Świętość to nie szablon

W niezwykłym, serdecznym wywiadzie, prosto z Rzymu dla Opoki, ks. Arkadiusz Nocoń zdradza nam m.in. anegdotę ze 'śląskim pieronem' w tle oraz dzieli się swoją radością z mieszkania w pokoju, w którym mieszkał kiedyś Jan XXIII

W niezwykłym, serdecznym wywiadzie, prosto z Rzymu dla Opoki, ks. Arkadiusz Nocoń opowiada m.in. o tym, czym jest świętość, o wspomnieniach związanych z Janem Pawłem II i Janem XXIII oraz o przygotowaniach do kanonizacji tych dwóch papieży. Zdradza nam także anegdotę ze "śląskim pieronem" w tle oraz dzieli się swoją radością z mieszkania w pokoju, w którym mieszkał kiedyś Jan XXIII.

Świętość to nie szablon

Agnieszka Ścibik (Opoka): Czy w Rzymie są już bardzo mocno widoczne przygotowania do kanonizacji Jana Pawła II i Jana XXIII?

ks. Arkadiusz Nocoń: Przygotowania do kanonizacji dwóch papieży (rzecz bez precedensu w historii Kościoła) trwają od momentu ogłoszenia daty ich kanonizacji przez papieża Franciszka. Nie wychodziły one jednak dotąd z cieni gabinetów. Sytuacja ta jednak zmienia się w ostatnich dniach. Informacje, plakaty dotyczące nabożeństw, wystaw i koncertów związanych z kanonizacją przypominają, że to już niedługo. Przede wszystkim jednak to „kanonizacyjne napięcie” wyczuwa się w rozmowach z ludźmi.

Agnieszka Ścibik (Opoka): Co jest ważne, a co najważniejsze w tych przygotowaniach? I jak my, Polacy, mamy się przygotować do kanonizacji, aby ją jak najlepiej przeżyć?

ks. Arkadiusz Nocoń: Ważne jest wszystko. Przy napływie tylu tysięcy, być może nawet milionów, ludzi, każdy organizacyjny szczegół będzie miał wpływ na przeżycie tej uroczystości przez pielgrzymów. A co najważniejsze dla nas, jej uczestników, tutaj w Rzymie czy za pośrednictwem mediów w kraju? Dla nas, którzy pamiętamy Jana Pawła II, był on od razu świętym (santo subito!). Jego kanonizacja, jak i kanonizacja Jana XXIII, jest więc tylko oficjalnym potwierdzeniem tego powszechnego przeświadczenia wierzących. Dlaczego więc chcemy w tym uczestniczyć nie zawyżając na wysiłek, trud, poniesione, czasem spore, koszta. Na pewno dlatego, aby wziąć udział w pewnym wydarzeniu historycznym, które za naszego życia chyba się już nie powtórzy, ale bardziej jeszcze dlatego, że, jak mówi się na Śląsku: wongel w kupie, wiyncy gore („węgiel w kupie, bardziej się pali”). Wszyscy chyba liczymy na to, że ta milionowa wspólnota modlących się ludzi i uwielbiających Boga za „wielkie rzeczy, które nam uczynił” przez pontyfikat Jana XXIII i Jana Pawła II, rozpali na nowo naszą wiarę i wiarę całego Kościoła. I oby tak było. Pytała Pani o nasze osobiste przygotowania: dla nas katolików nie ma lepszych jak spowiedź i komunia święta, czyli stan łaski uświęcającej, dla tych zaś, co z różnych powodów nie mogą przystąpić do tych sakramentów, całkowite oddanie się Bogu i ufne powierzenie się jego miłosierdziu (to nie przypadek, że kanonizacja odbędzie się w niedzielę miłosierdzia Bożego, święta ustanowionego przez Jana Pawła II).

Świętość to nie szablon

Agnieszka Ścibik (Opoka): Czy ma Ksiądz jakieś osobiste wspomnienia związane z Janem Pawłem II?

ks. Arkadiusz Nocoń: Wspomnienia osobiste niech pozostaną osobiste. Tak na zasadzie pewnej anegdoty tylko, to mocno w pamięci utkwiła mi, co zrozumiałe, moja pierwsza prywatna audiencja u Ojca świętego, w której uczestniczyłem razem z księżmi z Papieskiego Instytutu Polskiego w Rzymie. Po mszy świętej, którą koncelebrowaliśmy z papieżem w jego prywatnej kaplicy, gdy rektor przedstawiał nas Ojcu św. i powiedział, że jestem z Katowic, Jan Paweł II uśmiechnął się, dodając: A, to z tych śląskich pieronów. Jeśli dotąd miałem wątpliwości czy można używać tego słowa, przestałem je mieć (śmiech). Później zapytał mnie jeszcze, co studiuję i co będę robił po powrocie do diecezji: – Prawdopodobnie będę uczył łaciny – odpowiedziałem: – No, to daj im wycisk – zachęcił mnie uderzając w ramię. Studenci w Katowicach chyba się więc cieszą, że zostałem w Rzymie.

Agnieszka Ścibik (Opoka): A jakieś wspomnienie związane z Janem XXIII?

ks. Arkadiusz Nocoń: Kiedy chodziłem do liceum, jeden z kolegów dał mi do przeczytania książkę – „Człowiek imieniem Jan” (o Janie XXIII). Wywarła na mnie tak wielki wpływ, że „zaprzyjaźniłem się” z tą postacią. W najśmielszych snach nie przypuszczałem jednak, że kiedyś zamieszkam w pokoju, który kard. Roncalli, przyszły Jan XXIII, zajmował ilekroć przyjeżdżał do Rzymu. W naszym domu przed konklawe mieszkało więc dwóch przyszłych papieży: Jan XXIII i papież Franciszek, który również, ilekroć przyjeżdżał do Rzymu zatrzymywał się w naszym domu.

Agnieszka Ścibik (Opoka): Pięknie. Wróćmy jeszcze do Jana Pawła II: powoli w dorosłe życie wchodzi pokolenie, które Jana Pawła II zna jedynie z lekcji historii. Jak umiejętnie przekazywać nauczanie Jana Pawła II następnym pokoleniom? Czy Księdza zdaniem, kanonizacja może być taką „iskrą”, która rozpali wielki ogień wiary wśród nastolatków?

ks. Arkadiusz Nocoń: Nigdy nie wiemy, co może być taką „iskrą”. Na Jana XXIII otworzyła mnie, jak wspomniałem, pożyczona mi przez kolegę książka. Postacią św. Jacka, zauroczyłem się z kolei, gdy w watykańskim archiwum odnalazłem list króla Zygmunta III Wazy w sprawie jego kanonizacji. Każda okazja, która prowadzi nas do odkrycia prawdziwego Jana Pawła II jest więc dobra. Jego postać jest bowiem często manipulowana. My starsi pamiętamy, jak komuniści starali się zniekształcić jego wizerunek, przekazując jakieś szczątkowe relacje z jego pielgrzymki nawet do ojczyzny, w których głównymi jego słuchaczami miały być jedynie starsze osoby i zakonnice (takie obrazy przekazywano). Rozmawiałem niedawno z jedną z dziennikarek, która przyjechała do Watykanu zbierać materiały do filmu o Janie Pawła II, „ bo w naszych archiwach do lat 90, prawdziwa mizeria – proszę księdza”. Później, gdy fenomenu Jana Pawła II nie udało się powstrzymać, zaczęto „beletryzować” jego przesłanie, powtarzając w kółko fragment z kremówkami czy obraz z Manili, gdzie macha do młodzieży laską. Gdzie więc młodzież ma się zapoznać z prawdziwym Janem Pawłem? Nie wiem czy to prawda, ale ponoć nawet fragmentu jego pism nie ma wśród lektur szkolnych: a mówimy przecież o najwybitniejszym Polaku! Gdyby więc kanonizacja i towarzyszące temu wydarzeniu inicjatywy pozwoliły młodzieży odkryć prawdziwego Jana Pawła II byłoby naprawdę cudownie. Prawdziwego, czyli takiego, który pokazuje nam, na przykładzie własnego życia, że łaska Boża jest silniejsza niż wszelkie okoliczności. Przecież ten człowiek był nieustannie doświadczany przez los, który po kolei zabierał mu najbliższe osoby. Na to wszystko doszła jeszcze wojna, walka o przetrwanie: ilu ludzi w takich okolicznościach załamało się, stoczyło moralnie. A on jeszcze innych podnosił na duchu. Jego życie jest żywym dowodem, że człowiek głębokiej wiary, który otworzy się na łaskę Bożą i z nią współpracuje może pokonać największe trudności; że wiara to nie abstrakt, dodatek do naszego życia, ale coś, co pozwala nam być w pełni człowiekiem. W czasie jednej z pielgrzymek do Polski, ktoś na trasie jego przejazdu napisał dużymi literami: „Bóg jest miłością, bo dał nam ciebie”. Napisano to o człowieku, który w zasadzie nie miał od kogo uczyć się miłości, tak wcześnie został sierotą. Jan Paweł II pokazał jednak, że miłości można nauczyć się od Jezusa. Prawdziwej miłości.

