Demokracja, socjalizm i Pan Bóg

Kogo wybierać, gdy wybór jest między populistyczno-etatystycznym socjalizmem a pseudoliberalizmem? Kierować się zasadą mniejszego zła?

Demokracja jak wiadomo to system ułomny i w sposób szczególny narażony na nadużywanie władzy i korupcję. Inaczej jest w monarchii, gdzie władca jest osobiście zainteresowany w dobrobycie obywateli  oraz w dobrym stanie państwa i to nie ze względu na swoją pozycję, ale przede wszystkim ze względu na interes dynastii i swoich potomków.  Natomiast w demokracji elity polityczne żyją krótką perspektywą:  od wyborów do wyborów i zrobią każdy szwindel, aby się do władzy dorwać.  Regularna zmiana elit politycznych nie jest bynajmniej w demokracji niezbędna ze względu na to, że nowi mają jakieś lepsze pomysły, albo że są uczciwości. Bynajmniej nie z tego powodu. Ważna jest po prostu sama zmiana władzy. Biblia uczy nas, że po grzechu pierworodnym człowiek jest istotą ułomną moralnie i egoistyczną. Strach przed karą i biedą zmusza człowieka do dbania o wartości moralne. Elity polityczne ze strachu przez rozliczeniem przez następną grupę kradną tylko część, a nie wszystko. Władza zawsze deprawuje i dlatego od czasu do czasu trzeba polityków od niej oderwać. Do tego służą wybory.

Największym obecnie problemem polskiej demokracji jest brak opozycji, która mogła by wymienić obecną ekipę rządzącą Polską, albowiem siedzenie przy ciepłym cycku zdemoralizuje nawet świętego. Niestety totalna opozycja nie ma nic do zaoferowania niż obietnicę, że oni będą ssali ten cycek bardziej finezyjnie. Nieustanne wybrzydzanie, że Kaczor jest brzydki będzie coraz mniej przekonywujące, ponieważ Kaczor ma sukcesy: Polska rośnie w siłę, a ludziom żyje się dostatnie. Partia, która mieni się partią intelektualistów powinna tryskać ideami. Tymczasem nie tryska. I to daje do myślenia co do jej inteligenckości, bo hasło, że wyczyścimy to, co Kaczor zapaskudził, raczej fajerwerkiem idei nie nazwiesz.

Tymczasem władza w najlepszym stylu buduje socjalizm.  Janosik jakby zmartwychwstał, to by się ucieszył! Choć trzeba powiedzieć, że po latach pogardy wobec biednego, słabego i uczciwego należało się trochę sprawiedliwości i odkręcenia wajchy w drugą stronę. Na dłuższą metę socjalizm jednak państwo wykończy. Kto nie wierzy niech jedzie do Szwecji lub Wenezueli.  Przy okazji: Szwedzi uważają, że najlepszym państwem do ucieczki są dla nich Węgry lub Polska. W 1891 roku papież Leon XIII ogłosił encyklikę Rerum Novarum, która wyraziła stanowisko Kościoła wobec nabrzmiałych kwestii społecznych i politycznych. Ponieważ mało kto ją czytał, więc wielu lewaków do dnia dzisiejszego uważa, że była to „encyklika socjalistyczna”. Tymczasem zupełnie na odwrót! Główną treścią encykliki było potępienie socjalizmu. Według papieża socjalizm nie jest do pogodzenia z nauczaniem Kościoła, ponieważ neguje własność prywatną, wprowadza ominpotencję państwa, zagraża rodzinie, pozbawia człowieka odpowiedzialności za siebie i swoją rodzinę, a w rezultacie doprowadza do biedy całe społeczeństwo. Cóż za prorocze spojrzenie Leona XIII! A my musieliśmy to sami przetestować na swojej skórze w czasach PRL, a mniej od nas rozgarnięci latynosi zaplikowali sobie socjalistyczną biedę jeszcze w XXI wieku (np. Wenezuela).

Niektórzy co to nie mieli czasu lub chęci wziąć Ewangelię i poczytać  uważają, że Jezus był socjalistycznym wywrotowcem. Nic bardziej błędnego i nawet obraźliwego. Jezus zachęcał do dobroczynności osoby prywatne, a nie państwo. Do żadnej partii się nie zapisał  za co i zapłacił głową w momencie krytycznym, kiedy naród zamiast niego wybrał Barabasza, walczącego o wyzwolenie narodowo-społeczne (od rzymskich okupantów i bogatej żydowskiej arystokracji) — bo taki był program polityczny zelotów. Jezus zajmował się poszczególnym człowiekiem, a nie zmianą struktur społecznych. Pierwotny Kościół był wierny temu przesłaniu i np. św. Paweł nie sprzeciwiał się niewolnictwu (List do Filemona), a nawet powiedział „kto nie pracuje niech nie je” — hasło dla socjalisty wręcz obraźliwe.

Jaki dziś mamy system władzy w Polsce? Najbliższe to chyba jest faszyzmowi lub narodowemu-socjalizmowi. Tylko proszę się nie obrażać. Bynajmniej nie chcę nikogo obrzucać inwektywami i proszę sobie nie kojarzyć takich wynaturzeń jak holokaust albo obozy koncentracyjne. Faszyzm: silne państwo, socjalistyczny ustrój ekonomiczny (państwo rozdziela dochód narodowy według swego uznania, zamiast dać człowiekowi uczciwie zarobić) + wódz. Narodowy- socjalizm: socjalizm czyli 500+, 16sta emerytura + troska o interes narodowy. Dlaczego opozycja nie przelicytuje władzy w socjalistycznych obiecankach-cacankach? Czyżby tak kochała liberalizm i wolny rynek? Bynajmniej nie. Po pierwsze jest tu pewien syndrom zbiorowej psychologii: nie po to idziemy do władzy, aby wysługiwać się motłochowi, watasze, karmić babcie z Radia Maryja i pomagać mazgajom. Idziemy do władzy, żeby nam i przyjaciołom królika żyło się lepiej. Ważniejsze jest jednak to, kto popiera totalną opozycję. A są to grupy biznesowe i grupy interesów, które chcą państwo doić i nie będą popierać partii, która będzie kierowała państwową kasę do innej kieszeni niż ich własna. Politycy po wyborach muszą zwrócić to, co dostali.  I kółko się zamyka. Obecna władza będzie podkarmiać mniej rozgarniętych, a opozycja ...  No właśnie co na to opozycja, która nawet własnych wyborców ma za mało rozgarniętych przygłupów? Pozostaje promowanie lewicy obyczajowej, czyli lewicowość już nie jako głaskanie biedaka (to robi władza), lecz lewicowość jako przyzwolenie na seksualne i moralne fanaberie bogatych, a szczególnie nierozgarniętej młodzieży i pogubionych w życiu artystów lub tych, którzy się za nich uważają. Jak wiadomo związki partnerskie, propaganda stosunków analnych w przedszkolu, marihuana i aborcja wiele kasy nie kosztuje. Takie przyjemności dla gawiedzi, a kasa dla nas.

Miarą szczerej troski o Ojczyznę i odżegnania się jakiejkolwiek partii od socjalizmu jest determinacja w likwidacji takich patologii jak spółki skarbu państwa (czytaj koryto czyli teraz k... my), ZUS czy NFZ. Ale jak na razie na te socjalistyczne instytucje o swój los się nie muszą martwić — nikt na te święte krowy ręki nie podniesie. Co więc ma robić mądry człowiek, jeśli nie ma na kogo głosować? Ano, jak zwykle zgodnie ze swoim sumieniem wybierać mniejsze zło.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama