„Pulsowało przez około 30-45 sekund, a potem przestało, to mnie zniszczyło” – pisze kobieta, która zabiła swoje dziecko za pomocą mizoprostolu. Inne kobiety, które przeprowadziły aborcję farmakologiczną publikują zdjęcia swoich dzieci. Robią to, chcąc uchronić inne kobiety przed taką decyzją.
„Nigdy wcześniej nie czułam się w ten sposób, mam w sobie ogromny żal” – mówi matka poczętego dziecka. Jej historię przytacza Lila Rose z amerykańskiej organizacji Live Action.
Niewyobrażalna wina
„Byłam w siódmym tygodniu i trzecim dniu ciąży i około 16:30 wzięłam drugą dawkę tabletek (4 tabletki mizoprostolu podane doustnie) – czytamy w relacji. – Do godziny 21:00 wszystko wydaliłam dość bezboleśnie, ale wczoraj wieczorem w trakcie najsilniejszych skurczów około 18:30, poszłam do toalety i zanim zdążyłam usiąść, wypłynęła za mnie spora ilość płynu i mały woreczek, prawdopodobnie wielkości małej jagody”.
Był to jednak dopiero początek.
„[Woreczek] był głównie przezroczysty/biały z ciemnoczerwoną plamką pośrodku, która bardzo, bardzo wyraźnie pulsowała jak bicie serca – kontynuowała matka poczętego dziecka. – Pulsowało przez około 30-45 sekund, a potem przestało, to mnie zniszczyło. Nigdy wcześniej nie czułam się w ten sposób, mam w sobie ogromny żal. Nie wiem nawet, jak to, co zobaczyłam jest możliwe, ponieważ nie znalazłam nikogo, kto by doświadczył tego samego. Jestem bardzo zdezorientowana i czuję niewyobrażalną winę”.
Jak powiedzieć, żeby nie powiedzieć
Przerwanie ciąży, zlepek komórek, pozbycie się problemu – te wszystkie frazy rozmydlają właściwy obraz tego, czym właściwie jest aborcja: zabiciem niewinnego dziecka, które nie ma możliwości się obronić. Wiele kobiet daje się zwieść kłamstwu klinik aborcyjnych wmawiających, że życie, które się w nich rozwija nie jest życiem, a zlepkiem komórek; że to dziecko nie jest człowiekiem. Taka narracja doprowadza do tragedii: zmanipulowana matka zabija swoje dziecko i od tamtego momentu żyje z niesamowitym ciężarem w sercu.
Kobieta na własne oczy przekonała się, że rozwijające się pod jej sercem życie, jest w istocie życiem, a nie „zlepkiem komórek”. Zobaczyła bijące serce swojego dziecka, które następnie zamarło. Patrzyła jak jej dziecko umiera.
Takie organizacje jak Planned Parenthood robią wszystko, żeby przedstawić ten okrutny proceder jako nieinwazyjną procedurę, która kobietę uwalnia, a na stronie, na której opisana jest aborcja farmakologiczna, całkowicie pomijają ofiarę: dziecko.
„Możesz się spodziewać skurczy i krwawienia od 1 do 4 godzin po zażyciu misoprostolu – piszą aborcjoniści. – Podczas aborcji pojawiają się duże skrzepy krwi (nawet wielkości cytryny) i fragmenty tkanki, jest to całkowicie normalne. Sama ciąża jest bardzo mała – w ósmym tygodniu zarodek ma od 0.6 do 1,2 cm długości. Możesz nawet go nie zauważyć, zwłaszcza jeśli jesteś w ciąży krócej niż 8 tygodni”.
Tymczasem The Endowment for Human Development (EHD) amerykańska organizacja zajmująca się poprawą edukacji w zakresie nauk medycznych, tak opisuje rozwój dziecka pomiędzy siódmym, a ósmym tygodniem ciąży:
"Od 7. do 7½ tygodnia ścięgna łączą mięśnie nóg z kośćmi i pojawiają się stawy kolanowe. Również około 7½ tygodnia dłonie mogą być zbliżane do siebie, podobnie jak stopy. Zarodek także kopie i podskakuje, gdy się przestraszy. Również między 7. a 7½ tygodniem zaczynają się tworzyć nefrony, czyli podstawowe jednostki filtracyjne w nerkach”.
Fasolka
Różnica w Planned Parenthood robi wszystko, aby kobieta w ciąży, wyzbyła się myśli, że nosi pod swoim sercem małego rozwijające się człowieka, a problem, którego trzeba się pozbyć. W czym oczywiście pomogą, pozostawiając matkę ze wszelkimi konsekwencjami swojego kłamstwa.
Historia kobiety, która udostępniła Lila Rose jest powszechna – podobne doświadczenie dzieli wiele kobiet, które poddały się kłamstwom klinik aborcyjnych.
„Poczułam jak wyszła” – napisała jedna.
„Nic nie mogło mnie przygotować na to, że zobaczę jej ciało. Miało kolor mojej własnej skóry i faktycznie zaczynało wyglądać jak człowiek”
– podzieliła się swoim przeżyciem kolejna.
„Tak mi przykro, mała fasolko. Fasolka poruszała nogami, a serce wciąż biło, kiedy wyszła za jednym razem” – opublikowała informacje dotyczące aborcji farmakologicznej inna.
Brutalna prawda
Takie historie sprawiły, że niektóre kobiety zaczęły publikować zdjęcia swoich dzieci zabitych przy użyciu pigułek aborcyjnych. Robią to, chcąc uchronić inne kobiety przed taką decyzją. Oczywiście rodzi się pytanie, czy nie jest to przesada i czy takie drastyczne zdjęcia rzeczywiście powinny ujrzeć światło dzienne. Jednak gdy zakłady aborcyjne i liberalne media zamydlają prawdziwy obraz tego bestialskiego procederu, tylko obrazy dosadne rzeczywiście mogą coś zmienić i pokazać ludziom, że prawda jest zupełnie inna niż to, co pokazuje m.in. Planned Parenthood czy w Polsce, Aborcyjny DreamTeam oraz Aborcja Bez Granic. Pokazanie przykrej prawdy jest tym, co ruch pro-life robi nie tylko po to, aby ochronić życie dzieci nienarodzonych, ale również kobiety przez pięknym kłamstwem, jakie próbują im wcisnąć liberalne media.
Źródło: Live Action
Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.