie, pozostaje biologicznym ojcem dziecka, które ma konkretne potrzeby. Sposób, w jaki doszło do jego poczęcia, nie zmienia faktu, że dziecko jest niewinne i wymaga wsparcia.

Sąd bowiem prawdopodobnie – jak miało to miejsce w innej, podobnej sprawie o alimenty – weźmie jedynie pod uwagę fakt, że dziecko jest uprawnione do alimentacji, ma swoje usprawiedliwione, comiesięczne potrzeby, a rodzice, niezależnie od ich woli i intencji, są zobligowani te potrzeby zaspokajać – ocenia mec. Monika Wiśniewska.

Co więcej, sąd może nawet pozbawić ojca praw rodzicielskich, co uniemożliwi mu wpływ na wychowanie dziecka. Mimo to nadal będzie on zobowiązany do płacenia alimentów.

Gdyby jednak do implantacji zarodka nie doszło, mogłaby zaistnieć jeszcze bardziej dramatyczna sytuacja – kilkoro poczętych dzieci pozostałoby zamrożonych, bez perspektyw na narodziny. Zgodnie z polskimi przepisami, liczba takich zamrożonych zarodków może wynosić nawet sześć, a w niektórych krajach – kilkanaście. Te ludzkie istoty, które jeszcze nie miały szansy się narodzić, z czasem są po prostu niszczone.

Zgoda zastępcza ratuje życie

W 2024 roku w Radomiu, dzięki staraniom instytutu Ordo Iuris, udało się zapobiec takiemu losowi jednego z zarodków. Rodzice trzech zamrożonych embrionów rozstali się, a ojciec nie zgodził się na implantację. Matka zwróciła się więc do sądu rodzinnego o tzw. zgodę zastępczą. Mechanizm ten polega na tym, że w sytuacjach wymagających zgody obojga rodziców – np. przy transfuzji krwi – sąd może wydać zgodę w imieniu jednego z nich. Tak też się stało – sąd powołał się na dobro dziecka, uznając, że zarodek jest już osobą ludzką.

Według danych amerykańskich Centrów Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC), każdego roku niszczonych jest od 1,5 do 1,9 miliona zapłodnionych zarodków, podczas gdy do porodu doprowadza się zaledwie około 100 tysięcy. Oznacza to, że procedura in vitro prowadzi do zabicia większej liczby ludzkich istnień niż aborcja.

Źródła: catholicnewsagency.com, pch24.pl, rp.pl, parenting.pl

1 / 1

reklama