Agnieszka Ścibik (Opoka): A czy jest jakieś wspólne przesłanie Jana Pawła II i Jana XXIII do nas, do całego świata?

ks. Arkadiusz Nocoń: Obydwie te postaci bardzo dużo łączy: obydwaj byli papieżami soborowymi, w tym sensie, że Jan XXIII zwołał Sobór Watykański II, a Jan Paweł II był ostatnim papieżem wywodzącym się z tzw. ojców soborowych (papież Benedykt XVI nie będąc w czasie soboru biskupem, nie należał do ojców soboru). Cechowało ich też podobne otwarcie na świat i „zacięcie” duszpasterskie. Przy tych wszystkich podobieństwach były to jednak dwie zupełnie odrębne osobowości, co bardziej tylko uświadamia nam, że świętość to nie szablon, krępujący nasze życie „garnitur”, ale to fantastyczna przygoda prowadząca nas do pełni człowieczeństwa i do zbawienia. Dziękujmy Bogu, że żyjemy w czasach, w których mogliśmy spotkać świętych. Nasi przodkowie nie mieli często tyle szczęścia i poznawali świętych z wyidealizowanych życiorysów, mających niewiele wspólnego z prawdziwym życiem. My mogliśmy się naocznie przekonać, że świętość niczego człowiekowi nie zabiera, ale wszystko daje. Czasem mówi się, że „święci, to niebo w zasięgu ręki”, kanonizacja tych dwóch papieży będzie dla nas także okazją, aby podziękować Bogu za to, że przez tyle lat mieliśmy wszyscy „niebo w zasięgu ręki”.

Agnieszka Ścibik (Opoka): Dziękuję bardzo za rozmowę! Szczególnie za podzielenie się pięknymi wspomnieniami

Ks. Arkadiusz Nocoń - pracownik Watykańskiej Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. Urodził się 24 sierpnia 1962 w Knurowie, syn Gerarda i Marii z d. Mryka. Święcenia kapłańskie otrzymał 14 maja 1988 w Katowicach z rąk bpa Damiana Zimonia. Jako wikariusz pracował w parafii św. Wawrzyńca w Rudzie Śląskiej (1988-1990). Studiował na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie oraz na Wydziale Literatury Klasycznej i Chrześcijańskiej Papieskiego Uniwersytetu Salezjańskiego w Rzymie (doktorat 1996). W 1996 roku rozpoczął pracę w Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów w Rzymie. Jest autorem artykułów publikowanych w "Latinitas" (Watykan), "Salesianum" (Rzym), "Pallas Silesia" (Katowice), „Vox Patrum” (Lublin) oraz kilkunastu publikacji książkowych. Był pomysłodawcą rzymskich obchodów 750-lecia śmierci św. Jacka, które zorganizowała Kuria Metropolitalna w Katowicach i Księgarnia św. Jacka. Współpracuje z Radiem Watykańskim (m. in. był autorem cyklu „Święty Tygodnia" i „Okruchy Ewangelii”).

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama