reklama

Pożegnalny dar papieża Franciszka

„Podstawowym przesłaniem encykliki Dilexit nos jest mocne przypomnienie całemu Kościołowi, że miłość, jaką Bóg nam okazuje, wyraża się nie tylko tym, że równy Mu w bóstwie Syn przyszedł do nas jako jeden z nas. Znacznie więcej: swoją miłość wyraża On w dostosowanej do naszej ludzkiej natury logice serca” – pisze o. Jacek Salij OP, w pierwszą rocznicę jej wydania.

o. Jacek Salij OP

dodane 23.10.2025 20:25

Nawet jeden rok nie minął jeszcze od opublikowania przez papieża Franciszka encykliki Dilexit nos, a wszyscy wiedzieliśmy, że to schyłek jego pontyfikatu. Również on zdawał sobie sprawę z tego, że to już ostatnia jego encyklika. Sędziwy papież w prostych, a przecież gorących słowach przypomina nam, co stanowi samo centrum naszej wiary. Otóż jesteśmy chrześcijanami – pisze Franciszek w tej encyklice – bo uwierzyliśmy miłości, jaką Bóg ma ku nam. Toteż nawet wtedy, kiedy umysł wolałby się zatrzymać, „wierzące serce kocha, adoruje, prosi o przebaczenie i chciałoby podążać za Panem” (nr 25).

Logika serca

Serce – wyjaśnia papież – to cały człowiek, a właściwie: to, co w człowieku najważniejsze. To przede wszystkim nasze serca starajmy się chronić w czasach współczesnego kryzysu: „Bo jeśli serce jest dewaluowane, dewaluuje się również to, co oznacza mówienie od serca, działanie z sercem, dojrzewanie i uzdrawianie serca. Kiedy nie doceniamy specyfiki serca, tracimy odpowiedzi, których sama inteligencja nie może dać, tracimy spotkanie z innymi, tracimy poezję. Tracimy także historię i nasze dzieje, ponieważ prawdziwa osobista przygoda to ta, którą buduje się zaczynając od serca. U schyłku życia tylko to będzie się liczyć” (nr 11).

Zatem różne wartości – takie jak na przykład rozumność, inteligencja, uczuciowe zaangażowania, zgodne z naszą duchową urodą miejsce społeczne mogą być dla nas ważne, a nawet bardzo ważne – jednak serce jest wartością pierwszą. Cała encyklika jest napisana w tym tonie. Co więcej: Podstawowym przesłaniem tej encykliki jest mocne przypomnienie całemu Kościołowi, że miłość, jaką Bóg nam okazuje, wyraża się nie tylko tym, że równy Mu w bóstwie Syn przyszedł do nas jako jeden z nas. Znacznie więcej: swoją miłość wyraża On w dostosowanej do naszej ludzkiej natury logice serca. 

Arcydzieło Ducha Świętego  

Papież Franciszek mówi o tym z żarliwością swojej osobistej wiary w Chrystusa. Przecież chodzi nie tylko o zimne uznanie, że Ewangelia przekazuje nam prawdę o Bogu. Wiara to gorąca i wciąż odnawiana odpowiedź na wezwanie Jezusa: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11,28). Wiara to autentyczne zakochanie w Jezusie, który jest cichy i pokorny sercem, i daje ukojenie dla serc naszych. Przecież Jezus chce i może – przekonuje nas niedawno zmarły papież – „zaprowadzić nas do najlepszego miejsca. A najlepsze miejsce to Jego Serce. Wzywa nas, aby wejść tam, gdzie możemy odzyskać siły i pokój” (nr 43).

Serce Jezusa – Franciszek przypomina mistrzowskie sformułowanie św. Jana Pawła II – jest „arcydziełem Ducha Świętego”. Ostatecznie – to również powtarza za naszym świętym rodakiem – „tylko Duch Święty może otworzyć przed nami tę pełnię wewnętrznego człowieka, która jest w Sercu Chrystusa. Tylko On może sprawić, ażeby z tej pełni doznawało stopniowego wzmocnienia i nasze ludzkie serce”.

Nagroda dla doskonałych?

Franciszek, oczywiście, docenia znaczenie XVII-wiecznych objawień św. Małgorzaty Marii: „Propozycja przyjmowania Komunii Świętej w pierwszy piątek każdego miesiąca, była silnym przesłaniem w czasach, gdy wiele osób przestawało przystępować do Komunii z powodu braku zaufania w Boże przebaczenie i w Boże miłosierdzie. Traktowali oni Komunię jako swego rodzaju nagrodę dla doskonałych” (nr 84). 

Zarazem w tej encyklice papież przypomina, że tamte objawienia niczego nowego do Ewangelii nie dodały – tyle że przypomniały Kościołowi coś bardzo ważnego, o czym może nie zawsze dość jasno się pamiętało. Toteż trudno się nie zgodzić z Franciszkiem, kiedy twierdzi, że również „doświadczenia św. Faustyny Kowalskiej na nowo ożywiają nabożeństwo do Serca Chrystusa, mocno akcentując Boże miłosierdzie” (nr 149).

Czułość wiary

Bardzo też ujęło mnie w tej encyklice słowo w obronie tych obrazów Serca Jezusowego, które niekoniecznie odpowiadają naszym  gustom estetycznym: „Nie trzeba wpatrywać się w palec, który wskazuje na księżyc. Obraz, choć pobłogosławiony, zaprasza nas do pójścia dalej, kieruje nas do wzniesienia naszych serc ku Sercu żyjącego Chrystusa i do zjednoczenia ich z Nim. Czczony obraz zaprasza, wskazuje, wzrusza, abyśmy poświęcili czas na spotkanie z Chrystusem i na adorowanie Go, tak jak najlepiej to sobie wyobrażamy. W ten sposób, patrząc na obraz, stajemy przed Chrystusem, a przed Nim miłość zatrzymuje się, kontempluje tajemnicę, smakuje ją w milczeniu” (nr 57). 

Ponadto, podzielam przeświadczenie autora tej encykliki, że wiara przepełniona pragnieniem, żeby Chrystusa naprawdę kochać, chroni od „nastawienia wyłącznie na działania zewnętrzne, na pozbawione Ewangelii reformy strukturalne, na obsesyjne organizacje, na zsekularyzowane refleksje i różne propozycje przedstawiane jako wymagania, które czasem usiłuje się narzucić wszystkim. Rezultatem tego jest często chrześcijaństwo, które zapomniało o czułości wiary, radości z oddania się służbie, gorliwości misji prowadzonej pomiędzy ludźmi, o urzeczeniu pięknem Chrystusa, o poruszającej wdzięczności za przyjaźń, którą On daje, i za ostateczny sens, jaki nadaje osobistemu życiu (nr 88).

Krótko mówiąc, szkoda by było, gdybyśmy wskutek tego, że papież Franciszek już nie żyje, o tej encyklice zapomnieli.
 

 

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

reklama