Koniec życia ziemskiego

Koniec życia ludzkiego zawsze stawiał przed nami fundamentalne pytania. Dziś nabierają one nowych form ze względu na ewolucję wiedzy i narzędzi technicznych. Co jest eutanazją, a co uporczywą terapią?

Pytania, które dotyczą końca życia ziemskiego „zawsze interesowały ludzkość, lecz dziś nabierają nowych form ze względu na ewolucję wiedzy i narzędzi technicznych”. Nić przewodnia przesłania, które Papież Franciszek skierował 16 listopada do uczestników europejskiego spotkania World Medical Association, poświęconego tematom etycznym związanym z końcem życia, wywodzi się z nauczania moralnego Kościoła, ale przynosi też powiew nowości.

Dziś, napisał Papież, „możliwe jest przedłużanie życia w warunkach, w jakich w przeszłości nie można było sobie tego nawet wyobrazić”, przyznając jednakże, że zabiegi medyczne, technicznie coraz bardziej skuteczne, „nie zawsze przynoszą rozwiązanie problemów”, i że podtrzymywanie lub zastępowanie funkcji biologicznych może nie być równoznaczne z „promowaniem zdrowia”, integralnego dobra osoby. Potrzebny jest — stwierdza Papież Franciszek - „suplement mądrości”.

Czytam to przemówienie po południu, w dniu, kiedy również my, włoscy lekarze specjaliści z zakresu medycyny paliatywnej zgromadziliśmy się na kongresie, i okoliczność ta sprawia, że słowa Papieża są jeszcze bardziej przekonujące. Magisterium już 60 lat temu wyraziło się jasno na ten temat słowami Piusa XII: „Nie ma obowiązku stosowania zawsze wszystkich środków terapeutycznych, potencjalnie dostępnych i, w określonych przypadkach, słuszne jest powstrzymanie się od tego”. Mówiąc słowami Franciszka, zaczerpniętymi z wydanej w 1980 r. deklaracji Iura et bona Kongregacji Nauki Wiary, dozwolone jest rezygnowanie z zastosowania środków terapeutycznych lub zawieszenie ich stosowania, jeśli nie występuje „proporcjonalność terapii”, a więc jeśli leczenie nie może osiągnąć swojego celu i przeobraża się w „uporczywą terapię”.

Jest to wybór — precyzuje Papież - „który w odpowiedzialny sposób uwzględnia granicę śmiertelnej kondycji człowieka w momencie, gdy uznaje, że nie jest już w stanie mu się przeciwstawić”. Nawiązując do Katechizmu Kościoła Katolickiego, Papież stwierdza, że w sytuacjach choroby zaawansowanej lub w fazie terminalnej, „nie chce się spowodować śmierci”, lecz można się pogodzić z faktem, że „nie da się jej uniknąć”. Ta perspektywa, doskonale wpisująca się w filozofię leczenia medycyny paliatywnej, „przywraca humanizm towarzyszeniu śmierci bez dostarczania usprawiedliwień dla pozbawiania życia”: bowiem unikanie środków nieproporcjonalnych lub zawieszenie ich stosowania jest równoznaczne z unikaniem uporczywej terapii i stanowi „czyn o znaczeniu etycznym zupełnie innym niż eutanazja”.

W tym punkcie pojawia się nowość Franciszka: jak można zrozumieć, czy zabieg jest proporcjonalny, czy nie? Potrzebne jest — stwierdza Papież - „uważne rozeznanie”, biorące pod uwagę trzy czynniki: przedmiot moralny, okoliczności i intencje podmiotów będących w relacji terapeutycznej. Być może nigdy dotąd z taką jasnością Papież nie wyraził tego, co dziś usłyszeliśmy: osoba chora odgrywa główną rolę i, jeśli jest kompetentna i zdolna, „ocenia terapie, które są jej proponowane i decyduje, czy są efektywnie proporcjonalne w konkretnej sytuacji”. Idąc jeszcze dalej, Franciszek mówi jasno, że rezygnacja z terapii „jest słuszna, jeśli brak tej proporcjonalności”.

Innymi słowy, ocena wykonalności zabiegu, któremu ma się poddać pacjent, nie powinna być oparta jedynie na obiektywnej analizie proporcjonalności, dokonanej przez lekarza, ale także na zwyczajnej ocenie subiektywnej, wyrażonej przez pacjenta, która będzie uwzględniała okoliczności, wrażliwość i bardzo osobiste przeżycia. Weźmy pod uwagę przykład konkretny: jeśli pacjent cierpiący na stwardnienie zanikowe boczne zdecyduje, po otrzymaniu skrupulatnych informacji o konsekwencjach, by nie zgodzić się na dokonanie tracheotomii w przypadku kryzysu oddechowego, odmowa ta nie powinna być traktowana jako eutanazja, lecz rezygnacja z zabiegu, który dla niego jest nadzwyczajny, a zatem stanowi uporczywą terapię.

Papież Franciszek, starając się być naprawdę przy pacjentach i lekarzach, którzy się nimi opiekują, kończy przypominając „najwyższe przykazanie odpowiedzialnej bliskości” i imperatyw, by nigdy nie opuszczać chorego, wycofując się z relacji terapeutycznej, lecz zawsze towarzyszyć mu do końca. Tylko razem, wydaje się sugerować, uda się znaleźć najlepszą drogę, tylko w prawdziwej relacji pokorne uznanie granicy pozwoli przezwyciężyć wszelką pokusę skrócenia życia, by razem otworzyć się na nadzieję.

 

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama