„«Kościół jest Matką, która nas uczy mówić językiem wiary»” – pisał papież Franciszek w encyklice «Lumen fidei» . W dalszej części encykliki papież wyjaśnia, że wiara jest organiczną całością, toteż kiedy ktoś wybiera z niej tylko te fragmenty, które mu odpowiadają, w gruncie rzeczy ją niszczy" – przypomina o. Jacek Salij OP.
„Zważywszy, że wiara jest jedna – wyjaśnia niedawno zmarły Ojciec Święty – powinna być wyznawana w całej jej czystości i pełni. Właśnie dlatego, że wszystkie prawdy wiary łączą się w jedno, negowanie którejś z nich, choćby spośród tych, które mogą wydawać się mniej ważne, oznacza szkodzenie całości”.
Podajmy konkretny przykład: Komuś wydaje się, że nie potrafi na serio wierzyć, iż poza Kościołem nie ma zbawienia. Czy za pomocą tego dogmatu – niepokoi się – katolicy nie budują fałszywego muru, oddzielającego nas od wszystkich innych, którzy przecież nieraz są od nas i lepsi i szlachetniejsi? Otóż rzecz w tym, że sam Pan Jezus nas tej prawdy nauczał. Przecież nie wykreślimy z Ewangelii Jego słów, że „kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony” (Mk 16,16).
Wtedy łatwo może się uruchomić mechanizm, o którym mówił papież Franciszek – że o tej prawdzie wiary, z którą nam nie bardzo po drodze, staramy się zapomnieć, a zapytani o jej sens tak ją interpretujemy, żeby ona praktycznie już niewiele albo nawet nic nie znaczyła. Ojciec Święty słusznie przestrzegał, że w ten sposób podważamy – zresztą zazwyczaj nie zdając sobie z tego sprawy – całą naszą wiarę, a nie tylko tę prawdę, przed którą chciałoby się uciec.
A przecież każda prawda wiary zasługuje na to, żeby się na nią otworzyć i nią się zachwycać.
Błąd niepokojących się wspomnianymi wyżej słowami Pana Jezusa zaczyna się od tego, że ktoś znalazł w nich przekaz, którego w słowach tych nie ma. Usłyszał w nich komunikat, że tylko wierzący i ochrzczeni będą zbawieni. A przecież Pan Jezus mówił wtedy coś zupełnie innego. Przypomnijmy, w jakim kontekście tamte słowa wypowiedział. Było to podczas Jego ostatniego pożegnania z uczniami przed odejściem do Ojca: „Rzekł do nich: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony”.
On przekazywał wtedy swoim apostołom dokonane przez siebie dzieło odkupienia świata. Nakazując tę Dobrą Nowina rozgłaszać na cały świat, wskazał na najwyższą doniosłość wiary oraz chrztu. Zbawiciel chciał w ten sposób nam wszystkim uświadomić, że tutaj naprawdę chodzi o coś niesamowicie ważnego, wręcz o zbawienie wieczne!
Patrząc z naszej perspektywy, powiedzmy to inaczej: Skoro uwierzyłeś, że Chrystus jest Synem Bożym i jedynym Zbawicielem ludzi, to powinieneś zrobić krok następny. Powinieneś się ochrzcić i wejść w ten sposób do Kościoła, czyli do tej wspólnoty, której On obiecał swoją bliskość i obecność „przez wszystkie dni aż do końca świata”; do tej wspólnoty, której On powierzył Ewangelię, Eucharystię oraz inne sakramentalne źródła zbawienia. Jeśli tego zaniedbasz, naprawdę ryzykujesz utratę zbawienia wiecznego.
Panu Jezusowi chodziło o to, żeby wieść o dokonanym przez Niego dziele była przekazywana i żeby zbawienie „się działo”. Dobrze jest pamiętać o tym, że już pierwsza wspólnota wyznawców Chrystusa nie miała wątpliwości co do tego, iż „nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4,12). Dla apostołów było przecież czymś oczywistym, że zbawienie dokonuje się w Kościele, a nie bez Kościoła czy ponad Kościołem!
Postawmy pytanie, które samo się nasuwa: Jeśli „kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony”, to co w takim razie z ludźmi niewierzącymi? Przecież wielu z nich to naprawdę wspaniali ludzie! A co z tymi, którzy chociaż wierzą w Chrystusa, mają tysiąc poważnych powodów, żeby od Kościoła trzymać się z daleka? Czy tacy ludzie nie będą zbawieni?
Prostą i jasną odpowiedź na te pytania znajdziemy w Katechizmie Kościoła Katolickiego (nr 1257): „Bóg związał zbawienie z sakramentem chrztu [oraz innymi sakramentami], ale sam nie jest związany swoimi sakramentami”.
Zatem dziękujmy Bogu za ten dar niezasłużony, że należymy do Kościoła i jesteśmy katolikami, ale nie zapomnijmy też o przestrodze Pana Jezusa, iż „nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego”.
Warto też przypomnieć, że katoliccy teologowie i katecheci, kiedy objaśniają naukę wiary, że poza Kościołem nie ma zbawienia, często lubią przywoływać świętego Augustyna, który nie lękał się nauczać, że „Pan Bóg ma swoich wrogów również wśród tych, którzy uchodzą za Jego przyjaciół, ale i ma swoich przyjaciół wśród tych, których ludzie uważają za Jego wrogów”.
Zresztą już apostoł Paweł pisał, że „złożyliśmy nadzieję w Bogu żywym, który jest Zbawcą wszystkich ludzi, zwłaszcza wierzących” (1 Tm 4,10). Zauważmy w tym zdaniu zarówno wyraz „wszystkich”, jak wyraz „zwłaszcza”.