Modlitwa wyrazem wytrwałej wiary

Łaska przychodzi jako odpowiedź na naszą wytrwałą modlitwę. Homilia na 29 niedzielę zwykłą C

Modlitwa wyrazem wytrwałej wiary

29 Niedziela zwykła, rok C (Wj 18,8—13; 2 Tm 3,14 — 4,2; Łk 18,1—8)

1. Po praktycznej nauce z poprzedniej niedzieli o potrzebie oczyszczania się w sakramencie pojednania otrzymujemy dziś kolejną lekcję niemniej praktyczną — o modlitwie. Jest ona praktyczna z dwóch względów. Rozpatrując ją od strony Bożych zasad przypomina nam, że nie ruszymy naprzód bez pomocy łaski, o którą koniecznie trzeba właśnie się modlić. Od naszej strony psychologicznej łatwo stwierdzić, jak często się zaniedbujemy w modlitwie skutkiem jej niedowartościowania lub zniechęcenia, bo nie jest wysłuchiwana. Jako zachętę więc dzisiejsze czytania biblijne ukażą przykłady rozpaczliwych sytuacji z dziejów ludu Bożego, w których ratowała go modlitwa, a zarazem podadzą warunki skutecznej modlitwy. To nam pozwoli poprawić nasze pojęcie modlitwy, która nie ogranicza się do szablonowego wyuczonego w dzieciństwie pacierza, odmawianego tylko z poczucia obowiązku lub z przyzwyczajenia.

2. Amalekici, mieszkańcy palestyńskiego Negebu i góry Seir, byli od początku przeciwni przejściu Izraela do Ziemi Obiecanej i potem pozostali na zawsze jego wrogami, skazanymi przez Boga na wyniszczenie (por. Wj 17,8—16: Pwt 25,17n), podobnie jak Edomici, z którymi byli spokrewnieni jako pochodzący od Ezawa (por, Rdz 36,12.16). Przedstawiona nam dziś scena z Księgi Wyjścia wydać nam się może nieco naiwna. Pamiętać jednak należy, że do ludzi starożytnego Bliskiego Wschodu przemawiały obrazy konkretne, za którymi kryje się głęboka myśl. Wzniesione i podtrzymywane ręce Mojżesza — to obraz modlitwy usilnej i wytrwałej, zanoszonej przez człowieka odpowiedzialnego za drugich. Izraelitom miały one dodać otuchy, gdyż poznali już skuteczność wstawiennictwa Mojżesza za lud Boży. Tym razem także Jozue dzięki wierze Mojżesza odniósł zwycięstwo usuwające jedną z przeszkód ich wędrówki.

Dzisiejszy urywek prawdziwie testamentarnego 2 Listu św. Pawła do Tymoteusza ukazuje nam doniosłość modlitwy u człowieka Bogu oddanego — mądrość czerpaną z lektury Pism, dlatego że są od Boga natchnione. Ten klasyczny tekst o charyzmacie natchnienia biblijnego (obok 2 P 1,21) wylicza nadto pożytki znajomości Pism, zwłaszcza dla każdego, kto naucza i wychowuje doskonałych ludzi Bożych, którzy się sprawdzą potem w działaniu. Do tego trudu wychowawczego uroczyście, zaklinając na sąd boski podczas paruzji, wzywa swego ucznia i następcę Apostoł, który za chwilę wyrazi przewidywanie swojej bliskiej śmierci męczeńskiej i dokona bilansu swojego życia (por. 4,6—8). Jednakże słowa trwaj w tym, czego się nauczyłeś, każdy z nas może odnieść z pożytkiem do siebie. Ważna jest dla wszystkich zasada chrystologicznej lektury całego Pisma Świętego: ku zbawieniu przez wiarę w Chrystusie Jezusie.

Tylko Łukasz, ewangelista modlitwy, podał nam przypowieść Jezusa o niesprawiedliwym sędzi i wytrwałej wdowie. Nauka tej przypowieści, zbudowanej na zasadzie kontrastu — zły człowiek i dobry Bóg — odnosi się do wytrwałości jako warunku skutecznej modlitwy. Sędzia jest praktycznym ateistą, który się nie liczy z Bożym Prawem, jest nadto niesprawiedliwym może dlatego, że przekupionym. Wdowa w Biblii — to typ osoby nieszczęśliwej, która na równi z sierotą winna być otaczana szczególną opieką (por Wj 22,21—23); za skrzywdzonymi ujmie się sam Bóg (por. Ps 146,9). Wytrwałość owej wdowy znużyła sędziego, tak iż z motywów niezbyt szlachetnych wreszcie rozsądził sprawę na jej korzyść. Przypowieść ma dołączone zapewnienie o wysłuchaniu wytrwałej modlitwy, zwłaszcza zanoszonej przez ludzi jakoś bezradnych i dlatego biednych. Całość kończy się zagadkowym dla egzegetów pytaniem Jezusa, które jednak pośrednio wyjaśnia, że przyczyną niewysłuchania modlitw jest brak wiary.

3. Za myśl główną można by uznać hasło: nie zniechęcać się pozornym niewysłuchaniem modlitw! A racja takiego hasła jest szczególnie teologiczna, gdyż we wszystkich trzech czytaniach w różny sposób mowa o jest o jednym: Bóg chce, by człowiek prowadził z Nim dialog modlitewny, będący dla człowieka rękojmią wysłuchania próśb, a dla Boga sposobnością praktycznego ukazania człowiekowi, jaki On jest naprawdę, wbrew potocznemu doświadczeniu. Odpowiadające sobie sytuacje z pierwszego czytania i z Ewangelii mają ten wspólny mianownik, że obie przedstawione w nich sytuacje po ludzku mogą uchodzić za beznadziejne. A przecież mimo trwania przeszkód usilne i wytrwałe prośby odnoszą pożądany skutek, który nie musi wcale być natychmiastowy. Boże prędko nie zawsze odpowiada skali naszej niecierpliwości. „Panie, czemu przychodzisz tak późno, gdy czarny mrok nas ogarnia?” — śpiewał o. A. Duval TJ, francuski piosenkarz.

4. Homilia może być rozwinięciem tezy naczelnej niedzieli na podstawie kolejnego omówienia wszystkich trzech czytań. Trzeba jednak wyjść z drugiego czytania: co mówi mądrość wiodąca ku zbawieniu przez wiarę w Jezusa Chrystusa? Mówi, że nie wystarczy polegać na sumie własnych doświadczeń, zwłaszcza negatywnych, lecz polegać na Bożych zapewnieniach (prędko ich weźmie w obronę — powie dziś Jezus) i zdawać egzamin z ufności, w oparciu o to, jakim jest Bóg. Potem można ukazać przykład modlitwy ludzi odpowiedzialnych za innych według pierwszego czytania, podkreślając współdziałanie dwóch wysiłków: fizycznego, ze strony Jozuego, Aarona i Chura, oraz duchowego — u Mojżesza. Wszystko należy zakończyć zasadą z dzisiejszej Ewangelii cenną dla typowego „szarego człowieka”, który — podobnie jak uboga wdowa — na nikogo nie może liczyć, tylko na Boga, a należy przez to do Jego wybranych.

Augustyn Jankowski OSB, Przy stole Słowa, tom 4 (Okres zwykły: od 18 do 34 niedzieli) Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama