Niezmiennie od trzystu lat — „Gorzkie żale przybywajcie...”

W każdą niedzielę, najczęściej późnym popołudniem, w polskich kościołach rozbrzmiewa pasyjna modlitwa "Gorzkich żali".

Gdy kończy się karnawał, niektórzy mówią: „Koniec z uciechami — teraz przychodzi czas na pokutę”. Większość z nas świadomie wchodzi w tajemnice roku liturgicznego. W okresie Wielkiego Postu w każdą niedzielę, najczęściej późnym popołudniem, w polskich kościołach rozbrzmiewa pasyjna modlitwa Gorzkich żali. Razem z nabożeństwem Drogi krzyżowej są one stałym elementem wielkopostnego przeżywania tajemnicy męki i śmierci naszego Pana Jezusa Chrystusa.

W roku 2007 minęło „300 lat od powstania tego nabożeństwa, a Gorzkie żale wciąż przyciągają rzesze ludzi pragnących w żarliwym śpiewie medytować mękę Jezusa, ubogacić swe religijne życie niepowtarzalnym kazaniem pasyjnym, uczcić żywego Jezusa obecnego w Najświętszym Sakramencie, wyprosić u Zbawiciela potrzebne łaski” (ks. W. Kałamarz CM, Gorzkie żale, Kraków 2007, s. 3). Powstanie tego nabożeństwa łączy się nierozerwalnie z pieśnią pasyjną, która została wprowadzona w Kościele zachodnim już w IV wieku. Jednak do powstania Gorzkich żali droga była jeszcze daleka. Początkowo w rzymskiej liturgii naczelne miejsce miały śpiewy gregoriańskie. „Do głównych form pasyjnej pieśni liturgicznej należą: sekwencje pasyjne, hymny procesyjne i tzw. pieśni pasyjne «do czytania»” (por. Polskie pieśni pasyjne, red. J. Nowak, t. I, Warszawa 1977, s. 20). Z czasem dla wiernych były one coraz trudniejsze do wykonania, a także niedostępne ze względu na koszty oraz niezrozumiały język łaciński.

Powstanie Gorzkich żali zawdzięczamy kościelnym pieśniom o męce Pańskiej, średniowiecznym misteriom, dialogom pasyjnym o układzie brewiarzowym. Już w XIV wieku działające przy kościele ojców franciszkanów w Krakowie Bractwo Męki Pańskiej przedstawiało tego typu misteria pasyjne, które z czasem przekształciły się w kościelne nabożeństwa. W końcu XVI wieku powstało dzieło pt. Snopek Miry — modlitewnik dla osób dążących do doskonałości chrześcijańskiej. Pod koniec XVII wieku przy kościele św. Krzyża księży misjonarzy w Warszawie działało Bractwo św. Rocha, którego członkowie brali udział w procesjach pokutnych, różańcowych, odprawiali pasje. Wtedy to „w 1698 roku Wizytator Polskiej Prowincji Zgromadzenia Księży Misjonarzy św. Wincentego a Paulo zatwierdził nabożeństwo postne — pasję, będącą przeróbką wydanej w 1687 pasji łacińskiej, pt. Fasciculus myrrhae” (por. M. Chorzępa, Gorzkie żale, ich geneza i rozwój historyczny, w: „Nasza Przeszłość”, nr XII, red. A. Schletz, Kraków 1960, s. 222).

Promotor owego Bractwa, ks. Wawrzyniec Stanisław Benik, misjonarz św. Wincentego a Paulo, zebrał wszelkie pieśni, wzorując się na układzie nabożeństw, które wówczas były wykonywane, i zredagował je w postaci pierwszych Gorzkich żali. „W pierwszą niedzielę Wielkiego Postu 1707 roku, tj. 13 marca [...] po raz pierwszy odśpiewano Gorzkie żale. W niedługim czasie uzyskały one także zatwierdzenie przez Stolicę Apostolską” (ks. W. Kałamarz, dz. cyt., s. 2). Ponieważ w owym czasie księża misjonarze prowadzili aż 22 seminaria (wszystkich było 31), zaszczepili więc to nabożeństwo w sercach młodych kapłanów. I takim sposobem w krótkim czasie Gorzkie żale rozbrzmiewały w wielu kościołach w całej Polsce. W ciągu pół wieku ukazało się aż piętnaście wydań tekstów tego nabożeństwa. Przetłumaczono je także na inne języki.

Nuty i słowa

„Opis podstawowego, najstarszego całościowego zapisu nutowego Gorzkich żali jest oparty na zapisie ks. M. M. Mioduszewskiego CM z 1838 roku (ks. W. Kałamarz, dz. cyt., s. 73). Ks. Wojciech Kałamarz CM przypuszcza, że ks. Mioduszewski zapisał aktualnie śpiewaną wersję w kościele pw. Nawrócenia św. Pawła Apostoła na Stradomiu w Krakowie albo wersję ze św. Krzyża w Warszawie. Możliwe jest też, że celowo uprościł melodykę Gorzkich żali, nadając muzyce tego nabożeństwa charakter bardziej dostojny, nawiązujący do wcześniejszych utworów pasyjnych, jak chociażby pieśni Jezusa Judasz przedał (z 1488 r.) czy Rozmyślajmy dziś (z 1500 r.). Ponieważ ks. Mioduszewski w Śpiewniku kościelnym nadał pieśniom charakter chorałowy, możemy przypuszczać, że takim samym lub podobnym zabiegom poddany został zapis nutowy Gorzkich żali.

„Tekst Gorzkich żali ulegał w historii wielu zmianom redakcyjnym. Łatwo to zauważyć na podstawie porównania [...] różnych wydań. Pośród redaktorów przyjął się bowiem zwyczaj uwspółcześniania języka. Poza tym również poszczególne społeczności lokalne posiadają najprawdopodobniej swoje odmienności w tekście (tamże, s. 77).

„Muzyka do Gorzkich żali pochodzi z początku XVIII wieku i powstała dla celów dewocyjnych. Jej autorem jest ksiądz wychowany w kulturze chorału gregoriańskiego, który napisał to nabożeństwo dla działającego przy kościele bractwa. W historii polskiej muzyki religijnej początek XVIII wieku to czas, gdy harmonia funkcyjna nieśmiało zaznacza swą obecność, łamiąc dominujący modalizm skal kościelnych. Zresztą do naszych czasów tonalność skal kościelnych jest na pozycji uprzywilejowanej ze względu na swój bezpośredni związek ze śpiewem gregoriańskim — własnym śpiewem liturgicznym Kościoła katolickiego” (tamże, s. 78).

Warto przytoczyć cenne wskazówki ks. Wojciecha Kałamarza CM odnośnie do akompaniamentu organowego nabożeństwa: „Gorzkie żale są nabożeństwem paraliturgicznym, o charakterze ludowym i silnym zabarwieniu emocjonalnym. Pomimo nawiązania do skal kościelnych, stało się tradycją, iż są harmonizowane w sposób daleko przekraczający przyjęte kanony harmonii modalnej, nierzadko przekraczają nawet ramy harmonii klasycznej. To znamienne, że Gorzkie żale są źródłem powstania nie tylko wielu wersji, ale także bardzo odmiennych sposobów harmonizacji. Z jednej strony można to krytykować za niespójność stylistyczną, z drugiej strony, może właśnie dzięki temu są wciąż bliskie człowiekowi, pomimo upływu czasu. [...] Na użytek współczesnych wykonań, idąc za dokonanymi analizami, chciałbym zasugerować charakter akompaniamentu do poszczególnych pieśni. Każdą z nich należałoby grać odmiennie. Po chorałowym O zbawcza Hostio powinna nastąpić potężna Pobudka, grana przebogatą harmonią, rozległą paletą barw organowych głosów, z figuracyjnym akompaniamentem. Potem dostojny, stonowany, poważny, ale donośny — Hymn. Lament powinien być delikatny, płaczliwy, żałosny. Rozmowę duszy z Matką Bolesną należy zaopatrzyć w dwukolorowy akompaniament: „żeński” i „męski”. Na koniec przenikliwe, donośne Któryś za nas cierpiał rany, jakby przy odarciu z szat — odnawiające rany” (tamże, s. 86-87).

Stać? Klęczeć? Siedzieć?

Układ i sposób celebrowania Gorzkich żali ustalił ks. Benik CM. Przez trzysta lat nabożeństwo to zachowało prawie niezmienny układ.

Kapłan lub diakon ubrany w szaty (kapa, dalmatyki) koloru złotego lub czerwonego wpierw wystawia Najświętszy Sakrament. Wierni śpiewają stosowną pieśń (O zbawcza Hostio).

Potem następują:

Pobudka — jest odpowiednikiem Invitatorium w brewiarzowej jutrzni; słowa tej pierwszej pieśni są takie same we wszystkich trzech częściach. Podczas tego śpiewu klęczymy.

Intencja — ta modlitwa odpowiada lekcji brewiarzowej. W zależności od poszczególnych części odmienne prośby. Wysłuchujemy je w postawie siedzącej.

Hymn — jest drugą pieśnią, odmienną dla każdej części. Śpiewamy ją w postawie stojącej.

Lament duszy — to trzecia pieśń nawiązująca do Litanii o Męce Pańskiej. Każda zwrotka kończy się wielkim zawołaniem — błagalnym i pełnym uwielbienia: Jezu mój kochany! Tę pieśń śpiewamy na klęcząco.

Bądź pozdrowiony — jest to inwokacja składająca się z trzech części, najprawdopodobniej zapożyczona z Litanii do Wszystkich Świętych.

Rozmowa duszy z Matką Bolesną —  ostatnia pieśń Gorzkich żali oparta jest na dialogu między Bolesną Matką Jezusa, a duszą rozważającą mękę Pańską. Śpiew wykonujemy na klęcząco. Dodać należy, że w wielu wspólnotach pieśń tę wykonuje się naprzemiennie: 1, 3 i 5 zwrotkę śpiewają niewiasty, natomiast 2, 4 i 6 mężczyźni. Ów podział oddaje dramat i mistyczną głębię owego dialogu. Pieśń tę wykonujemy na klęcząco.

Któryś za nas cierpiał rany — tę antyfonę wykonujemy również na klęcząco.

Po odśpiewaniu Gorzkich żali kapłan (ubrany w komżę i stułę koloru czerwonego lub złotego) głosi kazanie pasyjne. Najpierw nawiązuje do szczególnej idei i przebiegu męki Jezusa (część historyczna). Następna jest część teologiczno-dydaktyczna, a w trzeciej części mają miejsce krótkie wnioski moralne i praktyczne.

Po kazaniu śpiewa się suplikację Święty Boże, Święty mocny, odmawia się Litanię do Krwi Chrystusa, a po śpiewie Przed tak wielkim Sakramentem i oracji celebrans błogosławi wiernych Najświętszym Sakramentem. Na zakończenie śpiewa się pieśń, najczęściej Dobranoc, głowo święta albo Wisi na krzyżu lub inna stosowna pieśń pasyjna.

Czy tylko w niedzielę?

„Przez pewien czas Gorzkie żale w kościele św. Krzyża odprawiano cały rok. Dlatego w zależności od okresu liturgicznego zmieniano niektóre pieśni” (tamże, s. 85). Obecne zwyczaje celebrowania Gorzkich żali zawarte są w Agendzie liturgicznej (por. ks. H. J. Sobeczko [red.], Agenda liturgiczna, Opole 1986, s. 122-127).

„W praktyce odprawia się Gorzkie żale raczej według schematu tradycyjnego: śpiewa się je w niedziele Wielkiego Postu przy wystawionym Najświętszym Sakramencie. Wykonuje się przeważnie tylko jedną część, a kolejne — w następujące po sobie niedziele. Wszystkie trzy części zwykło się śpiewać w Wielki Piątek przy grobie Pańskim. Zachowano kazanie pasyjne, po którym wprowadzono suplikację Święty Boże, Święty mocny. W wielu świątyniach zrezygnowano z procesji Najświętszego Sakramentu, natomiast na zakończenie, po błogosławieństwie, gdzieniegdzie jest zwyczaj podawania wiernym do ucałowania relikwii drzewa krzyża świętego, świętych Pańskich albo samego krzyża z pasyjką (ks. W. Kałamarz, Gorzkie żale..., s. 86).

Chwila „rzewnych” wspomnień

W roku 1985 nabożeństwa Gorzkich żali celebrowałem w maleńkiej miejscowości na zachodzie Polski — w Lipnej (filia parafii w Gozdnicy). Prawie wszyscy wierni z tej miejscowości tuż po zakończeniu II wojny światowej przybyli ze wschodnich Kresów Rzeczypospolitej, a mianowicie z Milczyc — połowa drogi między obecną polską granicą a Lwowem. Czymś naturalnym i zrozumiałym dla mnie był ich wschodni akcent z charakterystycznym zaciąganiem na przedostatniej sylabie. Ja sam, choć urodziłem się na Ziemi Lubuskiej, to po mamie jestem Wołynianinem. Nie było więc dla mnie nowością słyszeć ów wschodni akcent. Ale to, co usłyszałem na Gorzkich żalach w wykonaniu moich parafian, przerosło moje zdziwienie. Co takiego?

Otóż w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu owego roku, a było to 11 marca, po wystawieniu Najświętszego Sakramentu zaintonowałem Pobudkę: Gorzkie żale, przybywajcie..., wierni natychmiast podchwycili tonację i zaczęli śpiewać. W większości to były starsze niewiasty, które urodziły się i wychowały w owych Milczycach. Akompaniamentu organowego nie było. Wtem, do moich uszu dociera coś dziwnego, charakterystyczny śpiew — jakby wzdychanie, prawie jak łkanie, coś w rodzaju śpiewu na wydechu, tak jakby komuś zbierało się na płacz, ale śpiewać nie przestaje, jakby mu tchu zabrakło, ale resztkami powietrza wydaje z siebie gorzki, rzewny śpiew. Sposób wykonywania melodii był tak charakterystyczny, że mimowolnie przestałem śpiewać i zamieniłem się w słuch.

Pobudka się skończyła. „Dziwnie śpiewają, widocznie ktoś ich nauczył, gdzieś tam na Wschodzie, że tak należy śpiewać o męce Pana” — pomyślałem. Przeczytałem Intencję do pierwszej części i zaintonowałem Żal duszę ściska... i znów zamieniłem się w słuch. Lament duszy nad cierpiącym Jezusem przejmował do szpiku kości. Zdawało mi się, że jestem tam, słyszę brzęk judaszowych srebrników, czuję trwogę Ogrójca, oddech Judasza, smak zdradliwego pocałunku, odczuwam grozę pojmania, uderzenie w policzek, fałszywe krzyki świadków... — Jezu mój kochany! A potem ból dotknął jeszcze bardziej, gdy Rozmowa duszy z Matką bolesną nastała. Najpierw zaczęły śpiewać niewiasty, drugą zwrotkę wykonało kilkunastu mężczyzn. I tak naprzemiennie. Słyszałem płacz Matki...

Całą tę część Gorzkich żali wysłuchałem z ogromnym zaciekawieniem. Po tygodniu znów z niezwykłą uwagą słuchałem tej rzewnej modlitwy w wykonaniu parafian. Tak przez sześć niedzielnych nabożeństw zasłuchany kontemplowałem mękę Chrystusa. Obiecywałem sobie wtedy, że nagram ów charakterystyczny śpiew, ale nie uczyniłem tego. Za to po dziś dzień brzmi on w mojej duszy.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama