Piłka goni

Cotygodniowy komentarz z "Przewodnika Katolickiego"

Nie wytrzymałem i postanowiłem napisać felieton etyczno-sportowy. Przecież rozpoczynają się mistrzostwa świata w piłce kopanej i Polska, świat, każdy polski dom, każde polskie serce będzie biło jak kopana piłka.

Nigdy za dużo w tych dniach patosu. Drużyna narodowa, orły do boju, biało-czerwoni (i jeden... nie, będę poprawny politycznie i napiszę — biało-czerwony inaczej) trwają w straszliwym zmaganiu. Patos i euforia, a potem patos i rozpacz, rozdzieranie szat i narodowe dni pokutne.

Przyznam się, że patrzę na to wszystko z dystansem. I to nie dlatego, że nie pasjonuje mnie piłka nożna. Nie, właśnie dlatego, że lubię tę dyscyplinę, „patrzę i oczom nie wierzę, nie wierzę, ale patrzę...”.

Nie będę oceniał kondycji „narodowej”, w której najbardziej znaczący piłkarz jest (poprawnie!) urodzonym inaczej Polakiem, a pozostali gracze, którzy się liczą dorabiają do emerytur w zagranicznych klubach. Kondycję ocenią Koreańczycy i Amerykanie. No i Portugalczycy.

Fascynuje mnie coś innego. Owa zdolność wprawienia w stan podniecenia „narodu”, który z tych mistrzostw nic kompletnie nie ma i nie będzie miał. Nie mamy i nie będziemy mieli ożywienia edukacji sportowej w kraju, zwłaszcza i konkretnie — futbolowej. Jesteśmy dalej niż geograficzna odległość od Brazylii czy Argentyny, gdzie liczba i poziom gier podwórkowych przewyższa nasze ligi. Nie mamy i nie będziemy mieli powodów do dumy, bo dumę mógłby przynieść nam jeden napastnik czy jeden bramkarz, ale — na nasze nieszczęście jest to gra zespołowa. Nie ma więc na co liczyć. Nie mamy i nie będziemy mieć powodów satysfakcji ekonomicznej. Nie tylko, że nikt nam nie obiecuje za zwycięstwa pieniędzy, ale niezależnie od rozmiarów remisów czy porażek — pieniądze są nam już dość długo systematycznie wyciągane. Bo trzeba kupić ten proszek czy szampon, który sponsoruje orły.

I tak oto w konkluzji dochodzę do wniosku nad wyraz pozytywnego. Mistrzostwa świata odsłaniają w nas, jak bardzo jesteśmy ludem altruistycznym i bezinteresownym. Choć pozory (tj. codzienność) temu przeczą, feta piłkarska to odsłania — umiemy cieszyć się cudzymi sukcesami, a nawet własnymi stratami.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama