Na pątniczym szlaku

Artykuł z tygodnika Echo katolickie 30 (734)


Marcin Gomółka

Na pątniczym szlaku

Zbliża się miesiąc sierpień. W Polsce to tradycyjny czas, kiedy - wyruszając na pątniczy szlak - w szczególny sposób czcimy Maryję.

Maj i sierpień to dwa wyjątkowe miesiące w ciągu roku. Właśnie wtedy uczęszczamy na poświęcone Królowej Polski nabożeństwa oraz pielgrzymujemy do najbardziej znanego w naszym kraju sanktuarium maryjnego w Częstochowie. W tym roku pielgrzymi z Podlasia wyruszą już po raz dwudziesty dziewiąty, by pokłonić się Jasnogórskiej Pani. Niektórzy pierwszy raz, inni któryś z kolei. Wielu z nich z pewnością pyta, jaka będzie tegoroczna pielgrzymka. Czy Bóg ich wysłucha? Czy staną się lepszymi ludźmi? Czy w ich życiu coś się zmieni? Pytań, jak widać, jest wiele, ale i na pątniczy szlak udają się różni ludzie. Jedni - by o coś prosić, drudzy - by spojrzeć na siebie z dystansem i zastanowić się nad swym dalszym życiem. Są też tacy, dla których pielgrzymka jest dobrym sposobem spędzenia wakacyjnego czasu. Nie ulega jednak najmniejszej wątpliwości, że wszyscy ci ludzie przeżywają rekolekcje w drodze, mają szansę się zmienić, zobaczyć, jak działa duża religijna wspólnota, którą przecież tworzą wędrujący pątnicy. Pielgrzymka to okazja do zamanifestowania wiary, szansa na wewnętrzne doskonalenie się i pogłębienie własnej formacji religijnej. Nic więc dziwnego, że w sierpniu podążają do Częstochowy tłumy ludzi, by w święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny pokazać, że są katolikami w pełnym tego słowa znaczeniu.

Trochę historii

Pierwsza zorganizowana pielgrzymka udała się na Jasną Górę w 1434 r. Wówczas to Obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, w tradycji wschodniej zwany Ikoną Matki Bożej (Bogurodzicy), przeniesiono z Krakowa do Częstochowy. Stało się tak, gdyż cztery lata wcześniej sanktuarium zostało napadnięte i niemal doszczętnie zniszczone przez grupę zawodowych przestępców pod wodzą kilku polskich szlachciców. Bezbożność tego czynu była tak wielka, że przeraziła nawet mieszkających w Polsce wyznawców innych religii. Nasz narodowy kronikarz Jan Długosz tak pisał o tym wydarzeniu: „Sam nawet obraz Najchwalebniejszej Pani naszej odarli ze złota i klejnotów, którymi go ludzie pobożni przyozdobili. Niezaspokojeni łupem oblicze obrazu mieczem na wylot przebili, a deskę, do której wizerunek przylegał, połamali tak, iż zdawało się, że to nie Polacy, ale Czesi kacerze dopuścili się czynów tak srogich”. Obraz, który jak głosi legenda namalował św. Łukasz Ewangelista, został odrestaurowany w Krakowie. Potem powrócił do Częstochowy i niemal natychmiast stał się obiektem masowego kultu Polaków. Co ciekawe, po renowacji nie miał już w sobie tylu cech stylu greckiego, co przed zniszczeniem, ale nadal urzekał - i urzeka do dziś - swoją prostotą, pięknością i emanującą z niego dobrocią.

Według kronik z XVI wieku na Jasną Górę przybywali pątnicy z 300 miejscowości ówczesnej Rzeczypospolitej, było też sporo pielgrzymów zagranicznych. Pokłon Maryi oddawała szlachta, mieszczanie, chłopi. Bez cienia przesady można powiedzieć, że cała Polska. W XVII stuleciu zaczynały wykształcać się pierwsze stałe trasy pątnicze, a w 1711 r. po raz pierwszy ruszyła Warszawska Pielgrzymka Piesza. Wędrujące grupy pielgrzymów nazywano kompaniami. Ich przewodnikami byli najczęściej ludzie świeccy, teraz tę rolę pełnią księża. Każdą grupę witał duchowny z zakonu paulinów, którzy zarządzają Jasną Górą już od XIV wieku. Pobyt trwał 3 — 4 dni, po czym następował pieszy powrót do domu.

Ruch pielgrzymkowy nie zamarł ani podczas zaborów, ani podczas II wojny światowej. Dopiero gdy władzę w Polsce przejęli komuniści i staliśmy się jednym z radzieckich satelitów, liczba pielgrzymek znacznie zmalała, choć grupy z Warszawy i Łodzi w dalszym ciągu odwiedzały Jasną Górę. Po transformacji ustrojowej znów ożyły pątnicze szlaki. Każdego roku w sierpniu zmierza do Częstochowy około 50 pieszych pielgrzymek z całej Polski. Ocenia się, że wędruje w nich ponad 100 tys. osób, a łącznie przemierzają oni ponad 15 tys. kilometrów. To fenomen w skali całej Europy.

Ludzie i ich oczekiwania

Dlaczego ludzie decydują się pójść na pielgrzymkę? Przecież wcale nie jest to rekreacyjny spacer, ale zmaganie się z upałem, bólem, odciskami na nogach i różnymi innymi przypadłościami, które pojawiają się na trasie. To czasem walka z samym sobą, bo nie ma się już siły by iść dalej, a do końca etapu 20 kilometrów. Bo chętnie by się odpoczęło, a do najbliższego postoju pozostały 3 godziny marszu. Dlaczego ludzie idą, choć są świadomi, że lekko nie będzie? Odpowiedź jest prosta. Bo każdy z pielgrzymów udaje się na Jasną Górę w jakimś celu. — Ze swej pielgrzymkowej praktyki, jako pątnik i jako przewodnik wiem, że ludzie idą z różnym nastawieniem. Niektórzy niosą konkretne intencje, a więc proszą o czyjeś zdrowie, pomyślne zdanie ważnych egzaminów, szczęśliwe małżeństwo. Inni otwierają się na to, co Bóg chce czynić z ich życiem, sercem. Całkowicie mu zawierzają, pozwalają działać. Mamy też i takich pielgrzymów, którzy pragną kogoś poznać, przeżyć ciekawą przygodę — podkreśla ksiądz Rafał Jarosiewicz z parafii Przemienienia Pańskiego w Łukowie.

W tym momencie warto zastanowić się nad faktem, czy pielgrzymkę można sprowadzać tylko i wyłącznie do tego, by modlić się o spełnienia przez Boga jakiejś prośby, ewentualnie poznawać nowych ludzi? Zdecydowanie nie. Pielgrzymka powinna mieć wymiar znacznie wyższy, typowo duchowy, kontemplacyjny. To typowe rekolekcje w drodze, podczas których należy realizować słynną zasadę założyciela zakonu jezuitów św. Ignacego Loyoli, mówiącą o tym, że człowiek wchodzi z całym swym bagażem w obszar działania Boga, zatrzymuje się, poddaje się temu, co Bóg mówi, a potem wychodzi inny, odmieniony, duchowo uzdrowiony. Właśnie z takim nastawieniem idzie wielu pątników. — Ja nie proszę Boga o nic. Podziękuję za zdany egzamin dojrzałości i całkowicie otworzę się na to, co będzie do mnie mówił. Będę starał się usłyszeć słowa, które do mnie skieruje — mówi tegoroczny maturzysta z Łukowa. Takie podejście jest chyba najwłaściwsze, choć proszących o łaski też nie należy potępiać, gdyż Jezus mówi wyraźnie: „Proście, a będzie wam dane, szukajcie, a znajdziecie”. Chodzi tylko o to, by pielgrzymowania nie ograniczać jedynie do zanoszenia określonych intencji, ale dostrzegać też jego walor duchowy. Bo co, jeśli Bóg nie spełni naszych próśb?— Nie jest to łatwa sytuacja. U niektórych dochodzi do kryzysu wiary, zwątpienia, zachwiania światopoglądu religijnego. Takim ludziom zawsze mówię, że pielgrzymka nie polega na ubijaniu z Bogiem interesu, że nie chodzi tutaj o to, by robić „coś za coś”. Bóg wie, co jest dla nas najlepsze. Jego plany wcale nie muszą być zbieżne z naszymi oczekiwaniami — wyjaśnia ks. Jarosiewicz.

Ważne momenty

Na pielgrzymce panuje wspaniała atmosfera. Osoby, które widzą się po raz pierwszy mówią do siebie „bracie” lub „siostro”, ofiarowując sobie życzliwość, szacunek, uśmiech, pomoc. Człowiek służy swemu bliźniemu, a robi to z czystej potrzeby serca i braterskiej miłości. Wędrujące na Jasną Górę grupy są dużymi wspólnotami wiary, czymś w rodzaju kochającej się rodziny. Warto również pamiętać, że pątnicy wymieniają się świadectwami, rozmawiają o swoich problemach, starają się sobie pomóc. Nie ma takich sytuacji, że ktoś jest czymś zajęty, nie ma dla kogoś czasu. Nie należy się więc dziwić, że podczas pielgrzymek ludzie się nawracają i podejmują ważne decyzje życiowe.

Pielgrzymka staje się wydarzeniem szczególnym dla każdego chrześcijanina. To możliwość pokazania, jak bardzo wierzymy w Boga i jak bardzo chcemy przyjmować to wszystko, co do nas mówi, co do nas kieruje. To także okazja do uzyskanie wielu łask. A zatem nie zwlekajmy, tylko udajmy się na pątniczy szlak. Może wędrówka do Obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej zmieni nasze życie i spowoduje, że po powrocie będziemy lepszymi ludźmi. Wiemy przecież, że dla Boga nie ma nic niemożliwego.

Wiara czyni cuda

Już za kilka dni z wielu zakątków naszego kraju wyruszą pielgrzymki na Jasną Górę, by pokłonić się Królowej Polski i dać świadectwo swojej wiary. Lekko na pewno nie będzie, bo w drodze trzeba zmagać się z własnymi słabościami, ale z pewnością każdy z pielgrzymów wierzy, że dojdzie na Jasną Górę i zobaczy Cudowny Obraz Maryi. Wszyscy wiemy, że wiara czyni cuda. Ten sam optymizm dodaje sił wędrującym i niesie ich do Częstochowy jak na skrzydłach. Na trasie może wydarzyć się wiele. Nawrócenie, podjęcie ważnych decyzji, zawarcie jakiejś przełomowej znajomości. Bóg nad tym wszystkim czuwa i wie, co jest dla nas najlepsze. Nie trzeba się, więc martwić, gdy coś, o co gorąco prosimy, nie zostanie nam dane.

Pielgrzymi dotrą do Częstochowy 15 sierpnia, by uczestniczyć w święcie Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny oraz oddać hołd tym, którzy polegli w bitwie warszawskiej w 1920 r. Ten dzień to jedno z najważniejszych polskich świąt kościelnych i narodowych. Okazja do zrozumienia, że religia i patriotyzm wcale nie tkwią na przeciwległych biegunach, ale są blisko siebie. Wzajemnie się przenikają i uzupełniają. Bardzo możliwe, że tę właśnie prawdę uświadomią sobie wchodzący na Jasną Górę pielgrzymi. W kontekście ważności obu świąt kpiną z uczuć Polaków jest organizacja w naszym kraju koncertu Madonny. Dlaczego akurat tego dnia? Jaki ma to cel i sens? Przecież to, co zaprezentuje Madonna, nie będzie miało nic wspólnego ani z polskością, ani z chrześcijaństwem. Może więc nie jest jeszcze za późno, by prowokacyjny show odwołać, by nie profanować tak ważnego dla Polaków dnia. Miejmy nadzieję, że dla wielu ludzi tegoroczna pielgrzymka będzie początkiem przemiany i nowego życia. Trzymajmy też kciuki za to, by koncert Madonny, nawet jeśli się odbędzie, wzbudził minimalne zainteresowanie Polaków i przeszedł bez echa. Jeśli mocno będziemy w to wierzyć, niewykluczone, że tak się stanie. Wszak wiara czyni cuda.

Echo sonda

Czym jest dla mnie pielgrzymka na Jasną Górę?

Agnieszka
studentka

Idąc pierwszy raz na pielgrzymkę miałam 16 lat. Dziwiłam się, że spotkani tam ludzie są mili, uśmiechnięci i chętnie pomagają innym. Z każdym dniem ja również stawałam się coraz bardziej otwarta, zdałam sobie sprawę, że taka pielgrzymka to nie tylko modlitwa, skupienie i rozważanie, ale również poznawanie ludzi i siebie. Pamiętam, że któregoś roku najtrudniejszy był dla mnie piąty dzień - zarówno pod względem fizycznym, jak i duchowym. Strasznie bolały mnie nogi i tęskniłam za najbliższymi. Dużym przeżyciem była Górka Przeprośna, czyli miejsce, gdzie ludzie wyjaśniali sobie wynikłe w trakcie pielgrzymki nieporozumienia, wcześniejsze spory, niejasności. W drodze na Jasną Górę poznałam wiele wspaniałych osób, które wniosły w moje życie dużo radości i uśmiechu. Nasze kontakty trwają do dnia dzisiejszego. Wędrówka do Częstochowy nie jest łatwa, ale jeśli z całego serca zawierzy się Matce Bożej, trudy pielgrzymowania są łatwiejsze i owocują w przyszłości. Dla mnie pielgrzymka to ogromne przeżycie duchowe, okazja do umocnienia swej wiary, taki ładunek pozytywnej energii na cały rok. Staram się tak często chodzić, jak tylko jest to możliwe, choć obowiązki nie zawsze mi pozwalają.

Janina
emerytka

Niewątpliwie pielgrzymka do Częstochowy to bardzo ważny moment w życiu każdego chrześcijanina. Z jednej strony - duży wysiłek i często walka z samym sobą, z drugiej - okazja do pogłębionej modlitwy i ofiarowania siebie innym. Bo służba drugiemu człowiekowi na pielgrzymce jest bardzo ważna. Udowadniamy wtedy, że potrzeby bliźnich nie są nam obce, że są równie ważne, jak nasze. Dla mnie pielgrzymka zawsze wiązała się z aspektem duchowym i typowo ludzkim. Rozmowa z Bogiem podczas Apelu Jasnogórskiego czy Eucharystii, ale także uśmiech, dobre słowo i kromka chleba dla kogoś, kto szedł obok mnie. Gdy nie mogłam pójść na Jasną Górę, uczestniczyłam w pielgrzymce duchowej. Pozwala ona na łączenie się z tymi, którzy są na trasie. Ludzie ci potrzebują naszej modlitwy, wstawiennictwa u Boga, prośby, by udało im się dotrzeć do celu. Pielgrzymka może zmieniać ludzi na lepsze, powodować duchową odnowę. Sądzę, że to znak bożej obecności w każdym człowieku. Trzeba cieszyć się z faktu, że na Jasną Górę udaje się tak wielu młodych ludzi. To znak, że nauka Chrystusa jest wśród nich ciągle obecna i nic nie straciła na swej aktualności.

Radosław Piotrowski
kleryk Wyższego Seminarium Duchownego Diecezji Siedleckiej

Przeczytałem kiedyś książkę poświeconą życiu i pracy duszpasterskiej św. Jana Marii Vianney'a, proboszcza parafii z Ars we Francji. Otóż w tej biografii było zawarte takie zdanie: że im więcej poznaje się drugiego człowieka, tym mniej się go kocha. Z Bogiem jest inaczej. Po prostu nasza miłość ku niemu z każdym dniem staje się większa, pod warunkiem, że chcemy go jak najlepiej poznać. Uczestnicząc w pielgrzymce na Jasną Górę staram się szukać Boga. Te poszukiwania odbywają się w nieco inny sposób, niż w codziennym życiu, które przecież też nie jest wolne od bożej obecności. Podczas pielgrzymki dążę do tego, by dostrzec Boga w każdym człowieku. Pragnę odkrywać w moim życiu wolę bożą, uczę się ją wypełniać, walczę z przeciwnościami losu, takimi, jak deszcz czy upały. Niewątpliwie pielgrzymka była takim fundamentem, zrębem, na którym kilka lat temu ukształtowało się moje powołanie do kapłaństwa. To powołanie systematycznie dojrzewało, rodziło się we wspólnocie ludzi wierzących, jaką bez wątpienia są idący na Jasną Górę pielgrzymi. Pielgrzymki mogą dać dużo każdemu człowiekowi. Pokazują, że Bóg jest obecny w naszym życiu i - co najważniejsze - że kocha nas ogromną i bezinteresowną miłością.



Pielgrzymowanie duchem


Są ludzie, którzy z racji wieku, choroby, ewentualnie natłoku zawodowych obowiązków nie mogą uczestniczyć w pielgrzymce na Jasną Górę. Pozostaje im pielgrzymka duchowa, czyli łączenie się z pątnikami na trasie, głównie przez modlitwę. — Trzeba codziennie uczestniczyć we Mszy Świętej, w miarę możliwości przyjmować Eucharystię, odmawiać część Różańca, modlitwę południową Anioł Pański, Apel Jasnogórski i Modlitwę Pielgrzyma. Codziennie też powinno się przeżywać konkretną intencję wynagradzająca, pokutną, lub błagalną — mówi ksiądz Adam Woźniak z parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Łukowie. Niewątpliwie pątnictwo duchowe jest zupełnie inne od tego tradycyjnego. — Wszelkie porównania nie mają tutaj większego sensu. To dwie różne łaski dane nam od Boga. Warto jednak pamiętać o tym, że osoba, która pielgrzymuje duchowo i ma czyste, otwarte na boże działanie serce może dokonać znacznie więcej, niż ktoś, kto do Częstochowy idzie, a na Boga się nie otwiera. Niewątpliwie pielgrzymka duchowa to piękna forma rekolekcji — zauważa ks. Rafał Jarosiewicz z parafii Przemienienia Pańskiego w Łukowie.






Trzy pytania

lek. med. Ewa Rybicka — Sicińska

Pielgrzymka to duży wysiłek dla organizmu. Czy trzeba się do niej w jakiś szczególny sposób przygotowywać?

Z całą pewnością tak. Trzeba zadbać o stopy jeszcze przed wyjściem w trasę, natłuścić dobrym kremem, zabrać buty na grubej podeszwie i wełniane skarpety. Bardzo ważne są też kremy z filtrami UV, dla alergików koniecznie UV30, lub UV50. Mają one za zadanie chronić przed nadmiernym działaniem słońca. Poparzenia słoneczne są potem bardzo trudne do wyleczenia.

Co pielgrzym powinien mieć w bagażu podręcznym?

Przede wszystkim krem ochronny i odżywczo-regeneracyjny do stóp. Odciski są przykrą, bolesną przypadłością i trzeba z nimi walczyć od samego początku pielgrzymki. Nie należy też zapomnieć o plastrach opatrunkowych, kremie gojącym Linomag i przeciwzapalnym Fastum, kilku opakowaniach Glucardiamidu, maści przeciwobrzękowej czy lekach przeciwbólowych. Ponieważ wysiłek fizyczne zwiększa zapotrzebowanie na płyny, każdy z pątników powinien wypijać dziennie około 2 litrów wody mineralnej niegazowanej. Trzeba też na bieżąco uzupełniać poziom magnezu i potasu. Jeśli ktoś choruje przewlekle, musi regularnie stosować leki, które przyjmuje na stałe w domu.

Jak postępować w przypadku, gdy wystąpi niespodziewane krwawienie z nosa?

Podczas upałów to się zdarza. Nos osoby krwawiącej uciskamy przez około 5 — 10 minut, głowę pochylamy do przody, oddychanie następuje przez usta. W jamie nosa należy umieścić gazik i koniecznie skontaktować się z pielgrzymkowymi służbami medycznymi.

opr. aw/aw



Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama