Letni dom Jana Pawła II

Castel Gandolfo, letnia rezydencja Papieża

Watykan numer 2 — mówi o Castel Gandolfo Jan Paweł II. Tu, poza Pałacem Apostolskim, Papież spędza najwięcej czasu w ciągu roku. Klimat jest tu dużo łagodniejszy niż w Rzymie, m.in. dzięki wpływowi ponentino — wiatru wiejącego od morza. Mieszkańcy twierdzą, że wraz z przyjazdem Papieża Castel Gandolfo zmienia swoje oblicze...

Zapach starożytności

Historia położonego 30 km na południe od Rzymu Castel Gandolfo sięga czasów cesarza Domicjana, który oczarowany pięknem tych terenów wybrał je na letnią rezydencję. Jak opowiada legenda, na tym wzgórzu znajdowała się starożytna Alba Longa, o której powstaniu pisał w ”Eneidzie” Wergiliusz. Na jej ruinach powstała rezydencja cesarza Domicjana, a w IV wieku miasto Albano, które w czasach Konstantyna stało się jedną z najważniejszych diecezji podmiejskich. W XII wieku na terenie osady wzniesiono zamek — własność rodziny Gandolfich.

W tym momencie otwiera się nowa karta w dziejach miejscowości, która odtąd będzie zwana Castel Gandolfo — Zamek Gandolfich. W XVII wieku miasteczko kupiła Kamera Apostolska i stało się ono częścią posiadłości kościelnych. Paweł V polecił odbudować stary akwedukt rzymski, doprowadzający wodę do pałacu. Nie podjął jednak żadnych kroków, by zmienić zamek w rezydencję, której prawdziwym fundatorem był dopiero Urban VIII.

Klimat obecności Papieża

Rozmyślając nad przedziwną historią tych terenów, docieramy na szczyt wzgórza, na którym leży Castel Gandolfo. Nie musimy pytać, jak dojść do papieskiej rezydencji. Podążamy za grupą pielgrzymów i oto, na końcu sosnowej alei, pojawia się brama, a za nią pałac papieża z kopułą obserwatorium astronomicznego. To główny wjazd, prowadzący przez ogrody do pałacu. Tędy przejeżdża Jan Paweł II i jego goście.

— Wraz z przyjazdem Ojca Świętego Castel Gandolfo zmienia swoje oblicze — mówi proboszcz papieskiej parafii salezjanin ks. Waldemar Niedziółka, z którym spotykamy się na zatłoczonym o tej porze roku placu w centrum miasteczka. — Mieszkańcy są związani z klimatem obecności Papieża. To są miesiące wyjątkowe, także z komercyjnego punktu widzenia. Większość z 4 tys. mieszkańców żyje z pielgrzymów. Prowadzą sklepy, restauracje, hotele.

Na placu ruch. Turyści fotografują się na tle papieskiego pałacu. Nad wejściem znajduje się balkon, z którego na początku pontyfikatu Jan Paweł II odmawiał modlitwę ”Anioł Pański”. Obecnie spotyka się z pielgrzymami na dziedzińcu letniej rezydencji. W ciągu kamieniczek otaczających niewielki plac mieszczą się sklepiki, bar, poczta oraz kościół parafialny. Krótka uliczka prowadzi w stronę tarasu, skąd roztacza się wspaniały widok na powulkaniczne jezioro i spalone słońcem wzgórza. Castel Gandolfo to także piękne tereny rekreacyjne. Są trasy spacerowe, wokół jeziora biegnie ścieżka rowerowa, a okoliczne wzgórza doskonale służą miłośnikom paralotni.

Wełniane spodnie od papieża

— Historia życia mieszkańców Castel Gandolfo splata się z losami papiestwa — opowiada ksiądz Waldemar, wskazując na wiszące w jednym z barów zdjęcia właściciela z kolejnymi papieżami. — W wielu domach jeszcze dziś nad kominkiem czy wejściem można zobaczyć papieskie czy kardynalskie herby — dodaje.

W sąsiadującym z barem sklepiku sędziwy sprzedawca, usłyszawszy język polski, oferuje nam różańce. — Polacy dużo się modlą — mówi i zaczyna wspominać odległe czasy. — Pierwszym papieżem, którego poznałem, był Pius XI. Chciał, abyśmy uczyli się katechizmu na pamięć. Żeby nas zachęcić do nauki, organizował różne konkursy z nagrodami. Z najlepszych chłopcy wybierali króla, a dziewczęta królową. Zwycięzców obdarowywał prezentami. A chłopcom, którzy się słabiej uczyli, dawał wełniane spodnie. Pamiętam to dobrze — śmieje się — sam takie dostałem.

Wspomina także ogromną ofiarność Piusa XII wobec mieszkańców miasta. Jego rodzina w czasie ostatniej wojny schroniła się w pomieszczeniach obserwatorium astronomicznego, a właściciele baru Carosi mieszkali w papieskich apartamentach.

Kawałek Polski na Albańskich Wzgórzach

Już od czasów średniowiecza papieże wyjeżdżali latem do miasteczek leżących na Wzgórzach Albańskich. Pałac w Castel Gandolfo został wybudowany w XVII wieku według projektu Carla Maderny. Na najwyższym piętrze mieści się, powierzone jezuitom, jedno z najstarszych w Europie obserwatoriów astronomicznych.

Sercem pałacu jest niewielka kaplica domowa. Kiedy Jan Paweł II wszedł do niej po raz pierwszy, odnalazł tam kawałek Ojczyzny. W głównym ołtarzu znajduje się obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Freski na bocznych ścianach upamiętniają dwa wydarzenia z dziejów Polski: Cud nad Wisłą i obronę Jasnej Góry przed Szwedami. Kaplicę przygotował ”polski papież”, jak mawiano o Piusie XI. Achille Ratti, zanim został papieżem, był nuncjuszem apostolskim w Polsce. Był mimowolnym świadkiem wojny bolszewickiej, modlił się na Jasnej Górze, poznał naszą kulturę i historię. To on polecił tej kaplicy nadać polskie rysy.

Łyk mleka z papieskej farmy

Obok pałacu rozciągają się wspaniałe ogrody. Ich tarasowy charakter odpowiada dawnej rezydencji Domicjana. Na najwyższym poziomie znajduje się malowniczy Ogród Belwederu, nazywany również parkiem, z śródziemnomorskimi i egzotycznymi drzewami. Park podzielony jest na 16 prostokątnych pól otoczonych niskim żywopłotem. Na północnym skraju tarasu znajduje się dobrze zachowany teatr rzymski, a obok niego letni pawilon. Po drugiej stronie, w ruinach pałacu cesarskiego, rośnie sędziwy dąb, którego wiek oceniany jest na tysiąc lat. Tuż obok znajduje się ulubione miejsce modlitwy Jana Pawła II — otoczona strzelistymi cyprysami maryjna kapliczka. Z górnego tarasu roztacza się wspaniały widok na labirynt ogrodów włoskich, wykonany z przyciętego żywopłotu, i na gaj pomarańczowo-cytrynowy.

Park stopniowo ustępuje miejsca łące, winnicy, pojawiają się drzewa oliwne. Gdzieniegdzie można zobaczyć pasące się krowy — co niezupełnie pasuje do papieskiej rezydencji. Za chwilę odkrywamy, że centrum tego zakątka jest farma, składająca się z domu, stodoły, kurników, olejarni i innych zabudowań gospodarskich. Gospodarstwo dostarcza produktów na papieski stół.

Mleko z papieskiej farmy można kupić w sklepach w Castel Gandolfo, a także w supermarkecie na terenie Watykanu. Na biało-żółtym opakowaniu napis: papieskie wille. Kosztujemy. Wydaje się, że smakuje jakby trochę inaczej... Może to tylko sugestia... — Najlepszy jest olej, wytłaczany tradycyjną metodą — twierdzi ksiądz Waldemar — o ciemnozielonej barwie i niezwykłym zapachu. Jeden z kurników przypomina wyglądem mały kamienny zamek. W ogrodzie znajdują się także domki, w których mieszkają pracownicy papieskich willi. Dawniej zdarzało się, że podczas spacerów niespodziewanie zaglądał do nich Jan Paweł II. — Porozmawiał, a że często na podwórkach bawiły się dzieci, bywało, że podawał im nawet piłkę. Dzięki niemu w ogrodach wybudowano też odkryty basen. Teren, na którym się znajduje, domownicy popularnie nazywają klubem sportowym. Jeden z wakacyjnych gości Papieża wspomina, że najczęściej sam Ojciec Święty był inicjatorem ”wypraw do klubu”.

opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama